„Każdy posiada jakiś plan, aż do momentu, gdy dostanie cios w szczękę”
— Mike Tyson (legendarny mistrz świata w boksie)
Dlaczego właśnie ten cytat? To chyba oczywiste. Jeśli rozmawiamy o emocjach, to właśnie często z ich powodu misterne plany inwestycyjne biorą w łeb w kilka sekund. W takim razie – czy usprawnień wymagają nasze plany, czy może nasze charaktery, nie zawsze odporne na ciosy od rynku?
Po raz kolejny oddaję głos prof. Zaleśkiewiczowi, psychologowi zajmującego się giełdami, który tak oto radzi w artykule dla Pulsu Biznesu „Emocje trzeba mieć pod kontrolą” w sprawie ostatniej fali spadkowej:
„- Epidemia równolegle uderza w rynek finansowy, bo podkopuje podstawy gospodarki, a jednocześnie silnie oddziałuje na emocje. To jest trochę inna sytuacja niż w 2008 r., kiedy impuls przyszedł z rynków i miał charakter czysto finansowy. To, czego wszyscy inwestujący mogą się nauczyć, jeżeli nie mieli wcześniej kontaktu z ekstremalnymi sytuacjami, to to, że mogą zauważyć, jak wiele może się dziać, jeśli chodzi właśnie o emocje”
I dalej:
„-Warto obserwować siebie i swoje emocje i zapisywać, jak reagowaliśmy na różne sytuacje. Dzisiaj nie wiemy, do czego nas doprowadzą poszczególne decyzje, ale za parę miesięcy już tak. Warto sprawdzić, dlaczego takie decyzje podjęliśmy i co nas do nich skłoniło. Lepiej przy tym nie ufać swojej pamięci, która bywa kreatywna, a po paru miesiącach będziemy pamiętać emocje zupełnie inaczej. Jeśli mówimy o wypracowaniu pewnych algorytmów, to mogą one być stworzone właśnie w oparciu o te słabe punkty, które mamy w tej chwili szansę wychwycić. Pomimo całej dramatyczności sytuacji to, co jest w niej dobrego, to to, że można realnie pewne rzeczy na sobie sprawdzić.”
Kilka zdań zaledwie, a jaki w nich potencjalny ładunek refleksyjny i edukacyjny. A prowadzi w zasadzie do potrzeby odpowiedzi na zasadnicze pytanie:
Co z tymi rozbujanymi bessą emocjami zrobić, by uczyniły nam jak najmniej szkód, a najlepiej czegoś o nas samych nauczyły?
Oczywiście możemy je skanalizować na wiele sposób, co w zasadzie jest tematem na obszerną książkę. Można je choćby utopić w sporcie, pasjach, narkotykach, używkach itd. Jednak w ślad za profesorem Zaleśkiewiczem proponuję rozszerzyć to o kreatywną formę ich przepracowania.
Jednym z lekarstw na opanowanie emocji jest rozpoznanie skąd się biorą, nazwanie ich, przyglądnięcie się z im bliska i ocena ich rzeczywistej szkodliwości w realnej perspektywie zdrowia, szczęśliwości, majątku, przyszłości itd. Podczas gwałtownych i nawarstwiających się spadków emocje sięgają ekstremalnych rozmiarów, ale nie zawsze są to jakieś nowe, nieznane emocje, których nigdy nie doświadczyliśmy i dlatego wydają nam się nie do opanowania. My je dobrze znamy, tylko może nie z takiej intensywności i kumulacji w jednym czasie.
W delikatniejszej formie pojawiały się podczas wszelkich korekt, mamy już więc we krwi nieco odporności. Poza tym nie dalej jak rok temu przeżywaliśmy solidną jazdę w dół, i do tej pory nie wyszliśmy na GPW z tej bessy, mamy więc nieco treningu za sobą. Część inwestorów poczuła też jak bolał krach na Bitcoinie. Pamiętający z kolei krach z lat 2007-2009 również dysponują już amortyzatorami, choć mogły się zatrzeć w pamięci.
Wprawdzie motyw obecnej wyprzedaży jest nieco inny niż w przeszłości, ale sama mechanika zmian identyczna. A w takim razie odwoływanie się do wykresów historycznych ma jak najbardziej sens terapeutyczny. Świat finansów odreagowuje spadkami zmaterializowanie się uśpionych dotąd ryzyk, które również są doskonale znane i na wszystkie możliwe sposoby opisane, a więc i z tej strony można się emocjonalnie na nie przygotować.
A jeśli przypomnimy sobie powiedzenie: kto zna przeszłość, posiada klucz do przyszłości, to łatwiej przekonać emocje, że prędzej czy później i tak przyjdzie w końcu moment, gdy przestaną owe ryzyka zagrażać zarówno w formie materialnej (zyski spółek), jak i mentalnej (nastroje).
Za pomocą tego rodzaju zestawu myśli, wiedzy i przekonań można dokonywać rozbrajania naszych negatywnych emocji. To zresztą sposób używany w psychologii czy psychoterapii, znany jako ‘terapia kognitywna’. Wychodząc od tego, że tkwi w naszych myślach trochę pułapek i mielizn, proponuje się przepracowanie ich w taki sposób, by w miejsce napięcia i stresu zrobić przestrzeń dla zasobów do obrony przed obezwładniającym często lękiem, strachami, złością czy po prostu totalnym paraliżem. To właśnie w myślach, świadomych i nieświadomych tkwią źródła tego, co potem odczuwamy. Urealnienie ich, odarcie z motywów katastroficznych, nie brnięcie w stereotypy i powtarzane banały może przynieść ulgę.
Szukanie uspokojenia w analizie emocji i odpowiadających im myśli oraz przekonań o tym, co się dzieje, powoduje, że coś do tej pory wysoce stresującego zaczyna być nazwane, oswojone, osadzone w kontekście i realiach, a w rezultacie przestaje straszyć i pozwala na odzyskiwanie kontroli. Potrzebna jest w tym celu minimalna baza wiedzy, którą zresztą nietrudno wyszukać w dzisiejszym cyberświecie.
Przykład:
Rynek spadł o 35% więc muszę pozbyć się akcji ze stratami ponieważ nie wytrzymam dłużej tego stresu.
Tymczasem statystyki podpowiadają, że to najczęściej popełniany błąd przez inwestorów. Papierowe obsunięcie kapitału nie zabija, nie domaga się specjalnej troski, nie robi krzywdy swym istnieniem. Jest częścią naturalnego procesu, przez który przechodziło tysiące inwestorów, czasem wielokrotnie.
Spora część inwestorów radzi sobie za pomocą wyparcia. Nie chce słyszeć o giełdzie, nie zagląda do kursów, newsów, na rachunek. Nie ma „przedmiotu zbrodni”, nie ma problemu, nie ma odczuć. Potrafimy je doskonale zakopywać w nieodwiedzane zakątki umysłu. To tylko jedna ze strategii obronnych, bo ich lista jest dość pokaźna. Uznawana za mało dojrzałą, ale w inwestowaniu skuteczną.
Co więcej, wielu profesjonalistów ją poleca nawet w czasach prosperity. Inwestuj jakbyś biegł maraton a nie sprint. Nie sprawdzaj za często kursów, nie przejmuj się fluktuacjami, nie zawracaj sobie tym głowy, czekaj na efekty po latach, bierz przykład z Buffetta. Jakie szczęście, że ten człowiek pojawił się na tej planecie i zrobił, to co zrobił.
Zresztą co zmieniłoby, że zdecydujesz się dziś zaglądnąć do rachunku ubabranego w stratach? Nie urośnie od tego ani o grosz.
Wspomniałem wykresy i historię. Można je sobie wydrukować i powiesić, aby mieć na co spojrzeć gdy zaczynamy mieć pesymistyczne myśli.
Naprawdę świetną techniką jest tak popularna ostatnio „Mindfulness” (Uważność). Sam lubię się w nią zagłębić i dzięki niej uporządkować emocje i myśli z nimi związane w chwilach ostrych przesileń na rachunku. Jak robić to w kontekście inwestowania uczy świetna książka Steve’a Warda „Tradermind”, o ile mi wiadomo nie przetłumaczona jeszcze na polski.
Doskonale analizuje ona zjawisko pojawiania się emocji i techniki ich łagodzenia.
—-kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.