Wbudowane w strefę euro niedociągnięcia znane były od jej powstania. Na przykład, Milton Friedman szczegółowo opisał je w 2000 roku. Większość komentatorów skupia się na fakcie, że państwa strefy euro nie tworzyły optymalnego obszaru walutowego. Warto jednak zauważyć, że ten problem nie stanowiłby krytycznego zagrożenia dla strefy euro gdyby wbudowano w nią mechanizmy dostosowawcze.
Mechanizmy takie istnieją w strefie walutowej, którą tworzy 50 stanów składających się na USA. Zwróćmy uwagę na dwa szczegóły.
Paul Krugman zwraca uwagę, że różnice w poziomie rozwoju gospodarczego w obrębie strefy euro i Stanów Zjednoczonych są podobne. Najbiedniejsze stany USA mają PKB per capita na poziomie około 70% wskaźnika dla całych USA. Najbogatsze stany są zamożniejsze od średniej o około 15%-20%. Podobne różnice występują w strefie euro – PKB per capita najbiedniejszych członków strefy euro, Grecji i Portugalii, stanowi 76% i 71% wskaźnika dla całej strefy. Najbogatsze państwa strefy euro, Holandia i Austria (pomijam Luksemburg), są zamożniejsze od średniej o około 20%.
Inny przykład. Pomiędzy 2008 a 2011 rokiem PKB wzrósł w USA o 0,7%. Różnica pomiędzy stanem o najsilnijszym wzroście PKB w tym okresie a stanem o najsłabszym wzroście PKB wynosi 26 punktów procentowych. Gospodarka Północnej Dakoty wzrosła o 19,6%, gospodarka Nevady skurczyła się o 6,1%. Róznice występuja także na poziomie całych regionów – Południowy Zachód (z Teksasem) zwiększył PKB o 3,9%, ragion Wielkich Jezior (z Illinois) doświadczył spadku PKB o 0,9%.
W strefie euro, w tym samym okresie, gospodarka Grecji skurczyła się o 13,1%. Na przeciwnym biegunie znalzła się Słowacja ze wzrostem PKB na poziomie 2,4%.
Tym co odróżnia strefę euro od strefy dolara jest istnienie mechanizmów dostosowawczych, w postaci budżetu federalnego. Paul Krugman zwrócił uwagę na dwa przykłady:
Koszty federalnej pomocy po kryzysie kas oszczędnościowo-pożyczkowych na przełomie lat 80. i 90. XX wieku wyniosły około 125 mld USD, z czego około 75 mld USD mogło przypaść Teksasowi (zakładająć, że udział stanu w pomocy był adekwatny do udziału w stratach z kryzysu). Dokonany przez amerykańskich podatników bailout teksańskiego systemu bankowego miał więc wartość około 25% stanowego PKB.
Przykładając te dane do Hiszpanii w 2012 roku otrzymalibyśmy 300 mld euro zewnętrznej pomocy.
Innym przykładem, bardzo współczesnym, może być Floryda. Pomiędzy 2007 a 2010 płatności podatków federalnych z Florydy spadły o 25 mld USD bez adekwatnego spadku świadczeń federalnych. Tylko dwa programy, pomocy dla bezrobotnych i kartek żywnościowych, zwiększyły federalne transfery do Florydy o 6 mld USD. Łącznie, transfery netto pomiędzy władzami federalnymi a Florydą wzrosły więc o 31 mld USD, 4% PKB Florydy. A wartość ta nie obejmują przejętych przez federalne instytucje (FDIC, GSE) strat na rynku nieruchomości i w sektorze bankowym,
Jakiś czas temu The Economist opublikował zestawienie transferów netto pomiędzy budżetem federalnym a budżetami stanowymi za okres 1990-2009. Piętnaście najbardziej subsydiowanych stanów otrzymywało co roku federalne wsparcie w wysokości od 6% do 14% lokalnego PKB (dane te są zresztą zaniżone ponieważ wzięto pod uwagę PKB z 2009 roku a nie przeciętną z całego okresu). Najbardziej eksploatowane stany ‘dopłacały’ do federalnego budżetu równowartość 10% swojego PKB.
A przecież członkowie, amerykańskiej strefy dolara korzystają także ze wspólnego systemu gwarancji depozytów bankowych – FDIC czy federalnego wsparcia dla rynku nieruchomości w postaci GSE – Freddie Mac i Fannie Mae.
Oczywiście, nawet w 2012 roku, większość z amerykańskich mechanizmów dostosowawczych jest z politycznego punktu widzenia nie do pomyślenia w Europie. Nie sądzę jednak by istniało kompromisowe rozwiązanie i trwanie strefy euro było możliwe bez wprowadzenia mechanizmów adaptacyjnych, które, nie oszukujmy się, oznaczają ogromne transfery pieniężne. To oznacza, że w najbliższym czasie Europejczycy będą musieli dokonać bardzo ważnego wyboru.
28 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
europejskie narody dzieli kilkaset lat historii, a amerykańska flagę przed domem zobaczysz w każdym stanie… nie ma szans na takie mechanizmy w EU
i problemem chyba nie jest wysokość transferów, tylko na co one są przeznaczane. Grecja w czasie swojej bytności w EU otrzymała kilkaset mld EUR (coś pomiędzy 300 a 500mld >= PKB) w ramach dotacji celowych, unijnych programów rozwoju, WPR, itp. i nic to nie dało…
@ MZ
europejskie narody dzieli kilkaset lat historii, a amerykańska flagę przed domem zobaczysz w każdym stanie… nie ma szans na takie mechanizmy w EU
Trudno się nie zgodzić z tą opinią.
i problemem chyba nie jest wysokość transferów, tylko na co one są przeznaczane. Grecja w czasie swojej bytności w EU otrzymała kilkaset mld EUR (coś pomiędzy 300 a 500mld >= PKB)
Mógłbym prosić o źródło tych danych? Nawet rozłożone na 30 lat, 300-500 mld wydaje się sporo jak na transfery netto.
Generalnie, rzecz nie jest w samych subsydiach co w mechanizmach dostosowawczych, w elastyczności i automatyczności pomocy w przypadku szoków asymetrycznych i asynchronicznych. W unii walutowej, która niszczy mechanizm dostosowawczy w postaci kursów walutowych musi pojawić się coś innego.
Mam nadzieję, że porzucimy anachronizmy (w zasadzie powstałe historycznie niedawno) pokroju nacjonalizmu i zintegrujemy się w UE jako federacji. Jesteśmy największą gospodarką świata, a Chiny, Rosja i USA rozgrywają nas jak chcą. Tylko zjednoczeni możemy coś osiągnąć na tym świecie!
O, więc wystarczyło 20 lat, żeby wychować kompletnie odmóżdżone pokolenie, które tożsamość narodową utożsamia z nacjonalizmem i nazywa je anachroniczną (pomijam fakt, co oznacza „powstałe historycznie niedawno”- 1000 lat kształtowania się to „niedawno”?).
Drogi Beboku – bez urazy – jeżeli Niemcy (czy inne nacje) dążą do całkowitej integracji Europy to nie po to, żeby nirwanicznie rozpłynąć się w jakiejś paneuropejskiej magmie, tylko żeby nadać jej dominację swoją, niemiecką (inne kraje myślą, że też coś ugrają).
Naród i oparte na nim państwo narodowe pozostanie podstawową formą organizowania się ludzi, bez względu na to, co wmówiono podatnym na manipulacje młodziankom. Dodam, że głupota w pewnym wieku jest naturalna i urocza, więc nie ma się czym martwić 😉 (można nazwać ją idealizmem i wtedy jest lżej strawna).
@ dorota
Z całym szacunkiem: mój blog (ale także platforma Blogi Bossa) to nie jest miejsce na okazywanie pogardy dla wszystkich, którzy mają inny światopogląd.
Chciałbym też Cię prosić o to byś nauczyła się wyrażać swoje myśli bez uciekania się do tanich wycieczek personalnych (‚odmóżdżone pokolenie’, ‚podatnym na manipulacje młodziankom’, ‚głupota w pewnym wieku jest naturalna’).
Widzisz, używasz manipulacyjnie języka pogardy, po to, żeby piętnować mój język pogardy.
1. „Onetowe” mądrości – pierwsza manipulacja, deprecjonujesz mnie. A mój ogląd historii Europy bierze się m.in. z rozmów z dziadkami, którzy przeżyli już próbę zjednoczenia Europy. Tak, przeżyli ją, na początku lat 40-tych na Zamojszczyźnie. Tam się wtedy wykuwała zjednoczona Europa. Bo formy jednoczenia mogą być różne, moi mili euroentuzjaści 🙂
2. Mam pogardę dla ludzi, którzy nie znają historii swojego kraju, przyznaję. Również dla zwolenników ścisłej integracji europejskiej – bo taki pogląd może wynikać wyłącznie z całkowitej ignorancji. Dodam, ze dotyczącej nie tylko historii, ale przede wszystkim bieżących wydarzeń.
3. Nawet na polu ściśle ekonomicznym widać, jak totalną hucpą jest „wspólna” polityka zjednoczonej Europy, działająca wyłacznie na rzecz określonych lobby krajowych. Przykład: polityka w sprawie emisji CO2 – w interesie niemieckiego przemysłu „ekologicznego” (zresztą przeżywającego poważne kłopoty), prowadzona bandycko, z groźbą naruszenia procedur prawnych (komisarz ds. klimatu zapowiedziała, że „ominie” polskie weto). Unijna polityka klimatyczna może doprowadzić w Polsce do bardzo silnego wzrostu cen energii (i towarzyszącej mu recesji). Napisz coś o tym może.
@_dorota
W tonie wypowiedzi brakuje tylko jeszcze stwierdzenia coś o prawdziwych Polakach, jako jedynych Polakach. Że myślenie w inny sposób nie przystoi. Tak mi się tylko wydaje.
Notabene historia pokazała że polakom dobrze wiodło raczej w erze ciemnego średniowiecza. Potem to chyba jakiś spisek.
O, tak. Pakiet klimatyczny w obecnym kształcie, jeżeli wejdzie w życie, doprowadzi do zaorania naszego przemysłu i całej gospodarki w przeciągu kilku lat, w interesie wybranych korporacji i grup interesu, bo przecież nie całej UE.
Uwagi nt. strefy dolara cenne. Pytanie: jak podobne uwarunkowania (nierównomierność PKB w obrębie jednej strefy, transfery od regionów bogatszych do biedniejszych itp., nieadekwatność ustalonej odgórnie stopy procentowej) wyglądają w strefie walutowej PLN, rubla, rupii, juana?
A cóż mi po tej tożsamości narodowej? Wieczne kultywowanie przegranych powstań w ramach patriotyzmu, irytująca martyrologia i mesjanizm. Tożsamość narodowa oparta na [cenzura – T.] i niepotrzebnych powstaniach (tylko te się kultywuje – wygranych w ogóle). Bliżej mi do lewicowego utylitarysty z Luksemburga niż do polskiego katolicko-socjalistycznego prawicowca i sympatyka Solidarnej Polski, więc co mi po tym że on jest z mojego narodu skoro nie mam z nim żadnej wspólnej płaszczyzny? Zresztą sama widzisz, że gardzisz takimi jak ja, więc cóż ci po tym, że urodziłem się na tym samym terenie wydzielonym kreskami co ty, skoro bliżej ci może być do niemieckiego centrowca?
My, Polacy w głębi uważamy, że jesteśmy gorsi od innych i dlatego uważamy, że Niemce i złe Żydy tylko czyhają, aby nas ocyganić. Tak, marzy mi się europejskie superpaństwo na wzór USA (Teksas i Kalifornia to też nie są jednorodne obszary, a jakoś nie czuję się bardziej inny od innego europejczyka) bez patriotyzmu polegającego na wspomnianej martyrologii – patriotyzm to życzliwość dla innych, to nieoszukiwanie bliźniego swego, a nie machanie kawałkiem biało-czerwonej tkaniny recytując „Rotę” autorstwa pewnej lesbijki, by tydzień potem iść na paradę równości i drzeć mordę „PEDAŁY!”. Wolę mniej płacić za gaz wynegocjowany przez superpaństwo UE niż mieć na mapie te kawałki kresek, z których żadnego pożytku nie widzę.
Sama widzisz, że nawet bez tego superpaństwa możemy być w plecy przez taki pakiet klimatyczny, jeśli nasze weto nie uzyska mocy prawnej.
Nacjonalizm i 1000-letnie kształtowanie się? Tak samo można powiedzieć o UE. I o rynku derywatów (taki sam absurd). To co było 1000 lat temu nie ma NIC wspólnego z dzisiejszym nacjonalizmem. Śląscy chłopi, którzy mówili, że są Piastowscy nie byli nacjonalistami, lecz patriotami świadomymi swojej przynależności.
Polska w latach unii z Litwą stanowiła schronienie dla mniejszości prześladowanych w innych częściach Europy. Te narodowości opowiadały się za interesem Polaków, bo nie traktowano ich gorzej niż Polaków i pozwalano im na rozwój i własną odrębność. Nacjonalizm to przyczyna wojny na Jugosławii, czy też bolszewizmu: http://www.zakorzenienie.most.org.pl/ns_lip/07.htm
A co do młodziaków to nie bój się – jestem w swoich (ekstremalnych) poglądach w zdecydowanej mniejszości. Być może masz rację, że jestem głupi.
@ Bebok, Dorota
Proszę, przenieście tę fascynującą dyskusję w inne miejsce. To nie jest zagadnienie na Blogi Bossa.
Aczkolwiek, wiele bym dał by wiedzieć jaki odsetek mieszkańców strefy euro (a zwłaszcza Niemiec) myśli jak Dorota a jaki myśli jak Bebok. To byłaby bardzo pożyteczna wiedza w horyzoncie czasowym najbliższej dekady 🙂
@ Bebok
Doceniam, że byłeś w stanie powstrzymać się od personalnych wycieczek.
Kurczę, gdybym wiedział, że wpis o strefie euro tak się skończy to napisałbym o Facebooku 🙂 A najgorsze jest to, że chciałbym jeszcze napisać o inspirującym wystąpieniu pewnego znanego managera funduszu hedge w sprawie kryzysu w strefie euro.
Cenzura na taki nieagresywny eufemizm na papieżu? Oh, c’mon…
@ Bebok
Nie napisałeś nic bulwersującego ale coś co mogłoby stać się początkiem kolejnej gorącej dyskusji na tematy nie związane z zagadnieniami bloga.
Podejmuję tę decyzję bez konsultacji, ale jeśli nie będzie sprzeciwu będę usuwał wszelkie komentarze nie związane z tematem bloga.
Ok, możesz skasować ten komentarz i poprzedni (napisałem go zanim zobaczyłem twój, zresztą nawet minuta ta sama). Miałem nadzieję, że mój pierwszy komentarz zostanie rozpatrzony pod kątem bardziej ekonomicznym.
Bebok:
można długo dyskutować: patriotyzm czy nacjonalizm, i co nam to daje. Ale: wyobrażasz sobie Amerykanina mówiącego: nie będę już Amerykaninem, w nosie mam historię swojego kraju (choćby zakłamaną), roztopię się w panamerykaniźmie itd. I analogicznie Niemca, Japończyka, Anglika, Walijczyka, Rosjanina!? Ja sobie nie wyobrażam. A pogarda dla naszego – polskiego – patriotyzmu jest nam narzucana na chama i nachalnie. Niemcowi i Włochowi nic takiego nie jest narzucane, mówi Ci to coś? Więc jeśli ktoś na siłę usiłuje polskość ośmieszyć, to coś jest na rzeczy i poddawać się nie należy, choćby nie wszystko z otoczki „patriotycznej” było w naszym guście. Zalecam daleko posuniętą nieufność wobec farbowanych postępowców.
@ Bagdan
Interesujące, że przywołałeś też Walijczyka.
Ja nie jestem żaden Niemiec a myślę tak jak Dorota!
@ Wawron
Muszę tu coś wyjaśnić: nie jestem ani eurosceptykiem (jak „prawdziwi Polacy”, pożal się Boże) ani euroentuzjastką. Określiłabym się jako „euro-realistka”. Jest dla mnie oczywiste, że do UE musieliśmy wejść, ponieważ wobec postępującego procesu integracji w Europie nie mogliśmy zostać na marginesie (w sensie dosłownym). Jednak granice tej integracji i rozkład korzyści z niej są do dyskusji, szczególnie wobec tego, co się ostatnio dzieje.
@ Bogdan
„Pakiet klimatyczny w obecnym kształcie, jeżeli wejdzie w życie, doprowadzi do zaorania naszego przemysłu (…)”
Paradoksalnie to, co miało być szyderstwem, może być bliskie prawdy.
http://www.sgh.waw.pl/instytuty/imsg/ccc2011/jezowski_paper.pdf
(przeczytaj chociażby podsumowanie)
Co mi z tego, że za kilka lat tacy szydercy będą mieli głupie miny (żeby nie rzec: gęby)?
@ Bebok
Dyskusja o patriotyzmie w tym miejscu spotka się z wycinką (i może słusznie), więc tylko dwie uwagi (może trzy).
1. Utożsamianie patriotyzmu z przywiązaniem do przegranych powstań jest najgłupszym możliwym stereotypem. Wygóglaj sobie, jaka była aktywność gospodarcza Polaków w II poł XIXw. pod zaborem pruskim/niemieckim (społdzielczość, kasy Stefczyka etc.). Będziesz zaskoczony.
2. „marzy mi się europejskie superpaństwo na wzór USA”
Wykazujesz się najdalej posuniętą naiwnością zakładając, że ewentualna Europa federacyjna będzie podobna do Stanów i że propagatorzy tego rozwiązania mają na uwadze szczęśliwość powszechną. Nie, taka Europa byłaby zdominowana przez niektóre narody, a walki o dominację rozsadzałaby ją wewnętrznie.
3. „Wolę mniej płacić za gaz wynegocjowany przez superpaństwo UE”
A jak Ci się podoba wspólna europejska polityka energetyczna? Czy dzięki niej płacisz mniej za gaz niż Niemcy? Czy były kanclerz Schroeder działa w interesie Twoim (jako Europejczyka), czy w interesie Gazpromu? Rozumiesz już, dlaczego sami musimy dbać o nasze interesy?
Bebok, jedna uwaga na koniec: patriotyzm jest rzeczą ściśle pragmatyczną, żadnym „porywem”. Oznacza po prostu dbałość o nasze własne interesy, w tym gospodarcze – ponieważ tylko silne własne państwo zapewnia narodowi jako takie warunki bytu. Amen.
PS. Mam nadzieję, że nie obrażasz się za „młodzianka”? 😉 Masz prawo być idealistą.
@trystero
Walijczyk, czy też Szkot, z którego ciemnogrodzkich spódniczek jakoś postępowe media się nie wyśmiewają.
Poczytałem przed spaniem wszystkie komentarze.
Dlaczego tak dużo w nich o Niemcach, a nie ma nic o Ruskich?
A przecież samolot został obezwładniony 20m nad ziemią?
My som Polaki! Pempki świata!
Budzę sie rano i dowiaduję się, że Włosi wygrali! No a jak ktoś wygrał to ktoś przegrać musiał, tak jak na giełdzie. Nieprawdaż?
Wprawdzie nie bardzo wiem kto, bo przespałem drugą połowę. Zawsze tak mam, gdy wypiję piwo podczas pierwszej (vide Niemcy:Grecja).
Nie wiem czy to przez to, że było niepasteryzowne czy może za mało schłodzone? A może coś ze mną jest nie tak, bo nie lubię ruskuch pierogów. 😉
@ Trystero
„Kurczę, gdybym wiedział, że wpis o strefie euro tak się skończy to napisałbym o Facebooku”
Ale to jest naturalna konsekwencja wpisu, w którym tak naprawdę zastanawiasz się, czy lepsze państwo federacyjne, czy federacja państw (lepsze z punktu widzenia spójności ekonomicznej). To JEST temat podstawowy w tej chwili w Europie i warto obserwować ile suwerenności narody europejskie będą chciały jednak zachować. Idea państwa narodowego nieuchronnie w takich rozważaniach się pojawi.
@ Lucek
Nie ma o Ruskich, bo my musimy sie zastanowić, jak silnie sie z Niemcami zwiążemy (czy np będziemy świeżym nabytkiem eurozony). I komu bardziej się to opłaci.
„czy lepsze państwo federacyjne, czy federacja państw”
A czemu nie Europa ojczyzn, jak stwierdził niejaki deGol.
No proszę futbol (Euro 2012 ?)- czyżby strzał do jednej bramki? 🙂
a miiało być:
No proszę futbol (Euro 2012 ?) jest wszechobecny – czyżby strzał do jednej bramki. Polska gola dla deGola. 🙁
Dorota i Bogdan – grają u mnie Finał.
Niemcy jako jedyni w UE są w większości za integracją (59%). Generalnie członkowie eurozony są niechętni secesji.
http://www.pewglobal.org/files/2012/05/Pew-Global-Attitudes-Project-European-Crisis-Report-FINAL-FOR-PRINT-May-29-2012.pdf
@ Deli
🙂 Widzę głębszy dystans wobec euroentuzjazmu niż się spodziewałam po tym miejscu. Pomyśl o tym, Trystero.
Jak już finał;) to mnie się zdaje, że wszystkie wpisy były mniej więcej na temat właśnie i nie ma co ciąć.
@ Trystero
dokładnego źródła nie pamiętam, jakiś angielskojęzyczny blog. jedyne co mi utkwiło w pamięci, to rząd wielkości transferów, porównywalny z PKB Grecji….
ale podobne liczby cytuje np.: AsiaOne
http://www.asiaone.com/Business/News/Story/A1Story20100430-213345.html
A member of the European Union since 1981, Greece has for three decades benefitted from EU subsidies given to the country to help it catch up with richer northern members of the bloc. The funds represented on average the equivalent of four percent of gross domestic product annually until 2005, when the EU began focusing subsidies on poorer eastern European members that joined the previous year. Since then such subsidies have steadily fallen and currently only represent 1.5 percent of GDP per year. Overall, Greece has absorbed 240 billion euros in European aid over three decades – the equivalent to the country’s GDP in 2010