No to mamy wreszcie, długo oczekiwane zmiany w zasadach rozliczania podatków z zysków kapitałowych. Wczoraj Ministerstwo Finansów poinformowało, że planowana jest „możliwość kompensaty uzyskanych w roku podatkowym dochodów i strat z inwestycji w fundusze kapitałowe z dochodami i stratami uzyskanymi z innych inwestycji kapitałowych, z wyjątkiem inwestycji w CFD lub na rynku forex”.
Proszę sobie poczytać kilka razy. Zacisnąć pięści, wziąć głęboki oddech.
Co może pójść nie tak? Jeśli ktokolwiek myśli, że „dorzynając” rynek CFD wzmocni jakikolwiek inny segment – bo to jest jedyne wyjaśnienie tej genialnej propozycji, które przychodzi mi do głowy – jest w błędzie. Inwestorzy sobie poradzą. Stracą za to brokerzy – przede wszystkim nasi rodzimi, którym nagle odkroi się znaczącą część biznesu.
O całej sprawie napisał już Michał Masłowski ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, nie będę więc powielał jego argumentów. Michał jednak nie zwrócił uwagi na pewną niewielką drobnostkę w komunikacie. Mnie prawdę mówiąc nieco zjeżyła włos na głowie, a z drugiej strony zasygnalizowała, że znów powstaje coś „niezmiernie merytorycznego”.
W komunikacie Ministerstwa mowa jest o funduszach kapitałowych, a nie funduszach inwestycyjnych. Ktoś powie, przecież to to samo – tak jak mówiło wielu klientów przez lata nie odróżniających ich od siebie. Jestem nieobiektywny, bo od lat uważałem UFK – Ubezpieczeniowe Fundusze Kapitałowe – za jedną z największych patologii naszego rynku: nieprzejrzyste, z horrendalnymi opłatami, nieuczciwe dla klientów, którzy wielokrotnie nie wiedzieli co faktycznie posiadają. Więc ta pomyłka sugeruje, że ktoś piszący komunikat (a może projekt ustawy) nie bardzo ma pojęcie o czym mowa.
Choć z drugiej strony byłoby to sprytne zagranie – bo na rynku funduszy inwestycyjnych wszystko pozostałoby tak samo. Wolałbym się mylić, ale różnie w tym naszym świecie bywa.
[Photo by Michelle Tresemer on Unsplash ]

Klauzula informacyjna