Pod ostatnią moją notką na blogu pojawił się ciekawy spór, który dobrze pokazuje sprzeczne punkty widzenia na rynek. Z całej dyskusji wyłowię jednak tylko jeden element, który stanie się sponsorem dzisiejszej notki – przecenę o 50 procent.
W komentarzu pozwoliłem sobie na tezę, iż w żadnym z pojęć, którymi zwykłem opisywać rynek spadki całego indeksu po 50 procent nie mieszczą się w kategoriach korekty. W istocie dwie ostatnie bessy na wykresie S&P500 dały właśnie 50-procentowe przeceny, które pokryły się z rynkami niedźwiedzia. W każdym przypadku 50-procentowe przeceny kończyły bessy i zaczynały nowe rynki byka. Jako zwolennik ostrożnego podchodzenia do budowania prognoz na bazie zamęczania danych historycznych nie postawię tezy, iż możemy mieć tu do czynienia z jakąś prawidłowością. Zostawię poszukiwania miłośnikom analiz historycznych i wierzącym w takie narzędzia. Niemniej przypomnę tylko, iż literatura przedmiotu z zakresu rynkowych strategii zna regułę, którą określa się mianem down-by-half.
Nie potrafię przypomnieć sobie punktu, w którym trafiłem pierwszy raz na down-by-half rule. Niemniej kojarzę ideę z strategiami, które prezentowano w książce Contrarian Investing, którą czytałem chyba jeszcze w poprzednim wieku. W istocie właśnie „kupowanie przecenionych o połowę” wydaje mi się jedną z tych, które najlepiej oddaje kontrariańskie podejście do rynku i jedną z niewielu, które sam lubię rozważać na rynkach po mocnych przecenach. Już na starcie mówię, iż down-by-half rule z książki Contrarian Investing to podejście hybrydowe, które łączy w sobie analizę techniczną – dość wąsko rozumianą – z analizą fundamentalną. Całość sprowadza się do poszukiwania spółki, którą rynek przecenił o około 50 procent a jej wskaźniki fundamentalne prezentują się interesująco na tle rynku.
Autorzy wprost zakładają, iż przecena o 50 procent jest ledwie wstępnym sygnałem kupna, który musi być uzupełniony innymi zmiennymi i podkreślają mocno, żeby nie budować na tym jakiegoś systemu mechanicznego wchodzenia na rynek. Wprawdzie cytują badania, które mówią, iż w perspektywie trzech lat spółki przecenione o połowę mają tendencję do dawania stóp zwrotu większych od rynku, ale cały czas chodzi raczej o wykorzystanie przeceny o 50 procent jako znacznika negatywnego sentymentu rynku i uruchomienia kontrariańskiego podejścia do zdarzeń. Dla autorów kolejnymi zmiennymi, które przykłada się dla testu do spółki złowionej do koszyka z 50-procentową przeceną, mogą być wskaźniki fundamentalne lub np. duża aktywność insiderów.
Naprawdę mamy tu do czynienia z jakościową analizą, którą można próbować jakoś zautomatyzować wybierając kilka zmiennych w poszukiwaniu sygnałów kupna, ale i bez badań każdy doświadczony inwestor będzie znał wnioski – kupowanie spółek przecenionych o niskich wskaźnikach fundamentalnych daje większe szanse na wzrost ceny akcji w przyszłości. Osobiście uważam, iż zasada jawi się szczególnie ciekawie na rynkach byka, w trakcie których kupowanie na korektach uznaję za bliższe mojej naturze od pogoni za wzrostami. Oczywiście kupowanie spółek dołujących, gdy rynek rośnie jest zadaniem dla odważnych i potrafiących czekać na zyski. Niemniej właśnie 50 procentowa przecena objawia się tu nie w kategoriach bessy, ale korekty.
Uzupełniając teoretycznie rozważania o naturze 50-procentowego spadku odnotujmy, iż dziś mamy na rynku idealnego kandydata do sprawdzenia w praktyce down-by-half rule – KGHM. Na przestrzeni ostatnich trzech lat spółka już raz poddała się szybkiej przecenie o 50 procent. Spadek skończył się podręcznikową nagrodą dla kontrariańsko zapatrzonych inwestorów w postaci podwojenia ceny. Ostatnio KGHM doświadczyła kolejny raz mocnego spadku i przeceny zbliżonej do 50 procent. Pierwsza część reguły jest znów na miejscu. Teraz trzeba tylko znaleźć inne zmienne, które pozwolą uznać KGHM za godnego kandydata do kupna z założeniem, iż większość rynku myli się, co do przyszłych zmian ceny miedziowego giganta. Miłej zabawy!
18 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Coś mi świta w pamięci że rok temu G.Zalewski prognozował KGHM=300zł.
Dobrze mi świta czy zdurniałem?
@ ogif
Luźny z tematem notki – tu nie ma prognozy a i analogia ma ograniczenia. W sumie zgadzają się tylko dwie rzeczy – 50 procent przeceny i poziom 100 PLN. Jeśli jednak porówna się dzisiejszą wycenę KGHM przez wskaźnik AF i wycenę z poprzedniego spotkania ze 100 PLN, to są to dwa różne walory. Jeszcze raz – miłej zabawy!
@ogif
https://blogi.bossa.pl/2014/01/10/prognostyczne-oczekiwanie/
https://blogi.bossa.pl/2014/01/01/blogowe-prognozy-3-0/
Czyli dobrze pamiętałem.
Też miewam równie udane prognozy. Chyba jak każdy. Widocznie prognozowanie jest najtrudniejszą ze sztuk. Może nawet nie ma sensu, bo właściwie nikt tego nie potrafi.
Kompletnie mnie zaskoczyła skala porażki WIGów względem rynków rozwiniętych. Nie przypuszczałem że SP500=1900 będzie równoczesne WIG=51k.
Gdyby mnie ktoś 5 lat temu zapytał gdzie będzie WIG gdy SP500 dojedzie do 2000 to powiedziałbym że na pewno powyżej 100k.
Prognozowanie jako próba trafienia w konkretne wartości to pomyłka.
Jako pewien „szkielet” do własnych działań – ma sens.
Oczywiście jeśli 1 stycznia powiem moim zdaniem KGHM bedzie na koniec roku 300 pln, to za tym stoi jakiś tam mozliwy i wyobrazony przeze mnie scenariusz. Ten scenariusz moze ulec zmianie w dość szybkim czasie jesli zmienią sie warunki.
Stąd jesli mamy taką sytuacje jak w pierwszym podlinkowanym wpisie, to nie ma co na siłę tworzyc scenariusza, a tym samym podawać prognoz.
„(…)w żadnym z pojęć, którymi zwykłem opisywać rynek spadki całego indeksu po 50 procent nie mieszczą się w kategoriach korekty”
Może dlatego się nie mieszczą, że nie bierzesz pod uwagę istotnego czynnika: wielkości wzrostu, który poprzedził te spadki.
S&P500 wzrósł poprzednio od ok. 100pkt do 1600pkt.
Choć oczywiście przecena o 50% pozostaje okazją inwestycyjną, bez dwóch zdań. Niezależnie od tego, czy nazwiemy ją bessą czy korektą. W krótkim czy średnim terminie to bez znaczenia (tylko w długim terminie ma znaczenie, jak oznaczymy cały ruch).
Czy golono czy strzyżono, rzeczywiście grzech na tym nie zarobić.
@ _dorota
> Może dlatego się nie mieszczą, że nie bierzesz pod uwagę istotnego czynnika:
Dokładniej mówiąc pomijam z pełną świadomością, że inni tego nie robią.
@Gzalewski
„Prognozowanie jako próba trafienia w konkretne wartości to pomyłka.”
Dlatego też totalizator oparł model biznesowy na pomyłce w prognozowaniu 🙂
@ogif
Miło ,że zauważasz dziury w tej dziurawej z natury beczce czyli modelowi opartemu o 100 letnie i wyżej dodatnie stopy zwrotu z inwestycji w akcje opartym o rynek amerykański.
Generalnie strategia jest bardzo dobra dla długowiecznych żółwi z GAlapagos o ile wczesniej ktoś nie wpadnie na biznes oparty o zupe z żółwia 🙂
Prosta Transpozycja na rynek krajowy która ostatnio nie działa /korelacja/ to tylko jeden z wielu niedostrzezonych aspektów takiej . dodatniej rentowności siegającej na wykresie nieba dla inwestorów .
Nowe mięsko na rynek pewnie co reklama nie może to muza pomoże.
Dla mnie film dno , przebój na miare Kaliguli nawet klimaty podobne , ale nie dziwię sie że masy chciałyby posmakować „cesarskiego” życia przez chwilę.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Efekt-Wilka-z-Wall-Street-Widzowie-chca-zostac-maklerami-3091446.html
@ pit65
Najciekawsze jest to, że są tacy, którzy nie widzieli tego filmu – np. moja skromna osoba, chociaż ten film ma dla mnie wszystko, co czyni idealnym kandydatem na stracenie trzech godzin życia – Martina Scorsese w roli reżysera (uważam za geniusza, który ukształtował część mojego gustu filmowego) i Wall Street w tle, więc chyba atrakcyjne to-to jest dla tych, którzy myślą, że tak wygląda życie przeciętnego uczestnika tej zabawy – nie wygląda.
@ Dorota
On oczywiście manipuluje 😉 Nie mam o to do niego najmniejszych pretensji bo zawsze to było częścią gry między nami. Natomiast „braku anty-putinizmu” mu nie daruję.
Całkiem często usuwał bez informowania (bynajmniej nie z powodu wulgaryzmów 😉 wszystkie wulgaryzmy jakie kiedykolwiek użyłem skwapliwie publikował.
Czasem usunął i komentował usunięte w sposób sugerujący zupełnie inną treść usuniętego niż rzeczywista.
Nawet #135 wypaczył. Krytykowałem wprost jego pro-ruską postawę i upolitycznienie bloga, a nie otwartą dyskusję. Nawet widzę że poskutkowało 😉 bo nieco spuścił z pro-ruskiego tonu.
Sorry, jeśli kogoś znudziłem. Więcej prywaty z mojej strony nie będzie.
„masy chciałyby posmakować”
Nie chce mi się wierzyć 🙂
Czy to przypadkiem nie ten sam efekt, jaki uzyskuje się w obozach szkoleniowych dla terrorystów? Obiecać hurysy a skutek może zaskoczyć.
@ Ogif
Wierzę Ci (bo sama doświadczyłam tam „niekonwencjonalnego” moderowania), ale proponuję tematu nie zgłębiać.
„są tacy, którzy nie widzieli tego filmu”
I nie ma czego żałować.
JAk chcesz sobie pooglądać przez 2 godziny z prawie trzech ekscesy „dorosłych” ludzi na poziomie inicjacji 13 latka i dobrze się bawić OK.
W przeciwnym przypadku nuda i totalne dno.
Wytrzymałem godzinę.
I właściwie nie dziwię się ,że młodzi chcą teraz byc maklerami tylko czy aby na pewno o maklerke biega to śmiem wątpić, bo wyjątkowo rzadkie w filmie są „numery” w pracy i tylko na poziomie akwizycji przez telefon znanych nam z reklamy rondli, Wall Street tam w ogóle nie ma , natomiast wyjątkowo „bogate” obrazy z konsumpcji tej akwizycji .
DiCaprio trzyma poziom , ale do tanga potrzebne jest „tło” chociażby w postaci dobrego scenariusza by się wyróźniać, a tak znika w ogólnym bałaganie.
Jakiś czas temu obejrzałem sobie francuski niskobudźetowy nie pamiętam tytułu „Żądza bankiera” czy coś w podobie i przynajmniej wytrzymałem do końca, dobrze się bawiąc.
Scorsese wszedł w temat który jest mu obcy, koncentrując się na narracji z naturalistycznych obrazków rodem ze snu nastolatka.
Za to agitka do zawodu przedstawionego w taki sposób nie mogła mu się nie udać.
srednia, mediana i odrzucone 20% najlepszych i najgorszych
http://i.imgur.com/2b65eDV.png
za to skosnosci bycze ;]
@ darkh
Ładne, ale nie ciąłbym wyniku odrzucaniem skrajności, bo w nich są prawdopodobnie te, które nie przeszłyby filtra jakościowo-fundamentalnego (bankruci oraz głównie firmy źle zarządzane) i te, które rokowałyby dobrze. Kolejna sprawa – 200 dni po – dałbym tu trzy lata.
ciecie skrajnosci mialo pomoc w pozbyciu sie „cudakow z GPW” (i kilku wycina), ale rzeczywiscie pozbawia dałn baj zwyciezcow jak i przegranych.. chcialem pokazac jak wiele zalezy od dodatkowych zalozen, tzn farta
3 lata ? po 50% spadku jeszcze 3 lata czekac 🙂 ? TO nawet zolw to to przescignie !
(wyniki sa lepsze, ale w koncu jakas cyklicznosc nawet na GPW zaglada)
Te trzy lata to tylko nawiązanie do korzeni tej metody z książki. Tam warunki brzegowe wyglądały jakoś tak – spółka notuje spadek o 50 procent z 52-tygodniowego maksimum i stawiamy pytanie: jak wygląda po 3 latach na tle rynku a nie sama w sobie.
„spółka notuje spadek o 50 procent z 52-tygodniowego maksimum”
zatem nawet nie to na czarcie wkleilem (50% spadek ze szczytu)
milego weekendu