Kolejny krok w usprawnianiu 1-minutowej strategii, ale też każdej innej podobnej tylko w wyższym interwale czasowym typu 10 minut czy dziennym, to kwestia radzenia sobie ze stratami (stop-loss).
Bohater tego wątku, trader ukryty pod nickiem „K.”, nie ma w większości przypadków problemów z użyciem stop-lossa. Rozumie bowiem jego cel i znaczenie dla ryzyka. Problem w jego przypadku polegał m. in. na „odraczaniu egzekucji”, a nie wyeliminowanie jej. Objawy tego odraczania okazywały się zgubne dla relacji zysk/ryzyko gdy zaczęła szwankować trafność, przez co zyskowność zamieniała się w straty.
Objawy odraczania u niego polegały na:
- przeciąganiu momentu odpalenia stop-lossa najdłużej jak mu się udawało,
- gonienie rynku z dużą stratą przy gwałtownych ruchach wstecznych w chwilach dużej zmienności (np. po danych); w tej strategii stop-loss był odpalany po przebiciu średniej w odwrotną stronę i zamknięciu świecy, czyli dokładnie tam, gdzie ustawiał nową pozycję, ale brak jest możliwości dokładnego określenia owego poziomu z góry; nie ustawiał natomiast twardych stopów ratunkowych na wypadek takich właśnie mocnych ruchów przeciwnych,
- zostawianiu sporadycznie pozycji lekko stratnej bez kontroli na noc (zgroza w tych warunkach!) gdy miał zyski tego dnia, godząc się z ich wymazaniem w najgorszym razie,
- próbach uśredniania straty dodatkową pozycją.
Trzeba mieć na uwadze, że wiele strategii można poprawić nie przez zmianę ich reguł, lecz PRZEZ GŁOWĘ stosującego je tradera. To w niej tkwi przecież źródło błędów, złych emocji, braku dyscypliny, niezrozumienia własnej przewagi itd.
Musieliśmy to więc z K. przedyskutować tak dogłębnie, aż zrozumiał, że w tej zabawie z niesymetrycznymi wobec zysków stop-lossami stoi na przegranej pozycji. Owszem, kilka razy się uda, ale wystarczy jeden większy błąd tego typu i robi się spora wyrwa na rachunku.
Zwykle wg niego stop-loss do zysku miał wymiar 1-1,5:1, czyli take-profit 10 pips mniej więcej odpowiadał wartościowo stop-lossowi 10-15 pips. Taka relacja ma sens tylko przy bardzo dużej trafności i szczęściu.
Przy zabawach z odsuwaniem stop-lossa na 20-30 pips siłą rzeczy rachunek można spisać na straty! Wprawdzie on wymyślił sobie na to pewien patent, o którym w kolejnej części, ale w finale i to nie zapobiegło znacznie zdemolować rachunek przy użyciu tej strategii, którą przez kilka miesięcy zarabiał. A zarabiał dzięki swojej nieświadomości pewnych słabych jej stron, o których w tym wątku wspominam.
Pech chciał dodatkowo, że dosłownie dzień wcześniej przed naszym spotkaniem zostawił pewny siebie pozycję w złocie na noc z ‘take profitem’, ale bez stop-lossa i obudził się biedniejszy o zyski z całego miesiąca. Pójście na tego typu konfrontacje z rynkiem kończą się w finale źle dla tradera, zawsze bowiem przychodzi ‘matka wszystkich strat’, która kara za brak rozwagi i dyscypliny.
Ponadprzeciętne zdyscyplinowanie w realizacji stop-lossa o wielkości proporcjonalnej do zysku jest więc niezbędne w strategiach SKALPINGOWYCH! Przy czym należało jeszcze poprawić ową relację zysk/ryzyko. W poprzedniej części próbowałem pokazać jak optymalizować wielkość zysku przez wykorzystanie jak najwięcej z impetu rynku (jazda z trendem jak najdłużej się da). Tymczasem zmniejszenie samego stop-lossa to dużo trudniejsza sprawa.
Przede wszystkim dlatego, że wybrana przez niego strategia ma charakter „stop & reverse”. To znaczy, że wyjście z pozycji stratnej oznacza jednocześnie wejście w pozycję odwrotną, takie bowiem przyjął reguły gry. Jeśli więc stop-loss nie jest odpalany, albo jest opóźniany, jednocześnie zostaje opuszczony lub opóźniony sygnał kolejnej, być może suto zyskownej transakcji.
Można oczywiście stop-loss zmniejszyć w jego odległości od poziomu wejścia, ale to ma również swoje negatywne skutki. Głównie takie, że dużo częściej będzie odpalany, co tylko pogorszy trafność i stan ducha samego tradera.
Można ów stop-loss także odsunąć bardziej. Jest wówczas rzadziej odpalany, ale zwiększa jednorazową stratę i staje się jeszcze trudniejszy psychologicznie.
Poza tym w tej strategii prawdopodobnie nie tkwiła mechaniczna przewaga tkwiąca w regułach, a stop-loss to krytyczny element każdej strategii. Ja nie jestem cudotwórcą i nie wymyślam takich szerokości stop-lossa, które automatem gwarantują zyskowność. Tutaj nie istnieje złoty środek. Jeśli już to jest nim sam trader i jego umiejętności zarządzania pozycją.
Co z tym zrobić?
Zaproponowałem mu zasadniczą zmianę:
Dopasowanie za pomocą wielkości pozycji
W jego przypadku wielkość pozycji była zawsze taka sama bez względu na zmienność, jedynie ‘take-profit’ różnił się w relacji do zmienności i miał wielkość 5-10 tików/pips. Ale zmienność powoduje, że i szerokość stop-lossa różni się adekwatnie w każdej transakcji. Widać to na poniższym rysunku porównującym 2 transakcje:
W transakcji A. domyślny stop-loss był już na wstępie dużo szerszy ze względu na odległość poziomu wejścia na pozycję do samej średniej, po przebiciu której miałby być odpalony. Trzeba więc znormalizować wielkość straty dla wszystkich pozycji, np. ustalając, że może ona wynieść maksymalnie 0,5% kapitału w grze.
W takim razie gdy zmienność jest mała może sobie pozwolić na 3 mikroloty (stop-loss nieodległy), a gdy ona rośnie to tylko na 1 mikrolot (stop-loss odległy). W razie „wpadki” traci zawsze w ten sposób tylko 0,5% kapitału bez względu na szerokość stop-lossa.
Nie ma wówczas potrzeby rezygnacji z transakcji o dużej zmienności. K. przyznał, że unikał ich, ponieważ obawiał się większej straty. I dobrze, i źle. Dlaczego?
Duża zmienność może prowadzić do sporego impetu rynku, a co za tym idzie dłuższego ruchu zgodnego z naszą pozycją. Wystarczy dopasować się tylko z wielkością pozycji i z akceptacją tego związku w umyśle. Chyba, że zmienność jest tak duża, że nawet nie uda się otworzyć pozycji o wielkości 1 mikrolota, ponieważ ryzyko jest zbyt duże.
Z drugiej strony – mniejsza pozycja nie poprawia stosunku zysk/ryzyko. Jeśli stop-loss ma szerokość 30 tików, a take-profit tylko 10 tików, to nic nie zmieni tej niekorzystnej proporcji.
Jak pokazywałem w poprzedniej części – można ową proporcję ulepszyć próbując wydłużyć okres zostawania na pozycji i szukania przez to większych zysków. Nie za bardzo da się zmniejszyć za to samego stop-lossa. Gdyby go skurczyć do poziomu przecięcia ze średnią, to stanowczo zbyt dużo fałszywych i niepotrzebnych zamknięć się robi.
Odradziłem mu natomiast wchodzenie do gry przed danymi, co akurat bardzo lubił. Rynek robi się wówczas za szybki, spready się rozjeżdżają, poślizgi w realizacji transakcji zwiększają. Co z tego, że kilka razy uda się trafić 10-15 tików ‘take-profita’ w sekundę, skoro kolejnym razem można stracić 5 x tyle z powodu chaosu po danych.
O jego pomysłach na „szybie odrabianie” strat wielkością pozycji w kolejnym odcinku.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.