Zapytany o to, co ludzie będą myśleć o sektorze finansowym sprzed wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku, Michael Lewis powiedział, że będą się zastanawiać jak to możliwe, że nikt nie zauważył, że dwudziestoczterolatkowie, którzy tak naprawdę, o niczym nie mieli pojęcia, otrzymywali wynagrodzenia na poziomie 2 mln dolarów.
Kwestia wynagrodzeń w sektorze finansowym oraz wynagrodzeń kadry managerskiej to niezwykle kontrowersyjny temat. Jakakolwiek próba analizy tego zagadnienia, która nie opiera się na założeniu, że ‘skoro wynagrodzenia wypłaca prywatny sektor to z całą pewnością zarządzający na nie zasługują’, może wzbudzić podejrzenia o zawiść lub nie-rynkowe myślenie.
Tymczasem, to co stało się z wynagrodzeniami kadry managerskiej w ostatnich 30 latach jest jedną z najciekawszych zagadek ekonomicznych. Spójrzcie na poniższy wykres, który pochodzi z raportu CEO pay and the top 1%. Pokazuje, stosunek przeciętnych wynagrodzeń (z wartością przyznanych lub zrealizowanych akcyjnych programów motywacyjnych) prezesów 350 największych publicznych amerykańskich korporacji do przeciętnych wynagrodzeń pracowników na stanowiskach nie-managerskich w odpowiadających korporacjom sektorach:
W 1965 roku przeciętny prezes wielkiej korporacji (CEO) zarabiał 19,2 (używam średniej z dwóch wariantów) razy tyle co przeciętny pracownik. W 1978 roku zarabiał 27,8 razy tyle, w 1995 roku zarabiał 129,7 razy tyle. W 2000 roku ten wskaźnik osiągnął maksimum na poziomie 397.4. W 2011 roku przeciętny CEO dużej korporacji zarabiał 220 przeciętnego wynagrodzenia w sektorze.
Jak to możliwe? To proste: wynagrodzenia CEO rosły dużo szybciej niż wynagrodzenia przeciętnego pracownika. W latach 1965-1978 wynagrodzenia CEO wzrosły o 78,7%, a wynagrodzenia przeciętnego pracownika wzrosły o 23,7%. W latach 1978-2011 wynagrodzenia CEO wzrosły o 743% a przeciętne wynagrodzenia o 5,7%.
Teoretycznie, tę dywergencję łatwo jest wyjaśnić. Globalizacja i rozwój technologiczny sprawił, że managerowie stali się dużo bardziej wydajni niż przeciętni pracownicy. CEO zarządzają dużo większymi korporacjami niż kilkadziesiąt lat temu, odpowiedzialni są za decyzje dotyczące aktywów, których wartość jest znacznie większa niż kilkadziesiąt lat temu a postęp technologiczny umożliwił ‚zlewarowanie’ umiejętności prezesów. W tym miejscu zaczynają się problemy.
Wydajność pracy w amerykańskiej gospodarce znacznie wzrosła od 1965 roku. Zgodnie z raportem Deloitte The 2011 Shift Index w latach 1965-20120 wydajność pracy zwiększyła się o 146%. W tym samym okresie przeciętne prace z poprzedniego raportu wzrosły o 30%. Przeciętne wynagrodzenia CEO największych korporacji wzrosły o około 1400%.
Najbardziej zdumiewający jest jednak fakt, że w tym samym czasie spadły niektóre wskaźniki zyskowności amerykańskich firm. Poniższy wykres przedstawia na przykład poziom przeciętnej stopy zwrotu z aktywów (ROA):
Wykres poniżej przedstawia całkowitą stopę zwrotu (wzrost ceny + reinwestowane dywidendy) akcjonariuszy dla najlepszych i najgorszych 25% amerykańskich firm:
Myślę, że niezwykle trudno mierzyć jest wydajność kadry managerskiej najwyższych poziomów. Przedstawione powyżej dane nie są też w 100% adekwatne. Pierwszy raport dotyczył 350 największych (pod względem przychodów) amerykańskich korporacji notowanych na giełdach. Drugi raport odnosił się do wszystkich notowanych na amerykańskich giełdach spółek.
Mimo tych ograniczeń można postawić trzy tezy:
- W ostatnim półwieczu znacznie wzrosła wydajność pracy w amerykańskiej gospodarce. Jednocześnie wskaźniki zyskowności korporacji wykazywały tendencję spadkową
- Przeciętne wynagrodzenia w gospodarce rosły znacznie wolniej niż wydajność pracy
- Wynagrodzenia CEO rosły kilkanaście razy szybciej niż wydajność pracy, kilkadziesiąt razy szybciej niż przeciętne wynagrodzenia i to mimo pogorszenia zyskowności amerykańskich korporacji
Jak to wyjaśnić? Czy globalizacja stworzyła tak konkurencyjne środowisko biznesowe, że nawet najlepsi CEO, choć są bardziej wydajni niż ich poprzednicy w latach 60. nie są w stanie powstrzymać spadku zyskowności? A może w latach 60. CEO zarabiali zdecydowanie za mało w stosunku do swoich umiejętności?
38 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
To proste.
Reklama konsumpcji, nadmuchiwanie kapitalowego ego. Chec pobicia sasiada wiekszym jachtem.
Poza tym skoro mozesz to sobie placisz. Probujesz raz, wyplacisz sobie 400k$ premii, patrzysz, przeszlo… to nastepnym razem wyplacasz 1m$. przechodzi? to dalej…
do tego chore kontrakty z odprawami (wide polscy szefowie bankow, gdzie najwiecej zarobili ci co odwoloani byli) i tyle
Glos „ludu” przestal sie liczyc, a reka reke myje.
w mojej opinii jeszcze coś takiego jak ‚brak właściciela’ rozumiany przez rozdrobnienie kapitałowe i powiązania akcjonariuszy typu: klepiemy takie premie zarządowi, ale oni klepną gdzie indziej, tworząc w ten sposób standard zarobków. w spółce cywilnej nie ma przeszły by takie numery, złote spadochrony etc., przynajmniej nie tak łatwo.
Może chodzi o to, że prawo i podatki stają się coraz bardziej skomplikowane i rentowność przedsiębiorstwa zależy dużo bardziej od sprawności w pozyskiwaniu rządu i optymalizacji podatków niż od wydajności pracowników?
A tak w ogóle, to ten wykres wygląda na typowy wykres bańki. Może działa tu ten sam mechanizm co w przypadku innych baniek 🙂
Przestawienie na produkcje menadżerów trochę trwało, ale w końcu mamy nadpodaż.
@ ikti
Interesująca propozycją z bańką spekulacyjną ale ona mimo wszystko wpisuje się w nurt sugerujący, że CEO nie są jednak warci swoich wielomilionowych wynagrodzeń.
To jednak proste. Przecież w 1971 wycofano się ze standardu złota. To na pewno nie przypadek.
@ ikti
Tak, trafiłeś w sedno 🙂
Bańki zwykle rozpoczynają się z jakichś rzeczywistych powodów. Po prostu w pewnym momencie cena zaczyna rosnąć już niejako z przyzwyczajenia i może to jest najprostsze wytłumaczenie. Jeśli to rzeczywiście bańka, to czeka nas teraz kilkadziesiąt lat spadków tego wskaźnika.
@ ikti
Chciałbym Ci jednak przypomnieć, że system z Bretton Woods nie był standardem złota. Jest nazywany czasem ‚gold exchange standard’ i znacząco różni się od klasycznego standardu złota. Dlatego był i jest mocno krytykowany przez przedstawicieli Szkoły Austriackiej, którzy wskazują, że umożliwiał generowanie inflacji. Niektórzy nazywają nawet system z Bretton Woods ‚oszukańczym’ (fake) standardem złota.
itki: podpowiem Ci
zadaj sobie pytanie: w jaki sposób top kadry menadżerskiej w korporacjach jest wynagradzany
następnie zadaj sobie pytanie kiedy ten model wynagrodzenia uległ największej zmianie i dlaczego
następnie, kiedy wpadniesz na trop pewnej debaty (albo raczej kłótni) w Kongresie USA pod koniec lat 90tych zwróć uwagę kto lobbował przeciwko propozycjom FDSA
i tak, ziarnko do ziarnka, zrozumiesz coś, czego autor tego wpisu jeszcze nie wie
elo
Zaraz powinien zjawić się pewien kolega dowodzący iż pensje w sektorze finansowym są słuszne i sprawiedliwe, a rząd nie powinien do tego się w żaden sposób wtrącać (poza oczywiście pokrywaniem ewentualnych strat banków) 😉
edit: nie wiem dlaczego napisałem FDSA…chodziło mi o FASB
Tak z drugiej strony.
Kto z was nie chcialby chocby na chwile zostac takim CEO i zgarnac pakiecik? a potek to albo sie uda i spodoba, albo mne wywala i pojde na emeryture badz bede robil co chce bedac zabezpieczony finansowo…
w gronie tych wysoko oplacanych sa i tacy i tacy… jednostrzalowcy i zasiedziani…
@ Adam_S
Tak, myślę, że nawet jakieś badania z ekonomii behawioralnej można znaleźć, które pokażą tendencję do tego by myśleć, że przeciętny CEO to zarabia więcej niż wynika z jego kwalifikacji ale ja przecież w pełni zasługuje/zasługiwałbym na moje siedmiocyfrowe wynagrodzenie 🙂
@blackswan
Dzięki, ciekawy trop. Nie zagłębiałem się w temat, ale jeśli powodem dzikich zarobków CEO w stanach są wypłaty w opcjach, to chyba powinno być widać różnice w stosunku do zarobków CEO w europie np. Nie mam danych, więc nie sprawdzę.
@trystero
Zawsze lepszy pół-standard niż żaden. Ciekawe jak wyglądały wynagrodzenia CEO w prawdziwym standardzie złota.
@ ikti
Zwrócił moją uwagę entuzjazm z jakim podszedłeś do idei, że najważniejszym determinantem wysokości wynagrodzenia CEO jest to czy system monetarny jest standardem złota.
Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w latach 20.
Więc jeśli ktoś chciałby zniwelować zarobki top 1% to najlepszą metodą jest jakiś kraszek giełdowy…
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m3c3ahbZL51rqg4zjo1_500.jpg
@ pawel-l
To nie jest tak, że nierówność ekonomiczna (dochodowa) czyli rosnący udział najbogatszego 1% czy 0,1% w dochodach to jest dokładnie to samo co wzrost przeciętnego wynagrodzenia CEO w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia zwykłego pracownika. Choć autorzy raportu, z którego wziąłem najważniejszy wykres sugerują, że to właśnie CEO i osoby zatrudnione w sektorze finansowym odpowiadają za 58% ekspansji bogactwa najbogatszego 1%. Ja pominąłem ten temat bo dyskusje o nierównościach ekonomicznych są dosyć ideologiczne.
Moim zdaniem o dywergencji we wzroście przeciętnej płacy i wynagrodzenia CEO może dyskutować bardziej w ekonomicznym, biznesowym kontekście.
Natomiast masz rację, że w przypadku samego wzrostu nierówności, sytuacja jest podobna do tej z końca lat 20.
No to, jak to jest? Niby standard złota jest zniesiony a jednak top management wciąż ma złote spadochrony i golden handshakes?
Chyba dlatego, że zazwyczaj mają oni, ci menago znaczy się, tak zwany dotyk Midasa, bo czego dotkną to zamienia się w ……
Przychylam się do tezy @mic: pozbawiano prawdziwego właściciela zarządy robią, co chcą. Kiedy właścicielem firmy jest inna firma, o wynagrodzeniu CEO decyduje jego kumpel od golfa, a nie rynek.
„pozbawiano prawdziwego właściciela zarządy robią, co chcą. Kiedy właścicielem firmy jest inna firma, o wynagrodzeniu CEO decyduje jego kumpel od golfa, a nie rynek.”
Teza bardzo kusząca – jednak przed 1970 rokiem struktura właścicielska nie różniła się aż tak bardzo od obecnej.
Ja przypuszczam, że wzrost wynagrodzeń CEO był (właśnie w takiej a nie innej sytuacji braku nadzoru włascicielskiego) procesem niejako naturalnym. Tyle, że został bardzo silnie wzmocniony przez politykę taniego pieniądza i specyficzną politykę państwa wobec branży finansowej (także wobec innych dużych firm, „too big to fail” dające bezkarność).
U nasz zresztą jest podobnie.
Będąc, parę lat temu, na walnym zgromadzeniu pewnej naszej spółki giełdowej, która wykazała zysk ksiegowy, byłem świadkiem takiego oto zdarzenia. Jeden z inwestorów indywidualnych zadał pytanie:
Czy to jest normalne i prawidłlowe, aby wypłaty dla zarzadu były 3 czy 4 razy wyższe, niż zysk roczny całej firmy. On na tyle zna tę firmę.
Przewodniczący WZ (znana osoba, której nazwisko pominę) – wyraźnie wynajety choć reprezentował Skarb Pastwa – odpowiedział, mniej więcej tak – Widzi pan, właśnie dzięki zarzadowi firma wypracowała zysk, więć chyba warto było im za to godziwie zapłacić.
Pytek zaś odpowiedział tak: Wie pan, ja dobrze znam tę firmę i reakcje rynku na jej wyniki i powiem tak, gdyby zarządowi zapłacono o połowę mniej to zysk byłby dwa razy wiekszy wiec i cena rynkowa by odpowiednio wzrosła w danym momencie, więc wszyscy by na tym lepiej wyszli, razem z członkami zarządu, którzy rowniez posiadali akcje te firmy.
Przeliczyłem sobie szybko i wyszło mi, że faktycznie był to całkiem prawdopodobny scenariusz. Znając zaś nieźle tę firmę i to co tamten zarząd z nią wyrabiał to mogę powiedzieć uczciwie, że ci ludzie powinni być natychmiast odstrzeleni.
Nie jest mi znany dalszy los wszystkich członków zarzadu tej firmy, natomiast znana jest dalsza kariera jej ówczesnego prezesa.
Dziś prezio tamtej firmy jest prezesem jednej z najwiekszych polskich firm, ma dużo większe zarobki, a śledząc jego zastanawiającą i tajemniczą karierę i rozmawiając z ludźmi z firm, w których piastował kolejne prezesury, wychodzi mi na to, że ewidentnie nie jest wart tych pieniędzy.
Karierami na wierchuszce firm, podobnie jak w polityce, kierują bowiem
inne czynniki i mechanizmy, niż kompetencje i dokonania, jak się powszechnie twierdzi. No, ale to jest temat na zupelnie inne opowiadanie.
@ lesserwisser
Zobacz sobie sprawozdania roczne Mewy i policz jaki procent przychodów i straty netto stanowią wynagrodzenia zarządu. To jest świetna ilustracja tego o czym piszesz.
a wlasnie, jak to jest z ustaleniem pensji szefa szefow w spolce gieldowej? kto jest za to odpowiedzialny?
@_dorota
„Teza bardzo kusząca – jednak przed 1970 rokiem struktura właścicielska nie różniła się aż tak bardzo od obecnej. ”
Rok 1971 to rok, kiedy powstały plany 401(k). Od tego czasu nawet „głosowanie nogami” inwestorów niespecjalnie wchodzi w rachubę.
Drobny inwestor kupujący akcje bezpośrednio czasem zadawał trudne pytania na walnym zgromadzeniu i nie raz stanowił języczek u wagi. Kupujący fundusze powiernicze mógł „głosować nogami” wycofując swoje środki. Kupujący w 401(k) nawet nie wie, co ma.
co to jest 401(k)?
@ Edek
To rodzaj emerytalnego rachunku oszczędnościowego.
Wikipedia
Ciekawa dyskusja tylko, że:
1. Wzrost wynagrodzeń CEO był policzony na podstawie 350 największych amerykańskich firm. Więc skąd te przypuszczenia, że CEO w tych firmch byli/są niekompetętni i wynagradzani na wyrost?
2. Czy wzrost wydaności pracy i wynagrodzeń był liczony dla tych 350 firm czy też może dla całej gospodarki? Jeżeli dla całej gospodarki to chyba nie za bardzo te dane przystają do siebie.
3. Większość wypowiedzi tutaj jest typowa dla przedstawicieli gatunku homo sovietikus: wszyscy kradną, oszukują i się opieprzają. A jednak patrz pkt. 1
4. To że McDonald’s z pojedynczej restauracji przekształcił się w firmę globalną to zasługa wzrostu wydajności pracowników czy też może zarządu/zarządów?
5. Czy powstanie i sukces szajsaplla to zasługa zwiększonej wydajności pracowników czy też może Pana Jobs’a?
Kolejny jkmowiec, który swoją specyficzną nowomową udowodnia, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy komunistami. Przeczytałem ten twój post chyba z 10 razy i dalej nie wiem o co w nim chodzi, a najlepszy jest punkt pierwszy. Szyfr jakiś. Pokuszę się o adekwatną odpowiedź. Jeśli samochód ma pięć biegów i szary lakier to skąd wiadomo, że w jego bagażniku są arbuzy?
Nie znam historii McDonaldsa, ale z togo co się orientuję to jego ekspansja na całe Stany w latach 60tych była zasługą właścicieli. Czy w świetle powyższego naprawdę trzeba wyjaśniać jakie stosunki łączyły Jobsa z Applem?
Teraz może ja zadam kilka swoich komunistycznych pytań:
1. Jak to możliwe, że w ramach kapitalizmu nacjonalizuje się straty największych korporacji?
2. Czym różni się korporacja, którego właścicielem jest rozdrobniony akcjonariat, czyli wszyscy i nikt jednocześnie od przedsiębiorstwa państwowego?
3. Jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach można się dorobić grubych milionów w sytuacji gdy niczego się nie wynalazło, niczego się nie wymyśliło, niczego się nie zbudowało ani nie rozwinęło, nawet się niczego nie posiadało?
4. Jak to możliwe, że prezes, który doprowadza do niemal bankructwa swoją firmę, zostaje po odwołaniu zatrudniony za grube miliony jako doradca, a zarząd nie widzi w tym sprzeczności?
5. Jak to możliwe, że tak całkiem socjalistyczna Brazylia tak świetnie się rozwija?
6. Czy system społeczno-gospodarczy w USA po 1945 to był w końcu kapitalizm czy raczej socjalizm?
@dorota
„Teza bardzo kusząca – jednak przed 1970 rokiem struktura właścicielska nie różniła się aż tak bardzo od obecnej.”
Taa, jasne. Tak samo jak dzisiaj właścicielem był rozdrobniony akcjonariat, gdzie pojedynczy podmiot miał w porywach jakieś 3% i który to sam był jakimś funduszem należącym do niewiadomo kogo.
Maniek czytałem tego posta z 10 razy i płakać mi się chce jak widzę
co napisałeś
Ad. 1 Tam niestety też są socjaliści, którzy wierzą w to, że wiedza lepiej od innych
Ad. 2 Nie wiem w jakim kraju ty żyjesz lub żyłeś, że zadajesz takie pytania. No chyba, że w Bieszczadach
Ad. 3 Naprawdę nie wiem o czym piszesz i o jakich czasach. Sprecyzuj jedno i drugie
Ad. 4 Czyli co facet powinien się zastrzelić bo mu się nie udało? Czy jak? Jeżeli ktoś nie zrobił przekrętu, a mu się nie udało to według ciebie jest skończony do końca życia. Bardzo mądra zasada ale stosuj ją też do siebie.
Ad. 5 A chciałbyś mieszkać w slumsach Rio i tam pracować w tym świetnie rozwijającym się kraju a może Wenezuela, Kuba, Korea.
Ad. 6 Jak dla mnie USA są najbardziej kapitalistycznym krajem z całej grupy państw socjalistycznych.
No to dostałem odpowiedź klasycznego internetowego mędrca, święcie przekonanego o swojej wyższości intelektualnej. Zadziwiające jest to, że możecie być upr’owcami, lewakami, ekologami, pisowcami, radykalnymi gejami to i tak trajkoczecie w dokładnie tym samym tonie, a meandry waszych myśli są dla mnie równie zrozumiałe.
1. Od lat słyszę, że pomaganie ludziom to jest populizm, ale dotowanie banków to jest racjonalizm. Ty problem widzisz w rzekomej lewicowości administracji USA. Czy w ogóle jesteś w stanie widzieć problem inaczej?? Taki mądry jesteś, a nie wiesz, że ten bailout zainicjowali tacy sami komuniści jak i ty z Pulson’em i Blankfein’em na czele.
2. Taki błyskotliwy jak i ty, to jest jeden na milion. Nie wiem jakim musiałbym być megalomanem żeby walnąć takim tekstem. A może problem leży gdzie indziej, może nie było to na tyle oczywiste pytanie byś był w stanie przetworzyć je we właściwy sposób? Więc może lepiej to wytłumaczę to jeszcze raz. Zasada własności prywatnej jest chyba najważniejszym paradygmatem kapitalizmu, tak? Z własności w oczywisty sposób wynika władza nad daną rzeczą, tak? To powiedz mi misiu ile władzy nad dzisiejszymi korporacjami mają akcjonariusze, czyli właściciele? Pewnie sam masz akcje, ile masz władzy? Czy „Panowie Prezesi” w jakikolwiek sposób odpowiadają przed akcjonariuszami, czy rada nadzorcza broni ich interesu, czy może raczej jest zbyt zajęta kumplowaniem się z zarządem? Ty może mi przypomnij kiedy ostatnio jakieś walne zgromadzenie wypierniczyło nieudolny zarząd? Dzisiaj „Panowie Prezesi” nie czują nawet potrzeby tłumaczenia się ze swoich potknięć, bo i przed kim? Oni już szefów nie mają. I tutaj można się zastanowić nad końcowym pytaniem Trystero. Dlaczego ci goście zarabiali kiedyś tyle, a teraz tyle?
Twoja (zapewne) wersja: muszą być wielokrotnie lepsi gdyż to rynek decyduje o ich pensjach, a rynek(dogmat niepodważalny) jest nieomylny.
Moja wersja: bo wtedy istnieli właściciele, prawdziwi właściciele, którzy nigdy by nie pozwolili na złote spadochrony i ostro rozliczali swoich podwładnych praktycznie ze wszystkiego.
Ciekawostka z radia: akcjonariusze Air Berlin ni cholery nie mogą się doprosić listy osób obdarowanych dożywotnimi darmowymi biletami przez prominentnych pracowników. Rzekomo mają to być sami celebryci pokroju Schumachera, mający być żywą reklamą, tylko nie wiedzieć czemu lista jest tajna.
3. Podstawowe braki w wiedzy. Mówię o czasach Edisona, Rockefellera, Forda, Hughesa, Noyce’a, Larrego Hillblom’a, całej tej epoce industrialnej w której dorobienie się olbrzymiego majątku było nierozerwalnie połączone ze zbudowaniem własnego imperium i poświęceniu ku temu całego życia. W latach 80-tych w stanach zaczęli się orientować, że na niszczeniu i spekulowaniu można się znacznie szybciej i łatwiej dorobić. Ostatnio wypłynął dobry przykład z Romneyem i jego Bain Capital. Jaka normalna firma potrafiłaby mieć 80% zysk przez wiele lat? Bain potrafił. A przepis prosty. Kupujemy za grosze firmę z kłopotami od ludzi, którzy nie byli tacy sprytni jak my, zaciągamy pod zastaw jej majątku(włącznie z zakładowym funduszem emerytalnym) kredyt i od razu 1/3 jego wartości wypłacamy sobie jako dywidendę. Przez 2 lata nic nie inwestujemy, tniemy koszty gdzie się da, wyciągamy z firmy kasę gdzie się da i kiedy nie da się już tego dalej ciągnąć pozwalamy jej zbankrutować. I tak się dzisiaj zarabia, teraz mamy czasy Romneya, Fulda, Tima Durham’a i Marcina Plichty, nazwisko panieńskie Stefański
4. Ty się lepiej zastanów czy aby na pewno jesteś kapitalistą-darwinistą, czy może raczej socjlistą-solidarystą? Widzę, że jeśli w grę wchodzi temat tej super-rasy, nowożytnej szlachty, nietykalnych i niezatapialnych „dyrektorów z zawodu” to ci się kąt postrzegania zmienia. Sprawdź sobie w swoim „Elementarzu małego haynekowca”, że to było o karze i nagrodzie, a nie o nagrodzie i większej nagrodzie.
A tak swoją drogą to w tym konkretnym przypadku myślałem o Josephie Cassano.
5. I to jest twój argument, bo tam są slumsy(właściwie to favele). Awans społeczny kilkudziesięciu milionów ludzi w przeciągu ostatniej dekady jest już mniej istotny? Ciekawostka z telewizji: jakieś 4 lata temu pewna brazylijska agencja pośrednictwa pracy zapuściła żurawia do Portugalii i Hiszpanii w poszukiwaniu informatyków i inżynierów, których nie mogła znaleźć u siebie. Na niecałe 150 ofert dostała 40k odpowiedzi. Myślisz, że teraz jest lepiej? Fajny artykuł był jakiś czas temu na forsalu o restrykcjach jakie wprowadza Brazylia na „turystów” z Hiszpanii. I może powiedz mi który z tych krajów przez ostatnią dekadę był bardziej socjalistyczny? Który z nich miał większe podatki, większy udział państwa w gospodarce i gzdie był większy interwencjonizm.
6. To z reguły jest dobra zagwostka dla zagorzałych haynekowców, ale jak widzę to ty jesteś jakimś minarchistą. W sumie to nawet lepiej.
Rozmowa z klasycznym dogmatykiem sprzed 50 lat:
-Dlaczego jest tak źle?
-Bo jest za mało komunizmu w komunizmie.
-Jak zrobić żeby było lepiej?
-Więcej komunizmu w komunizmie.
Rozmowa z klasycznym dogmatykiem w dzisiejszych czasach:
-Ale przecież to nigdy i nigdzie nie działało?
-A to dlatego, że nigdy i nigdzie nie było prawdziwego komunizmu.
I teraz zagadka: jakie słowo na k trzeba zamienić na inne słowo na k aby doskonale opisać ciebie i twoją subideologię.
Statystyka to królowa manipulacji. Wydaje mi się że umknął w dyskusji podstawowa sprawa. Ten wykres wg mnie nie przedstawia żadnej patologii. 350 największych firm z dużą dozą prawdopodobieństwa rozwijało się przez ostatnie 50 lat bardzo dynamicznie -> to w końcu elita firm. Co w tym dziwnego że obecny prezes korporacji zatrudniającej 50tys osób zarabia paredziesiąt krotnie więcej niż jego pra-pra-poprzednik 50 lat temu zarabiał w firmie zatrudniającej 50 osób?
@ Kfiatek
To nie statystyka jest królową manipulacji lecz ludzie, którzy statystyką manipulują.
Twoja uwaga nie ma podstaw. Badanie porównywało zarobki CEO 350 największych korporacji z poszczególnych lat (a więc 350 największych korporacji w 1965 i 350 największych korporacji w 2000 roku – to dwa różne zbiory firm). Największe korporacje w 1965 roku nie zatrudniały po 50 osób.
Zdumiewające jest to, że naprawdę pomyślałeś, że ktoś mógł popełnić taki banalny błąd a tysiące ludzie go zignorowały 🙂
Dodając do poprzedniego postu. Sam pracuję w polskiej firmie, która powstała niecałe 20 lat temu. I nikogo w firmie nie dziwi fakt, że obecnie prezes zarabia 5mln/rok chociaż na początku działalności brał kwoty z tą samą ilością cyfr co pracownicy szeregowi. Wg powszechnej opinii pracowników nie jest to objawem patologii tylko naturalnym następstwem urośnięcia firmy od 0 do setek milionów przychodu.
Ok, przepraszam za ignorancję 🙂
Jednak upierając się przy swoim -> prawdopodobnie 50 lat temu największe firmy nie były takie duże jak obecnie; warto byłoby poznać np. poziom zatrudnienia (sumaryczny?średni) w tych 350 firmach na przestrzeni 50 lat
@ Kfiatek
Najprawdopodobniej firmy w latach 60′ były trochę mniejsze. Zresztą wzrost skali działalności operacyjnej podaje się jako jedną z przyczyn wzrostu wynagrodzeń CEO. Rzecz w tym, że większość osób analizujących te wykresy nie sądzi by to zjawisko wyjaśniało przedstawioną dywergencję w zarobkach CEO i zwykłych pracowników.