Od wielu dekad w amerykańskiej debacie publicznej funkcjonuje test kaczki – reguła rozumowania abdukcyjnego, która brzmi: jeśli coś wygląda jak kaczka, pływa jak kaczka i kwacze jak kaczka to najprawdopodobniej jest kaczką. Test kaczki jak wszystkie tego typu uproszczenia nie posiada 100% efektywności. Może być jednak przydatnym narzędziem pomagającym uniknąć katastrofalnych błędów finansowych.
Dla potrzeb decyzji inwestycyjnych test kaczki sparafrazowałbym tak: jeśli projekt jest zorganizowany jak oszustwo finansowe, tworzą go osoby związane wcześniej z oszustwem finansowym i posługuje się trickami marketingowymi typowymi dla oszustw finansowych to najprawdopodobniej jest to oszustwo finansowe. Sektor inwestycyjny oferuje w XXI wieku szeroki wybór możliwości, w tym inwestycji o loteryjnych stopach zwrotu dla inwestorów zainteresowanych szansą na spektakularnie wysokie stopy zwrotu (i gotowych lub nie na większe ryzyko trwałej utraty kapitału). Krótko mówiąc nie trzeba flirtować z podejrzanymi projektami inwestycyjnymi by zdobyć szanse na kilkucyfrowe stopy zwrotu. Podejrzane projekty inwestycyjne poza typowym ryzykiem inwestycyjnym wiążą się z ryzykiem ordynarnego oszustwa więc rozsądną postawą jest unikanie takich przedsięwzięć.
Do przypomnienia testu kaczki zainspirowało mnie szeroko komentowane przedsięwzięcie w dziedzinie marketingu wielopoziomowego wykorzystujące coś co przypomina kryptowalutę jako pretekst do działalności biznesowej. Sednem tej działalności jest sprzedaż licencji na wydobycie produktu nazywanego kryptowalutą. Trudno powiedzieć czym naprawdę jest ten produkt bo o stronie technologicznej projektu wiadomo bardzo niewiele. O przedsięwzięciu zrobiło się głośno za sprawą zorganizowania dużej konferencji, na której obecni mieli być polscy celebryci. Większość z zapowiadanych gwiazd nie przybyła. Przybyli dziennikarze i opisali swoje doświadczenia. O przedsięwzięciu już w kwietniu pisali Patryk Słowik, Jakub Styczyński w Dzienniku.
Inwestorzy mają do dyspozycji kilkaset różnych kryptowalut. Część z nich ma już relatywnie długą historię. Wiele z nich korzysta z infrastruktury giełdowej wspartej kapitałem i wiedzą renomowanych funduszy VC z Doliny Krzemowej. Wspomniana infrastruktura zapewnia relatywną wymienialność i relatywną transparentność handlu. Dostępne są szczegółowe informacje techniczne. Wspomniana transparentność obejmuje także proces wydobycia walut, do którego nie trzeba wykupywać żadnych licencji. Najważniejsze kryptowaluty mają już własny komercyjny ekosystem, w którym mogą działać jako środek płatniczy.
Wszystkich wymienionych cech brakuje projektowi Dascoin. To nie wszystko. Część jego twórców związana była z innym projektem przypominającym kryptowalutę, a który okazał się piramidą finansową. W Polsce projekt jest nachalnie promowany przez ludzi zawodowo związanych z promowaniem piramid finansowych. Struktura organizacyjna przedsięwzięcia jest skomplikowana. Kluczowy produkt otoczono systemem wielopoziomowych licencji, które wydają się rzeczywistym sednem przedsięwzięcia. Test kaczki w kontekście szerokiego wachlarza alternatywnych opcji inwestycyjnych w segmencie kryptowalut nie pozostawia w tej kwestii większych złudzeń.
Moim zdaniem przy wyborze niekonwencjonalnych produktów inwestycyjnych warto też zwrócić uwagę na stosowane środki marketingowe. Mogą one wskazać kto jest rzeczywistą grupą docelową reklamy tych przedsięwzięć. Od dawna fascynowali mnie sprzedawcy szkoleń inwestycyjnych albo systemów inwestycyjnych, którzy w materiałach marketingowych reklamowali się otoczeni literalną furą pieniędzy. Podzielę się kontrowersyjną opinią. Istnieją trzy kluczowe grupy ludzi, których członkowie lubią fotografować się na tle sterty pieniędzy: rosyjscy gangsterzy, raperzy i oszuści finansowi. Przy czym pierwsze dwie grupy nie sprzedają systemów inwestycyjnych w internecie. Sterta pieniędzy w materiałach marketingowych ma z jednej strony potwierdzić dokonania inwestycyjne sprzedającego a z drugiej strony odwołać się do uczucia zazdrości i chciwości kupującego. Temu samemu celowi służy ostentacyjne chwalenie się konsumpcją przez osoby zawodowo promujące piramidy finansowe.
Ostrzegawczym sygnałem jest też dla mnie epatowanie spektakularnymi stopami zwrotu, których powtórzenia nie można realnie oczekiwać. Przypomnę reakcję Victora Niederhoffera na przypomnienie jego fenomenalnego okresu z przełomu lat 70′ i 80′ gdy w półtora roku wypracował 20 mln USD z początkowej kwoty 50 tysięcy USD. Niederhoffer wyjaśnił, że to co wtedy robił było z inwestycyjnego punktu widzenia skrajnie nieodpowiedzialne. Uczciwi i doświadczeni inwestorzy wiedzą, że część wypracowanych stóp zwrotu jest niemożliwa do powtórzenia jako wynik specyficznie korzystnych okoliczności. Wykorzystanie takich danych w materiałach marketingowych negatywnie świadczy moim zdaniem o etyce biznesowej sprzedawcy.
Sposób w jaki sprzedawcy produktów inwestycyjnych kształtują swój przekaz marketingowy wskazuje na ich grupę docelową oraz na emocje i idee, które chcą rozgrzać u potencjalnych klientów. Jeśli sprzedawca produktów finansowych brzmi jak Wilk z Wall Street to nie powinniśmy zachwycać się jego charyzmą tylko przypomnieć sobie co stało się rzeczywistymi klientami Jordana Belforta.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
DasCoin to SCAM i jasno to się powinno mówić. Nie rozumiem dlaczego ci ludzie dalej wolno chodzą po ulicy zamiast pracować w kamieniołomach.
@ Deo Gratias
Ktoś mądrze napisał, że przed upadkiem, bez dostępu do wewnętrznych informacji nie można jednoznacznie udowodnić, że coś jest oszustwem. Można napisać, że wiele sygnałów wskazuje, że to oszustwo. Nawet w 2012 roku bez dostępu do wewnętrznych dokumentów nie można było udowodnić, że Amber Gold jest oszustwem. Choć niemal wszystko na to wskazywało. Oszuści finansowi wykorzystują tę asymetrię informacyjną.
Dostęp do wewnętrznych dokumentów? Brzmi jak kontrola. Tyle niewinnych firm się kontroluje i to po wiele razy, scam bez problemu powinno dać się wybić do nogi – dla chcącego oczywiście.