Tylko papierowy pieniądz stoi na przeszkodzie temu, by banki centralne na szeroką skalę wprowadziły ujemne stopy procentowe do swojej polityki – twierdzi Kenneth S. Rogoff.w książce „The Curse of Cash”. I dlatego, jego zdaniem, trzeba papierowy pieniądz zlikwidować.

Jak pisze autor w publikacji (jej polski tytuł to „Przekleństwo gotówki”) 80 proc. wartości dolarów znajdujących się w obiegu jest w 100 USD banknotach. To oznacza, że na każdego Amerykanina, łącznie z niemowlętami, przypadają 34 takie banknoty, czyli czteroosobowa rodzina powinna mieć średnio 13 600 USD w studolarówkach.

Oczywiście tak naprawdę większość obywateli widuje takie nominały bardzo rzadko. Kto więc korzysta z tych pieniędzy? Rogoff twierdzi, że banki centralne dokonują tzw. odwrotnego prania pieniędzy (ang. reverse money laundering). Polega to na tym, że biorą banknoty o wysokich nominałach wysyłają je do komercyjnych banków, gdzie po serii pośrednich transakcji trafiają one do świata przestępczego.

Jednak największy problem, zdaniem Rogoffa, z papierowymi pieniędzmi polega na czymś innym. W jego opinii uniemożliwiają one prowadzenie skutecznej polityki pieniężnej. Banknot to bowiem nic innego jak przynosząca zero procent obligacja. I jak długo ludzie będą mieli możliwość zamiany swoich oszczędności na papierowe pieniądze nie zgodzą się by mieć istotne ujemne oprocentowanie swoich oszczędności.

A takie oprocentowanie może być konieczne z punktu widzenia prowadzenia skutecznej polityki pieniężnej. W ciągu ostatnich ośmiu lat większość banków centralnych z krajów rozwiniętych chciała takie ujemne stopy móc wprowadzić. Kilka z nich nawet to zrobiło, choć ta ujemna stopa procentowa była niewielka (chodzi m.in. o banki centralne Danii, Szwajcarii, Szwecji, krajów strefy euro i Japonii).

Koncepcja, że ujemne stopy procentowe są dobrym pomysłem a gotówka stoi na przeszkodzie tego rozwiązania, nie są nowym pomysłem. W czasie Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX w. wielu ówczesnych liczących się ekonomistów, w tym Irving Fisher z Yale i sam John Maynard Keynes doszli do podobnego wniosku. Uznali oni, że gdyby tylko był sposób, by rządy mogły obłożyć gotówkę ujemną stopą procentową, ekspansja monetarna mogłaby wyprowadzić świat z kryzysu.

Problem wówczas, podobnie jak w wielu krajach dzisiaj, polega na tym, że kiedy krótkoterminowe stopy procentowe wynoszą zero procent zarządzający polityka monetarną niewiele więcej mogą zrobić. W 1933 r. Irving Fisher wydał książkę zatytułowaną „Stamp Scrip” w której odnosił się do pomysłu Niemca Silvio Gesella. Gesell wpadł na pomysł, by ludzie byli zmuszeni do regularnego kupowania znaczków i naklejania ich na banknoty, by były one ważnym środkiem płatniczym, co było oczywiście innym sposobem na wprowadzenie negatywnej stopy procentowej.

Keynes także pochwalał ten pomysł w wydanej w 1936 r. książce „General Therory”, choć uznał iż jest on mało praktyczny. W dzisiejszych czasach jest go znacznie łatwiej wprowadzić. W 2000 r. pracownik amerykańskiej Rezerwy Federalnej z Richmond Marvin Goodfriend opublikował akademicką pracę, w której sugerował iż sposobem na wprowadzenie negatywnych stóp procentowych na gotówkę może być nałożenie pasków magnetycznych na banknoty.

Z kolei w 2009 r. ekonomista z Uniwersytetu Harvarda Gregory Mankiw napisał tekst w „The New York Times”, w którym wspomniał iż jeden z jego studentów wpadł na trochę żartobliwy pomysł zorganizowania loterii, w której w wylosowane numery banknotów byłyby unieważniane. Obywatele zareagowali bardzo nerwowo. Do rektora Harvarda zaczęły przychodzić listy, w których żądano natychmiastowego wyrzucenia Mankiwa z pracy.

Jednak największy opór przed rezygnacją z papierowych pieniędzy wynika z tego, że rządy sporo na nich zarabiają. To tzw. renta emisyjna wynikająca z różnicy między kosztem produkcji pieniądza a jego wartością. Jak podaje na przykład Rezerwa Federalna wytworzenie banknotu 100 USD kosztuje 12,3 centa. Od 2006 r. do 2015 r. amerykański rząd zarobił średnio rocznie 0,40 proc. PKB dzięki rencie emisyjnej (w liczbach bezwzględnych to ok. 70 mld USD rocznie). W Europejskim Banku Centralnym to ok. 0,55 proc., czyli ok. 60 mld euro.

W średniowieczu władcy, którzy mieli monopol na emisję pieniądza po prostu tworzyli go i wydawali. W dzisiejszych czasach ten proces jest bardziej skomplikowany, choć jego efekt jest podobny. Najpierw rząd wydaje więcej, niż ma przychodów podatkowych a następnie emituje oprocentowany dług, by pokryć różnicę. Następnie bank centralny, emituje elektroniczne rezerwy bankowe, które są ekwiwalentem gotówki i wykorzystuje te środki do kupienia rządowych papierów wartościowych.

W długim okresie bank centralny zarabia na tym długu, ponieważ to zwykle długoterminowy dług, który ma wyższe oprocentowanie, niż tworzone rezerwy. Wreszcie zysk z działań banku centralnego trafia do rządu. Ale zysk rządu z emisji pieniądza można policzyć także w trochę inny sposób. Otóż można oszacować ile rząd musiałby zapłacić za pożyczenie takiej ilości pieniądza na rynku jaką zyskuje dzięki monopolowi emisyjnemu.

Dodatkowo musiałoby wzrosnąć zadłużenie państwa. W przypadku USA byłoby dodatkowe 7,4 proc. PKB bo banknoty o takiej wartości znajdują się obecnie w obiegu. W przypadku strefy euro odpowiednia liczba to aż 10,1 proc. PKB. Co ciekawe, jest jeden kraj w którym gotówki jest już tak mało w obiegu, że w sumie traci on 0,06 proc. PKB na emisji pieniądza. Chodzi o Szwecję. Jednak, gdyby wziąć pod uwagę koszt pożyczenia brakujących pieniędzy na rynku Szwedzki Bank Centralny ciągle byłby na plusie.

Rogoff twierdzi jednak, że największe korzyści z wyeliminowania gotówki z obiegu wynikałyby z ograniczenia uchylania się od płacenia podatków oraz wielu innych rodzajów przestępczości. I te korzyści, w jego ocenie, znacznie przewyższałyby straty wynikające z braku renty emisyjnej. W podsumowaniu książki autor zauważa, że w większości krajów regularnie podejmowane są kroki w celu ograniczenia ilości gotówki w obiegu. Europejski Bank Centralny na przykład ostatnio ogłosił, iż planuje przestać drukować banknot o nominale 500 euro (choć te, które zostały wydrukowane, nadal będą ważnym środkiem płatniczym).

Publikacja „Curse of Cash” została zaliczona do najlepszych książek 2016 r. przez „Financial Times” i „Bloomberg”. Tymczasem jeżeli popatrzymy na oceny czytelników w księgarni internetowej Amazon do okaże się, że 62 proc. cz nich wystawiło jej najniższą możliwą ocenę 1 (w skali od 1 do 5). Oczywiście nie wynika to z tego, że ta książka jest tak zła. Tylko, że wywołuje ona silne emocje. Mnóstwo osób nie zgadza się z jej tezą – że należy wyeliminować papierowy pieniądz z obiegu – i swój sprzeciw manifestuje wystawiając jej najniższe możliwe oceny.

W rzeczywistości, biorą pod uwagę jak mało atrakcyjnym, dla większości czytelników, tematem ta książka się zajmuje, to trzeba przyznać, że autor poradził sobie z nim bardzo dobrze. Publikacja napisana jest w gawędziarski sposób. Nawet gdy omawia bardziej skomplikowane wątki to nie robi tego w sposób przesadnie techniczny i nużący. Mimo iż książkę wydała akademicka oficyna Uniwersytetu Princeton to może po nią sięgnąć każdy zainteresowany tematem rozgarnięty czytelnik. Nie zawiedzie się.

12 Komentarzy

  1. _dorota

    "(…)jego zdaniem, trzeba papierowy pieniądz zlikwidować".
    Ale w jakim kierunku? Tylko pieniądz elektroniczny, czy przywrócić złoto jako środek płatniczy?

    Oczywiście żartuję. Ale temat ma potencjał do dyskusji na miarę erupcji Krakatau. Bo to opowieść o władzy absolutnej, niekontrolowalnej i niemożliwej do usunięcia. Opowieść o ostatecznym zniewoleniu ludzkości.

    1. Tomek

      No nie ma wyjścia – trzeba zgłębić jednak zasady pewnej popularnej bazarowej karcianki…

  2. aaa

    Pomysł scedowania odpowiedzialności finansowej z wywołujących kryzys na ludzi zarabiających pieniądze.
    Świat się kończy… 😉

  3. Adrian

    No cóż kolejna książka z absurdalnymi tezami, które nigdy nie będą miały pokrycia w rzeczywistości. Najlepsze że została zaliczona do najlepszych według Bloomberg i Financial Times. Autor narobił szumu i pewnie jeszcze na tym zarobi.

    Wyobraźcie sobie świat bez fizycznego pieniądza, istnieje tylko elektroniczny wpełnii kontrolowany przez rząd, zero prywatności.

    Aby uniknąć nieporozumień, uważnie przeczytać wpis.

    "czyli czteroosobowa rodzina powinna mieć średnio 13 600 USD w studolarówkach." –
    Jeśli mam na koncie 2.000zł to mogę isć do banku i poprosić aby wypłacił mi w nominałach 2x500zł lub 10x200zł, na co dzień tak duże nominały są niepraktyczne więc pewnie wybiorę 20x100zł.

    "Banknot to bowiem nic innego jak przynosząca zero procent obligacja." – Litości banknot nigdy nie był i nie będzie obligacją, jest i był środkiem płatniczym.

    "Koncepcja, że ujemne stopy procentowe są dobrym pomysłem…" – Nigdy nie będą dobrym pomysłem, w praktyce jest to okradanie obywateli z ich oszczędności. Np. wprowadźmy ujemną stopę -2%. Mam zaoszczędzone 100zł, po roku zostanie 98zł, ktoś zakosił mi 2zł, moje oszczędności stopniały. Do tego trzeba jeszcze dodać coroczną inflację.

    "…loterii, w której w wylosowane numery banknotów byłyby unieważniane." –
    Dlaczego osobie która zarobiła uczciwie np. banknot 100 dolarowy, ma być on unieważniony w loterii;)

    "wytworzenie banknotu 100 USD kosztuje 12,3 centa. Od 2006 r. do 2015 r. amerykański rząd zarobił średnio rocznie 0,40 proc. PKB dzięki rencie emisyjnej." Renta emisyjna co to k..a za pojęcie, jak można na tym zarobić, zadaniem mennicy jest wydrukowanie pieniędzy i puszczenie ich w obieg. Nie rozumiem logiki tych wyliczeń, jak rząd amerykański miałby na tym zarobić.

    Jest tego więcej, ale już się zmęczyłem.

    No cóż, osoba która ma pojęcie o ekonomii, nieźle się uśmieje, jeśli nie ma, namiesza tylko w głowie. Zawsze się obawiałem mało rozsądnych ludzi, którzy naczytają się niezbyt mądrych książek.

    1. pit

      Innymi słowy system bankowy chce dekretem wyeliminować jedna z ekonomicznych funkcji pieniądza jaka jest tezauryzacja.

      To jest piękny przykład socjotechniki wprowadzenia "kradzieży zuchwałej" uzasadnianej przestępstwami pomniejszymi dokonywanymi za pomoca tejże gotówki przez jakiś tam marginalny element.
      Nadmieniam ,że ten element wcale nie musi używać do tego gotówki.
      Jedno wielkie przestepstwo uzasadniane szczytnym celem wyeliminuje te pomniejsze i świat bedzie rajem 🙂

    2. _dorota

      Niepokojące jest to, że takie pomysły jednak mogą mieć (kiedyś) pokrycie w rzeczywistości. Są już przykłady zaawansowanej ewolucji systemu w tym kierunku – np. Szwecja.

      Ale jak widzę Czytelnicy blogów postrzegają problem jako jeszcze na tyle odległy, że nie budzi większych emocji. Albo problem jest rzeczywiście odległy, albo tylko tak go postrzegają, więc nie wiem, czy to dobrze 🙂

      1. pit

        W zasadzie nic nowego .

        Jak centralny planista bierze sie za regulację pieczywa,papieru toaletowego etc. to efekt jest zanany tzn. eliminuje pośrednio lub bezpośrednio te dobra z rynku.
        Wiec to samo dzieje sie ze szczególnym rodzajem towaru jakim jest pieniądz.

        Cóż innego można by oczekiwać?

        1. _dorota

          Nie, to jest problem dużo, dużo większy. Całkowite "zwirtualnienie" pieniądza daje możliwość takiego sterowania rzeczywistością, o jakiej nawet Stalinowi się nie śniło.

          Po pierwsze można będzie całkowicie sterować cyklem koniunkturalnym np. przez prowadzenie polityki trwale ujemnych stóp. Cykl koniunkturalny właściwie przestanie istnieć.

          Po drugie to Wielki Brat zdecyduje, kto ma pieniądze i w jakiej ilości. Opozycja pieniędzy nie dostanie (nie będzie miała możliwości skorzystania z własnych kont). Wszelka własność stanie się pojęciem umownym.

          Po trzecie precyzyjne zestawienie wydatków danej jednostki powie o niej więcej niż ona sama wie. Szczególnie jeśli dodać do tego internet rzeczy.

          Właściwie można to przyrównać tylko do eksperymentu Pol Pota. Nastąpi całkowite zniesienie wlasności prywatnej w każdym wymiarze.

          1. pit

            Opisywałem jedynie aspekt ekonomiczny.

            Oczywiste ,że celem jest kontrola jednostki, zwłaszcza jak centralne "ekonomia" towaru jakim jest pieniądz kuleje w sposób jaki wczesniej znamy chociażby z wspomnianego papieru toaletowego.
            Wtedy kontrola reglamentacja i uznaniowość spadają z nieba jak wybawienie tylko tutaj ta znana definicja szaleństwa sie kłania w postaci robienia tego samego i oczekiwania odmiennych skutków 🙂

      2. Tomek

        http://tvn24bis.pl/pieniadze,79/indie-rzad-uniewaznil-banknoty-o-najwyzszych-nominalach,690403.html

        1. _dorota

          No tak, przy pieniądzu papierowym też można.
          Tyle, że system pieniądza elektronicznego byłby taką operacją "sam z siebie".

  4. Mcgravier

    Likwidacja gotówki w celu wdrożenia ujemnych stóp przypomina trochę zakaz sprzedaży hamburgerów w celu ochrony obywateli przed otyłością.

    To próba powierzchownego leczenia bardzo głębokiego, kompleksowego problemu…

Skomentuj _dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *