Prozaiczne pytanie, na które prawdopodobnie mało kto sobie odpowiadał, choć intuicyjnie znał odpowiedź od zawsze: czego oczekuję od giełdy?
A teraz proponuję rozszerzyć je nieco bardziej: czego oczekuję konkretnie od giełdy pod nazwą GPW w Warszawie?
Tak się składa, że właśnie odkurzam stare strategie akcyjne na moich dyskach. Priorytetem jest dla mnie wprawdzie forex czy szerzej CFD, ale posiadanie rachunku IKE zmusza mnie do zadbania również o akcje. Póki co jest to z mojej strony bierne inwestowanie, ale co jakiś czas się łudzę, że może nadejdzie pora na nieco bardziej zaawansowany trading krótkoterminowy, który preferuję ponad inne. Obiecywałem sobie, nieco na wyrost może, że wejście na giełdę nowego systemu i otwarcie go na algorytmy poprawi płynność i prowizje. Póki co marzenia nadal są w realizacji, a same wizje… cóż… ten artykuł jeszcze bardziej je zaciemnił:
Do kompletu powiązana z tekstem strategia GPW:
// gratulacje dla tych, których zęby nie zabolały po jej przeczytaniu//
Od początku roku staram się bliżej obserwować parkiet akcyjny na GPW, dzienne i minutowe zmiany, płynność, spready, transakcje, oferty animatorów i porównywać z tym co mam okazję widzieć na giełdach amerykańskich. Wiem, tak się nie da, nie ta skala obrotów, kosztów, płynności, prowizji, infrastruktury itd. Kulawość naszego rynku i daleka od doskonałości płynność mimo wszystko generują jakieś trendy, a te zapewniają jakiś tam poziom zyskowności inwestycyjnej. Jest zysk, czego więcej trzeba? Oczywiście najlepiej jeszcze mocniejszych trendów i wyższego zysku.
Aby to osiągnąć poszukujemy liderów wzrostu, korzystamy z timingu, spekulacji, przemyślnych strategii, modeli i analiz. Tego stuffu nie zapewni nam oczywiście giełda. Czego od niej w takim razie chcieć możemy, my jako indywidualni inwestorzy?
Mnie na przykład interesują transakcje robione automatycznie, eksploatujące krótkoterminową zmienność, które jednak wymagają płynności i niskich spreadów na każdym etapie sesji oraz prowizji, która nie zabije zyskowności. To nie jest jednak aż tak istotne w perspektywie tego o co zapytuje autor linkowanego wyżej artykułu.
Rynek, w tym brokerzy, domaga się od GPW poluzowania prowizji. Popieram te protesty widząc lukę pomiędzy tym co mogę dostać w Interactive Brokers a u nas. Oczywiście choćby ze względu na skalę obrotów nigdy nie zejdziemy do ich poziomu, ale my się nawet do niego mam wrażenie nie zbliżamy. Nie wiem doprawdy jak HFT czyli trading o szybkich częstotliwościach miałby nad Wisłą odnaleźć swoją ziemię obiecaną przy tym poziomie prowizji. A chciałbym bardzo, żeby właśnie algorytmy wzmocniły naszą płynność, żeby wykresy 5-cio minutowe nie wyglądały jak totalne sito, lecz dałoby się na ich podstawie inwestować tak jak w Nowym Jorku.
Jak się okazuje jednak problemy tkwią dużo głębiej, tym bardziej teraz gdy OFE zdjęły sporo płynności z popytu i podaży. Obroty spadają na całym świecie, to prawda, to jeszcze bardziej pogarsza rentowność wszystkich zaangażowanych. Algorytmy swoimi działaniami wprawdzie zdynamizowały rynek, ale też wprowadziły do niego nowy rodzaj dysfunkcji, choćby tzw. „flash crashes” (mini krachy) czy „quote stuffing” (składanie i wycofywanie ofert tysiące razy na sekundę). Sam jestem ciekaw jak giełda w Warszawie jest na to przygotowana.
Wątpię jednak by nacjonalizacja GPW miałaby w czymś pomóc. Oddanie jej ponownie politykom, których poziom etyki, priorytetów, języka i wiedzy wygląda coraz bardziej żenująco, nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Natomiast zgodzę się w pełni z tezą, że kierunek naszej giełdy nacelowany na maksymalizację zysków zamiast dokończenia misji to niewłaściwa strategia, choć w przypadku prywatnych firm jaką jest GPW jej akcjonariuszom taki właśnie priorytet przyświeca.
Nie rozumiem tych podchodów pod giełdę wiedeńską w momencie gdy świat się centralizuje wokół gigantów. To bardziej wygląda tak jakby ślepy miał pomagać kulawemu niż jak tworzenie centrum europejskiego, ale niech się mylę.
Nie zgodzę się natomiast z tezą, że nasi politycy popsuli wizerunek i reputację giełdy. Owszem popsuli, ale wizerunek OFE i ZUS. Wizerunek samej giełdy, w sensie miejsca gdzie handluje się akcjami i kapitałem, psuje za to: po pierwsze – niesprawny nadzór, po drugie – wszystko to co dzieje się wokół tzw. międzynarodowej banksterki, po trzecie – brak wiedzy w społeczeństwie. Tę ostatnią winno się wynosić dziś już ze szkoły, być może nawet bardziej niż niektóre wzory fizyczne czy chemiczne.
Te same trzy elementy co wyżej można by również wymienić w debacie o tym dlaczego miliardy złotych leżą na bankowych kontach zamiast być aktywowane na giełdzie. Ankiety i badania zwykle przeprowadza się wśród już inwestujących, ale by przyciągnąć kapitał inwestorów indywidualnych z zewnątrz trzeba tychże właśnie odpytać. Ich nie skusi wizja przejęcia Wiednia czy powiększenie puli spółek chętnych pozyskać kapitał. Część, która już odeszła potrzebuje pewności, że nie będzie cudofixingów, afer, ściemnianych raportów i latami ciągnących się spraw sądowych. Inna część zrezygnowała ze zwykłej obawy przez ryzykiem i zmiennością, ich trzeba na potęgę edukować.
A jakiej giełdy chcemy my, już inwestujący? Oczywiście „czystej”, ale to bardziej zadanie dla nadzoru. Ja powiedziałbym z kolei, że płynnej. Nie tylko dlatego, żeby ETFy nie straszyły dziurami w notowaniach, ale też aby ruchy kursów nie były łatwo poddane manipulacjom i wstrząsom sejsmicznym po byle większym zleceniu. Do tego trzeba kapitału instytucji, szczególnie zagranicznych, dla których póki co GPW jest zbyt mała i niepewna. Gdybym chciał coś usłyszeć w wizji na kolejne na lata to właśnie jak Warszawa chce nie tylko o nich zabiegać , ale spowodować by nie uciekali.
PS. Pozwolę sobie jedynie przypomnieć, że wypowiedzi zawarte w moich wpisach wyrażają tylko i wyłącznie moje własne opinie i nie są w żadnym razie stanowiskiem DM BOŚ.
–kat—
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Również uważam, że politycy nie popsuli wizerunku giełdy. Ludzie zastanawiają się jak będzie bez OFE na giełdzie, ale tak naprawdę to właśnie najbardziej ucierpiało OFE i ZUS. O połączeniu z Wiedniem można dyskutować, ale analizując inne europejskie giełdy, Wiedeń wydaje się dobrym wyborem. Na pewno będzie to szansa do dalszego rozwoju. Już teraz jest dobrze, ale mamy dominować w CEE, toteż połączenie jest niezbędne. Myślę, że nadzór też powinien się poprawiać i będzie. Bez tego nie uda się zachęcić kolejnych inwestorów.