Dawno nie spoglądaliśmy na blogach w stronę spółki Robinhood Markets, której – jak można sądzić z poprzednich notek – kibicuję z równie wielką sympatią, co całej Reddit’owej Armii wyciskaczy szortów i meme’owych pompek.
W ostatnich dniach akcje spółki, która miała zrewolucjonizować Wall Street, konsekwentnie poprawiają historyczne minima i licząc od szczytu w rejonie 85 USD potaniały do blisko 11 USD. W tej perspektywie patrząc spadek od poziomu najwyższego w historii do kreślonych właśnie historycznych minimów daje stratę większą niż 85 procent. Nie ma na rynku inwestora, który może mówić o sobie z szacunkiem, gdy zgodził się na taką wtopę.
HOOD notowania dzienne
Żeby uświadomić sobie skalę porażki powiedzmy, iż 10000 złotych zainwestowane w spółkę w szczycie jest dziś warte mniej niż 1500 zł. Odrobienie straty – z 1500 zł na 10000 zł – wymaga zwyżki tej części portfela o prawie 570 procent. Dla porównania, zmiana Nasdaqa Composite na przestrzeni 20 lat jest niewiele większa od tych 570 procent. W przypadku S&P500 ostatnie 20 lat przyniosło zwyżkę połowę mniejszą. W skrócie rzecz ujmując pieniądze zostały utopione na zawsze i są nie do odrobienia.
Warto też uświadomić sobie coś jeszcze. Jeśli jesteś inwestorem z 50000 złotych na rynku i miałeś 20 procent zainwestowanie w porażkę typu Robinhood Markets, to przy zerowej zmianie reszty straciłeś ponad 17 procent całego kapitału. Odrobienie tej części zajmie ci rok, przy powiedzmy 20-procentowej zmianie rynku. Realnie przez dwa lata będziesz lizał rany po takim błędzie. Również z tego powodu nie warto robić takich błędów.
Wedle danych cytowanych ostatnio przez Wall Street Journal problemem spółki był model, który zaproponowała swoim klientom. Przeciętny użytkownik aplikacji Robinhood obracał dolarem 40 razy szybciej niż klienci innych biur maklerskich. To nie było inwestowanie, to był hazard w modelu „all in”, który jest domeną raczej kasyn niż rynków akcji. To nie była nawet spekulacja, bo ta wymaga jakiegoś planu i pomysłu.
Oczywiście łatwo jest w takim momencie przywoływać zalecenia o dywersyfikacji. Konserwatywnym podejściu do nadziei i wszystkiego, o czym piszemy na blogach bossy od kilkunastu lat. Każda strona edukacyjna biura maklerskiego i każda książka o inwestowaniu przestrzega przed takimi przypadkami. Jednak, ciągle są na rynku ludzie, którzy w taką śmierdzącą minę wdepną i wyjdą z tego zwarcia z dziurą w kieszeni.
Wnioski z przypadku Robina jawią się jako proste. Nie ma znaczenia, co mówią prezesi spółki. Nie ma znaczenia, co mówią analitycy. Całkowicie pomijalne są opinie innych inwestorów. W finale ważne jest tylko to, jak spółka radzi sobie w twoim portfelu. To twój portfel mówi o spółce wszystko, co musisz wiedzieć. Jak plączesz się w opiniach innych, to zadaj sobie proste pytanie, czy spółka spełniła cele, jakie miała spełnić dla ciebie i zrób to, co należy robić znając odpowiedź.

Klauzula informacyjna