Często można przeczytać stwierdzenie, że „trading/inwestowanie to sztuka”, albo „Analiza techniczna to sztuka”, a w takim razie tam gdzie sztuka, tam potrzebna kreatywność.
Ale czy na pewno są to rodzaje sztuki? I da się je tak samo ujarzmić jak dajmy na to malowanie obrazów czy pisanie poetyckich wierszy?
A co z tymi, którzy nie czują się artystami, ale chcą również na rynkach zarabiać? A przecież i nie każdy artysta-malarz żyje niczym pączek w maśle ze sprzedaży swoich dzieł.
Zasadniczo kreatywność to w podstawowej definicji tworzenie NOWYCH idei, pomysłów, rozwiązań, dzieł. Ale ponieważ definicji jest wiele i dużo bardziej szczegółowszych, więc kreatywnością w inwestowaniu należałoby nazwać przede wszystkim nowe sposoby analizy informacji i tworzenia na tej podstawie unikalnych modeli decyzyjnych (strategii, narzędzi, systemów itd.), eksplorujących rynkowe możliwości.
Czy muszą to być modele zyskowne? To tak jakby spytać, czy wszystkie obrazy lub książki muszą znaleźć nabywców gotowych w sumie zapłacić za nie więcej niż koszt wytworzenia. Nie zawsze tak bywa, co nie przeszkadza, by mówić o kreatywności w tworzeniu sztuki. Choć strategia nie zarabiająca pieniędzy to trochę jak książka bez kilku rozdziałów…
Gdyby prześledzić to, co w inwestowaniu i tradingu ma miejsce w zakresie właśnie kreatywności, czyli konstruowaniu metod analityczno-decyzyjnych, bo o nie przede wszystkim chodzi w tym biznesie, to mamy tak jak wszędzie 2 główne trendy:
1. Oryginalna twórczość
Kreatywni prekursorzy zostawili nam dziesiątki rodzajów podejść analityczno-decyzyjnych do rynków, które zapisano w tysiącach podręczników, skryptów, pracach naukowych itd. I ta wiedza jest ciągle żywa – przetwarzana, ulepszana i rozwijana. Nie byłoby bez tego choćby całej Analizy technicznej.
Ale nie dotyczy to jedynie samych modeli decyzyjnych, lecz także nowych instrumentów, rynków, podejścia do ryzyka, rozwiązań psychologicznych, tworzenia software’u itd. Na rynku giełdowym można też przecież zarabiać twórczym wytwarzaniem właśnie rozwiązań pomocniczych.
2. Naśladownictwo
Bycie inwestorem to również korzystanie z pomysłów już dostępnych, poznawanie ich, adaptacja dla własnych celów. Choćby Analizy technicznej nie trzeba już wymyślać, można wybierać spośród setek czy tysięcy gotowych narzędzi i strategii powstałych przez stulecia. Naśladownictwo to bezpieczne rozwiązanie, choć może nie dające tyle satysfakcji z procesu twórczego, który zastępuje proces zarabiania.
Takie odtwórcze podejście nazywamy rzemiosłem, czyli wielokrotnym odtwarzaniem tego samego przez wtajemniczonych według gotowych rozwiązań, które zresztą czasem prawdziwy fachowiec potrafi podnieść niemal do rangi sztuki.
Pytanie jakie się nasuwa w tym momencie w odniesieniu do inwestowania:
czy lepiej ograniczyć się do naśladowania/powtarzania i np. składać wg wzorców pasywne portfele ETFów albo w nieco aktywnej wersji polować na trendy np. jakąś gotową, mechaniczną metodą „trend-following”,
czy jednak skusić się na podejście, które wymaga różnego stopnia kreatywności, czyli stworzenia własnej, w jakimś stopniu unikalnej strategii interpretacji informacji i działania zgodnie z nią?
W krótkiej wersji brzmi to jak: być artystą czy rzemieślnikiem rynków?
Odpowiedź najszybciej przychodząca do głowy i zarazem najprostsza:
Początkujący inwestor powinien skupić się na już dostępnych rozwiązaniach inwestycyjnych, a w miarę nabywania wiedzy i doświadczeń rozwijać własne sposoby analityczno-decyzyjne, oczywiście o ile pojawia się w nim taka potrzeba albo czasami konieczność.
A jak wygląda to w praktyce?
Cóż, znacząca część inwestorów, a może przede wszystkim traderów, odwraca wspomnianą przed chwilą kolejność i już na wstępie czuje się Picassami rynków. W zdecydowanej większości przypadków kończy się to w pewnym momencie tak, jak w pewnym dość sarkastycznym powiedzeniu:
Weterani inwestowania giełdowego zamieniają swoje rynkowe doświadczenia na pieniądze, podczas gdy początkujący zamieniają swoje pieniądze na doświadczenia.
Przecież i Picasso nie został od razu wziętym artystą malarzem, nawet jeśli obdarzony był talentem. Najpierw musiał poznać podstawy tej sztuki.
Dlaczego więc adepci „sztuki inwestowania” od razu rzucają się na jakże cenioną i modną kreatywność, którą wpajają im na każdym kroku wszelkiej maści spece od motywacji i udanego życia, zamiast najpierw terminować jako pokorni rzemieślnicy?
Już na wstępie wynika to głównie z braku stosownej wiedzy w temacie.
Za tym idzie przekonanie, że skoro znamy się na piłce nożnej, szczepionkach i katastrofach lotniczych, to inwestowanie ogarniemy w mig, bo kupić i sprzedać każdy potrafi.
A przy tym niemal nikt z początkujących nie wie, że na giełdzie nie działają znane z „normalnego” życia zasady: logiki, przyczyn i następstw, posiadania racji, prawdopodobieństwa oraz racjonalności. Spryt życiowy, zaradność i życiowe doświadczenia, a nawet talenty w jakichś dziedzinach to nie to samo co specyficzna kreatywność wymagana w inwestycyjnym procesie.
Poza tym poznawanie nowej wiedzy jest czasochłonne, kosztowne energetycznie, nie wiadomo też gdzie i czego szukać, a wynik końcowy ewentualnej edukacji wydaje się odległy i niepewny. Korzystniej więc z pozoru uczyć się w praktyce, improwizując i próbując kreować swoje sposoby. Co ciekawe, produkty owej kreatywności (np. genialny pomysł uśredniania ceny nabycia akcji) są, jak się potem okazuje, już w literaturze dobrze znane, opisane i ocenione. Niejeden inwestor wynalazł więc koło po raz kolejny.
Tak więc pojęcia ‘sztuki’ i ‘kreatywności’ w jakiejś mistycznej mierze nie omijają jednak tej branży i nie da się ich z marszu wziąć szturmem za pomocą znanych sobie z innych dziedzin środków wyrazu.
Jak się więc do tego skutecznie zabrać? Opowiem w kolejnej części.
–kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.