Oczekiwania wobec analityków okazują się być dość problematyczną kwestią jak wynika z komentarzy na naszym forum, a tego rodzaje problemy najlepiej rozwiązywać dyskutując o nich, analizując je i wyciągając wnioski.
Najlepszymi źródłami wiedzy o analitykach są… oni sami. Udałem się więc do DM BOŚ na kolejny mały wywiad, a moim rozmówcą była Dorota Sierakowska.
Pozwolę sobie na wstępie przedstawić ją w kilku zdaniach:
Dorota jako Analityk Domu Maklerskiego BOŚ zajmuje się rynkami towarów i surowców. Tę działalność docenili inwestorzy, przyznając jej nagrodę analityka roku FX Cuffs 2017. Swoje doświadczenia z analizą tych właśnie rynków spisała w książce p.t. „Świat surowców”. Od czasu do czasu wykłada też owe rynki towarowe na warszawskiej SGH. Podkreśla też z dumą, że współtworzyła magazyn dla inwestorów „Trend”. Więcej o tym wszystkim w rozmowie poniżej.
foto powyżej: Dorota Sierakowska
*****
Po raz pierwszy spotkaliśmy się podczas mojego wykładu dla studentów na konferencji ‚Wall Street’ zorganizowanej przez SII kilka lat temu. Pamiętam, że byłaś bardzo aktywna, więc nie zdziwiło mnie, że jakiś czas potem stałaś się pracownikiem DM BOŚ. Ale do dziś nie wiem jak się ta historia potoczyła, jak studentka Dorota Sierakowska stała się analitykiem BOŚ? Możesz ją opowiedzieć dla wszystkich tych, którym marzy się taka ścieżka kariery?
W telegraficznym skrócie: posiadając odpowiednią, specjalistyczną wiedzę znalazłam się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie 🙂
Ale po kolei. Jako studentka interesowałam się inwestowaniem i działałam aktywnie w kole naukowym SKN „Klub Inwestora” w Szkole Głównej Handlowej. Poznałam w nim wiele inspirujących osób. To właśnie na studiach założyłam wraz z kilkorgiem znajomych magazyn o inwestowaniu „Trend”, który w późniejszych latach wyszedł daleko poza mury uczelni. Pisałam do niego artykuły dotyczące przede wszystkim inwestowania w surowce, czyli tematu, który wówczas nie był często poruszany w polskich mediach.
Gdy miałam już na koncie wiele takich publikacji, moja koleżanka z Klubu Inwestora zwróciła moją uwagę na to, że Dom Maklerski BOŚ poszukuje osoby na stanowisko Asystenta Analityka na pół etatu – i że uważa, że byłabym dobrą kandydatką. Oferta mnie zainteresowała, więc wysłałam swoje CV i okazało się, że moje umiejętności pisarskie i niszowa wiedza o surowcach zostały docenione. W tym czasie bowiem DM BOŚ tworzył platformę foreksową, na której miały być notowane także surowce. Po trzech miesiącach pracy jako Asystent Analityka, awansowałam na stanowisko Analityka i zajęłam się stricte rynkami towarowymi już na cały etat.
Nie wiem, czy moją ścieżkę kariery można uznać za typową. Jednak pokazała mi ona, że warto być ciekawym świata, aktywnie tworzyć swoje projekty i znaleźć jakąś specjalizację. Szczęście sprzyja przygotowanym.
Jakiego rodzaju działania i aktywności wypełniają Twój dzień pracy w BOŚ?
Muszę z przyjemnością stwierdzić, że jestem jedną z tych osób, które robią to, co naprawdę lubią. Zawsze dużo czytałam i uwielbiałam pisać, a praca analityka w dużej mierze polega właśnie na nieustannym uczeniu się i przedstawianiu swoich wniosków.
W skrócie: trzeba zdobyć wiedzę, przejrzeć dostępne informacje i dane, rozłożyć je na czynniki pierwsze – lub wręcz przeciwnie, dokonać ich syntezy i oddzielić ziarna od plew – a w końcu wytłumaczyć te zjawiska odbiorcom prostym językiem, w zrozumiały sposób.
Oczywiście różne stanowiska analityczne wymagają różnej organizacji pracy, jednak w moim przypadku spora część pracy polega na docieraniu do źródeł wiedzy (przede wszystkim zagranicznych raportów i opracowań), pisaniu komentarzy i raportów oraz na obecności medialnej, tj. tworzeniu artykułów do prasy oraz wystąpień na konferencjach, w telewizji czy radiu.
Moje analizy można znaleźć przede wszystkim na stronie http://bossafx.pl/fx/analizy/ – to właśnie tam zamieszczam codzienne raporty oraz tygodniowe podsumowania z rynków surowców i towarów. Dodatkowo, na profilu DM BOŚ na YouTube dostępne są nagrania z prowadzonych przeze mnie webinarów, opisujących aktualną sytuację na rynkach towarowych. Z kolei moje artykuły dostępne są regularnie w prasie (m.in. w Parkiecie i Pulsie Biznesu).
Opowiedz trochę proszę o swoim warsztacie analitycznym. Jakich narzędzi używasz? Jakie informacje śledzisz? Jakim regułom i dewizom hołdujesz?
W swoich analizach staram się mieć bardzo szerokie, wszechstronne podejście do rynków surowców i towarów. Mieszam podejście techniczne i fundamentalne.
Fundamenty na rynkach surowcowych są ważne, jednak często proste relacje popytu i podaży są zaciemniane przez czynniki polityczne i pogodowe, jak również przez działania dużych inwestorów (funduszy). Aby móc trafnie ocenić sytuację na tym rynku, należy więc wziąć pod uwagę zróżnicowane czynniki, czytać różne opracowania i komentarze, nawet niekoniecznie te ściśle powiązane z inwestowaniem, lecz także te dotyczące np. biznesu wydobywczego czy upraw towarów rolnych. Dużym wyzwaniem jest fakt, że wiele istotnych danych fundamentalnych (np. z Chin) jest niedostępnych lub mało wiarygodnych – i wtedy przydaje się doświadczenie oraz wcześniejsze obserwacje.
Do pracy nie potrzebuję skomplikowanych narzędzi i programów. Na co dzień przydaje mi się platforma Reuters, aby mieć dostęp do najświeższych informacji i danych. Natomiast w analizie technicznej posługuję się powszechnie znanymi, popularnymi wskaźnikami – średnimi, oscylatorami, poziomami Fibonacciego, itd., które dostępne są praktycznie na każdej platformie.
Podsumowując, w analizie rynków surowcowych umiejętność łączenia faktów i spojrzenia na rynek z szerokiej perspektywy przydaje mi się bardziej niż skomplikowane narzędzia.
Czego według Ciebie inwestorzy oczekują od analiz i od analityka (lub jak wolisz analityczki) tego rodzaju jak Ty?
W Polsce wciąż jest relatywnie niewiele regularnie pojawiających się komentarzy i raportów dotyczących rynku surowcowego. Myślę więc, że wciąż jest duże pole do rozwoju naszego rynku pod kątem edukacji szerokiego grona inwestorów w tym zakresie – i że to właśnie tego, oprócz komentowania aktualnych wydarzeń i trendów cenowych, oczekują inwestorzy.
Sądzę, że moja książka „Świat surowców” w dużej mierze spełniła zadanie edukacyjne, ponieważ była pierwszą – i na razie pozostaje jedyną – publikacją opisującą podstawy inwestowania na rynkach towarowych w Polsce. Nie chcę jednak na niej poprzestać.
Skąd zainteresowanie akurat rynkami towarowymi? To jest jakiś rodzaj powołania?
Miałam to szczęście spotkać na studiach parę ciekawych i inspirujących osób, które zaraziły mnie pasją do inwestowania. Trochę trwało, zanim znalazłam własną drogę – uczyłam się o akcjach, walutach, nieruchomościach… W surowcach ujęło mnie to, że jest to rynek, który jest blisko nas (tankowanie samochodu, bawełniane ubrania, poranna filiżanka kawy, itd.), a jednocześnie jest to rynek ogromnych pieniędzy i dużych wpływów politycznych.
Jeśli mogę mówić o jakimkolwiek powołaniu, to nie są nim stricte rynki towarowe, a raczej szeroko pojęta edukacja finansowa. To właśnie z potrzeby przekazywania innym pożytecznej wiedzy powstał magazyn „Trend”, to właśnie dlatego piszę książki. Lubię i umiem dzielić się wiedzą, nie tylko tą dotyczącą inwestowania w surowce, ale też ogólnie wiedzą finansową.
Jestem przekonana, że edukacja finansowa jest bardzo ważna, a wiedza o pieniądzach niesamowicie się w życiu przydaje, daje wiele możliwości i pozwala z większą swobodą i spokojem ducha organizować sobie życie. Nie wiem, czy kiedykolwiek wyrosnę z bycia idealistką w tej kwestii 😉
Czy czujesz ową analityczną presję? W sensie jak najlepszego trafiania z prognozami, wystawiania się na publiczny, nie zawsze pozytywny osąd czytających, żądania konkretnych wskazań. Jak sobie z tym radzisz?
Wystawianie się na osąd pozostałych uczestników rynku jest wpisane w pracę analityka. Zdążyłam to zaakceptować i się do tego przyzwyczaić. Oczywiście, że czuję presję, ponieważ analizy, które już zostały napisane, łatwo zweryfikować. Presja wynika również właśnie z wymagań inwestorów dotyczących zaprezentowania konkretnych pozycji, jakie należy zawrzeć na rynku surowców. A tego nie mogę zrobić, mimo najszczerszych chęci.
No właśnie: inwestorzy często oczekują od analityków konkretnej wskazówki, jednakże istnieją w tym miejscu limity natury prawnej, z czego nie każdy może zdawać sobie sprawę. Możesz przybliżyć jak to wygląda w Twoim przypadku?
Faktycznie, uwarunkowania prawne dotyczące treści analiz stają się coraz bardziej rygorystyczne dla piszących. Nie mogę oficjalnie zaprezentować polskim inwestorom moich rekomendacji dotyczących konkretnych poziomów wejścia i wyjścia z transakcji, poziomów docelowych w krótko- czy długoterminowej perspektywie – ogólnie, żadnych informacji, które mogłyby jasno sugerować zawarcie transakcji o określonych parametrach.
A więc mimo że często kusi mnie, by przekazać precyzyjne prognozy, zwykle mam prawnie związane ręce.
W 2016 roku wygrałaś roczny ranking analityków na rynku surowców. Jak się robi takie trafne prognozy, niejeden czytelnik zapewne zamiera z ciekawości mogąc usłyszeć taką poradę!
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ to jest moja praca i najzwyczajniej w świecie staram się ją wykonywać jak najlepiej. Paradoksalnie jednak, nie przywiązuję się do rankingów, ponieważ media mają swoje reguły gry, które trudno byłoby zastosować w praktyce (np. konieczność zaprezentowania prognozy na konkretnie jeden miesiąc, i ani dnia mniej, ani więcej).
Czytelników zawsze interesuje odpowiedź na pytanie o praktyczny aspekt, czyli czy sama zajmujesz się inwestowaniem na własny rachunek? I czy pomocne są przy tym własne analizy? A może dokonujesz przy tym jakichś innych, dodatkowych?
Tak, inwestuję na własny rachunek. Zaczęłam to robić jeszcze na studiach i do tej pory nie przestałam.
Inwestuję na rynkach akcji, walut oraz oczywiście surowców. Ze względu na moją specjalizację, pozwalam sobie na eksperymenty z różnymi typami instrumentów finansowych – czasem testuję także te mniej płynne. Mam również relatywnie duży udział towarów w portfelu, ale wynika to z faktu, że na co dzień śledzę ten rynek i uznałam, że mogę pozwolić sobie na podwyższone ryzyko z tym związane.
Oczywiście, że moje własne analizy są pomocne, to na nich się głównie opieram. Ale praktycznie każdy trader czy inwestor potwierdzi, że niektóre umiejętności przychodzą wraz z doświadczeniem – czasem kojarzenie analogicznych faktów z przeszłości lub obserwowanie formacji cenowej podobnej do wcześniejszych pozwala niemal intuicyjnie podjąć decyzję o wejściu lub wyjściu z pozycji. Kumulowanie się doświadczenia zwiększa prawdopodobieństwo udanych transakcji – a przynajmniej tak to wygląda u mnie.
A które towary czy inne instrumenty lubisz w swoim inwestowaniu, w których najbardziej czujesz swoją przewagę?
Najbardziej lubię inwestować na srebrze oraz ropie naftowej, a także na niektórych soft commodities (głównie kawa i kakao). To jednak u mnie ewoluuje, staram się wypatrywać inwestycyjnych okazji na bieżąco, nie tylko na rynkach surowców.
O czym marzy analityk Dorota Sierakowska w zakresie branży, do której weszła i udanie się rozwija?
To trudne pytanie! Jeśli chodzi o rynek surowcowy, to marzę o tym, aby coraz więcej inwestorów w Polsce dostrzegało zróżnicowane możliwości lokowania na nim kapitału. Jeśli chodzi szeroko o branżę inwestycyjną w Polsce, to oczywiście marzy mi się mniej męczących regulacji, ale też upowszechnianie się wśród inwestorów realistycznego podejścia do inwestowania i tradingu – zamiast oczekiwania miliona w trzy godziny, skupienia się na stworzeniu systemu i regularności.
Z kolei jeśli chodzi o mój własny rozwój, marzę o wydaniu książki „Świat surowców” w języku angielskim. Wydanie książki za granicą to duże wyzwanie – jest to drogi, skomplikowany i czasochłonny proces. Ale satysfakcja z odnalezienia się na konkurencyjnym, międzynarodowym rynku, jest prawdopodobnie proporcjonalnie większa.
Wspominałaś o konieczności zbudowania systemu. Czy masz na myśli taki typowo komputerowy, z gotowymi sygnałami decyzyjnymi? A jak Ty dokonujesz transakcji? W sensie długości trwania, użycia konkretnych narzędzi np. technicznych, kontroli ryzyka. Ludzi zawsze ciekawi jak radzą sobie Ci, których porad czytają, żeby zbudować sobie wiarygodnościową narrację.
Mówiąc o systemie, miałam na myśli nie tyle automatyzację handlu, co przede wszystkim ustalenie zasad działania w przypadku realizacji konkretnego scenariusza i trzymanie się wcześniej ustalonej strategii. A do tego wszystkiego – kontrolę ryzyka. Sporo inwestorów traci pieniądze, ponieważ gra bez żadnego planu i w emocjonujących chwilach traci zimną krew i podejmuje decyzje pod wpływem strachu czy euforii. To wyświechtany frazes, ale to prawda.
Jednocześnie jestem przekonana, że każdy musi sobie taki system sam wypracować na podstawie obserwacji swoich transakcji. Każdy ma inną psychikę, inne możliwości i podejście do ryzyka. Ja zapłaciłam swoje frycowe jeszcze na studiach, gdy dopiero stawiałam pierwsze kroki na rynku. Tego, co u mnie działa, nauczyłam się na własnych błędach. Obecnie wypracowałam system, w którym łączę długo- i krótkoterminowe podejście i różne instrumenty finansowe (przy czym ubolewam, że w ostatnim czasie znacząco spadła liczba surowcowych ETFów dostępnych dla polskich inwestorów…).
A czy korzystasz z raportów COT? To ponoć dość pomocne narzędzie w podejmowaniu decyzji na rynkach towarowych.
Tak, COT to pomocne narzędzie, z którego korzystam często. Przydaje się ono zwłaszcza przy poszukiwaniu średnioterminowych minimów i maksimów – takich momentów rynkowych, w których optymizm lub pesymizm inwestorów wydają się przesadzone.
Sądzę, że obecnie (styczeń 2019) wielu inwestorów uwiera fakt, że ze względu na government shutdown w USA te raporty nie są publikowane.
Czy możesz zdradzić jakieś nazwiska Twoich autorytetów w tej branży? Ktoś czy coś Cię inspiruje? Kogoś, coś obserwujesz, czytasz regularnie? Czy są jakieś serwisy, media, które doradzasz śledzić inwestorom?
Na co dzień czytam przede wszystkim zagranicznych analityków i publicystów zajmujących się rynkami towarowymi. Jednego ulubionego autora nie mam, czytam wiele różnych portali oraz opracowań.
Do tego, aby posiadać odpowiednią wiedzę na temat aktualnych informacji z rynków surowców, bardzo często wystarczy śledzenie popularnych portali informacyjnych, takich jak Reuters czy Bloomberg. Z kolei wiele instytucji oferuje bezpośredni dostęp do danych i raportów analitycznych dotyczących konkretnych surowców (np. Departament Energii USA, Międzynarodowa Organizacja Kakao, itp.). Rynek każdego surowca jest inny, a to sprawia, że w różnych miejscach należy poszukiwać informacji.
Jak powstała Twoja książka? Inspiracji możemy się domyślać, ale jest pewnie dużo rzeczy, których nie wiemy?
Miałam wewnętrzną potrzebę napisania książki o inwestowaniu w surowce, a jednocześnie wiedziałam, że taka książka jest potrzebna na polskim rynku, ponieważ inwestorzy w naszym kraju nie mieli wcześniej żadnego polskojęzycznego źródła skompilowanej wiedzy na temat fundamentów rynków surowcowych i dostępnych instrumentów finansowych.
Natomiast w procesie pisania książki żadnej magii nie było 😉 Zakasałam rękawy i przez kilka miesięcy, codziennie do późnego wieczora tworzyłam kolejne rozdziały. Wstępną wizję książki miałam w głowie już dużo wcześniej, natomiast w trakcie pisania ona oczywiście ewoluowała. Postawiłam na wydanie książki we własnym wydawnictwie, co dało mi kontrolę nad całym procesem, ale też wiązało się z dużą odpowiedzialnością za ostateczny wynik.
Bardzo mnie cieszy to, że „Świat surowców” krótko po wydaniu wylądował na liście finansowych bestsellerów i – co ważne – pozostaje na nim do dzisiaj! Książka doczekała się także drugiego wydania.
Gratuluję! I skorzystam z okazji żeby poprosić w imieniu przyszłych być może czytelników Twojej książki: czy możesz w kilku zdaniach opisać, co można w niej przydatnego do inwestowania znaleźć?
Sądzę, że „Świat surowców” to przydatna lektura dla każdej osoby, która planuje inwestować na rynkach towarowych lub już to robi. Przede wszystkim, jest to pierwsza polskojęzyczna książka, która kompleksowo opisuje fundamenty rynków surowcowych, powiązania z cenami innych aktywów (akcje, obligacje, waluty) oraz instrumenty finansowe oparte o surowce i towary. Dla początkujących inwestorów jest to więc przewodnik, który wyposaża ich w wiedzę potrzebną do rozpoczęcia swojej przygody z rynkiem surowców. Z kolei dla inwestorów z doświadczeniem będzie to poszerzenie i uzupełnienie wiedzy.
Przyłożyłam się do tego, aby dostarczyć inwestorom solidną dawkę informacji o rynkach surowców, zaprezentować pewne ciekawe powiązania, zainspirować do spojrzenia na te rynki z szerokiej perspektywy. Sądząc po recenzjach czytelników, w dużej mierze to się udało 🙂
Co sądzisz o perspektywie rynków towarowych w 2019 roku?
Perspektywy dla poszczególnych surowców czy też całych grup surowców są nieco inne, ale wiele wskazuje na to, że czeka nas kolejny burzliwy rok. Na pewno po trudnym 2018 roku obecnie notowania wielu surowców i towarów mają potencjał do odbicia w górę, ale inwestorom na tym rynku nadal jest daleko do optymizmu.
O ile fundamenty rynków surowcowych są coraz lepsze i sprzyjają stronie popytowej, to dużo niepewności na ten rynek wnoszą kwestie polityczne, takie jak np. toczący się wciąż konflikt handlowy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. To właśnie polityka może być ważnym – a jednocześnie dość nieprzewidywalnym – czynnikiem cenotwórczym na rynkach towarowych w 2019 roku.
A co byś sama na dziś dodała do portfela?
Ze względu na opisane wcześniej ograniczenia, nie mogę tego napisać wprost. Ale ogólnie wierzę w to, że dla większości surowców i towarów istnieje większy potencjał do wzrostów niż do spadków cen.
Dziękuję i życzę Ci powodzenia i w pracy i w pisaniu kolejnych książek!
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników blogów bossa.
*****
P.S. Zarówno Dorota jak i nasze blogi to kandydatury do nagrody FX Cuffs 2019. Za każdy głos https://konkurs.investcuffs.pl/ uprzejmie dziękujemy 🙂
—kat—
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
1) Jakie to przepisy sprawiaja, ze analityk moze pisac ogolnikami a nie moze podac jasnych (weryfikowalnych) kryteriow?
2) Z jakiego powodu spadla liczba ETFow surowcowowych dostepnych dla polskich inwestorow?
3) Chetnie bym zainwestowal w surowce, bo jest to rynek wybitnie cykliczny. Pytanie gdzie mozna realnie wejsc na ten rynek, bo chyba nie poprzez forex? Kiedys probowalem tam swoich sil ale podziekowalem, bo nie lubie patrzec jak widze, ze dobrze operuje ale co pare miesiecy, na skutek swapu, poziom wejscia podnosi sie srednio o kilkanascie procent… Na dluzsza mete to przeciez samobojstwo.
Ad 1
Chodzi Ci o konkretne paragrafy? Bo jeśli tak to wyślę zapytanie do działu prawnego.
Ad2
Pisaliśmy o tym kilka razy. Regulacje europejskie wymagają tworzenia tzw KIDów, na czym amerykańskim emitentom nie musi zależeć.
Czyli sprawdzamy czy jest KID, Jeśli nie ma to nie możemy oferować tego ETF.
Ad 3
Wydaje mi się, że problem kosztów przechowania będzie się pojawiał przy każdym instrumencie, nie tylko na FX. Zapytam Doroty 🙂
Michał już wspomniał nieco o przepisach, natomiast co do pytania nr 3, to mam dodatkowe pytanie: co rozumiesz przez "realne" wejście w ten rynek?
Wejście na rynek fizyczny oznacza głównie kupowanie sztabek i monet z metali szlachetnych, a to ma swoją specyfikę.
Do wykorzystywania trendów na rynkach surowców świetnie nadają się ETFy, ale niestety wspomniane regulacje mocno ograniczyły możliwości dla polskich inwestorów w zakresie inwestowania w najbardziej płynne amerykańskie ETFy. Liczę na to, że to się zmieni – a póki co można korzystać z ograniczonego wyboru ETFów europejskich.
Korzystając z okazji (temat analiz) zapytam się: Dlaczego wasze rekomendacje są tłumaczeniem i skróceniem z j. ang? Piszecie przede wszystkim dla inwestorów z zachodu, którzy potrzebują pokrycia analitycznego GPW?
Dokładnie. Rekomendacje są pisane dla inwestorów instytucjonalnych, którzy wolą je dostawać w j. angielskim.
Wciąż, od czasu do czasu, zaglądam na BB ale bardzo rzadko komentuję, no chyba że jest coś jest wyjątkowe albo nie tak jak dla mnie lub też wkurzy, jak tą razą.
Otóż zachęcony wywiadem z D. Sierakowską postanowiłem (jako były commodity trader) zapoznać się jej książkę "Świat surowców", reklamowaną jako unikalna pozycja na naszym rynku, napisana przez prawdziwą specjalistkę w tej dziedzinie.
Wprawdzie jej cena 99 zł, jak na warunki polskie, jest pioruńsko wysoka ale córka wysłana z misją nabycia powiedziała że w księgarni mają ostatni egzemplarz. Mówię więc przeczytaj co tam piszą na rewersie.
No i ona mi czyta takie oto coś:
"Świat Surowców" to książka , której brakowało na polskim rynku – jest to bowiem pierwsza pozycja, która opisuje tematykę inwestowania na rynkach towarowych od podstaw. Polecam ją każdemu,kto stawia pierwsze kroki na rynkach surowców- ale także każdemu, kto chce wzbogacić swoją wiedzę na ten temat."
I kto to mówi- pytam. Ono niejaki Radosław Olszewski – Prezes Zarządu Domu Maklerskiego BOŚ.
No to bierz, mówię z niejakim bólem, bo akurat ten gość powinien wiedzieć co mówi.
Wieczorem przejrzałem ją (zarówno książkę jak i autorkę), wprawdzie pobieżnie ale i to wystarczyło by zorientować się że w tej pozycji nie ma wcale zapowiadanego opisu inwestowania od podstaw na rynkach towarowych.
Wołam więc wkurzony – Oddajcie mi moją kasę, bo zostałem wprowadzony w błąd, tylko nie wiem od kogo konkretnie domagać się zwrotu? Od p. Olszewskiego, od DM BB czy może od Bloga Bossów?
PS
Żeby nie było, jak troszku ochłonę to przeczytam dokładnie tę pozycję i podzielę się wrażeniami i swoją opinią.
Cześć!
Myślę, że odpowiedź od autorki będzie najwłaściwsza, więc już śpieszę z wyjaśnieniem.
Przede wszystkim, jeśli nie jesteś zadowolony z treści książki, to proszę o więcej merytorycznych, a nie ogólnych i dość emocjonalnych uwag. Takie uwagi będą wskazówką dla mnie.
Interesuje mnie to tym bardziej, że większość czytelników jest wręcz bardzo zadowolona z treści książki i wielokrotnie słyszałam, że właśnie tego potrzebowali, aby zdobyć solidną wiedzę.
Fundamenty rynków surowców, powiązania z rynkami innych aktywów, opis kluczowych instrumentów powiązanych z tym rynkiem – to są właśnie PODSTAWY inwestowania na rynkach surowców, których nikt w Polsce wcześniej nie opisał.
Natomiast opis konkretnych strategii inwestycyjnych jest już dla osób posiadających powyższą wiedzę. Możliwe, że kiedyś powstanie książka i na ten temat. Rozumiem, że dla byłego commodity trader to właśnie zaawansowana wiedza byłaby ciekawsza, ale wiele osób potrzebuje konkretnych podstaw, zanim przejdzie dalej.
Pozdrawiam
Dorota Sierakowska
Doroto, po pierwsze to moja zajawka, wbrew temu jak została pdebrana, nie była nic a nic emocjonalna. Widocznie nie poznałaś mnie wcześniej z moich dawnych komentarzy, jako nieco żartobliwego blogera (aczkolwiek merytorycznego), więc taki personalny odbiór mogę wybaczyć.
Natomiast nie mogę wybaczyć ewidentnych błędów (o różnym kalibrze) które nie uchodzą u:
a) osoby która skończyła SGH (o ile dobrze zrozumiałem) – w opisie CCFD tłumaczysz błędnie letter of credit jako list kredytowy zamiast poprawnie akredytywa, co moim zdaniem absolutnie nie uchodzi u osoby która jest absolwentem studiów ekonomicznych
b) uważasz się za eksperta od rynków surowcowych/towarowych ale Twój skróconmy opis Chinese Copper Financing Deal zawiera błędy i wprowadza w błąd (zresztą jest zupełnie niepotrzebny moim zdaniem)
c) piszesz o surowcach ale chyba nie bardzo znasz właśce pojęcie/definicję surowców – przykładowo monetę złota jak i biżuterię trudno uznawać za surowce.
d) twój opis LME zawiera istotne błędy
e) troy ounce to nie jest żadna uncja trojańska ani aptekarska o czym wiedzą fachowcy od metali szlachetnych albo przynajmniej powinni wiedzieć (ale akurat ten błąd mogę ostatecznie wybaczyć bo nawet "znawcy" z naszej Mennicy też tak piszą).
To tyle na tę chwilę, przykładowo- tak dla zaostrzenia apetytu – a więcej będzie w obiecanej przeze mnie recenzji, z szerokim komentarzem (bo błędów i pomyłk jest sporo więcej).
Czy mam rozumieć że jeżeli, jak piszesz, wiekszość czytelników jest wręcz zadowolona z treści książki, bo własnie potrzebowali czegoś podobnego żeby zdobyć solidną wiedzę w tym temacie, to jest wystarczający argument albo dowód na to że akurat dana publikacja jest faktycznie wartościowa i można ją uważać za referencyjną?
Moim zdaniem wcale nie, to tylko dowodzi faktu że ci pozytywni odbiorcy faktycznie oczekiwali publikacji na ten temat, bo była pustka na rynku. Rzecz bowiem w tym że akurat oni nie są jeszcze w stanie właściwie ocenić jej wartości merytorycznej, bo jeszcze nie mają owej solidnej wiedzy, a Twoja książka też im jeszcze takiej dać nie może (najwyżej pewne podstwy, albo i niepewne).
Wspomniałaś w wywiadzie że marzysz o tym by Twoja książka ukazała się w języku angielskim, ja rozumiem ambicję u młodych ludzi i ją cenię, bo zdrowa ambicja zazwyczaj jest motorem postepu, ale moim zdaniem w danym przypadku mamy jeszcze do czynienia z przerostem formy nad treścią (bo książką jest ok pod względem edytorskim i graficznym).
Tyle na razie, wyjeżdzam na tydzień w góry na ferie zimowe, więc będę miał czas uważnie przeczytać książkę i odezwę się po powrocie.
Pozdrawiam (i anu pogodi :)).
Dzięki za konkretne uwagi!
Krytyczne opinie zawsze się przydają, nawet bardziej niż słowa pochwał 😉
Oczywiście – nie twierdzę, że jestem nieomylna i pewnie jako rynkowy wyjadacz dostrzegasz więcej niż inni. Natomiast w mojej opinii takie subtelności jak definicja surowców czy nazwa uncji trojańskiej, nie zmieniają wymowy całej książki i nie dyskwalifikują wiedzy w niej zawartej – zwłaszcza, że tak jak zauważyłeś, są to powszechnie stosowane określenia w publikacjach na ten temat.
Wypełniłam pewną pustkę w zakresie publikacji o surowcach w Polsce, ale ten projekt zapewne będzie ewoluował. Chętnie poznałabym Twoje szczegółówe uwagi (może mogłabym otrzymać je np. na mojego maila?), aby udoskonalić potencjalne kolejne wydanie książki.
Lesserwisser, a może to czas na napisanie własnej książki? Bo najbardziej mobilizuje konkurencja 😉
Co jest z Wami, jakieś 2 godziny temu wysłałem komentarz, nie pojawił się to po godzinie ponowiłem dostając info że jest duplikacja no to czekam dalej ale do teraz ani widu ani słychu.
Czy to jest to słynne warszawskie tempo w dobie internetu czy też może cenzura na blogu?
Less, ściągnij cugle wierzchowca please.
Na zapleczu nie siedzą krasnoludki czekające na Twój komentarz, tylko my w miarę możliwości robimy porządki bo sporo spamu wchodzi.
Co do książki – jeśli merytorycznie wyłuszczysz swoje żale to poproszę Dorotę żeby wpadła odpowiedzieć.
Tomasz, o ile pamiętam to kiedyś komentarze przechodziły praktycznie od razu,myślałem że jest to automat, nawet dla mnie starego konia to troszku przydługawo.
Czyżby teraz są jakieś wąskie gardła czy też kable zamarzły (choć mamy odwilż) a może chłopaki na zapleczu (BRB), którzy muszą wpierw przetrawić komentarz byli zajęci konsumpcją.:)
Jak dla mnie to nie jest dobra zmiana.
Oczywiście, tak jak obiecałem po lekturze zamieszczę swój bardziej szczegółowy komentarz, choć generalna zastrzeżenie (nie do autorki) tylko do wspomnianej osoby polecającej tę pozycję – tam nie ma zapowiadanego opisuje tematyki inwestowania na rynkach towarowych od podstaw (ani też od zwięczenia czyli od góry).
Pozdrawiam.
Less, niestety popełniłeś błąd, być może przypadkiem- zmieniłeś jedną literę w adresie mailowym więc automat potraktował to jako nowy użytkownik. A zasada jest taka, że zawsze 2 pierwsze maile z tego samego adresu wymagają akceptu, a dopiero trzeci wchodzi bez ograniczeń.