Wszyscy podlegamy błędom poznawczym, szczególnie bolesnym przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Czy jest na to jakaś rada?
Zacznę od przykładu, który pochodzi z artykułu Jonaha Lehrera z „New Yorkera” pod nieco przerysowanym tytułem „Dlaczego mądrzy ludzie są głupi”, bardzo popularnego niedawno w blogosferze/twitterze i również przywoływanego w dyskusjach pod naszymi blogami.
Poniższą zagadkę można rozwiązać na 2 sposoby:
1/ Skupić się na poprawnej matematyce i logice
2/ Poddać się często pojawiającemu się lenistwu matematycznemu i użyć wyrobionych przez lata skrótów myślowych, pozwalających rozwiązywać szybko codzienne, często powtarzające się problemy.
No więc zagadka:
Kij bejsbolowy wraz z piłką kosztują razem 1 dolara 10 centów.
Kij jest o 1 dolar droższy od piłki.
Ile kosztuje sama piłka?
Większość pytanych podaje nieprawidłową odpowiedź, w tym ponad połowa studentów Harvardu i MIT.
Piłka nie kosztuje bowiem 10 centów lecz tylko 5.
Nie jesteśmy w 100% tak racjonalni jak nam się wydaje, co od kilku dekad udowadniają nam m.in. behawioryści. Wiele naszych analiz, ocen a potem decyzji nie opiera się na twardych dowodach, statystyce, logice lecz na mentalnych skrótach zwanych heurystykami. Są one przydatne kiedy potrzebujemy podejmować szybkie decyzje, szczególnie jeśli mamy z nimi do czynienia po raz któryś i w naszej pomięci zostały pewne doświadczenia. Rozwiązujemy dzięki temu kwestie w sposób nas satysfakcjonujący co nie znaczy, że optymalny, a często nawet nieprawidłowy (jak wyżej). Prowadzi to do błędów i zakrzywień, które szczególnie dotkliwe przejawiają się w inwestowaniu. Tu na blogach wspominaliśmy o nich wielokrotnie, w praktycznym kontekście.
Ot choćby „błąd potwierdzenia” (ang. confirmation bias), powodujący, że do pewnego stopnia nieświadomie, ale za to tendencyjnie interpretujemy fakty, zdarzenia i informacje (nawet te niekorzystne) w taki sposób, który potwierdzi naszą pozycję na rynku, albo wręcz szukamy takich potwierdzających faktów w mediach, czy wynajdujemy tego rodzaju pasujące układy techniczne na wykresie, ignorując przy tym wszystko to co nie pasuje do naszych teorii i kierunku pozycji.
Jak się okazuje, korzystając z tych skrótów mentalnych podlegamy pewnemu meta-błędowi, który rządzi postrzeganiem wszystkich innych efektów i zakrzywień. To „bias blind spot” (BBS), który powoduje, że zakładamy w sposób niemal naturalny, iż wszyscy inni ulegają błędom myślowym (a przy tym z łatwością przychodzi nam ich wyłapywanie oraz wytykanie), gdy tymczasem nie potrafimy podobnych błędów zidentyfikować u siebie!
Udowadniają to w swojej pracy 3 akademicy: West, Meserve i Stanovich (tutaj link), którzy problem ten uchwycili w nowej konfiguracji – okazuje się bowiem w świetle ich poszukiwań, że wysoka inteligencja nie stanowi ochrony przed wspomnianym meta-błędem, wręcz przeciwnie !
Zadali oni mianowicie 462. badanym pytania związane z podejmowaniem decyzji, podobne do tego wyżej, celowo ułożone z zamiarem wydobycia myśleniowych błędów poznawczych. I może nie zainteresowałbym się głębiej tematem gdyby nie fakt, że badania te prowadziły do 7 klasycznych wręcz błędów (anomalii), które doskonale opisano również w przypadku inwestowania, jak choćby „błąd zakotwiczenia” (ang. anchoring), efekt wyniku (ang. outcome bias) czy efekt kontekstu (ang. framing).
Nie tylko potwierdzono je, ale również znaleziono umiarkowaną, pozytywną korelację między nimi a wykształceniem i poziomem intelektu, co było zasadniczym celem eksperymentu. Badani, w przeważającej liczbie studenci, popełniali je nawet pomimo świadomości ich istnienia! Okazuje się, że inteligencja i samoświadomość to za mało by się ustrzec tego typu błędów decyzyjnych. Nie tylko dlatego, że pojawiają się na poziomie podświadomości. Próbując zgłębić temat zdałem sobie sprawę, że uniknięcie ich przy takiej ilości podejmowanych nieustannie przez nas decyzji nie jest proste , jako że:
Primo: nie o wszystkich mamy wiedzę,
Secundo: trudno analizować drobiazgowo każdą decyzję z długą „checklistą” w rękach,
Tertio: niewielkie pomyłki nie muszą nas prowadzić do najbardziej obiektywnie optymalnych czy racjonalnych rezultatów, ale często po prostu do takich, które są racjonalne i satysfakcjonujące z naszego punktu widzenia.
To, że nasza ludzka niedoskonałość prowadzi do łatwo przychodzącej krytyki innych nie jest chyba żadnym rewolucyjnym stwierdzeniem, tak samo jak wypychanie ze świadomości faktu nie znajdowania podobnego typu win w sobie. Łatwo to poznać – wystarczy posłuchać teraz własnych myśli, które podpowiadają „mnie to nie dotyczy” :). Być może refleksję wywoła wniosek suponujący to, że lekarstwem nie jest doskonalenie inteligencji…
Autorzy badania wydobywają 2 powody owego „meta-błędu”:
– wydaje nam się fałszywie, że postrzegamy świat obiektywnie (tzw. naiwny realizm) więc jeśli ktoś inny wierzy i zachowuje się w sposób odstający od naszej wizji traktujemy go jako będącego pod wpływem błędu, wykrzywienia (ang. biased)
– zbytnio polegamy na naszej introspekcji i jeśli nie znajdujemy dowodów na błędy w naszym myśleniu/decyzjach w przeszłości, wówczas wydaje nam się, że to inni popełniają błędy, nie my
Działamy nieco jak hipokryci. Patrzymy z zewnątrz na innych i łatwo widzieć nam i piętnować ich działania, ale nie znamy przecież wszystkich ich motywów. Jednocześnie przymykamy oczy na własne błędy, racjonalizujemy ich powody, znajdujemy usprawiedliwienia i wyjątki, a potem wpadamy w automatyczny mechanizm ich niezauważania, a czasem po prostu w ogóle ich sobie nie uświadamiamy.
Jeśli więc podczas dyskusji zostajemy poddawani krytyce przez kogoś kto mógłby wydawać się inteligentniejszy od nas, możemy mieć całkiem uzasadnione podejrzenia, że z dużo pewnością ówże sam popełnia błędy podobnego rodzaju w większym stopniu:)
Myślenie skrótami (heurystykami) nie zawsze jest złe – jak choćby gra w szachy błyskawiczne albo szybkie wyciąganie wniosków w chwili zagrożenia, które angażują nasz system oparty na intuicji, podręcznej pamięci, wyrobionych doświadczeniach. Gorzej jeśli decyzje naprawdę ważne jak inwestycje zaczynamy opierać na tego rodzaju heurystykach, które prowadzą niestety do błędów. W zasadzie większość tradingu opartego na intuicji (subiektywności) obciąża grzech braku pełnej logiki, opartej na dowodach. Czy to źle? Nie do końca – po to wymyślono stopy i cały arsenał zarządzania ryzykiem i kapitałem by choć po części te błędy zniwelować.
Skoro inteligencja nie uodparnia to czy warto tracić czas na poznawanie owych behawioralnych błędów i zakrzywień? Jak najbardziej tak! Nie tylko dlatego, żeby poznać wroga zanim się z nim zmierzymy. Także dlatego by znaleźć i zrozumieć działanie szczepionek uodparniających, te bowiem istnieją. Najprostsza z nich to automatyzacja tradingu. Im mniej decyzji pozostawimy intuicji, subiektywnym ocenom i impulsywnym działaniom tym większa szansa nie tylko na ominięcie błędów, ale również przy okazji rozładowania niektórych emocji. One zawsze pojawiają się tam gdzie zmuszamy nasz system myślowy do podejmowania decyzji w warunkach dużej niepewności, dręczącego poczucia winy za zły wybór czy żalu za niewykorzystaną alternatywą. A chodzi również o to by te odczucia nie przysłoniły naszych błędów przed nami samymi…
—Kat—
116 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Proste. Rozdanie kart ustala wyjściowe prawdopodobieństwo znalezienia Asa w małej i dużej kupce następująca 1/100 oraz 99/100.”
Ja rozumiem Twoje rozumowanie. Nie musisz go powtarzać. Pytam czym się różni przypadek jednej karty na oddzielnej kupce od przypadku, kiedy umówimy się, że ostatnia 100 karta jest z drugiej kupki? Przecież zawsze możemy ją przełożyć? Ile wyniesie prawdopodobieństwo asa na pozycji 99 w przypadku tylko jednej kupki?
„Błędnie rozumiesz przykład – my nie odkrywmy trzech kart z mniejszej kupki 9czyli wszystkich) tylko liczymy prawdopodobieństwa trafienia Asa przed odkryciem karty – aby móc zgadywać gdzie on jest.”
Rozumiem przykład dobrze. Próbuję zaaplikować przedstawiony wzór do sytuacji z odsłonięciem 3 kart i nie działa.
„Gdybyśmy odkryli wszystkie karty z małej kupki to prawdopodobieństwo, że As jest w dużej kupce skoczyłoby z 10/13 do 10/10”
i jednocześnie:
„To prawdopodobieństwo raz ustalone rozdaniem, nie zmiena się dla danej kupki, jest ono cały czas stałe”
To jest stałe czy nie jest stałe?
No i na koniec, powiedz czy przedstawiony przeze mnie skrypt jest poprawny. Jeśli tak, uruchom i się przekonaj. Jeśli nie to napisz poprawny (dla 3 kart).
@ itiki
Niestety nie bardzo rozumiem ten fragment:
„Pytam czym się różni przypadek jednej karty na oddzielnej kupce od przypadku, kiedy umówimy się, że ostatnia 100 karta jest z drugiej kupki?
Przecież zawsze możemy ją przełożyć? Ile wyniesie prawdopodobieństwo asa na pozycji 99 w przypadku tylko jednej kupki?”
Pierwszy fragment (tak jak go rozumiem) – różni się przypadającym na nie prawdopodobieństwem, poza przypadkiem, gdy wybieramy ostatnia kartę z dużej kupki, bo wtedy są równe szanse 1/100 .
Drugiej części nie rozumiem – samo przełożenie nie zmienia prawdopodobieństwa, ale o jaka jedną kupkę chodzi – napisz do dokładniej, to odpowiem??
„To prawdopodobieństwo raz ustalone rozdaniem, nie zmiena się dla danej kupki, jest ono cały czas stałe”
To jest stałe czy nie jest stałe?
Jest (i nie jest jednocześnie :)). Jest stałe dla danej kupki (to łaczne prawdopodobieństwo – jako suma prawdopodobieństw znalezienia się Asa w poszczególnych kartach danej kupki) .
Zmienia się w trakcie odkrywania kolejnych kart – w sensie takim że rośnie prawdopodobieństwo znalezienia sie Asa w każdej pozostałych kart, natomiast nie zmienia się suma ich prawdopodobieństw (ta wyjściowo ustalona rozdaniem) – np 99/100.
Sorry ale nie będę pisał żadnych skryptów, bo mam inne zajęcia na głowie w czasie wakacji.
No przecież napisałeś sam, że po odkryciu 3 kart z drugie kupki ŁĄCZNE prawdopodobieństwo asa w pierwszej wzrosło z 10/13 do 10/10 ?
Masz sto potasowanych kart na stosie. Możemy je podzielić na dwie kupki 99 i 1 karta. Ale jesteśmy leniwi, więc umawiamy się, że po prostu karta na samym dole jest z tej drugiej kupki. Odkrywamy 98 kart. Z Twoich obliczeń wychodzi, że prawie na pewno następny będzie as. Ale czy Twój podział w myśli dużej kupki na dwie małe zmienił cokolwiek? Czy człowiek, który nie wiedział o tym, że dokonałeś tego podziału obliczył by takie same prawdopodobieństwo asa na pozycji 99?
Itki, a co jesli odslaniamy nie gorne karty z kazdej kupki, lecz karty ktore zna Monty i ktore nie sa asem? Moze tu wlasnie tkwi blad w moim rozumowaniu, nie? Ale jesli tak, to jest to jednoczesnie blad w Twoim rozumowaniu 🙂
Nie bardzo rozumiem, co chcesz zmienić i o jakim Montym piszesz:)
Myślę, że już dość dobrze pokazałem, że rozwiązanie jest błędne. Jak ktoś nadal nie wierzy to chętnie spotkam się na piwie i zagramy w zgadywankę na pieniądze 🙂
itki
błędnie to wytłumaczyłeś (twierdząc, że różnica między tym przypadkiem a tym z bramkami jest taka, że tam odkrywamy jedną bramkę,a tu dwie karty jednocześnie), ale doszedłem do wniosku, że masz rację co do jednego- na tak sforumułowane pytanie, odpowiedź jest: prawdopodobieństwo jest takie same. Dlatego zwracam Ci honor
Zastanowiłem się sekundę nad swoim obliczeniem i zrozumiałem jaki popełniłem błąd: to obliczenie jest prawidłowe tylko dla przypadku,kiedy odsłaniamy po karcie z każdej kupki, ale wiedząc, że odsłaniana karta nie jest asem!
zatem, pozwól, że zreformułuję pytanie:
dzielimy na dwie kupki kart: 3 kartową i 10 kartową
Pan Monty (to był człowiek, który prowadził tą zabawę z bramkami) wie jak zostały podzielone i wie gdzie jest as.
Po rozdaniu kart pyta się nas: „w przypadku której kupki jest większe prawdopodobieństwo,że as jest na wierzchu: 3 kartowej, czy 10 kartowej”
odpowiadamy: takie samo
po czym Monty mówi: „ok” i wyciąga z każdej kupki karty, które nie są asami (to nie muszą być wierzchnie karty!). Pyta się nas teraz:
„gdzie jest większe prawdopodobieństwo, że as jest wierzchnią kartą”
Jak teraz itki odpowiesz?
pozdro
ps. jakby co, to możemy się przerzucić na priva
inaczej to ujmując: kiedy zakładamy, kolejność odsłanianych kart (odsłaniamy wierzchnie po kolei): masz rację – prawdopodobieństwo jest takie same
kiedy zakładamy, że kryterium odsłanianych kart to jest ich bycie nie-asami, a nie ich kolejność oraz bycie – nie asami (czyli robi to ktoś za nas, ktoś kto zna rozmieszczenie tych kart i zawsze odsłania nie-asa, zupełnie jak w przypadku z bramkami), rozumowanie lessa ma sens – musisz updejtować prawdopodobieństwem warunkowym, a początkowe prawdopodobieństwo tego, że as trafił do danej kupki pozostaje stałe dla obu kupek (3/13 i 10/13), zaś zmienia się prawdopodobieństwo warunkowe tego, że jest na danej nieodsłoniętej pozycji w danej kupce
kumasz o co mi chodzi teraz?
jeśli chodzi o taki drugi przypadek, czyli odsłania karty omnipotentny, świadomy rozmieszczenia, dżentelmen którego nazwałem Montym – chętnie się spotkam na piwie i zagram o pieniądze
w innym wariancie, w którym Ty proponujesz tą grę, istotnie Ty byś ją wygrał 😀
dzięki za zwrócenie uwagi. Rozwiązując to w ogóle się nie zastanowiłem na logiką updejtowania.
musimy jednak zrobić jedno BARDZO WAŻNE założenie co do zachowania Monty’ego – takie samo zresztą jak w oryginalnym kejsie z bramkami, tj. musimy założyć, że odkrywane przez niego nie-asy są odkrywane losowo spośród zbioru nie-asów i nie kombinuje on świadomie odkrywania nie-asów w kolejności takiej, żeby zmieniało to prawdopodobieństwo karty wierzchniej w danej kupce (po odkryciu z niej nie-asa) będącej asem/nie-asem….
dobre zadanie, autentycznie jest jeszcze lepsze niż myślałem
teraz je trzeba tylko precyzyjnie sformułować
ale wydaje mi się, że jesteśmy już u kresu takiego sformułowania, żeby obliczenia lessa były prawidłowe. Obliczenia są dobre, tylko, że do innego pytania 🙂
Trochę to wszystko skomplikowane, i nie mam czasu się tym teraz zająć bo z rana wyjeżdżam. Jedyne co powiem, to że istotnie Monty poinformowany o rozmieszczeniu kart mógłby coś zmienić, bo jego zachowanie jest potencjalnym źródłem dodatkowych informacji. W szczegóły się nie zagłębiam.
Pozdrawiam
jasna sprawa
trzym się, i jeszcze raz dzięki za intelektualnego kopa 😀
@blacki & ikti & lessi
Tak wiec
Dnia 2012.07.13 15:38, pit65 napisał:
jako raczkujący początkujący statystyk statysta probablista i sie to broni przyjmując założenia ,że każda ze stron jest nieświadoma położenia asa w kupkach prawdopodobieństwo jest takie same.
Ilość ciągnien w grze / a więc warunki gry, tego pytania/ nie zależy bowiem od nierówności kupek , ale od ilości kart w najmniejszej z nich.
Z chwila zredukownia mniejszej kupki do zera gra przestaje mieć sens w kontekście pytania , które też traci racje bytu.
Ale jeżeli, czego na poczatku zagadki nie wspomniano /less niedopatrzenie ??? wprowadzające w błąd czyli less matacz :-)/ jedna strona mataczy wiedząc gdzie jest as to kolejne ciągnięcia wzmocnione wiedzą poza naukową dają z każdym ciagnieniem przewage „wiedzącemu więcej” aniżeli tylko w zakresie ograniczonym co doprawdopodobieństwa .
Więc po co ta cała naukowa otoczka?
W tym przypadku matactwem będzie teraz sięgnięcie do naukowego alibi celem udowodnienia ,że matactwa nie ma bo prawdopodobieństwo jest naukowo 50/50 i gra jest czysta.
Jednocześnie ta sama nauka nie udowodni matactwa z własnej aksjomatyki, choć jest w stanie je policzyc pod warunkem zaakceptowania wiedzy o zaistnieniu matactwa w grze, co apriori odrzucamy bo nie byłoby wtedy gry, a przecież chodzi o to by w grze uczestniczono.
Samo życie Panowie.
Right czy nie Panowie Profesorowie?
A może coś pomatyczełem ?
Ale pętelke werbalną sobie zrobiłem choć nie w PHP .Co nie? 🙂
@blacki
Rozwiązując to w ogóle się nie zastanowiłem na logiką updejtowania.
Logika jest ważniejsza od prawdopodobieństwa.
A wiele łamigłówek z mglista logiką zakłąda, że prawdopodobieństwo rozwieje tę mglistość na zasadzie swoistej indukcji.
Nic bardziej błędnego jeno nowy rodzaj wiary IMO.
Czyli w zasadzie nic nowego mądrość ponad wiedzą rules bez względu na stan tej wiedzy.
> Czyli w zasadzie nic nowego mądrość ponad wiedzą rules bez względu na stan tej wiedzy.
owszem