Każdy może mieć chwilę słabości

W dyskusjach publicznych dotyczących oszustw finansowych istotne znaczenie odgrywa kwestia odpowiedzialności pokrzywdzonych. Dziennikarze i komentatorzy próbują odpowiedzieć na pytanie w jakim stopniu ofiary oszustw finansowe są same sobie winne.

Część komentatorów podkreśla lekkomyślność lub chciwość pokrzywdzonych i wskazuje na sygnały ostrzegawcze, które powinny wzbudzić ich wątpliwości, skłonić do zbadania tematu a w końcu do rezygnacji z podejrzanej inwestycji. Często się przy tym zdarza, że efekt pewności wstecznej odgrywa ważną rolę w identyfikowaniu oczywistych nieprawidłowości, które odpowiednio wcześniej wcale nie wydawały się oczywiste.

Staram się podkreślać, że to na inwestorach spoczywa odpowiedzialność za podejmowane decyzje finansowe. Nigdy nie powinni jej delegować na doradców klienta, znajomych i członków rodziny ani inwestycyjnych guru z mediów społecznościowych. Jednocześnie argumentuje, że propagowany przez część komentatorów wizerunek ofiar oszustw finansowych – nierozgarniętych, chciwych nieudaczników – daleki jest od rzeczywistości. Myślę, że dużo lepszym podejściem do tego problemu jest założenie, że niemal każdy człowiek ma swego rodzaju słabość, chwilową niezdolność do zauważenia oczywistych rzeczy. Ofiary oszustw finansowych trafiły akurat na tych oszustów, którzy odkryli i wykorzystali ich słabość. Oczywiście część ludzi ma więcej słabości niż inni. Część ludzi jest odporna na wiele trików stosowanych przez oszustów. Jednak czujność powinni zachowywać wszyscy.

Financial Times opisał historię spektakularnego oszustwa, które świetnie ilustruje powyższe punkty. Oszustwo miało miejsce w 2011 roku i dotyczyło 100 mln euro, z których 12 mln euro zostało stracone.

Na czym polegało oszustwo? Hochsztaplerzy oferowali udział w schemacie inwestycyjnym wykorzystującym sprzedawanie przez amerykański bank centralny obligacji z 20% dyskontem wybranym grupom inwestorów. Oszuści oczekiwali, że ofiary przeleją pieniądze, które będą zabezpieczeniem dla serii transakcji obejmujących przecenione o 20% amerykańskie obligacje. Argumentowali, że posiadane przez nich kontakty w Fed, Banku Watykańskim i Organizacji Narodów Zjednoczonych umożliwiają im dostęp do tej intratnej okazji inwestycyjnej.

W tym momencie czytelnicy Blogów Bossy zastanawiają się zapewne jacy to skończeni idioci mogliby się nabrać na oszustwo, którego struktura przypomina wyjątkowo słaby scenariusz filmu klasy C. Otóż ofiarą oszustwa padł multimilioner, założyciel, prezydent i właściciel dużej spółki – Allseas – świadczącej usługi w dziedzinie morskiej infrastruktury wydobywczej i przesyłowej. Wraz z założycielem ofiarą oszustów padli radca prawny firmy i jej skarbnik. Allseas zatrudnia ponad 3000 pracowników a znana jest z tego, że jest właścicielem największego statku na świecie. Zbudowany w 2013 roku Pioneering Spirit kosztował 2,7 mld euro.

Oszustwo związane jest z tym statkiem. Zyski z zaoferowanej przez oszustów strategii inwestycyjnej miały pomóc domknąć finansowanie budowy Pioneering Spirit. Ostatecznie 100 mln euro należących do Allseas znalazło się na rachunku, do którego dostęp mieli oszuści (by realizować transakcje z Fed). Z rachunku natychmiast rozpoczęto wypłacanie sporych kwot. Zauważył to bank bo transfery wydały się podejrzane komórce odpowiedzialnej za przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy. Zablokowano rachunek, poinformowano policję i właścicieli rachunku. W tym jeszcze momencie właściciel spółki Allseas, Edward Heerema, zapewniał policję, że zaszła pomyłka a o oszustwie nie ma mowy. Hochsztaplerzy zdołali zdefraudować 12 mln euro.

Hareema w taki sposób podsumował dziennikarzowi swoje doświadczenia związane z oszustwem: Idea inwestycyjna wydawała się kuriozalna ale przedstawiono nam ją w niezwykle przemyślany sposób. Zostaliśmy oszukani przez bardzo błyskotliwych ludzi. Ciągle słyszy się o oszustach, nieprawdaż? To urzekający ludzie z niebywałą umiejętnością przekonywania innych do swoich pomysłów. Później sam siebie pytasz: Rety, jak to się stało?

Właściciel Allseas zwrócił uwagę na sprytną taktykę stosowaną przez wielu oszustów: roztaczają oni wizję wyjątkowej okazji inwestycyjnej i oczekują od potencjalnych ofiar, że udowodnią, że są warci, są godni skorzystania z okazji inwestycyjnej. Jakiekolwiek wątpliwości traktują jako oznakę braku szacunku i sugerują, że zgłaszanie wątpliwości wykluczy możliwość dalszych negocjacji. Aurę wyjątkowości często uzupełnia presja czasowa – jako część strategii sprzedażowej oszustwa. Spora część oszustów unika jakichkolwiek prób wyjaśniania swojej strategii inwestycyjnej. Może to być część tworzenia aury wyjątkowości oferty. Może być to element optymalizacji procesu sprzedaży – potencjalny klient zgłaszający wątpliwości na początku nie rodzi nadziei na domknięcie. Z punktu widzenia oszustów lepiej jest wykorzystać czas na mniej krytycznych klientów.

W historii 100 mln euro Allseas i amerykańskich obligacji sprzedawanych z 20% dyskontem warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Dotyczy on tego co stało się po dokonaniu oszustwa. Edward Heerema podszedł do sprawy bardzo etycznie. Uznał, że powinien wykorzystać swoją uprzywilejowaną sytuację materialną by przykładnie ukarać oszustów. Skorzystał z procedury prywatnego aktu oskarżenia, zaangażował dobrych prawników i z ofiary zamienił się w łowcę. Zwrócił się przeciwko wszystkim podmiotom, które ułatwiły przeprowadzenie oszustwa – firmom prawniczym, konsultantom, bankierom inwestycyjnym, których opłacali oszuści. Część z tych podmiotów mogła nawet nie wiedzieć, że ułatwia zorganizowanie przestępstwa. Zaangażowanie założyciela Allseas może zostać wynagrodzone bo wśród podmiotów ułatwiających przeprowadzenie oszustwa zidentyfikowano niewielki bank z Liechtensteinu – na tyle jednak duży by umożliwić całkowite odzyskanie brakujących 12 mln euro.

Idea stojąca za działaniami opłacanych przez właściciela Allseas prawników jest czytelna – chcą podnieść koszty przeprowadzania oszustw poprzez skłonienie potencjalnych pomocników oszustów do zbadania z kim współpracują. Ryzykują bowiem, że w przypadku współpracy z oszustami będą pracować za darmo. Ta idea wydaje się mi bardzo rozsądna – postulowałem takie działania w przypadku pracowników Amber Gold. Takie działania miałyby sens w przypadku nieuczciwych pracowników instytucji finansowych, którzy namawiali klientów do likwidowania lokat i kupowania równie bezpiecznych obligacji Getback.

Najważniejszą lekcją z powyższej historii jest jednak przekonanie, że każdemu inwestorowi może przytrafić się chwila słabości. W przypadku managerów Allseas ta chwila trwała kilka miesięcy. Ewidentny szwindel zniknął z pola widzenia trzem doświadczonym specjalistom – w tym prawnikowi i finansiście.

2 Komentarzy

  1. GZalewski

    Podobnie pisze Konnikova (Myśl jak oszust) – każdy z nas jest narażony, każdemu może się zdarzyć.

  2. Deo Gratias

    Caveat emptor i tyle temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *