Tradycyjnie wydzielam nieco miejsca na ciekawostki, plotki, pytania, inspiracje albo insynuacje:)

Wyjątkowo również dla EURO 2012 jeśli jeszcze coś można tu dodać 🙂

Choć pewnie teraz pytanie najbardziej aktualne brzmi: jaki wpływ będzie miało na zyski giełdowe?

__kat__

—————————-

Ale zacznę od ciekawostki, którą napotkałem przy lekturze Financial Times. Dotyczy forexu.

Oto bowiem Rabobank podrzucił informację o zaangażowaniu na rynku, opartą o cotygodniowy raport CoT (a więc pozycje w kontraktach terminowych :

Długie pozycje w dolarze skoczyły do najwyższego poziomu nie tylko dla tego roku, ale też do rekordu zanotowanego od początku raportowania czyli 1999 roku.

A Danske Bank podkreśla niezwykłą erupcję długich pozycji na USD w parach do EUR, JPY, GBP, CHF, CAD, AUD and NZD dla niekomercyjnych traderów czyli tych z największymi pozycjami kierunkowymi (instytucje, fundusze). Zagregowane pozycje wyglądają tak oto:

Żródło: Financial Times

Bez trudu można się domyślać, że to tarcza przez zawirowaniami w UE.  A że rynki mają tę właściwość, że prędzej czy później wracają do średniej to czeka nas mocny ruch. Pozostaje jeszcze kwestia: kiedy ? 🙂

Zryw po dzisiejszej nocy nie wygląda jeszcze na panikę…

24 Komentarzy

  1. GZalewski

    moj laureat do absurdów roku
    http://pulsinwestora.pb.pl/2628580,5495,dziewiec-spolek-ktore-zawiodly

    „esteśmy sfrustrowani. Weszliśmy na NewConnect skuszeni zapowiedziami, że będzie to rynek pozwalający na pozyskanie kapitału dla innowacyjnych spółek. A proszę mi wskazać spółkę, która przez NewConnect pozyskała kapitał od inwestorów niezwiązanych z założycielami firmy. Po co mi giełda, skoro inwestorów muszę szukać sam — komentuje Richard Kunicki, prezes Virtual Vision.”

    Pytanie, czy Virtual Vision cokolwiek zrobila od chwili startu?
    COKOLWIEK

    1. trystero

      @ GZ

      Grzegorz, mogę się założyć, że od 2008 roku podpisali przynajmniej 5 listów intencyjnych.

  2. kathay (Post autora)

    Gdyby ktoś nie zauważył nówki serwisu na bossa

    KALENDARZ WYDARZEŃ:
    http://bossafx.pl/analizy/kalendarium/

  3. kathay (Post autora)

    A ja w końcu miałem czas przejrzeć debatę zarządzajacych w Parkiecie i najbardziej przypadł mi do gustu nowy wynalazek W. Białka:
    wskaźnik oczekujący do wskaźnika oczekującego

  4. kathay (Post autora)

    A dziś hitem było dla mnie :

    BAILOUTELLI
    😉
    + fotka:
    http://www.zerohedge.com/sites/default/files/images/user5/imageroot/2012/06/The%20Real%20Bailoutelli.jpg

  5. roro

    wszyscy zawsze mówią żeby ‚grać z trendem’ a laureatka PC2012 w jednym z wywiadów stwierdziła że / cytuje z pamięci/ :’początkowo trudno było zgadnąć jaki jest trend’, chłe,chłe… to jak to jest?? tylko co sie pytać jak nie wiadomo czy ktoś w ogóle poradzi cos ugrać w dłuższym terminie na fw..
    Kat, Ty rozmawiałeś z p. Pierógiem , czy on może powiedział Ci jak on determinuje aktualny trend?? Bo to chyba ważne pytanie a nie było go w Twoim słynnym wywiadzie z którego niewiele wynikało 🙂
    Weź szepnij nam na ucho czy ci wszyscy laureaci ztradzają ci swoje metody ? Zawsze mnie to interesowało:)

  6. kathay (Post autora)

    Wspaniały futbol kończący Mistrzostwa, czy to również koniec EURO mini-hossy na GPW?
    Miesiąc wzrostów współgra z atmosferą stadionową aczkolwiek słyszę niedowierzanie w to co się podczas tej fali wznoszącej stało.
    Jeśli ten przejazd zafundował nam zagraniczny kapitał to wiarygodność tego faktu byłaby całkiem spora. Tym bardziej,że moment naprawdę sprzyjający – słaby złoty, dobre opinie wyrażone w cenach obligacji, wyprzedany rynek, nawet technika sprzyjała gdyż obrona mocnego wsparcia zawsze podpiera optymizm. Ten przejazd był robiony nawet wbrew nastrojom na innych rynkach, w trudnym okresie gdzie wieści z Europy nie nastrajały pozytywnie a ostatni szczyt decydentów mógł się przecież skończyć bardzo źle.
    Ta determinacja mogła wskazywać, że albo doważano lub przeważano nasz rynek w portfelach i wówczas nie ma znaczenia 10% w tę czy tamtą stronę albo przeleciał przez Warszawę szybki kapitał spekulacyjny. W obu przypadkach finał będzie taki sam – nagłe odstawienie kapitału
    i osuwanie się rynku pod własnym ciężarem. To zdarzało się wielokrotnie. Jeśli jednak ta mini-hossa doczeka się ciągu dalszego to znaczy , że wiara we wzrosty ma dużo szersze wsparcie.
    I w to ostatnie sam wątpię. Dosypano do puli europejskiej nowe pieniądze co oznacza większe długi i więcej druku banknotów, nadal nie ma słowa o rozwoju, spłacaniu, optymizmie,entuzjazmie dla reform, to nie jest klimat na długie wzrosty. Jeśli do tego zarządzający w debacie Parkietu szykują się ze wzrostami raczej na pierwszy kwartał 2013 to nie bagatelizowałbym tego, nawet jeśli sami potwierdzają, że się mylą.
    Lato przy tym nie jest dobrym okresem na rewolucje giełdowe, raczej flauty i fałszywe wybicia.Potrzeba do tego nieco czasu na mentalne odblokowanie się na to, że w trudnej sytuacji Europy firmy mogą zarabiać i hossy są możliwe. Dopiero wówczas kapitał zacznie wracać do funduszy i wzrosty staną się wiarygodne i pozwolą na sute zyski.
    Nadal sądzę, że padnie obronione niedawne wsparcie trochę ponad 2000 na WIG20. Proszę mnie z tego rozliczyć bo to oznaczałoby, że jeśli się mylę to obecne wzrosty są dużo trwalsze niż myśle 🙂

  7. kathay (Post autora)

    @roro
    Zgadywanie trendu oznacza jedno: uda się albo nie uda, zdajemy się na losowość. Ci którzy ZGADNĄ trend są w krótkim terminie na szczycie. W długim terminie wygrywają natomiast ci, którzy nie próbują zgadywać kierunku trendu ale dysponują narzędziami, które pozwalają zarabiać systematycznie i bez względu na koniunkturę.
    Dowód jest prosty- czy wygrani konkursów powtarzają swoje sukcesy? U nas nie. W Robbins Trading Cup – tak, i to odróżnia zawodowców od amatorów.

    I jeszcze zdradzę to czego się domagasz – z Krzyśkiem Pirógiem ucięliśmy sobie kilkugodzinną pogawędkę i zdradzał swoje sekrety zarabiania. Tyle, że opisanie ich jest bezcelowe i pewnie niekompletne – nikt poza nim z nich nie skorzysta. Pozostaje jedno – robić swoje 🙂

  8. lesserwisser

    „W długim terminie wygrywają natomiast ci, którzy nie próbują zgadywać kierunku trendu ale dysponują narzędziami, które pozwalają zarabiać systematycznie i bez względu na koniunkturę.”

    No to ja poproszę o adres pod którym można nabyć zestaw tych niezawodnych narzędzi.

    Zaczął się okres kanikuły to mam czas się trochę pobawić i podreperować budżet, bo ostatnio mam sporo wydatków.

    „Dowód jest prosty…”

    Jeśli tak to dowód zakupu na stół!

  9. GZalewski

    a propos dyskusji o Facebooku:
    grono.net

    1. trystero
  10. kathay (Post autora)

    @Less
    Najlepszy adres znajduje się pod… czapką, kapeluszem czy beretem. Jeśli tam nie znajdziesz narzędzi to trzeba zmienić hobby (lub zawód). Kupić obligacje, jakieś fundusze i zająć się czymś bardziej przewidywalnym.
    A dowód padł w kolejnym zdaniu. Chyba, że szukasz dowodów na coś innego niż ja ?

  11. lesserwisser

    @ Kat

    „Najlepszy adres znajduje się pod… czapką, kapeluszem czy beretem.”

    Problem w tym, że w taki gorąc nie noszę nakrycia głowy, więc nie bardzo jest pod czym szukać.

    Sedno sprawy może się zasadzać faktycznie w tym, że każdy z nas szuka dowódów na coś innego i inaczej postrzega zagadnienie.

    Ustosunkowujać się do poniższego stwierdzenia/watpliwości @roro:

    „wszyscy zawsze mówią żeby ‘grać z trendem’ a laureatka PC2012 w jednym z wywiadów stwierdziła że / cytuje z pamięci/ :’początkowo trudno było zgadnąć jaki jest trend’, chłe,chłe… to jak to jest?? tylko co sie pytać jak nie wiadomo czy ktoś w ogóle poradzi cos ugrać w dłuższym terminie na fw..”

    odpowiedziałeś tak:

    „Zgadywanie trendu oznacza jedno: uda się albo nie uda, zdajemy się na losowość. Ci którzy ZGADNĄ trend są w krótkim terminie na szczycie. W długim terminie wygrywają natomiast ci, którzy nie próbują zgadywać kierunku trendu ale dysponują narzędziami, które pozwalają zarabiać systematycznie i bez względu na koniunkturę.”

    Założywszy, że roro pyta na w miarę poważnie a Ty starsz się w miarę rzeczowo odpowiedzieć, ja z przyrodzoną spostrzegawczością zwróciłem uwagę na aspekt, na który inaczej patrzę, bo tyczy no kwestii zasadniczej.

    Pochylmy się wieć nad problemem, bo nadarza się okazja.

    Laureatka PC2012 stwierdza, że poczatkowo trudno było rozpoznać trend. Zapewne miała z tym problem, a najwidoczniej było to dla niej istoczne, gdyż chyba opiera swoją metodę na grze z trendem, i to w
    dłuższym (relatywnie) terminie.

    Nie wiemy wprawdzie napewno, czy ta jej metoda była ojcem sukcesu, czy może matko była zwyczajna losowość, potocznie fartem zwana, ale zakładam, że w tym szaleństwie jest metoda a nie że w jej metodzie jest szaleństwo.

    Choć kto wie, bo laureatka używa słowa „zgadnąć”, choć raczej powinna uzyć terminu okreslić czy tez rozpoznać, co implikuje konieczność przeprowadzenia procesu myślowego, według jakichś kryteriów, a nie prostego (a może raczej prostackiego) chybił trafił.

    Jesli roro myśli, że zawsze i od razu da się rozpoznać trend to się myli, może i się da ale chwilowy, a nie w dłuższym terminie. Wszystko wymaga czasu i odpowiednich znaków na niebie i ziemi.

    Co z tego wynika, ano kilka rzeczy-myśli. Po pierwsze wniosek, że da się systematycznie zarabiać bez względu na koniunkturę, czyli inaczej mówiąc na to czy i jaki wystepuje trend cenowy. Byle tylko robić to systematycznie i mieć niezawodne narzędzia.

    Według mnie w twoim podejściu jest pewna wewnętrzna sprzeczność. Piszesz, iż w długim terminie wygrywają ci, którzy nie próbują zgadywać kierunku trendu ale dysponują narzędziami, które pozwalają zarabiać systematycznie i bez względu na koniunkturę.

    Otóż według mojej wiedzy i skromnego doświadczenia nie ma jednej uniwersalnej metody tradingu, która sprawdza się w każdych warunkach rynkowych nie ma też cudownych narzędzi.

    Dlatego też doświadczeni gracze stosują różne systemy tradingowe, w zależności od tego z jakim rynkiem (trendem) mają do czynienia. Na rynku z trendem bocznym (beztrendowym) większość systemów się wykłada (whipsaw) dlatego też trzeba wtedy stosować systemy specjalnie dostosowane do takiego charakteru rynku.

    Zresztą czołowi laureaci wspomnianego Robbins Trading Cup stosując podejście systemowe opiera się na metodach trendowych lub im pokrewnych – sezonowośc i to zazwyczaj w dłuższym terminie.

    Z twojej wypowiedzi przebija rzekoma prawidłowość, sugerująca wręcz, że da się zarabiać w oparciu o niezawodną metodę. Jest to sugestia
    mówiąca, moim zdaniem, że chodzi nie o to by opierać się na prawidłowościach w zachowaniu rynku takie jak – trendy,
    sezonowość, reakcja na formacje i setupy – ale raczej na wykrywaniu nieprawidłowości rynkowej – w oparciu o przemiał danych.

    A nieprawidłowości reakcji rynku mają to do siebie, że są chilowe, efemryczne i nieprzewidywalne, tak więć trudno w oparciu o nie nastawiac się na niezawodne zarabianie w długim terminie.

    I jeszcze jedno moje doświadczenie podpowiada aby z rezerwą podchodzić do rezultatów Robbins Cup Challenge, bo róznie to w przeszłości z nimi bywało, czego przykładem może być choćby przypadek niejakiego Larrego W. i jego rekordowego wyniku.

    To podobnie jak z ustawkami w amerykańskich teleturniejach, gdzie zwycięzcą był za wczasu wybrany i grał w jasne.

    A jak dowód padł, to poczekam aż się podniesie! 🙂

    PS

    Mój problem polega na tym, że zamiast ując problem w kapsułce to muszę się rozwlekać, chociaż mógłbym po prostu powiedzieść bs.

  12. Kornik

    „W długim terminie wygrywają natomiast ci, którzy nie próbują zgadywać kierunku trendu ale dysponują narzędziami, które pozwalają zarabiać systematycznie i bez względu na koniunkturę (…) i to odróżnia zawodowców od amatorów.”

    Kat, piszę z własnego doświadczenia, tak jak piłka i buty od Adidasa, zwane przez kolegów „samograjami” – nie czynią ze mnie wielkiego piłkarza, tak posiadanie w swoim arsenale skutecznych narzędzi nie czyni ze mnie profesjonalnego inwestora.

    Trzeba jeszcze wiedzieć JAK i KIEDY użyć tych narzędzi!

    STRATEGIA i TAKTYKA – myślenie i działanie – planowanie i walka – szachy i szranki.

    Piłkarz bez umiejętności technicznych (przyjęcie, podanie, drybling, strzał na bramkę), bez kondycji (zdolnośc wytrzymania trudów boju, który trwa 90, a czasem 120 minut), bez inteligencji (głowy), która pozwala mu zapamiętać i realizowac najlpeiej, jak potrafi – stosownie do tego, co umie – wizję taktyczną trenera, to nie orzeł, tylko KURCZAK.

    Zaś drużyna bez strategicznego wsparcia – bez pomocy tegoż trenera, który np. został wyłączony z walki przez silny stres, bo sam był kompletnie nieprzygotowany na to, co może się wydarzyć na boisku – to jedenastu KURCZAKÓW BEZ GŁOWY…

    Do domu! Możecie sobie zagrać w FIFĘ na komputerze.

    To odróżnia profesjonalistę od amatora:
    – inteligencja,
    – wiedza (umiejętności, doświadczenie),
    – kondycja psycho-fizyczna,
    – wyposażenie.

    Wyposażenie na końcu, bo jeśli zawodnik (inwestor), jest dobry, to zagra dobrze nawet w sandałach, a jak zawodnik słaby, to i kosmiczna technologia nic mu nie pomoże, np. opływowa fyzura na supernowoczesnym żelu.

  13. Kornik

    W tej wyliczance zapomniałem o jeszcze jednej rzeczy – szczęście. Na końcu trzeba miec odrobinę szczęścia.

    Najlepszym przykłądem jest drużyna Niemiec. Zespół przygotowany wysmienicie, a jednak odpali z Włochami.

    Czy byli gorsi, albo popełnili jakiś błąd?

    Nie! Odpadli po zażartej walce z równorzędnym przeciwnikiem. Nie byli gorsi i nie popełnili żadnego błędu. Przegrali, bo tego dnia mieli sakramenckiego pecha – nic im nie wychodziło, a Włochom wszystko. Tamtego dnia Bóg postanowił dać zwycięstwo Italii.

    Co innego mecz finałowy Hiszpania – Włochy. Włosi nie popełnili błędu, ale tego dnia byli wyraźnie słabsi. Byli słabsi nie dlatego, że się nie przygotowali, lecz dlatego, że wcześniej stoczyli tytaniczny bój z Niemcami. Tamto zwycięstwo okazało się pyrrusowym.

    Co innego mecz grupowy Czechy – Rosja. Czesi byli lepszym zespołem, ale tego dnia popełnili kilka błędów. Sam trener Czechów przyznał to na konferencji prasowej, że popełnili błąd, a przeciwnik ich ukarał.

    Z tego powodu zazdroszczę Czechom selekcjonera, dlatego po odpadnięciu naszych mocno kibicowałem naszym południowym sąsiadom i do meczu z Niemcami twierdziłem, że to może być czarny koń tych mistrzostw.

    [A mówią, że inwestor niczego się nie nauczy na boisku i nie warto się tym interesować. Musieli zapomnieć, że klasyczna grecka triada, to świątynia, teatr i STADION.]

  14. Lucek

    „Problem w tym, że w taki gorąc nie noszę nakrycia głowy, więc nie bardzo jest pod czym szukać.”

    Po pierwsze primo należy nosić nakrycie w taki gorąc.
    A po drugie primo, trzeba pamiętać o powiedzeniu: „Spokojna pana kamienna caszka”!
    Otóż narzędzia znajdują się w „caszkach”, trzeba tylko zmarszczyć odpowiednio mocno swoje czoło. 🙂

  15. pit65

    @Kornik

    „Odpadli po zażartej walce z równorzędnym przeciwnikiem.”

    To jest róznica miedzy artystami , a rzemieślnikami.
    Niemcy zawsze byli znani z dobrego rzeniosła , ale artystami footbalu nigdy nie byli i nie będą.
    Inna sprawa ,że Spaghetti trafili na lepszych artystów 🙂

  16. Kornik

    @pit65

    Finał Euro był, jak hiszpańska korrida – włoski byk został zmęczony prez Niemców, więc hiszpański torreador miał ułatwione zadanie: wyjść na arenę, zadać ostateczny cios i zebrać zasłużone brawa.

  17. lesserwisser

    „trzeba tylko zmarszczyć odpowiednio mocno swoje czoło”

    No zmarszyłem i mi okulary przeciw-słoneczne zsuneły się z nosa. Nie mogę wprawdzie powiedzieć, że ciemność widzę, ale jansości nie mam też.

    Tylko zmarszczki mi się utrwaliły, i smutniej wyglądam!

    No i która niunia teraz na mnie poleci, kiedy ani kasy ani klasy nie mam? 🙁

  18. janusz

    „Nie byli gorsi i nie popełnili żadnego błędu. Przegrali, bo tego dnia mieli sakramenckiego pecha – nic im nie wychodziło, a Włochom wszystko. Tamtego dnia Bóg postanowił dać zwycięstwo Italii”

    ekhm a ogranie Hummelsa przez Cassano i złamanie linii spalonego przez Lahma? Przecież nagrania tych sytuacji można dać do Sevres jako wzory błędów w meczu piłkarskim. Włochom tak wszystko wychodziło, że nie wykorzystali kilku „100%” sytuacji, groźniejszych niż jakakolwiek po stronie tych „pechowych” Niemców. Moim zdaniem to, że dyskusja schodzi na tematy sportowe nie zwalnia od elementarnej przyzwoitości oparcia swoich tez na faktach.

    Teza o finałowej przegranej Włochów spowodowanej zmęczeniem też mocno wątpliwa, ale to nie miejsce dyskusje o tej tematyce.

  19. Kornik

    Janusz, masz rację, ale dając te przykłady musiałem wznieść się na pewien stopień ogólności, aby móc przedstawić pewne bardzo ciekawe procesy, które składają się na rzeczywistość rynkowej dżungli, w przeciwnym razie byłyby one zupełnie niewidoczne, albo trudno dostrzegalne.

    W ten sposób starałem się pokazać jak wiele można było wynieść z samej tylko obserwacji Euro2012 – oglądania meczy oraz uważnego słuchania wypowiedzi doświadczonych trenerów i piłkarzy.

  20. miśYogi

    a’ propos ostatnich wydarzeń związanych z bankami (Barclays i inne gwiazdy)- czy niektóre działania nie powinny być traktowane tak jak produkcja fałszywych banknotów?

  21. kathay (Post autora)

    @Less, Kornik

    Ed Seykota twierdzi, że nie istnieje coś takiego jak trend. Wiele nad tym myślałem i stwierdziłem, że z tego stwierdzenia można zrobić własną filozofię. Trend bowiem istnieje na danych do dziś, czy będzie kontynuowany czy negowany jutro- nie wie nikt. To prowadzi prostą drogą do kolejnego wniosku- skoro określanie trendu jest nieproduktywne więc może lepiej skupić się na zarządzaniu ryzykiem. Jest ono o tyle ważne , że bez względu na to gdzie trend się skieruje ryzykiem nadal trzeba zarządzać bez względu na to czy wygrywamy czy przegrywamy. Więc może szkoda czasu na przewidywanie trendu, lepiej skupić się na tym jak okiełznać pozycję gdy trend się kontynuuje lub nie. A gdy nawet odgadniemy (w jakim czasie- tygodnia, dnia, miesiąca?) to i tak musimy wiedzieć gdzie wejść, za ile , i gdzie wyjść. Krótko mówiąc – odgadnięcie trendu nie oznacza sukcesu.
    Pokłon dla tych, którzy to zrozumieli 🙂

  22. lesserwisser

    @ Kathay

    (Zgr)Ed Seykota powiedział co powiedział ale chyba nie przez wszystkich został właściwie zrozumiany, z tym trendem. Teeż wiele nad tym myślałem i też stwierdziłem, że z tego stwierdzenia warto zrobić własną filozofię.

    Postaram się dziś-jutro wrócić pokrótce do tej istotnej kwestii.

    „A gdy nawet odgadniemy (w jakim czasie- tygodnia, dnia, miesiąca?) to i tak musimy wiedzieć gdzie wejść, za ile , i gdzie wyjść. Krótko mówiąc – odgadnięcie trendu nie oznacza sukcesu.”

    No dobra to zapytam tak: Czy zatem nieodgadnięcie trendu oznacza sukces? No, nie to jest pytania poniżej (sz)pasa.

    Powiem więc tak: A gdy nie odgadniemy trendu (w jakim czasie- tygodnia, dnia, miesiąca?) to i tak musimy wiedzieć gdzie wejść, za ile, i gdzie wyjść. Co nam to wtedy gwarantuje i czy jesteśmy w lepszej sytuacji niż wtedy gdy rozpoznamy trend?

    Pokłon dla tych, którzy to zrozumieli. 🙂 A dla tych którzy nie zrozumieli może może być przydatna moja interpretacja słów Eda Seykoty o (rzekomym) nieistnieniu trendu.

Skomentuj GZalewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *