Nie pamiętam innej książki, o którą posprzeczałbym się z G. Zalewskim bardziej gorąco. Szczerze mówiąc dla dobra znajomości musieliśmy wygasić dyskusję, bo robiło się za ostro. Skin in The Game wyszło w polskim tłumaczeniu pod tytułem „Na własne ryzyko”, co chyba lepiej oddaje akcenty z głównych tez książki niż tytuł angielski, ale jednocześnie gubi stempel, z jakim powinieneś wyjść z lektury, jeśli miałbyś zapamiętać tylko jedną tezę ratującą w przyszłości twoje pieniądze. W istocie Taleb postuluje raczej ratowanie honoru niż pieniędzy.
Oddając honor Zalewskiemu muszę przyznać, iż Taleba można lubić lub nienawidzić. To gość właściwie zerojedynkowy. Jego mesjanizm jest skrajnie męczący, a bufonada zdań proporcjonalna do ilości dużych kwantyfikatorów. Niemniej, jak pojęcie czarnego łabędzia – spopularyzowane przez Taleba – jest już standardem na rynku i chyba po ostatnim kryzysie nikt właściwie nie będzie żył w przekonaniu, iż ryzyko daje się w pełni kontrolować, tak idea Skin in The Game jawi się jako jedno z lekarstw, którego można używać, kiedy mamy wątpliwości, co do kupienia jakiejś inwestycji.
Zanim przejdziemy dalej, podzielę się ideą inwestycyjną, którą mi ostatnio zaoferowano. W rozmowie z jednym ze sprzedawców zaproponowano mi zainwestowanie pieniędzy w spółkę produkcyjną jednego z polskich reżyserów, którego filmów nie oglądam z zasady. Ból sprawiają mi same reklamy. Zawodowa ciekawość powinna podpowiedzieć pytania, co to za udziały, jaką formę ma spółka, co sprzedawca rozumie przez udziały (może to jednak jakaś forma długu?). Za tym powinny pójść pytania, czy można gdzieś przejrzeć dokumenty spółki i cała masa innych działań, które powinny mieć miejsce, jeśli rozważa się wejście w tego typu propozycje.
Naprawdę jednak nie potrzebowałem tych pytań, bo z zasady nie inwestuję poza rynkiem regulowanym. W efekcie całość interakcji sprzedażowej zmieniało się w zabawę. Starczyło tylko jedno pytanie, które zawsze zadaję różnym sprzedawcom: Czy Pan/Pani w to zainwestowała? Później zostaje obserwowanie zmieszania. Szczerze mówiąc nigdy nie zawiodłem się na tym prostym teście. No może raz, kiedy w czasach kredytów frankowych sami sprzedawcy kredytów frankowych mieli kredyty frankowe, ale wówczas starczyło tylko oszacować ile lat doświadczenia mają w zawodzie owi sprzedawcy, by wiedzieć, że nie wiedzą, co sprzedają i co sami kupili.
Taleb powiększa całość tej sytuacji to wielkiego eseju na temat historii ryzyka, a dokładniej asymetrii w rozkładzie ryzyka. Na pomniki stawia starożytnych przywódców, którzy ginęli na polach walki ze swoimi armiami, zarządzających funduszami hedge, którzy sami inwestują pieniądze w swoje fundusze i wszystkich tych, którzy ponoszą osobiste ryzyka w dowolnej sytuacji. Potępia polityków, lekarzy i masę innych ekspertów, którzy organizują życie innym bez wsiadania na karuzele ryzyk, przejażdżki którymi fundują swoim podwładnym, pacjentom, grupom społecznym, a nawet całym państwom czy regionom świata.
Jego główna teza sprowadza się do idei, iż każdy powinien mieć odwagę cywilną być w grze swoją „skórą”. Jak nie ryzykuje sam, to znaczy, że nie jest w grze i nie jest człowiekiem godnym szacunku. Poprzeczka oczekiwań jest postawiona tak wysoko, iż pewnie tylko nieliczni są w stanie sprostać temu wymaganiu. Dlatego traktowałbym ów traktat o potrzebie równania ryzyk, w kategoriach azymutu, jakim można kierować się w ocenie pewnych zjawisk, a zwłaszcza ludzi. Będą jednak sytuacje, w których ów azymut będzie ratował tytułową skórę. I dlatego właśnie trzeba książkę Taleba przeczytać. Kropka.
Odrzucając całą mgłę Taleba, która tak zmęczyła G. Zalewskiego, książka Skin in The Game sprowadza się do jednej prostej tezy – nie ufaj nikomu, kto nie inwestuje pieniędzy w te same instrumenty, w które chcesz zainwestować. Nie ufaj nikomu, kto nie dzieli z tobą ryzyka obecności na tym samym rynku. Nie ufaj nikomu, kto nie siedzi z tobą w tym samym okopie. Jeśli nie jedziecie na tym samym wózku, masz do czynienia z asymetrycznym ryzykiem i wysoce prawdopodobne jest, iż przewaga nie jest po twojej stronie. Jeśli nie wiesz, kto jest frajerem w danej sytuacji, to zakładaj, iż właśnie ty jestem tym frajerem, który ryzykuje swoją „skórę”. Jak już będziesz wiedział, że jesteś po gorszej stronie, to będziesz również wiedział, do jakiego stolika siadasz i wdrożysz zapewne mechanizmy obronne, które Taleb – znów w swoim bufoniastym stylu – opisał w książce Antifragile.
Na własne ryzyko ma zdaniem Taleba domykać zestaw książek Fooled by Randomness i Black Swan – Antifragile – Skin in The Game, ale naprawdę lepiej czytać je w sekwencji Fooled by Randomness i Black Swan – Skin in The Game – Antifragile. Pierwsze uwrażliwią na wydarzenia, na która ja osobiście wolę patrzeć przez pryzmat rozkładu normalnego, sigm, szans i banalnej zgody na nieprzewidywalne (sądzę, że Taleb również, ale wówczas jego książki przeczytałaby jakieś 500 osób). Druga uwrażliwi na masę ściemy i ściemniaczy, z jakimi spotykamy się na każdym kroku. Trzecia jest dość nieudanym plastrem na to, co zrobić z przymusem życia w świecie czarnych łabędzi i nieświadomych ich występowania towarzyszy naszej ścieżki po świecie ryzyka.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
nie będę zaczynał od nowa 🙂
Ale jakby Taleb ograniczył autokreację i pomysł na obrażenie dookoła wszystkich z którymi się nie zgadza, wyszło by o wiele lepiej
To sa badzo dobre ksiazki – cale Incerto. Wlasnie styl Taleba jest dobry bo wlasnie mowi wprost. Trzeba miec odwage cywilna zeby po imieniu nazwac ludzi ktorzy sa potezni i defrauduja pieniadze. Z tego co sie wypowiadal wielokrotnie mu grozono. Gosc liczy sie z konsekwencjami. Widac postepuje wedlug zasad ktore wylozyl w swoich ksiazkach.
Tutaj w swiecie korpo dronow mowienie wprost lub niekonformistyczne zachowania sa niedopuszczalne. Ludzie patrza obojetnie jak sie zwalnia dobrych pracownikow lub jak firmy robia to co im sie podoba. Ale przeciez po co mowic, stracisz prace. Ciezko byc wolnym i realizowac zasady Taleba bedac zaleznym finansowo. A niestety wiekszosc z Nas jest. Ciezko dlatego przetrawic te ksiazki zyjac w dysonansie poznawczym, bedac tchorzem i konformista przez wiekszosc zycia.
Co innego mówienie wprost o wadach i słabościach systemu i ludzi, a co innego obrażanie wszystkich, których Taleb wg włąsnej ocenie nazywa durniami (czyli niemal każdego, kto ma inne poglądy).
W Fooled by randomness udało mu się zachować równowagę między głoszeniem poglądów a piętnowaniem, ale później pożarło go jego własne ego