Nie będzie przesadną teza, iż najważniejszym wydarzeniem minionego tygodnia na rynkach był odczyt dynamiki PKB USA w I kwartale 2015 roku.
Dane spowodowały osłabienie dolara, pośrednio pomogły więc cenom surowców i rzuciły eurodolara do spotkania z poziomem 1.1300. Nie ma również wątpliwości, iż raport pozwolił inaczej patrzeć na to, co płynie ze strony Rezerwy Federalnej. W istocie, dane były na tyle słabe i – dla części zaskakujące – iż zneutralizowały obawy przed szybką podwyżką stóp procentowych w USA. Jeśli umieścić ostatni raport w nieco szerszym kontekście, jakim jest odczyt PKB na przestrzeni kilkunastu kwartałów, to okazuje się, iż w gospodarce amerykańskiej pojawia się schemat, w którym odczyty pozwalają patrzeć na gospodarkę na granicy euforii, by chwilę później pojawiły się wątpliwości, co do trwałości ożywienia.
Wykres poniżej pokazuje doskonale, iż po mocnym wzroście gospodarki pojawia się zadyszka, a raz na rok kwartał, który przynosi dane nie tylko zaprzeczające trendowi, ale jeszcze straszące recesją. Oczywiście, największy problem z takimi odczytami ma Fed, bo średnia ciągle wygląda poprawnie, ale wątpliwości są trudne do zignorowania. Trawestując słynne powiedzenie można zadać pytania, jak żyć z taką niestabilnością danych, które raz do roku potrafią postawić pod znakiem zapytania politykę informacyjną Fed – innej wszak w świecie zerowych stóp procentowych nie ma – i jak pozycjonować na rynku, gdy gospodarka dostaje zadyszki z regularnością niemal równą migracjom ptaków do ciepłych krajów.
(źródło danych: www.bea.gov)
45 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
No to ja zapodaje inne spojrzenie na słupki z domeny pod tytułem gov 🙂
www.bankfotek.pl/view/1890165
@ pit65
Możesz napisać kto zrobił te wykresy i jak to zrobił?
Pytam bo wykres realnego amerykańskiego PKB wygląda zupełnie inaczej niż ten przedstawiony na Twoim wykresie.
@ pit65
Jak zawsze – szklanka w połowie pełna lub w połowie pusta. W pierwszej wersji powiem – od kryzysu 2008 roku jednak odbiło 😉
@pit65
Czy w takim razie od 2000 roku mamy „zimę Kondratiewa”? Czy owa ekonomiczna „zima” zakończyła się w 2009 roku czy raczej ma szanse na koniec w okolicy 2020 roku ? Nagroda Nobla dla tego który oceni która propozycja oznaczenia cyklu jest prawidłowa
Niektore opracowania wskazuja na rok 2020:
www.financialsense.com/sites/default/files/users/u111/images/2012/four-kondratieff-waves-1789-2003.jpg
a niektore na okolice 2010 roku jako koniec owej zimy:
www.robertew.com/invest/html/kondratieff.shtml
Ten sam obrazek a rozne wyniki. Skoro „wave” ma okolo 55-60 lat, to przyjmujac 1949-1950 rok za poczatek poprzedniej wiosny, rownie dobrze rok 2009 mozna przyjac za poczatek wiosny. Tyle ze dynamika inflacji spada dosyc istotnie od 2011 roku.
@MArek
NIe jestem cyklistą ani propagandystą i nie wiem czy to globalne Ocieplenie , czy zima Kondratiewa 🙂
Przedstawiłęm tylko takie małe tło z uwzględnieniem inflacji dla tej masowanej inwazji zielonych słupków od 2010r. wspomaganej dzielnie przez markietanki i ćpunów, czyli de facto ekonomiczną ich legalizację.
I wszystko to pikuś.
Szklanka nie tyle jest w…połowie jako rzecze Astańczak tylko nie chce się dalej napełniać w przyzwoitym tempie.
Na marginesie:
Produkcja narkotyków od momentu inwazji na Afganistan przez „demokratyczne siły dobra” wzrosła kilkadziesiąt razy w tym kraju.
Policja musi mieć dzisiaj niezlą schizę bo walczy z tymi, którzy ratują świat przed kolapsem.Za parę lat jak tak dalej pójdzie to każdy który będzie walczył o swoje własne pieniądze w bankowej erozji depozytów będzie przestępcą bo hamuje PKB,w odróżnieniu od tej śmiałej awangardy, która ostatnio została doń włączona.
Słowem klasyka= nadbudowa nie nadąża za bazą 🙂
@Trystero
Źródło danych podane przez autorów na obrazku:
U.S. Bureau of Economic Analysis
Jak wykonał nie wiem.
Ale zielone to rozumiem nominalne per capita , czarne total.Skala prawo -lewo.
Czerwone PKB wazone oficjalnym wskaźnikiem koszykiem inflacji , niebieskie wskażnikiem własnym opartym o koszyk inflacji plus podatki . Takie spojrzenie od strony konsumenta bardziej myslę.
@ pit65
Dzięki za odpowiedź. Trudno mi komentować niebieski bo nie mam pojęcia jak uwzględnianie podatków wyglądało ale czerwona linia na 99% nie jest ważona oficjalnym wskaźnikiem inflacji. Ważone inflacją PKB jest znacznie powyżej poziomu z 1995, 2000 czy 2005.
Zobacz tutaj: https://research.stlouisfed.org/fred2/series/GDPC1
Dwie hipotezy: ktoś już zważone dane z realnym PKB zważył ponownie albo ktoś użył jakiejś wymyślonej miary inflacji, na przykład tej z ShadowStats. Zamienienie deflatora PKB z inflacją CPI na pewno nie da efektu jak na wykresie.
@Trystero
TAk porównałem z tymi danymi+wykres to róznicy wielkiej nie widac o ile jakaś jest.
http://pl.tradingeconomics.com/united-states/gdp
Jedynie deflator w postaci inflacji autorzy pewnie liczyli arbitralnie od pewnego okresu co widać.
@Trystero
A popatrz co na stronie FED piszą o tych „stałych” cenach
„16,304.8 Billions of Chained 2009 Dollars”
Czy ta stałość to nie jest od 2009 r. w tych czarach marach zliczeniem do tyłu wg. tych tzw. „usprawnionych metod” bo różnica od 1950 r z nominalnym GDP jest minimalna jakby przez 65 lat inflacji nie było 🙂
Autorzy na bieżąco dawali oficjalna inflację i tę z podatkami od 1983 r jak wynika z wykresu.
To nie jest inflacja z ShadowStat bełoby jeszcze gorzej 🙂
Prosze oto koszyki deflatora na 2005r uwzględniają też zmiany do dnia dzisiejszego:
www.bankfotek.pl/view/1890560
NIe spieram się , ale mamy mały problem.
NIe bronię wcale autorów.
@ pit65
Autorzy na bieżąco dawali oficjalna inflację i tę z podatkami od 1983 r jak wynika z wykresu.
Nie dodawali oficjalnej inflacji albo robili to dwa razy. Jak już pisałem realny, a więc uwzględniający inflację, amerykański PKB jest dużo powyżej poziomów z 1995, 2000 czy 2005.
Tutaj masz porównanie serii nominalnego i realnego PKB na stronach FRED. Różnica jest spora.
@ pit65
Jeśli chodzi o podatki i CPI. CPI uwzględnia podatki, które wpływają bezpośrednio na koszt na danych towarów konsumpcyjnych (w USA to na przykład sales taxes). CPI nie uwzględnia podatków okołopłacowych i dochodowych bo indeks cen KONSUMPCYJNYCH nie może ich uwzględniać i trudno znaleźć jakikolwiek powód, dla którego miałby to robić 🙂
@trystero
Ok. Znalazłem metodologię liczenia .Zanim przebrnąłem minęło trochę czasu to jest bardzo rozbudowany serwis z mnóstwem wykresów.
Cofam to co poprzednio napisałem ,że deflatorem było czyste CPI .
TEn obrazek wklejony z koszykami mnie zmylił 🙁
Wzorują się na ShadowStat choć to nie to samo jak piszą /w zamyśle ma to być kontynuacja wskażnika od 1982r. by taką samą inflację porównywać z podobnie liczonym GDP bo inaczej chcąc czy nie chcąc zmieniając reguły w trakcie otrzymujemy różny wynik na wyjściu/ , a podatki są dodatkowo od strony widocznej dla konsumenta.
Chyba z kilka stron wyjaśniania metodologii, z mnóstwem odnośników.
To by wyjaśniło różnicę.
Tyle to kumulacyjnie dodało do oficjalnego CPI wg ich wyliczeń od wprowadzania przez BLS w metodologii zmian w kolejnych latach:
www.bankfotek.pl/view/1890572
Nie będe się tu spierał co jest lepsze oficjalne czy też nie, ale z punktu widzenia porównywania jabłek z jabłkami ma to sens przynajmniej dla mnie.
Z praktyki systemowej na rynku wiem jedno , jak zaczne optymalizować historię zmieniając algorytm po drodze by dopasować model do rzeczywistości a właściwie tutaj nie do rzeczywistości tylko zakładanego lepszego wyniku wynikającego z algorytmu , którym chcę kształtować rzeczywistość nic dobrego dla mnie nie wyjdzie, prócz tego ,że nakładam sobie różowe okulary na oczy i rzeczywistość w którymś momencie mnie zaskoczy nieprzyjemnie. I to przeważa szale, że biorę taką alternatywę liczenia dość poważnie.Podatki to tu jest raczej szczegół konstrukcyjny.
@ pit65
Jak wspomniałem, kształ tego wykresu sugerował użycie danych ShadowStats albo podobnych. Z tego co piszesz ich sposób liczenia inflacji jest zbliżony.
Przy czym moim zdaniem dane ShadowStats nie mają sensu. No chyba, że ktoś wierzy w silnie ujemne, realne rentowności amerykańskich obligacji w całej ostatniej dekadzie…
@Trystero
A dlaczego rentowności obligacji mają uwzględniać oficjalne CPI, ShadowStat lub podobne.
KOsztem wyceny jest jakaś tam rynkowa stopa procentowa może ona już uwzględnia inflację , a może wcale.
Sama zaś inflacja jest produktem ubocznym zupełnie nierynkowym w sensie jej wyceny.Jest za to arbitralnie narzucany wskażnik mniej lub bardziej poprawny dający dużą elastyczność w jego kształtowaniu twórcy.
Równie dobry jak próba odtworzenia tego z 1982 roku w tym przypadku.
Tylko pytanie czy jest poprawnym w sensie tak długoterminowego porównywania sama próba i to nie jedna jego ulepszania w trakcie i nie chodzi o proporcje koszyka zależne od zmian w kosumpcji bo nie ruszamy tutaj cen , ale tzw. hedonic czyli dla mnie de facto administracyjna zmiana rynkowych wycen w koszyku w zależności od charakterystyki danego produktu lub jego substytutu. Te wyceny są po prostu syntetycznym wyjściem pewnego algorytmu.
NIeważne zkładam nawet , ze hedonic jest lepszy niż tradycyjne podejście , nie moja działka.
Twierdzę jednak ,że sama zmiana w trakcie i to nie jedna jest dla długoterminowych porównań zabójcza i wprowadza nas i innych w błąd o ile nie ujmiemy zakresem tej zmiany wyników od początku do końca.
Przykładowo jeżeli wprowadzimy zmianę w roku 1990 , a prowadzimy obliczenia od 1950 to by cały model mówił tym samym głosem i porownania miały historyczny sens dla modelu dane powinny być korygowane wstecz do początku i to z każdą wprowadzoną zmianą.
Inaczej oślepiamy samych siebie.Tutaj jestem prawie pewien.
PAnowie z BLS mówią o zmianie rzędu 0.3 punktu procentowego w stosunku do metody pre 1983 , ale estymacje takie jak ta czy z ShadowStat pokazują jednak , że jest to dużo więcej.
W dodatku nie ma możliwości by to sprawdzić bo bazy i algorytmy wyliczania BLS jawne nie są.
KOmu wierzyć na słowo?
To jest wszystko kwestia wiary 🙂
Poza tym
To, że wszyscy mamy śnić jeden sen statystyczny w wersji hedonic nie oznacza także , że rzeczywistość dla każdego z nas jest taka sama w sensie barw i skali inflacji jaka nas dotyka.
@ pit65
Jeszcze raz. Masz pewnie z kilkaset serii danych ekonomicznych i finansowych. Pewnie więcej ale załóżmy, że kilkaset. Część z nich (na przykład zyski przedsiębiorstw) jest rynkowa, nie tworzona przez biurokratów.
Mój argument jest prosty: jeśli jedna seria danych i jej konsekwencje (trwająca dekadę recesja w latach 1998-2008 na Twoim wykresie) pasuje jak ryba do roweru do setek innych serii danych (zysków, zatrudnienia, etc) to jest bardzo duża szansa, że jest bezwartościowa. Możesz znaleźć w sieci metodologiczne rozważania pokazujące co człowiek z ShadowStats robi źle ale jeśli nie chcesz tego robić to możesz iść moim tokiem myślenia. Takie jest moje zdanie w tej kwestii.
Co do obligacji: zakładam, że muszą istnieć ważne, duże, oczywiste powody, dla których pożycza się miliardy USD amerykańskiemu rządowi i realnie mu się dopłaca do tego. I to przez całą dekadę, w
boomierachitycznym ożywieniu i w recesji.@Trystero
MOdelowałeś kiedyś za pomocą algorytmu matematycznego coś na rynku?
Bardzo pouczające.
Jeżeli w którymś momencie zmienisz parametr tego algorytmu lub dodasz coś to w zasadzie tracisz całą dotychczasową wiedzę na temat zachowania tego modelu w konkretnych momentach czasu i ich wzajemną interakcję z pozostałymi elementami modelu tudzież rzeczywistości do tego momentu i nie powinieneś jej używać do modelowania przyszłości opierając się na dotychczasowej wiedzy z zachowania tego modelu.
CPI jest takim modelem zmienianym często w ostatniej dekadzie i dla mnie jest to błąd czego wizualizacją jest pokazywanie wykresu PKB w kontekście ciagłości od 1950r.
To jest jak łączenie różnych filmów w jedną całość.
Wynik końcowy jakiś będzie zależny od animatora , a nie całości akcji od początku , ale na podstawie wyniku końcowego bez zachowania ciągłości fabuły nie jestes w stanie dokonac żadnej rzetelnej analizy . Stałeś sie ślepy paradoksalnie dzieki swej mądrości w usprawnianiu modelu nie ważne jak światłe , czy naukowo uzasadnione pobudki Toba kierują.
To jest dla mnie jasne .
Dlatego nawet jeżeli taki model a’la Shadow jest ułomny pod względem dzisiejszego spojrzenia , a nawet konstrukcji /nie jestem w stanie tego zweryfikować tak jak nie jestem w stanie zweryfikować poprawności modelu hedonic ba, w ogóle nie jestem entuzjastą agregatów makro/ to niesie ze sobą bardzo dużo cennych informacji wynikających z chęci zachowania ciągłości w czasie celem obiektywizacji porównań.
A dwa spojrzenia na tę samą rzeczywistośc zwieksza moją szansę na wyprowadzenie prawidłowych koordynat dla nawigacji, no chyba , że ufam Nawigatorowi , ale to sprowadza moją wiedzę do kwestii wiary w niego.
I to jest wartością samą w sobie, oczywiście nie mam na myśli wiary w Nawigatora 🙂
Jeżeli chodzi o mnie to alternatyw powinno być wiele bo tak jak nikt w jednej książce nie zawrze całej wiedzy tak nikt w jednym algorytmie całej złożoności zjawiska inflacji.
Aceptuje Twój tok myślenia , ale mam swój i nie podążam za alternatywą ani oficjalnie namaszczonym wskażnikiem tylko staram się to wypośrodkować i to chyba zdrowy objaw jest 🙂 Nieprawdaż?
Ale kończę już z tym tematem bo objawy mogą się zmienić na mniej korzystne 🙂
@ pit65
Twoje rozumowanie byłoby poprawne gdyby istniała pewność, że metodologia stosowana przez ShadowStats jest poprawna, że ShadowStats dobrze policzył wpływ zmian w sposobie mierzenia inflacji na poziom inflacji. Zakładam, że zdajesz sobie sprawę, że ShadowStats nie liczy inflacji metodą BLS z lat 80′. ShadowStats policzył sobie wpływ tych zmian na publikowany poziom inflacji i do inflacji publikowanej przez BLS dodaje tę różnicę. Wiele przy tym wskazuje, że gdzieś się przy tym zdrowo pomylił.
Gdyby ShadowStats nie popełnił pomyłki to te dane rzeczywiście miałyby interesujący wymiar edukacyjny. Nie oznaczałoby to jednak nawet tego, że byłyby lepszą miarą inflacji niż to co robi BLS. Inną, alternatywną. Stąd wymiar edukacyjny.
Z obecnymi danymi ShadowStats problem jest taki, że nie dają się pogodzić z setką innych serii makroekonomicznych. Dla mnie redukuje to wartość tych danych do zera. To jednak zupełnie normalne, że różni obserwatorzy czy inwestorzy różnie oceniają wartość, użyteczność poszczególnych wskaźników, danych, etc. Jeśli uważasz, że korzystanie z tych danych poprawia Twoje postrzeganie świata to nie będę Cię przekonywał, że tak nie jest.
PS CPI formalnie nie służy „urealnianiu PKB”. Deflator PKB i CPI to nie to samo. Choć naturalnie można się spodziewać podobnych trendów w obydwu seriach. W końcu konsumpcja to 70% amerykanskiego PKB.
„pokazywanie wykresu PKB w kontekście ciagłości od 1950r”
Oczywiście chodzi mi o model w cenach stałych czyli potraktowany deflatorem CPI.
NO cóz temat rzeka na majowego grilla 🙂
NIe bronię ShadowStat opierałęm się o dane autorow serwisu, którzy sami mówią ,że idea jest podobna do powyższego , ale się rózni
/cytuje w wolnym przekładzie: BLS bierze pod uwagę 202 elementy , ShStat 500 , a my 340 (jakie elementy nie piszą) , a problemem w przedłużeniu serii a’la 1982 i skorygowaniu jest brak jawnego dostępu do baz i algorytmów BLS więc jak mniemam robią coś na kształt inzynierii wstecznej plus pewne autorskie elementy porzucone lub nie brane pod uwagę przez LBS wynikajce z dostępnej wiedzy ogólnej i obserwacji cen w rzeczywistości/ .W tych warunkach łatwo o krytykę ,
Nie miałby szansy powstać jednak jakakolwiek alternatywa, gdyby rzeczywistość oddawała to co mówi nazwa CPI, a nie oddalała się od niej.
Więc jak gdyby jest wola by tę kontynuację jednak prowadzić , a nie jedynie kontestować oficjalną wersję rzeczywistości dla samej kontestacji.
Dlatego z góry nie zakładam , że alternatywa się bardzo myli poszukując ciągłości, może nie bardziej niż oficjele w swoich agregatach zmienianych często wg zasady prymatu polityki nad ekonomią, w końcu po to wymyślono agregaty.
„CPI formalnie nie służy „urealnianiu PKB”.”
Zgoda.JAsne , ale PR lepiej wychodzi dla kontestacji lub uwiarygadniania w zależności od punktu podparcia 🙂
@Trystero
Byłbym zapomniał.
„Twoje rozumowanie byłoby poprawne gdyby istniała pewność, że metodologia stosowana przez ShadowStats jest poprawna, że ShadowStats dobrze policzył wpływ zmian w sposobie mierzenia inflacji na poziom inflacji.”
Złe zrozumienie mojego rozumowania.
MOje rozumowanie nie jest oparte o pewność poprawności metod alternatywnych (co najwyżej kibuje idei ciągłości) , ale pewność niepoprawnosci łączenia kawałaków w całość przez BLS.
To jest zupełnie inna optyka zostawiające metody alternatywne zupełnie na boku w tym kontekście.
cpi to konstrukcja teoretyczna nie istnieje jako obiektywny parametr punktem odniesienia dla obligacji sa stopy procentowe a nie stopa inflacji jakkolwiek mierzona..to co dziwi Trystero jest teraz obiektywnym faktem:)mamy ujemne rentowności i są tego sensowne wyjaśnienia
@ xxx
Nie mamy ujemnych realnych rentowności na poziomie 5%. A takie wynikają z inflacji podawanej przez ShadowStats. Mamy też inne warunki makroekonomiczne od tych sprzed 10 lat.
@xxx
Ale ta konstrukcja jest stosowana do korekty w dalszej obróbce w celu porównań wg. tzw cen stałych, czyli tak w uproszczeniu i kolokwialnie ma kompensować wpływ tempa wzrostu ilości pieniądza objawiającego się utracie siły nabywczej, czyli trochę taka imitacja czy aproksymacja standardu złota, kiedy to rząd nie miał wielkiego wpływu na wielkość miary pieniężnej mierzącej podaż towarów.
Problem w tym , że bezpośrednio tego nie liczy rynek tylko algorytm, a algorytm realizuje przewaznie cele prymatu polityki nad ekonomią i jest zmieniany w potrzebach chwili , tak jak ekonomia drukowania też została sprowadzona do postaci nadzwyczajnych działąń na potrzeby chwili np. w drukowaniu co obserwujemy dzisiaj.
I doszliśmy metodą tych usprawnień do chwili ,że CPI nie ma ciągłości .Kiedyś mierzyła pewien periodycznie uaktualniany koszyk dóbr poprzez średnią rynkowych cen w koszyku kolokwialnie mówiąc.
Dziś te rynkowe ceny są ważone /filtrowane/ jeszcze przez pewne algorytmy zwane pod nazwą ogólną nazwą hedonic.
Substitiution bias jest jedną z nich.
Szef Pimco twierdzi , że 46% cen z koszyka jest już tą metodą traktowane i trend w tym kierunku narasta.
Efekt jest taki , że np w koszyku pod nazwą mięso, w którym np. cena schabowego rośnie bardzo a cena np. drobiu stoi w miejscu taki BLS przyjmuje z automatu dla liczonego koszyka ,że ludzie preferują tańszy asortyment mięsa co prowadzi do ujmowania tego jako zmiana ceny w dół czyli malejąca inflacja , a wzrost schabowego automatem jak gdyby jest umniejszany .To samo dotyczy samochodów.
Ktoś łądnie obliczył ,że samochody podrożały w pewnym okresie średnio mierząc ich ceny o 600% , a koszyk mierzony metodą substitution bias tylko 300% w sytuacji boomu na SUV-y. Taki jest efekt.
W ten sposób zamiast zmiany cen w koszyku CPI, który w jakimś sposób był wzglednie stały powoli staje się miarą tego, na co ludzie wydają i jak zmieniają swoje nawyki zakupowe, gdy nie mogą już sobie pozwolić na swój poprzedni standard życia z jakiejkolwiek przyczyny.
Oczywiście ktoś powie ,że to usprawnienie w liczeniu, może i tak, tylko analizując takie dane tracimy z oczu czy standard się popsuł w wyniku wzrostu cen , czy w wyniku zmiany nawyków powodowanych innymi czynnikami. W skrajnym przypadku możemy dojść do fenomenalnego wniosku ,że im takie CPI mniejsze w wyniku kryzysu i braku pracy tym ceny mniej spadają choć rzeczywistość krzyczy ,że jest zgoła odmiennie na co jest mnóstwo przytaczanych przykładów bo wynik nie jest zmianą cen tylko pogorszeniem standardu życia, która mogła zostać spowodowana … no właśnie czym wzrostem cen , czy bezrobociem, czy innym czynnikiem modą etc.
Wskaźnik staje się niejednoznaczny w sensie pomiaru zmian samych cen jak i przestaje byc sensownym „deflatorem” dla jakiegokolwiek agregatu np. PKB.
W zasadzie liczenie tak zwanych cen stałych traktowanych takim wskażnikiem staje się powoli niedorzeczne, a argument ,że nie ma stóp ujemnych coraz mniej wiarygodny.
NA marginesie .Jest też druga strona „hedonic” stosowana dla samego PKB
gdzie np. zmiana komputera na 2 razy wydajniejszy po tej samej cenie rynkowej algorytmicznie daje podwójną wartość dla liczenia agregatu PKB.
W takich warunkach „pustki porownawczej” muszą powstawać alternatywy zapewniające kontynuację i łatwo je oskarżać, że coś zawyżają , że nie są kontynuacją w warunkach gdy porównać tego już nie można z oficjalnymi danymi z powodów wymienionych powyżej , ale i także z tym ,że dostęp do baz i algorytmóœ BLS jawny nie jest.
Więc jest to odtwarzane na zasadzie inżynierii wstecznej do tyłu porównując policzalne zmiany cen w koszykach danych asortymentów za dany okres , a następnie wynik porównywany z oficjalnym wskażnikiem.
Jest to zwykła analiza róznicowa w sytuacji gdy nie możemy czegoś porównywać wprost z róznych względów.
Reasumując dzisiejsze CPI może być nawet jak najbardziej poprawne pod względem formalnym , ale decydując się na to tracimy możliwość analizy tego co się dzieje dzisiaj w kontekście danych historycznych do porównań i refleksji nad sensem tego co się robi i w jakim kierunku zmierza. Innymi słowy w imię lepszego???? modelu sposobu liczenia, siebie i innych oszukujemy decydując się w ciemno na konsekwencje swych działań i brnięcia ślepo naprzód.
@ pit65
Efekt jest taki , że np w koszyku pod nazwą mięso, w którym np. cena schabowego rośnie bardzo a cena np. drobiu stoi w miejscu taki BLS przyjmuje z automatu dla liczonego koszyka ,że ludzie preferują tańszy asortyment mięsa co prowadzi do ujmowania tego jako zmiana ceny w dół czyli malejąca inflacja , a wzrost schabowego automatem jak gdyby jest umniejszany .To samo dotyczy samochodów.
Pit, z całym szacunkiem, powtarzasz mity ze spiskowych blogów, łatwe do zweryfikowania. Substytucja ma miejsce w obrębie tej samej grupy towarów. To nie jest tak, że zamienia się schabowego na kurczaka bo wieprzowina i drób to dwie różne grupy towarów.
NA marginesie .Jest też druga strona „hedonic” stosowana dla samego PKB gdzie np. zmiana komputera na 2 razy wydajniejszy po tej samej cenie rynkowej algorytmicznie daje podwójną wartość dla liczenia agregatu PKB.
Już pisałem, że CPI nie jest deflatorem PKB.
Przy okazji, nie przeczytasz o tym w wielu miejscach, „efekt dostosowania hedonicznego” może być też ujemny i jest stosowany na przykład przy starzejęcym się zasobie mieszkaniowym czym podwyższa raportowaną inflację.
Trystero to jest tylko przerysowany przykład dla mnie jak taka metoda działać może , bo nie jestes w stanie udowodnić , że działa inaczej z braku dostepu do danych żródłowych.
Sam BLS twierdzi, że inflacja dzięki temu może być wieksza o 0.3% a dla całości /metod hedonic/ 1,1% dla metod wcześniej stosowanych dla roku 1999 czy do roku 1999, a dziś mamy 2015 , a więc jednak działa to w tym przerysowanym kierunku aczkolwiek zupełnie naturalnym jest ,że na krytykę alternatywy odpowiadają mniejszymi liczbami.
Alternatywa twierdzi ,że wpływ jest większy.
A ile jest naprawdę nie jesteś w stanie tego zweryfikować nawet Ty.
Więc słowa „mity” wypowiadane przez Ciebie jest raczej niepotwierdzalne empirycznie , a tylko zręczną próbą socjotechniczną pomniejszenia alternatywy i w tym tle automatycznie rośnie oficjalna
I jakoś mało dla mnie subtelnie prubujesz spychać mnie do roli spiskowej alternatywy , a przecież piszę od początku o nieciągłości oficjalnych danych ,reszta jest tłem folklorem, konsekwencją tego oficjalnego spojrzenia przez tak liczone CPI łącznie z powstaniem alternatywy.
Jeżeli pozwolisz tak Twoje słowa odbieram.
Musisz w coś wierzyć i wybierać co w czasach post Snowdena jest coraz trudniejsze jeżeli nie jest transparentne , a tutaj nie jest 🙂
JA nadal twierdzę ,że do oceny odległości w mętnej rzeczywistości lepiej mieć dwoje oczu niż polegać na jednym super nawet jeżeli to drugie alternatywne może wydawać się strasznie niedoskonałe więc biorę alternatywę pod uwagę.
Efekt dostosowania może być ujemny. Pewnie ,że może być, tylko ,że liczy się jaki finalnie obierze bias kierunkowy , a ten nawet oficjalnie jest potwierdzany jak wyżej i najważniejsze dla mnie przestaje to być zależne od samych tylko rynkowych cen, a mamy tutaj do czynienia z łączeniem cen z ewentualnym skutkami tychże na wejściu co właściwie zaciemnia jednoznaczną diagnozę danych wyjściowych.
Więc dla mnie efektem powinno być zaprzestanie publikowania przez FED wykresów w tzw cenach stałych ponieważ nawet jeżeli nie biorę pod uwagę alternatywy na poważnie to jednak ta alternatywa pokazuje ułomności i brak ciągłości wstecz dla danych oficjalnych co jest dla mnie niedopuszczalne, ale w jakiś dziwny sposób jest to dalej propagowane. Może dlatego ,że wykazuje piekny wzrost, wtedy gdy inni piszczą w rzeczywistości tego oficjalnego permanentnego wzrostu i próbują udowadniać coś odmiennego co ich namacalnie dotyka .Nie wiem.
Ale wiem ,że taka jest ostateczna konsekwencja każdej próby narzucania centralnego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość.
A co do „efektu dostosowania hedonicznego” to akurat poczytałem taki dokument oficjalny podawany jako odnośnik na stronach tej akurat alternatywy co akurat dobrze świadczy o intencjach bo spiskowe strony raczej unikają otwartego przekazywania takich treści ograniczając się jedynie do wybiórczych komentarzy:
bea.gov/papers/pdf/hedonicgdp.pdf
@ pit65
Więc słowa „mity” wypowiadane przez Ciebie jest raczej niepotwierdzalne empirycznie , a tylko zręczną próbą socjotechniczną pomniejszenia alternatywy i w tym tle automatycznie rośnie oficjalna
Nie, słowo mity zostało użyte dlatego, że BLS wyraźnie twierdzi, że substytucja ma miejsce w obrębie takiej samej grupy towarów a opinie, że BLS pozwala na substytucje obniżającą standard życia są nieprawdziwe.
Cytuję:
Critics of the BLS often erroneously assert that reflecting substitution behavior in the CPI amounts to tracking a declining standard of living. Their argument can be summarized as follows: “the BLS assumes that if steak becomes too expensive, consumers will shift to buying hamburger, so the CPI reflects a tradeoff of hamburger for steak, not steak for steak.” The trouble is that that logic fails to recognize the point made at the beginning of this section: that the BLS employs the geometric mean formula only within basic CPIs, such as the index for ground beef in Chicago. Still, despite the fact that it is wrong, the idea that the CPI’s use of the geometric mean reflects substitution between hamburger and steak has attained the status of a sort of urban legend, repeated by numerous bloggers and commentators
Nie próbuje Cię spychać do spiskowej alternatywy. Twoją uwagę o nieciągłości historycznej CPI (przynajmniej przed 1999) sobie bardzo cenię. Po prostu ten konkretny argument bazował na pewnym micie i w dobrych intencjach zwróciłem na to uwagę.
To zrozumiałe, że efekt dostosowania hedonistycznego jako całość będzie dodatni – w końcu żyjemy w okresie postępu technologicznego więc trudno spodziewać się by ten efekt całościowo był ujemny. Zresztą sam proces wydaje się mi oczywisty i nie do końca rozumiem kontrowersje, które wzbudza.
Bardzo fajny jest ten linkowany papier.
A tu jest fajny krytyczny artykuł z czasów kiedy jeszcze się dobrze działo.Wiec odpada jeden zarzut .
BArdziej opisuje codzienną rzeczywistość niż tę algorytmowo-naukową w sterylnym środowisku.
financialsensearchive.com/stormwatch/2005/0624.html
@ pit65
Jeśli przez fajny masz na myśli powtarzający mity o zastępowaniu wołowiny kurczakiem to rzeczywiście jest fajny 🙂
Nie. Bardziej ten przykład analogia z geometrycznym uśrednianiem.
Bo jest chyba bardziej obiektywny i nie można przyprawić mu nazwy mitu, tym bardziej ,że jakiś ekonomista BLS w 2008 r. twierdził , że ma jedynie 0.3% wpływ na poziom cen no bo tutaj wyprzeć się nie można taka natura tej średniej niezależnie od serii danych , ale żadnych dowodów danych metodologii itd nie widziałem tylko dementi 🙂
@ pit65
Ten przykład z wykresami jest bardziej obiektywny niż co? Niż eksperymentalne indeksy prowadzony według używanej wcześniej formuły Laspeyresa, które na rzeczywistym przykładzie pokazały wpływ nowej formuły na poziom inflacji? Najwyraźniej bardzo różnimy się w ocenie wartości informacyjnej różnych źródeł 🙂
chyba zle się dzieje w tej ekonomii..kiedy powazani ludzie spierają sie o wieprzowinę i kurczaki…hehe..kosmos staje w miejscu od tych sporów bo zalezy od tego rentowność obligacji:) ja tylko przypomne że Egipcjanie setki lat używali błędnego wzoru na pole trójkąta , a mieli do tej figury geometrycznej prawdziwą zapamiętałość:)
A teraz druga strona przyznaje sie ,że metodologia jednak obniża CPI w porównaniu z poprzednim.
NIestety są tylko dane za okres 1978-1998.
Dalej przestano to uzupełniać.
bls.gov/opub/mlr/1999/06/art4full.pdf
@ pit65
Link nie działa.
Po pierwsze, druga strona od dawna to przyznaje. Tylko podkreśla, że ten wpływ jest dużo mniejszy niż 5%-6% postulowane przez ShadowStats i podobne serwisy. Po drugie, druga strona sugeruje, że część z tego wpływu wynika z faktu, że wcześniejsza metodologia inflację zawyżała. Jeśli dobrze rozumiem to druga strona twierdzi, że nowa metodologia może zaniżać inflację o kilkadziesiąt punktów bazowych czyli rząd wielkości mniejszy niż to co postuluje ShadowStats.
dodaj prefiks www. przed bls.
Tutaj nikt niczego nikomu nie udowodni.NAtura inflacji.
To przypomina jazgot przekupek na bazarze .
NIe dziwię się alternatywie ma prawo , ale mija lat dziesiąt i są tylko dementi i dziwi upór w nieprzedstawianiu dla opinii rzetelnych obliczen o spornych różnicach, lub możliwości obliczeń takich rzeczy dla oponentów i tym łatwiej skoro to tylko mity.
Takie rzeczy powinny być transparentne, ale jak nie wiadomo o co chodzi to pewnie o … no właśnie.
NAjważniejsza jest sama zmiana, która sama w sobie rodzi pewne konsekwencje , a zdaje się ,że strona oficjalna łyka te bez mydła i refleksji, wierząc we właściwy kierunek zawężając perspektywę do czubka własnego nosa.
@ pit65
dziwi upór w nieprzedstawianiu dla opinii rzetelnych obliczen o spornych różnicach
Zdumiewa mnie to co piszesz bo robisz to po przeglądnięciu dwóch papierów, które właśnie podawały zrobione przez ekonomistów związanych z BLS obliczenia wpływu zmian metodologii na raportowaną inflację. Domagasz się publicznego dostępu do danych źródłowych?
Tutaj nikt niczego nikomu nie udowodni.
Jeden z powodów, dla którego przywiązuje tak dużą wagę do kompatybilności danych, do tego czy pasują do setek innych serii danych makro albo finansowych. Tak się składa, że dane alternatywne kompletnie nie pasują i dlatego nie przywiązuje do nich wagi.
dyskusja o pomiarze inflacji dziwnie przypomina kazuistykę , dla zainteresowanych ciekawy wywiad i inne spojrzenie na te sprawhttp://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/rzadowe-statystyki-tylko-falszuja-rzeczywistosc/y
@ legrand
Mój ulubiony argument Rothbarda: nie ma rynkowej ceny dóbr z sektora publicznego więc należy przyjąć, że są warte zero. Piękny umysł 🙂
hmm rozumiem ,że jestes zwolennikiem wyceny jak za czasów realnego socjalizmu mylono ceny z kosztami:) im większy poniesiono koszt tym większa wartość:))..chyba nie masz pojęcia o kształtowaniu się cen..albo ja czegos nie wiem:))
@ legrand
Ależ piękny chochoł. Uważam, że jeśli coś nie ma ceny rynkowej to nie znaczy, że warte jest zero.
oczywiście ze nie jest warte zero..mogą być warte mniej niz zero:)..ile są warte bezpańskie lotniska w Hiszpanii na których Clarkson z kolegami urządzał sobie wyścigi na jedną milę?..jedyną próbą wyceny tego są poniesione koszty:)) no przyznaj ,że takie jest Twoje stanowisko
@ legrand
Tak właśnie, mniej niż zero.
oczywiście mogą być warte mniej niz zero jeśli uwzględnić koszty alternatywne..
@Trystero
„nie ma rynkowej ceny dóbr z sektora publicznego więc należy przyjąć, że są warte zero”
Ech.
Wyciagasz z kontekstu, a zdanie jest logiczna konsekwencją, nad którą pracował Samuelson.
że problemem dla gospodarki jest fakt braku możliwości określenia rynkowej ceny dobra publicznego i związanej z tym wielkości produkcji. Aby jego produkcja była
optymalna, powinno być ono sprzedawane po cenie równej kosztowi krańcowemu. W sytuacji, kiedy koszt krańcowy dobra publicznego równy jest zero, określenie ceny przy jego pomocy staje się niemożliwe. Rozwiązania tego problemu podjął się w opublikowanym w
1954 roku artykule „The Pure Theory of Public Expenditure” późniejszy laureat Nagrody.
Reasumując:
Skoro jest brak możliwości rynkowej wyceny dobra publicznego, a tylko w sytuacji takiego braku koszt krańcowy równa się zero, a tylko po koszcie krańcowym równym zero państwo może dostarczać swoje produkty za darmo czyli warte ……ile skoro nie można ich wycenić rynkowo 🙂
Nie sądzę by Rothbard wysławiał się wg Twojej zwężonej interpretacji rozumienia jego słów choć pewnie był tutaj zerowym purystą 🙂
cytuję ..uważam ,że jesli cos nie ma ceny rynkowej,nie znaczy ,że warte jeste zero..to ile jest warte?..sensowna odpowiedż –coś:) uczciwośc intelektualna nakazywałaby przyzanc ze pkb to produkt prywatny plus Coś:)) to już blisko Rothbardowskiego stanowiska zeby nie wliczać coś:) jeśli wliczasz to implicite zakładasz że to cos jest warte tyle ile poniesione nakłady ja rozumiem ,że taki jest konsensus etc ale po co uciekac sie do tanich erystycznych wybiegów ?
@ legrand
To już nie uważasz, że warte jest mniej niż zero?
Uczciwość intelektualna nakazuje przyznać, że PKB wytworzone w sektorze publicznym liczone jest metodą kosztową. O tym wie każdy kto się poważnie gospodarką zajmuje bo to nie jest żadna tajemnica. To jest bardzo daleko od stanowiska by udawać, że sektor publiczny nie istnieje.
@ pit65
Moja interpretacja jest spójna z postulatem by sektor publiczny z PKB wykluczyć bo nie można użyć cen rynkowych.