Przy okazji wiadomości o rosyjskiej firmie Yandex, która postanowiła wejść na polski rynek mamy do czynienia z piękną zabawą w głuchy telefon.Cała informacja zainteresowała mnie o tyle, że gdzieś jednym uchem wleciało mi, że Yandex jest dwukrotnie droższy niż Google. Wiadomość podało Radio Zet i na tyle mnie zaintrygowało o co chodzi, że postanowiłem to sprawdzić (było rano, więc nie miałem pewności, czy mój mózg poprawnie odebrał informację).
Przyznam szczerze, nie bardzo wiedziałem czego szukać. Bo znając polskie dziennikarstwo mogło to oznaczać zupełnie wszystko – dwukrotnie wyższą cenę akcji (nie zgadza się – Google 521$, Yandex – 36$) czy dwukrotnie wyższą kapitalizację ( Google – 167 mld USD, Yandex – 11,5 mld USD). Do tej pory nie wiem, bo nawet wskaźnik Cena/Zysk, który w przypadku Yandex wynosi 75, a Google 20 też nie wskazuje na to, o co chodziło dziennikarzowi.
Ponieważ informacja o dwukrotnie wyższej wycenie zaczęły pojawiać się regularnie, pewnie stoi za tym jakaś notka agencji prasowej, której NIKOMU nie chciało się sprawdzić. Brzmi nieźle i wyjątkowo „dziennikarsko” – coś tam jest droższe niż Google. Google zna każdy, pewnie niewielu odbiorców mediów niebiznesowych nie wie, jaka jest cena, wycena, czy wartość spółki, ale jak coś jest dwukrotnie droższe niż Google, no to jednak musi coś znaczyć. A jak za tym stoją Rosjanie, no to już dopiero czad w kropki.
Ale sprawa ma swoje dalsze życie. Oto Pb.pl podaje jeszcze info w wersji, którą również ja usłyszałem „Rosyjska spółka w maju zadebiutowała na amerykańskiej giełdzie i zebrała od inwestorów 1,3 mld USD na rozwój. Akcje wyszukiwarki były wyceniane dwukrotnie wyżej niż akcje Google”. Notka jest podpisana autorsko (Karol Jedliński) a nie inicjałami, czy jako notka agencyjna, więc szkoda, że autorowi nie zaświtało, żeby sprawdzić o co chodzi.
Ale jeszcze dalej poszedł Newsweek, któremu udało się coś takiego:
„Akcje tej wyszukiwarki były dwukrotnie wyceniane wyżej niż akcje Google.”
No i tu może być prawda, niewykluczone, że jacyś analitycy dwukrotnie wycenili drożej akcje Yandexu, niż Google. Choć prawde mówiąc, pewnie przepisywacz w Newsweeku twórczo podszedł do „redakcji” zdania.
15 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Chodzi o wycenę z IPO. Przy cenie $21 Yandex wyceniany był na 23x przyszłoroczne dochody (ostatecznie „poszedł” po $25), podczas gdy Google „chodzi” po ok. 13x przyszłoroczne dochody.
Potwierdza to tylko, że polskie dziennikarstwo to nic więcej niż bezmyślne przepisywanie doniesień agencyjnych.
Oryginalnie to było tak
„Yandex NV, the owner of Russia’s most popular Internet search engine, is offering shares at about twice the price of Google Inc. relative to earnings”
http://www.bloomberg.com/news/2011-05-23/yandex-offers-shares-at-twice-google-valuations-on-surging-ads-in-russia.html
I smieszno i straszno 🙂
Ta informacja, że jest dwukrotnie droższe niż Google, pojawiała się w tylu serwisach, że pewnie jeszcze przez lata będą się ludzie na nią powoływać. Ot, taka piękna reklama siły rosyjskiej przeglądarki 🙂
A co Bloomberg-owcy to lepsi są? Nie tylko naszym (z medów) mylą się cena, wartość i wycena.
Bo oryginalnie to było tak: „”Russia’s Yandex Offered at Double Google Value”. ??
Akurat pb.pl i Newsweek to nie są dobre przykłady profesjonalnego dziennikarstwa. Ale tak na dobrą sprawę, czy w ogóle są jeszcze jakieś wiarygodne gazety?
@ lesser,
ale w tekscie owej notki bloombergowej bylo
„The Moscow-based company, which has almost triple Google’s market share in Russia, plans to sell shares at a price equivalent to at least 23 times next year’s earnings, said two people involved in the sale who declined to be identified until the deal is announced. Google trades at 13 times expected 2012 earnings.”
Nie przeczę, ale lesser, jak to leser, jest z natury leniwy i czyta głównie zajawki (headlines)i tytuły, więc obraz świata, który odbiera bywa wypaczona przez niechlujstwo i/lub cwaniactwo różnych redaktorków.
Myślę, że nie jeden lesser jest taki leser no i stąd mamy co mamy.
Wprawdzie to może być irytujące, że ja zawsze mam rację, ale trzeba się z tym pogodzić, no bo jest jak jest i tyle. 🙂
Chyba se zmienię nicka na besserwisser?
Ale o co mnie się rozchodzi? Ano o ten mój komentarz, który jak zwykle trafił w samo sedno!
„A co Bloomberg-owcy to lepsi są? Nie tylko naszym (z mediów) mylą się cena, wartość i wycena.”
Bo Bloombergowcy napisali, że Yandex planuje sprzedać się po cenie 23 razy przyszłoroczne zyski, zaś Google goola/chodzi (po roszyjku gula – gulat’ to chodzić) tylko po 13 razy.
Planowana minimalna cena emisyjna była na poziomie 20-22 usd, zas liczono realnie na 24 dol a piece.
No a co ja czytam w FT dzień poźniej? Ano coś takiego!
„Yandex’s $1.3bn initial public offering – the biggest technology flotation in the US since Google’s in 2004 – was snapped up by investors, the stock rising as much as 68 per cent to a high of $42 after listing at $25 a share.
At midday in New York, the stock was trading at $35.12, up 44.4 per cent, giving the company a market value of $11.4bn.
Yandex has an earnings multiple of about 85 times net income – higher than Google’s, at 19 times earnings, and almost matching that of Baidu, China’s top search site, at 87 times earnings.”
Vide- FT z 24.05.2011 r.
http://www.ft.com/intl/cms/s/0/1a3881da-8634-11e0-9e2c-00144feabdc0.html#axzz1R991VXlR
Dodaje, odejmuje, mnoże i dziele sobie i za nic mi nie chce się zgodzić, ni chu chu, choć z czteroma działaniami zazwyczaj dawałem sobie radę.
Widocznie coś się komus popierwiastkowało! Tylko komu i gdzie? Może earningsy z net income’ami??
Przecież Bloomberg i Financial Times to podobno pierwsza liga jest.
Czyli może nasz dziennkiarstwo ekonomiczne wcale tak bardzo nie odstaje? No i w natłoku takich niespójnych informacji agencyjnych to mogli przeciez ocipieć, nieprawdaż. No to se wybrali to co im pasiło.
A może odstaje tylko tyle ile nasza ekstraklasa i pierwsza liga odstaje od Pirmera Division?
PS
A tak na marginesie to wycena takiego Yandexa przz rynek na poziomie 15 mld dolarów, a nawet tylko 8 mld dol. to są jaja, ktoś tu chyba zmysły postradał.
lesser,
A co Ci się nie zgadza jeśli można spytać?
Problem leży chyba w braku precyzji i wieloznaczności pojęć. Na przykład, jeśli ktoś mówi o EPS, to można zaptyać o jakie EPS mu chodzi. Skąd się to bierze? Przychodzą mi na myśl dwa powody:
1. tempo pracy w agencjach/redakcjach – news pisze się szybko, nie ma za dużo czasu aby wszystko sprawdzić i doprecyzować a naczelny pogania
2. brak kompetencji – wystarczy sięgnąć po sprawozdanie finansowe, żeby przekonać się jak złożona jest to materia a zapewne większości dziennikarzy brakuje specjalistycznej wiedzy.
PS. W tym przypadku za earnings można uznać net income.
lesser, to ja zapytam: dokąd to wszystko zmierza? 😉
@ osoamoroso
„lesser, A co Ci się nie zgadza jeśli można spytać?”
Oso, ic mi się nie zgadza (prawie), a już najbardziej to nie zgadzają mi się rachunki!
Ale już widzę światełko w tunelu bo udało mi się rozgryźć tę zagadkę z P/E 23 u Bloomberga. Będzie o tym szerzej wkrótce.
Tak jak zdiagnozowałeś, problem leży w braku precyzji i wieloznaczności pojęć oraz w trudno wytłumaczalnym brakl kompetencji redaktorków z „renomowanego” Bloomberga.
@ gzalewski
„lesser, to ja zapytam: dokąd to wszystko zmierza? ;)”
No to ja odpowiem tak. Na pewno nie idzie ku lepszemu, już bardziej ku zatraceniu. Bo koń jaki jest to każdy już wkrótce zobaczy na własne oczy. Chabeta dziennikarska i tyle.
Wskazałeś kochany tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ważne czy to fart czy nos, ale to co jest skryte zasmuca.
less,
Jak dla mnie, to rachunki są ok. Zważ na to, że Bloomberg liczy earnings na podstawie estimate 2012, a FT na podstawie trailing twelve months.
Proponuję dodać wpis o Waszych sukcesach:)
@ osoamoroso
oso, niestety nie są ok, oczywiście wziąłem pod uwagę i dane za 2010, 2011 i 2012 estimates, bo jakże by inaczej. U mnie nie ma lipy, jak u Bloomberga. 😉
Dane FT zasadniczo sztymują zaś Bloomberg dał wielką plamę, gdyż im się popierniczyły w liczeniu P/E earnings (zyski/dochody) z revenues (przychodami). Może trudno w to uwierzyć ale tak jest.
Widocznie fachurka nie zwraca uwagi na takie drobiazgi.
Jutro (tfu, to już dziś) będą szczegółowe wyliczanki.
@ Ana
Wierz mi, chętnie poczytam o Twoich, bo mnie cieszą nawet sukcesy innych. 🙂