Nieskromnie ale z konieczności przyznam, że należę do grona szczęśliwców, którzy zrozumieli przynajmniej treść korespondencyjnego sporu i telewizyjnej debaty Balcerowicz-Rostowski, zresztą podobnie jak spora część Czytelników naszych blogów jak mniemam 🙂
Wracam do sprawy OFE ponownie z 2 powodów:
1/ Śledząc (niezbyt zresztą aktywnie) pojedynek obu panów trafiłem na kilka ciekawych faktów dotyczących wpływu funduszy emerytalnych na giełdy, i którymi to odkryciami chciałbym się podzielić
2/ Ponieważ da się zaobserwować, poza roztrząsaniem zwrotów grzecznościowych, pewną bezradność obserwatorów i mediów w wysiłkach jak najprostszego przetłumaczenia Polakom istoty sporu, więc niejako przy okazji podejmuję się owego zadania w mini wersji, licząc przy okazji, jak zwykle zresztą, na rzeczową dyskusję Czytelników 🙂
Zacznę od tego, że w kwestii zasadniczej czyli ciąć czy nie ciąć składki do OFE z 7,3% do 3,5%, obaj oponenci paradoksalnie mają rację, a różnicę zdań powoduje to mianowicie, że każdy z nich, i tu użyję przenośni, stoi po przeciwnej stronie lady, co rzutuje na odmienną klasyfikację czynu.
Rostowski bowiem działa z pozycji rządowego egzekutora, który musi ugasić pożar i znaleźć pieniądze na: zmniejszenie długów budżetu – to po pierwsze i nie wymaga głębszych wyjaśnień, a po drugie – na wypłaty dla obecnych emerytów, co ustawia go w pewnym sensie „na musiku” i być może czasem nawet wbrew swoim przekonaniom.
Reforma sprzed ponad dekady spowodowała, że do ZUS wpływa znacznie mniejszy strumień pieniędzy od aktualnie aktywnych zawodowo (płynie on drugą odnogą do OFE), wobec czego państwo, czyli my z naszych podatków, musi i tak dołożyć do comiesięcznych wypłat emerytalnych naszych dziadków i ojców. Twórcy tej reformy, zresztą zanim jeszcze ona ruszyła, przestrzegali, że pomimo wszelkich jej bezsprzecznych dobrodziejstw, powstanie luka i będzie obciążać budżet, to zresztą kwestia prostej matematyki czy fizyki. Na dziś więc droga naszych składek wygląda w ten sposób, że część wpłacana do ZUS trafia od razu do emerytów (kolejne pokolenia będą składać się na nas), druga część do OFE, od których minister te pieniądze pożycza (dając w zamian obligacje) po to by zasypać niedobór w budżecie a więc i wspomnianą dziurę w ZUS. Rząd uznał, że zamiast korzystać z pośrednictwa OFE, co kosztuje (odsetki od obligacji, prowizje nasze dla OFE, czas, formalności), „SENSOWNIEJ” byłoby zatrzymywać od razu więcej owych pieniędzy składkowych w ZUS, co rzeczywiście zmniejsza ciężar dla budżetu (a więc i naszych podatków, to przecież o nie a nie o swoje własne bije się Rostowski). Rozumowanie logiczne, tym bardziej, że wielkość składki do OFE w wymiarze akurat 7,5% nie jest żadną liczbą magiczną, w jakikolwiek sposób udowodnioną w swej efektywności, ale wyższą niż w wielu krajach Europy.
W tym miejscu wkracza Balcerowicz zaprzeczając, że „sprzedawanie obligacji OFE jest bez sensu” jak twierdzi Rostowski gdyż nikt nigdy jeszcze tej „bezsensowności” nie udowodnił i dowodów właśnie na nią domagał się od Ministra. Stojąc po drugiej stronie lady Balcerowicz całkiem słusznie broni więc naszego prawa do własności czyli składek w OFE. Są one de facto parapodatkiem, przymusowym i z ograniczonym prawem do dysponowania ale przypisanym i należnym każdemu z nas, więc jak o własność możemy się pojedynkować.
Problem w tym, że Balcerowicz wcale nie kwestionuje tego, że są potrzebne pieniądze na zasypanie dziury w ZUS, zaprzecza jedynie, że:
A/ dobrą drogą jest zamiana naszej własności w OFE na zapis na nasze nazwisko na specjalnym subkoncie w ZUS, co rodzi pokusy skoku na tę kasę w przyszłości przez mniej odpowiedzialną władzę,
B/ inwestowanie w obligacje przez OFE jest działaniem „bez sensu”.
Mamy więc zderzenie dwóch znaczeń wyrażenia „bez sensu”, których panowie dla obrony swych racji nie podjęli się, celowo zresztą, uzgodnić, przy biernej w tym względzie postawie moderatorów, którzy podczas debaty lekko i nie do końca ze swej winy pogubili się. Oczywistym jest, że inwestowanie przez fundusze pieniędzy w obligacje jest jak najbardziej racjonalne, czemu Rostowski nigdy nie zaprzeczy, nieracjonalne jest natomiast dawanie na to funduszom tych pieniędzy, którymi można zaspokoić ZUS (bez zabierania nam prawa do nich i bez ponoszenia dodatkowych kosztów wspomnianych wyżej), do przyznania czego Balcerowicz był namawiany.
Ów konflikt pojawił się na styku 3 problemów, których rozwiązania w sposób diametrialnie różny tak bezkompromisowo obaj publicznie bronią:
1/ Ministerstwo dość nieszczęśliwie zapisało w założeniach do nowego podziału składki, że tylko część akcyjna w OFE jest korzystna i efektywna gdyż wspiera gospodarkę, zapewniając firmom finansowanie przez giełdę i ich rozwój a więc i przyrost gospodarki/PKB, natomiast część inwestowana w obligacje nie przyczynia się do owego organicznego rozwoju, gdyż biernie zostaje i tak przeznaczona na zakup obligacji (a uzyskane środki na emerytury w ZUS). Balcerowicz celnie wypunktował owo wyznanie sugerując, że w takim razie najbardziej logicznym wyjściem byłoby przeznaczenie całej składki OFE na akcje, bez zmniejszania jej wielkości.
2/ Rostowski i tu się broni chcąc dać szansę większym inwestycjom OFE w akcje przez sukcesywnie powiększanie im dozwolonych limitów zaangażowania. Punktuje go Balcerowicz bardzo słusznie zauważając, że nie można z OFE zrobić agresywnych funduszy akcyjnych, gdyż ryzyko staje się zbyt duże i na świecie tak wysokich limitów się wobec tego nie stosuje
3/ Balcerowicz sugeruje inne miejsce na robienie oszczędności, dużo trwalszych i długookresowych ale niestety wymagających sporo czasu, którego nie ma Rząd. Proponuje m.in. skok na KRUS i przywileje (górnicze, mundurowe) a także cięcie zasiłków różnego rodzaju. Oczywiście w tej koalicji i na tym etapie Rostowski nie odważy się na ten krok, choć z pewnością w duchu chciałby również i te wydatki zracjonalizować.
Zgody nie ma więc ale nie należy upatrywać w tym oznak wzajemnego niezrozumienia. Proszę wierzyć, że obaj jako doświadczeni ekonomiści doskonale wiedzą o czym prawi przeciwnik. Wszystko co widzimy sprowadza się przede wszystkim do erystyki czyli sztuki jak najkorzystniejszego prowadzenia sporów a nie walki na programy.
Debata owa w żaden sposób nie rozwiąże nam niskiej stopy zastąpienia czyli niewielkiej emerytury w stosunku do ostatniej płacy, chyba że polska gospodarka co rok zwiększałaby PKB w dwucyfrowym tempie, bijąc w tym Chiny. Szanse marne więc po raz kolejny trzeba sobie przypomnieć o chuchaniu i dmuchaniu na własne IKE czyli III filar, wolny póki co przed tymi podjazdami a być może nawet wkrótce rozszerzony dzięki nim.
O wpływie tego wszystkiego na giełdę w kolejnym wpisie.
—*Kat*—
44 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A skad sie bierze mysl, ze pieniadze w OFE sa nasza wlasnoscia?
Oj i kłopot. Dwaj idole mają kompletnie przeciwne zdania i nie wiadomo którego poprzeć ? Przy tym obaj walą prosto w sedno ! Tu należałoby zacytować Młynarskiego „czy ci ludzie w jednej chwili tacy mądrzy się zrobili , czy to sedno się zrobiło takie duże?”
„Dwaj idole mają kompletnie przeciwne zdania i nie wiadomo którego poprzeć ?”
A co na to wszystko mówi inny idol, pani poseł Gabriela Masłowska?
No i oczywiście chór idoli z Torunia?
Posłuchać i po kłopocie!
Zwlaszcza ten chor moze miec wiele praktycznych uwag 😉
Ja akurat niewiele zrozumiałem z tego o co spierali się magister Jan Vincent-Rostowski zwany u nas profesorem Jackiem Rostowskim oraz dr.hab.
Leszek Balcerowicz, też zwany profesorem.
No bo zwykły człek jest chory jak gadają profesory.
W związku z tym obu im posłałbym wiele F.A.Q.-ów.
„Ja akurat niewiele zrozumiałem z tego o co spierali się…”
Nie żartuj, spierali się o pieniądze.
Z tym, że jednemu z nich nie zgadza sie budżet, a drugiemu za chwilę zacznie się nie zgadzać kasa.
Zamknąłem na chwilę oczy i wyobraziłem sobie, że odbywa się właśnie debata pomiędzy Balcerowiczem i Lepperem z tym, że Lepper mówił głosem Balcerowicza, bo wyraźnie słyszałem: Rząd kradnie! Ludzie tracą swoje oszczędności!
Wtedy otworzyłem oczy i pomyślałem: gdzie byłeś drogi Leszku, gdy ludzie tracili swoje oszczędnosci 20 lat temu? Stwierdziłem, że chyba Balcerowicz powinien sięgnąc po ostateczną broń swego niegdysiejszego przeciwnika. Licznik z długiem nie pomoże w zyskaniu poparcia niezbędnego do staru w wyborach. Tu potrzeba palenia opon, blokad dróg dojazdowych do siedzib ZUS w celu uniemożliwienia dowozu worków z gotówką, które widzieliśmy w spocie PiS’u.
Fortuna kołem się toczy!
IKE czyli korzyść w postaci zaoszczędzenia 180 złotych rocznie na tzw. podatku Belki. Kiedyś to liczyłem i właśnie tyle wyliczyłem: 180 złotych rocznie. Czy warto ryzykować, zamrażając pieniądze w IKE dla tak śmiesznej kwotki?
Co na to chór idoli z Torunia?
_______________
Proszę Cię bardzo.
Poszperałem, piątego listopada 2009 Chór z Torunia śpiewał tak:
ZLIKWIDOWAĆ PRZYMUS UBEZPIECZEŃ
Szanowni Państwo!
(…) możemy zająć się dzisiaj innymi sprawami, a mianowicie – ubezpieczeniami emerytalnymi. Pretekstem zaś jest pomysł pana ministra finansów Jacka Rostowskiego, by Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie przekazywał Otwartym Funduszom Emerytalnym ponad 7 procent zarobków tak zwanego ubezpieczonego, a jedynie 3 procent.
Tę zbawienną reformę pan minister Rostowski proponuje dlatego, że ZUS-owi nie wystarcza już pieniędzy na wypłacanie emerytur i rent. Mówił o tym publicznie już kilka lat temu profesor Robert Gwiazdowski, za co zresztą został zwolniony z funkcji prezesa Rady Nadzorczej ZUS. Dodajmy, że zupełnie niepotrzebnie, ponieważ i tak prawie nikt go nie słuchał. No a teraz bankructwo systemu emerytalnego, przed którym miała go uchronić wiekopomna reforma charyzmatycznego premiera Buzka, jest już faktem. Charyzmatyczny premier Buzek w tak zwanym międzyczasie czmychnął na luksusową posadę przewodniczącego parlamentu Europejskiego w Brukseli, więc nawet trudno będzie dostarczyć mu szklany nocnik, żeby zobaczył, co narobił – no a my będziemy musieli jakoś sobie radzić – między innymi również ze zbawiennymi pomysłami ministra Rostowskiego.
Ministru Rostowskiemu chodzi o to, że teraz jest tak: ZUS nie ma pieniędzy na wypłaty emerytur i rent, więc je pożycza wypuszczając obligacje. Te obligacje kupują między innymi Otwarte Fundusze Emerytalne, którym w tym celu ZUS wcześniej przekazuje 7,2 procenta naszych zarobków, ściąganych od nas wcześniej pod pozorem tak zwanej „składki” emerytalnej. Te obligacje ZUS musi potem od Otwartych Funduszy Emerytalnych wykupić i zapłacić dodatkowy procent. A wykupuje te obligacje i płaci procenty za pieniądze odebrane wcześniej ludziom pod pretekstem „składki” emerytalnej oraz podatków. Krótko mówiąc, następuje przelewanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, a przy tym przelewaniu część pieniędzy gdzieś się gubi. Tak to się państwo ładnie bawią, a za to wszystko muszą zapłacić podatnicy, którym się mówi, że to dla ich dobra. Ciekawe, że spora część naprawdę w to wierzy i dlatego opowieści, jakoby Pan Bóg tylko dlatego nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o całkowitej bezskuteczności pierwszego, mają pewne uzasadnienie.
Wprawdzie teoria głosi, że pieniądze zgromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych stanowią własność przyszłych emerytów, ale spokojnie możemy włożyć to między bajki. W 1997 roku zapytałem posłankę zwycięskiej AW„S”, panią Ewę Tomaszewską, czyją własnością są te pieniądze. Kiedy odpowiedziała, ze własnością ubezpieczonych, bardzo się ucieszyłem i wyraziłem przypuszczenie, ze gdyby taki delikwent zażądał wypłacenia sobie tych pieniędzy na, dajmy na to, podróż dookoła świata, to Otwarty Fundusz wypłaci mu je bez mrugnięcia okiem. Pani Tomaszewska odpowiedziała, że nie, że o tym nie ma mowy. – Jakże to – zapytałem zdziwiony. – Nie wypłacą właścicielowi na jego żądanie? – Bo każdy by tak chciał! – ucięła pani Tomaszewska. Więc nie miejmy żadnych złudzeń, bo rząd traktuje te pieniądze jako swoje – podobnie zresztą, jak właściciele owych Otwartych Funduszów Emerytalnych, którzy ciągną z nich bez żadnego ryzyka sutą prowizję. Bez żadnego ryzyka, bo charyzmatyczny premier Buzek zadbał o to, by gwarantem wypłacalności Otwartych Funduszy był… budżet państwa, czyli – my wszyscy, jako podatnicy. Zawsze bowiem jest tak, że najlepsze interesy robi się na przychylaniu nieba ludziom ubogim.
Mówiąc nawiasem, sami jesteśmy sobie winni, bo wcale tak nie musiało być. W początkach lat 90-tych, kiedy światło nie było jeszcze oddzielone od ciemności, poseł Unii Polityki Realnej Janusz Korwin-Mikke proponował, żeby z 30 procent akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych utworzyć Fundusz Emerytalny, z którego finansowana byłaby część zobowiązań. Oczywiście został wyśmiany, jako „oszołom”, bo kto to widział, żeby 30 procent akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw przekazywać na Fundusz Emerytalny, kiedy przecież można je rozkraść i roztrwonić? Toteż żaden Fundusz nie powstał, no a teraz minister Rostowski kombinuje, jakby tu dodatkowo nas wszystkich wydrenować, bo zabrakło pieniędzy.
No dobrze – ale dlaczego właściwie zabrakło pieniędzy, skoro państwo dla naszego, ma się rozumieć, dobra, tak nas doi? Rzecz w tym, że system przymusowych ubezpieczeń emerytalnych przypomina węża zjadającego własny ogon.
Od niepamiętnych czasów rodzina, oprócz innych ważnych funkcji, pełniła również funkcję ekonomiczną. W rodzinie z pokolenia na pokolenie gromadzony był majątek i w rodzinie rodziły się dzieci, traktowane z punktu widzenia ekonomicznego jako inwestycja. Bowiem sytuacja ludzi starych zależała od tego, czy – po pierwsze – mieli dzieci, po drugie – czy te dzieci były przygotowane do życia w społeczeństwie i po trzecie – czy były wychowane w poczuciu odpowiedzialności. Dlatego dawniej ludzie starali się mieć dzieci i przywiązywali wagę do ich wychowania.
Przymusowe ubezpieczenia emerytalne rozerwały ten związek. Sytuacja ludzi starych, przynajmniej w wymiarze jednostkowym, przestała zależeć od posiadania, czy wychowania dzieci, bo wysokość emerytury zależy przecież od składki emerytalnej. Posiadanie dzieci i ich wychowanie przestało się opłacać. Jak zauważył laureat Nagrody Nobla z ekonomii w roku 1992 Gary Stanley Becker, ludzie zachowują się tak, jakby kalkulowali, nawet jeśli nie robią tego świadomie.
Niechęci do posiadania dzieci sprzyjała propaganda, a następnie – legalizacja aborcji. Wskutek spadku dzietności, społeczeństwa zaczęły się starzeć i po upływie 50 lat pojawiła się nadwyżka ludzi starych, pozbawionych oparcia w rodzinach. Ci ludzie liczą na świadczenia emerytalne, ale ponieważ młodych jest coraz mniej, to nie są oni w stanie podołać ciężarowi utrzymania rosnącej rzeszy starców-wampirów. W tym momencie, kiedy system emerytalny zaczyna się sypać, pojawia się propaganda eutanazji i próby jej legalizacji. Widać zatem wyraźnie, że aborcja i eutanazja, jako najbardziej ostentacyjne przejawy tak zwanej „cywilizacji śmierci”, mają swoją przyczynę w postaci przymusowych ubezpieczeń emerytalnych. W tej sytuacji nie można krytykować skutków, wychwalając przyczynę. Walka z „cywilizacją śmierci” powinna rozpocząć się od usunięcia przyczyny, bo w przeciwnym razie może okazać się bezskuteczna.
Czy jednak w ogóle można zlikwidować przymusowe ubezpieczenia emerytalne? Jest to na szczęście możliwe nawet teraz, z tym, że sprawy zaszły tak daleko, iż nie ma już rozwiązań dobrych w tym sensie, że nikt na tym nie straci. Ale utrzymywanie przymusu ubezpieczeń emerytalnych będzie jeszcze gorsze, bo tracić będą na tym wszyscy, nie tylko ekonomicznie, ale również moralnie. Co zatem można zrobić?
Można zlikwidować przymus ubezpieczeń emerytalnych, a dla zapewnienia środków na wykonanie zobowiązań już zaciągniętych przez państwo, należałoby wprowadzić podatek celowy na emerytury i renty. W pierwszych latach jego wysokość nie różniłaby się od wysokości tak zwanej „składki” emerytalnej, ale w latach następnych podatek ten byłby coraz mniejszy, aż po upływie lat 40 mógłby zostać zupełnie zniesiony. Gdyby w początkach lat 90-tych utworzony został Fundusz Emerytalny, cała ta operacja przebiegłaby łatwiej i łagodniej, ale trudno. Wadą tego pomysłu jest to, że dwa pokolenia zostałyby obciążone tym podatkiem bez żadnego ekwiwalentu, zwłaszcza – pokolenie pierwsze. Ale zaniechanie tego będzie jeszcze gorsze, bo obciążeni zostaną wszyscy. A skoro minister Rostowski, w gorączkowym poszukiwaniu pieniędzy proponuje kosmetyczne zmiany, to czyż nie lepiej podjąć trud pozbycia się tego całego balastu?
__________________________
Ostatnio, tzn. 13 stycznia 2011, Chór „oszołomów” z Torunia śpiewał tak:
WOJNA NA GÓRZE – O NASZA SKÓRĘ
(…)
Trzeba nam bowiem wiedzieć, że wiekopomna reforma emerytalna, jedna z czterech wiekopomnych reform charyzmatycznego premiera Buzka, została pomyślana po to, by kosztem tubylczych podatników stworzyć źródło dochodów zarówno dla zagranicznych rekinów finansowych, jak i ich polskich popleczników. Mechanizm Otwarytch Funduszy Emerytalnych jest bardzo prosty: część pieniędzy odebranych ludziom pod pretekstem „ubezpieczeń społecznych” rząd przekazuje OFE. Te pieniądze Otwarte Fundusze inwestują w obligacje skarbowe, inkasując zysk bez ryzyka, od którego potrącają sobie prowizję. Takie rzeczy mógłby na własną rękę robić każdy obywatel, ale wtedy charyzmatyczny premier Buzek nie zasłużyłby się ani zagranicznym rekinom finansjery, ani ich polskim poplecznikom. Emerytury z tak zwanego „drugiego filaru” to nędzne ochłapy, niewarte nawet splunięcia – ale prowizje dla cudzoziemskich rekinów i ich tubylczych popleczników, to co innego. Po nie warto się schylić, bo to są miliony. No a teraz rząd premiera Tuska chce zmniejszyć ten odsyp prawie o dwie trzecie, co oznacza radykalne zmniejszenie strumienia złota dla zuchwałych. Żeby było jasne – nie dlatego, że rząd premiera Tuska nagle zadbał o interesy polskich obywateli. O tym nie ma mowy; interes obywateli obchodzi rząd tyle, co zeszłoroczny śnieg. O co zatem chodzi? Ano o to, że wprawdzie wszyscy wiemy, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – ale ZUS-owi brakuje pieniędzy na wypłaty bieżących zobowiązań i trzeba szukać forsy, gdzie się da.
Tymczasem rekiny i ich krajowi rzecznicy podnoszą larum, że „inaczej żeśmy się umawiali”. To prawda, ale kiedy brakuje pieniędzy, to nie czas żałować róż. W rezultacie mamy wojnę na górze – poważne nieporozumienie w rządzącym naszym nieszczęśliwym krajem klubie gangsterów. Kłócą się oni o część skóry, którą mają z nas ściągnąć – bo że ściągną, to w tej sprawie są całkowicie zgodni.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
____________________________
Co na to tutejsi eksperci – praktyczne te uwagi?
@ Lucek
Zabawne (a raczej żałosne), ale jak miałem podobne odczucie, że Leszek B. jedzie Lepperem, tylko czekałem momentu aż powie – Balcerowicz musi odejść.
„Wtedy otworzyłem oczy i pomyślałem: gdzie byłeś drogi Leszku, gdy ludzie tracili swoje oszczędności 20 lat temu?”
Odpowiem od reki – Nasz bardzo drogi Leszek był wtedy w kraju, na stanowisku wicepremiera i ministra finansów, gdzie dzielnie realizował plan G. Sorosa, opracowany przez J. Sachsa a znany u nas jako Plan Balcerowicza.
Ten plan transformacji Polski z gospodarki planowo-socjalistycznej do tzw . społecznej gospodarki rynkowej polegał właśnie na terapii szokowej nastawionej miedzy innymi na pozbawieniu ludzi oszczędności oraz oddaniu polskich przedsiebiorstw za długi, wygenerowane przez ich (SS) tzw operację antyinflacyjną.
@ Kornik
„charyzmatyczny premier Buzek” – to jest pięknę, tak sie ubawiłem, że nawet duże piwo wypiłem.
Długi ten Twój tekst jest, więc jak wywietrzeje to jutro szczytam go.
„Odpowiem od reki – Nasz bardzo drogi Leszek był wtedy w kraju…”
Pytanie moje jest retoryczne, ja doskonale pamiętam jak uciekałem przed „drogim Leszkiem” spłacając w całosci i oczywiście przed czasem
zaciągnięty kredyt na budowę domu. A warunki tego kredytu były takie korzystne, o ile pamiętam zaciągnięty na 15 lat z oprocentowaniem 3% rocznie.
Trudno teraz mówić, czy lepiej byłoby bez tej terapii szokowej czy gorzej, bo nie podzielono wtedy kraju na dwie części w celu przeprowadzenia takiego doświadczenia.
Ale uważam, że akurat L. Balcerowicz jest ostatnim, który powinien pomstować na rząd, że łamie „umowy społeczne”. Dla mnie to zwykła demagogia.
Przeżyłem rządy Balcerowicza i mimo swego wieku mam nadzieje, że przeżyję jakoś rządy Rostowskiego:)
„Twój tekst”
________________
Lesser, drobna uwaga.
Jak zaznaczyłem na wstępie, jest to dzieło chóru pod batutą straszliwego Ojca Derektora, którym się teraz straszy dzieci.
W tym przypadku śpiewał Stanisław Michalkiewicz, jeden z tenorów Radia Ciemnoty i Zabobonu, w każdym razie tak mówią w mediach, ale czy to mediom można wierzyć.
Gdyby nie wiedział, gdybym obudził się po 20 latach śpiączki, to bym pomyślał, że to jakieś super radio, gdzie można posłuchać liberalnych treści. Natomiast gdyby mi pokazano opalonego gogusia w garniturze, który na tle rafinerii (sam te rafinerie wybudował czy co?), ogłasza swój kolejny sukces (inne jego sukcesy, to: rosnący w stachanowskim tempie dług, armia urzędasów, coraz wyższe podatki…), to pomyślałbym, a niedowidzę, że to objął rządy jakiś ciemniak z okolic Radyja Ciemnoty i Zabobonu. Tymczasem to jest… kto to jest, czekaj, bo niedowidzę – gdzie są moje okulary – kto to jest… – są okularki – o ja cię ty kręcę…
Lesserwisser (czyli ja), z typową dla siebie otwartością przyznał:
„Ja akurat niewiele zrozumiałem z tego o co spierali się magister Jan Vincent-Rostowski zwany u nas profesorem Jackiem Rostowskim oraz dr.hab. Leszek Balcerowicz, też zwany profesorem.
No bo zwykły człek jest chory jak gadają profesory.
W związku z tym obu im posłałbym wiele F.A.Q.-ów.”
Żeby było jasne, to chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem jakiś mało lotny jełop, który nie może rozkminić pseudo-fachowego bełkotu w wykonaniu obu profesorków. Ja jestem bystrzak -przynajmniej tak uważam – podobnie jak spora część czytelników tego bloga.
Ja nie zrozumiałem jednego, dlaczego „oba zwai”, nasi koryfeusze ekonomii, nie wytłumaczyli szczerze jak i po co były tworzone u nas OFE, ba nie zająknęli się o tym ani słowem.
Choć nie dziwota bo obaj mają w tej sprawie tu sporo za uszami. Balcerowicz jako premier i minister finansów i szef partii oraz Rostowski jako jego wieloletni doradca.
O co mi idzie, wyjaśnię za chwilę, ale muszą to zrobić spokojnie i powoli bo wstrząs, jakiego mogą doznać niektórzy obrońcy OFE, może się okazać fatalny w skutkach.
Ja jako przyzwoity człowiek byłem chory jak słuchałem tych fałszerzy pisma świętego, którzy chcieli przekonać słuchaczy jaka to dobra miała być ta pionierska reforma dla przyszłych emerytów i jakie im szczytne cele przyświecały na tej drodze. Reforma rzekomo autorska, której koncepcja wypracowana została niby po mozolnych analiza i przemyśleniach – „gratuluję ci Leszku za pomysł i odwagę”, etc.
Łgali obaj jak z nut, ale jam mam wyczulone ucho na bałach i bajer i swoje wiem, bo swój rozumek mam i słyszało się to i owo wcześniej, o kulisach OFE. Kiedyś powiadał mi o tym wzburzony ojciec mojego kumpla, który był wysokim urzędnikiem w Ministerstwie Finansów i jako przyzwoity człowiek przepłacił swój stress zawałem. Myślałem w tedy, że gość trochę przesadza ale okazało się, ze rzeczywistość przerosła nawet czarny scenariusz opisywany przez niego.
Już (wreszcie) wyjaśniam o co mi chodzi. Chodzi mi o prawdziwe przyczyny i działania leżące u podstaw powstania OFE. Jest to scenariusz z gatunku „Powiedz mi kto za tym stoi a ja ci powiem, kto popełnił zbrodnię”.
Otóż w 2008 roku ukazała się książka autorstwa profesora Mitchella Orensteina, pod tytułem „Privatizing Pensions”, która ujawnia prawdziwe kulisy tworzenia funduszy emerytalnych na świecie. Książka nagrodzona zresztą.
Można ja kupić za 90 zł ale wystarczy przeczytac artykuł-recenzję prof. Leokadii Oreziak, zamieszczoną w raczej niszowym „Przeglądzie Technicznym”, pod tytułem „Jak wprowadzono w Polsce OFE” . Widocznie trudno było przebić się z ta prawdą do mediów mainstreamowych, gdyz nie bardzo pasowało to do oficjalnego obrazu OFE.
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/leokadia-oreziak-jak-wprowadzono-polsce-ofe
Oto, niektóre tylko smakowite kawałki, z tego tekstu, ale najlepiej przeczytać całość recenzji prof. Oręziak z SGH.
„Ta książka wywoła szok! Amerykański profesor ujawnił, czym i jak bankierzy przekonali naszych polityków, związkowców i dziennikarzy do OFE.”
„W publikacji obszernie przedstawiono przyczyny, mechanizmy i sposoby wprowadzenia PRZYMUSOWEGO kapitałowego filara systemu emerytalnego w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej oraz w regionie Europy Środkowej i Wschodniej.
Szczególna uwaga została poświęcona roli, jaką odegrał tu Bank Światowy wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym oraz amerykańska USAID (US Agency for International Development), a także OECD i inne organizacje międzynarodowe. W opinii Orensteina, podmioty te stworzyły swego rodzaju koalicję, która w ramach dobrze zorganizowanej kampanii rozpowszechniała w świecie ideę prywatyzacji emerytur.”
„…Orenstein wskazuje, że międzynarodowe instytucje finansowe i korporacje wielonarodowe, zajmujące się zarządzaniem prywatnymi funduszami emerytalnymi, bardzo się interesowały stworzeniem w różnych krajach dużej puli oszczędności z przymusowo pobieranych środków publicznych.
Doświadczenia reformy chilijskiej pokazały, że zarządzanie tymi pieniędzmi może stanowić atrakcyjne źródło zysków dla wielkich międzynarodowych firm ubezpieczeniowych i banków. Od 1994 r. BŚ bardzo się zaangażował w promowanie tego rodzaju reformy..”
„Orenstein odwołuje się do badań pokazujących, jak wielkie straty poniosły pierwsze pokolenia emerytów otrzymujących świadczenia z przymusowych prywatnych funduszy w krajach Ameryki Łacińskiej. Istotną przyczyną tych strat okazały się wysokie opłaty pobierane przez instytucje finansowe zarządzające funduszami. Opłaty te stanowiły niesprawiedliwe obciążenie indywidualnych oszczędności emerytalnych i spowodowały utratę dużej części dochodu należnego emerytowi (s. 82).”
„Podsumowując reformę emerytalną w Polsce, Orenstein wskazuje na głęboką ingerencję Banku Światowego i USAID w jej ukształtowanie i wprowadzenie w życie, w tym poprzez finansowanie zespołów reformujących oraz wszelką pomoc finansową i techniczną. Pozwoliła ona pozyskać zwolenników i zmienić preferencje decydentów.
Książka prof. Orensteina stanowi bardzo dobrze udokumentowaną analizę procesu wprowadzania przymusowego filara kapitałowego i rolę, jaką odegrały w tym organizacje i korporacje międzynarodowe. Silne zaangażowanie tych podmiotów w ustanowienie tego filara jest też przyczyną dotychczasowych trudności krajów, które chciały ograniczyć czy zlikwidować obowiązkowe fundusze emerytalne. Kraje te, po tym, jak ogromnie zadłużyły się z powodu tych funduszy, są jeszcze bardziej uzależnione od dobrej woli transnarodowych aktorów niż kiedyś. Tłumaczyć to może np., dlaczego MFW sprzeciwił się w 2010 r. próbie likwidacji OFE podjętej w Bułgarii.”
I coś wręcz szokującego, przynajmniej mnie – Bank Światowy oddelegował do Polski przedstawiciela, który stanął na czele Biura Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemu Zabezpieczenia Społecznego.
Nie wierzycie, no to poczytajcie.
„Z rozważanych w Polsce kilku koncepcji reformy emerytalnej ostatecznie do realizacji została przyjęta koncepcja, której opracowanie sponsorował Bank Światowy. BŚ oddelegował do Polski przedstawiciela, który stanął na czele Biura Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemu Zabezpieczenia Społecznego. Po wykonaniu misji w Polsce powrócił on do BŚ na znaczące stanowisko. Orenstein podkreśla, że biuro uzyskało z BŚ wszelkie niezbędne zasoby finansowe i techniczne, potrzebne, by przekonać potencjalnych sojuszników proponowanych rozwiązań i udaremnić wysiłki oponentów. Fakt, że Bank Światowy umieszczał swoich ludzi w najważniejszych biurach rządowych, wskazuje na to, jak bardzo instytucja ta była w stanie wpływać na proces reformy w różnych krajach (s. 117). W książce pokazano, jak udało się zyskać poparcie najważniejszych polskich polityków dla koncepcji przymusowego filara kapitałowego.
Orenstein wykazał się dużą wnikliwością badawczą, charakteryzując proces wprowadzenie OFE w Polsce. Warto zwrócić uwagę na kilka istotnych faktów przedstawionych w książce:
Z typową dla siebie celnością wypunktował ten plan Robert Gwiazdowski w artykule – ” Bank Światowy do polskiego rządu: świetna robota z planem obniżenia emerytur, jeszcze tylko podnieście składkę do OFE”.
http://www.bibula.com/?p=32806
I czy teraz, ktokolwiek może dziwić się, że chce obu profesorom posłać wiązankę F.A.Q.-ów. Ja całkiem kulturalny człowiek.
Oczywiście nie mam tu na myśli profesor L. Oręziak ani profesora R. Gwiazdowskiego.
PS
@ Lucek
„A co na to wszystko mówi inny idol, pani poseł Gabriela Masłowska?”
Jeśli to pytanie do mnie, to nie znam osoby, więc nie wiem co mówi.
@ Kornik
Ja akurat lubię czytać teksty S. Michalkiewicza, bo ma dobre i celne pióro.
„Ja akurat lubię czytać teksty S. Michalkiewicza, bo ma dobre i celne pióro.”
„Tymczasem rekiny i ich krajowi rzecznicy podnoszą larum, że „inaczej żeśmy się umawiali”. To prawda, ale kiedy brakuje pieniędzy, to nie czas żałować róż. W rezultacie mamy wojnę na górze – poważne nieporozumienie w rządzącym naszym nieszczęśliwym krajem klubie gangsterów.”Tymczasem rekiny i ich krajowi rzecznicy podnoszą larum, że „inaczej żeśmy się umawiali”. To prawda, ale kiedy brakuje pieniędzy, to nie czas żałować róż. W rezultacie mamy wojnę na górze – poważne nieporozumienie w rządzącym naszym nieszczęśliwym krajem klubie gangsterów.”
Michalkiewicza można było czytać w tygodniku „Przegląd techniczny i innowacje” – piśmie, która cenzura dziwnym trafem pominęła swoją rygorystyczną cenzurą. Pisali też tam inni m. in. Ernest Skalski.
Czytanie tamtych tekstów w tamtyhz czasach to była nie tyle przyjemność intelektualna co porcja nadziei na lepszą przyszłość.
Pisanie teraz o gangsterskich rządach gdy mamy wolny kraj, wolne wybory i gospodarkę rynkową to moze podobać się tym, którzy nie pamiętają czasów PRL.
Wszystkim, którzy narzekają na okropne rzady Tuska ( w końcu nie tak straszne aby nie móc wymienić jego nazwiska) proponuję żeby podali przykład lepszych premierów lub kandydatów, którzy zapewniliby szczęśliwe życie wszystkim Polakom.
@Kornik
Hej Korniku! Z nieba mi spadłeś, w niebo strzelać będziesz jak kasztan na wiosnę. Hej!
Nie odnoszę się do treści Twoich komentarzy, bo są dobre i je wszystkie zjadłem!
Ja akurat lubię czytać teksty S. Michalkiewicza, bo ma dobre i celne pióro, choć nie wszystkim muszą się ona podobać.
Ja również lubię słuchać tekstów Donalda Tuska (np. expose itp), bo ma niezłe gadane i niezły bajer, trochę gorzej z tekstami pisanymi.
One też nie wszystkim muszą się podobać – vide „Papier jest cierpliwy”:
http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=924
PS
Ja lubię też czytać teksty Lucka i oglądać jego fotosiki, choć nie wszystkim muszą się one podobać.
De gustibus non est disputandum.
Dzieki Lesserwisser za Linka z przegladu technicznego!
Ze swej strony dodam ze ja wiedzialem tylko tyle ze OFE wprowadzili tylko po to zeby obnizyc nam emerytury i zeby ZUS nie zbankrutowal.
A tu jak zwykle sie okazalo ze jest drugie dno.
Niestety kolejny raz mym zdaniem Korwin ma racje ze cale nasze elyty polityczne trzeba przed Trybunal Stanu zaprowadzic.
Okazuje się że moherowe berety z Radia Maryja to są większe liberały niż Platforma Obywatelska…
„A tu jak zwykle sie okazalo ze jest drugie dno.
Niestety kolejny raz mym zdaniem Korwin ma racje ze cale nasze elyty polityczne trzeba przed Trybunal Stanu zaprowadzic.”
„Okazuje się że moherowe berety z Radia Maryja to są większe liberały niż Platforma Obywatelska…”
A potem się okazuje, że 90% traci na giełdzie.
@lesser
Klasyka gatunku jak magister Wzrostowski stawia w szeregu Profesora.
„Ależ Leszku, 3/5 reformy jest doskonałe /zmiana ZUS na zdefiniowaną składke-wziąłes to Leszku na klatę , podziekowania/ , ale resztę Leszku spaprałeś i zmuszony jestem poprawić.Dziękuję Ci za to bo gdybys nie spaprał i TK orzekł ,że to sa pieniądze ludzi miałbym zagwozdkę”
Zastanawiam sie czy aby prawie najlepszy min. w Europie Wzrostowwski nie czytał „Sun Tzu” przed debatą.
Bo Leszka zamurowało i zaczął coś bredzic , że nie ma tego w literaturze . Zastanawiałem sie jakiej political -fiction , czy arlekiny ma na myśli, bo konkretów nie podał.
„A potem się okazuje, że 90% traci na giełdzie” – ale po to traci by 10 % mogło zarobić.
Przecież ktoś sie musi zrzucić na te 20 punktow dziennie. 🙂
„Przecież ktoś sie musi zrzucić na te 20 punktow dziennie.”
Są świadkowie, że wszedłem dzisiaj na moment na Mirc’a i powiedziałem, że od trzech dni jestem poza daytradingiem.
Ktoś zażartował: No to jutro 80pkt (20+20+20+20)
Popatrz kolego, do czego to doszło!? Taka presja:)
Ale jutro też mnie nie będzie:)
Co nie zwalnia mnie z codziennych analiz i obserwacji wykresu.
Myślę, patrząc sobie, że ktoś by się dzisiaj zrzucił:)
http://charts.dacharts.net/2011-03-30/Lucek_30_03_2011.png
Ale czerwona zjeżdzalnia, aż strach dzieciaka puscić.
Czyżby komuna wracała, bo komunie to dopiero w maju!
PS
Kończe robotę i wracam do domu, niech stara pakuje manatki.
Drogi autorze,
Argument za tym, że taniej przekazać środki bezpośrednio do ZUS zamiast przez obligacje do OFE jest chybiony. Z prostego powodu. Skoro nasze emerytury mają być większe dzięki obniżeniu składki i wirtualnym kontom w ZUS to znaczy, że budżet będzie bardziej obciążany bo kiedyś te środki będzie musiał wypłacić.
Do tej pory:
100 zł składki do OFE = 70 zł deficytu = 70 zł obligacje + odsetki
teraz
70 zł składki do ZUS zamiast do OFE = 70 zł na wirtualu w OFE + wspol. powiększania tej składki, który jest wyższy niż aktualne odsetki.
Albo inaczej:
NIe oddam Ci kasy, którą Ci jestem winien teraz tylko za 20 lat ale będę Ci naliczał odsetki wyższe niż obecna lokata.
Wniosek
Deficyt będzie większy! Z pustego nawet Rostowski nie naleje.
Może tylko odsunąć katastrofę w czasie czytaj jak już nie będzie w rządzie.
Bo przecież te emerytury powiększone o PKB i wskaźnik trzbea będzie kiedyś wypłacić. Ale wtedy już będzie rządził ktoś inny więc niech on się martwi ;(
Drogi czytelniku
Proszę wskaż mi właściwe wyliczenia, z których będzie wynikało, że nasze emerytury będą wyższe po tym „liftingu”.
Ale nie w tak prymitywny sposób jak to powyżej.
Proszę uwzględnij co najmniej:
– czynniki demograficzne (w tym koniecznie tabele umieralności, które zmieniają się z tego co pamiętam co 10 lat)
– inflacje
– wzrost PKB
– wielkość zatrudnienia.
– stabilność przepisów, w tym ustalenie, ze u zaczynających odkładać na konta emerytalne, wskaźnik zastąpienia będzie jakimś wyliczalnym, w miarę wcześniej ustalonym algorytmem.
Bo w 1999 roku ideą reformy, czytaj mydlono nam oczy było to, że emerytura ma zależeć od tego ile zarabialiśmy w swoim aktywnym życiu zawodowym. Dziś wiadomo, że nie będzie zależała. Jej pozytywne skutki odczuje może z 5% społeczeństwa, jak zwykle zresztą.
Pingback: Blogi bossa.pl » Spór o OFE a giełda 2
@ Lucek
Widzisz dlatego ze nasza gielda mi sie nie podoba to trzymam sie od niej z daleka. Przyklady WGI i 4 lutego mi wystarczyly zeby dac sobie z WGPW spokoj.
Jesli tobie to nie przeszkadza i zarabiasz wciaz regularnie to tylko gratuluje i chyle czola.
@przemek
Mój wpis nie dotyczył przekrętów na giełdzie, ani tego czy ty konkretnie cokolwiek na giełdzie robisz.
Mój wpis dotyczył zwrotu „okazało się”, nie ważne czy po raz pierwszy czy po raz ostatni.
Jeśli tobie okazuje się po raz kolejny, że jak to nazywasz „nasze elyty polityczne należy postawić przed Trybunał Stanu” bo tak mówi Korwin, no to ja sie nie dziwię, że trzymasz się z dala od wgpw.
Oczywiste dla ciebie jest zapewne to, że tylko on, Korwin jest prawdziwą „elitą polityczną”
szkoda, że nie płacą za narzekanie…
bylibyśmy najbogatszym krajem na świecie i żadne OFE nie byłyby potrzebne.
>co rodzi pokusy skoku na tę kasę w przyszłości przez mniej odpowiedzialną władzę,
czyli: skok na OFE – to władza odpowiedzialna, a na ZUS – mniej odpowiedzialna 😀 😀 😀
@Lucek
A nie sądzisz że to „okazało się” wynika z linku do opracowania które podał Lesserwisser?
Niestety nie uważam że tylko Korwin ma rację i jest „elitą polityczną” czy elitą polityczną.
Ale doskonale pamiętam niektóre z jego pomysłów jak np wpis do naszej konstytucji że zakazuje się uchwalania rządowi budżetu z deficytem lub tego że forsa z prywatyzacji powinna iść na specjalny fundusz emerytalny.
A dziś jeszcze widzę taki kwiatek: http://finanse.wp.pl/kat,61158,title,Bielecki-chce-prywatnych-wiezien-ale-nie-pozwoli-na-wyprzedaz-polskich-firm,wid,13273672,wiadomosc.html
I jak popatrzę na prywatyzację np TPSA to jednak wg mnie ludzie ktorzy wtedy rzadzili powinni zawitać przed TS.
Dodam że jestem za prywatyzacją ale też za tym żeby pilnować interesów naszego państwa
@przemek
Nie jest ze mną tak źle, abym nie wiedział, że to na podstawie tego linku. Tym bardziej, że Lesserwisser podał dużo cytatów.
Ale cytować Panią prof. Oręziak i na tej podstawie twierdzić, że się coś okazuje?
Pani profesor 27 sierpnia 2010 zabrała głos w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
W kwestii długu skarbu państwa odniosła się do propozycji PiS utworzenia podatku bankowego.
Cytat z omówienia audycji:
„Profesor Oręziak mówi, że zrozumiałe jest zaproponowanie przez tą partię, właśnie takiego rozwiązania, które obciąża bogatszych obywateli, mających konta w banku. Większość osób mniej zamożnych, emerytów nie korzysta bowiem z usług bankowych, więc ci nie ponieśliby w tej kwestii żadnych kosztów – uważa profesor. Profesor Oręziak dodała też, że szanse na wejście w życie tego pomysłu są małe z dwóch powodów: rząd nie przychyli się do tego, a ponad to nie możemy w tej kwestii liczyć na pomoc z Unii, która w kwestiach budżetu stosuje jednomyślność, a zgody, co do takiego podatku we wszystkich krajach Unii, nie będzie.”
A więc zrozumiałe jest dla Pani Profesor proponowanie czegoś, co i tak nie ma szans na realizację.
Chyba tylko dlatego, że „ciemny lud” nie ma kont w banku, a na pewno nie ma konta Prezes tej postępowej partii.
Ja pomimo tego, że jestem jednym z najuboższych emerytów konto w banku mam i aktywnie z niego korzystam.
Wniosek z tego dla mnie jest taki: skoro w tej sprawie Pani Profesor głosi głupstwa i podpiera sie fałszywymi założeniami, dlaczego mam jej wierzyć w czymkolwiek innym?
„skoro w tej sprawie Pani Profesor głosi głupstwa i podpiera się fałszywymi założeniami, dlaczego mam jej wierzyć w czymkolwiek innym?
Być może są to głupstwa, ale nie pierwszy (i nie ostatni) to profesor co głosi różne głupstwa, w tej OFE-owej debacie (i nie tylko).
A dlaczego mamy jej nie wierzyć, jeśli recenzuje książkę innego autora, którą można przeczytać i sprawdzić sobie samemu, czy to prawda czy nie prawda.
Czy powodem tej niewiary może być fakt, że autor „Privatizing pensions”, M. Orenstein, to też profesor?
Chyba L. Oręziak nie recenzowała tekstu, którego książka nie zawiera, i faktów niebyłych sobie nie wymyślała, bo aż taka głupia to ona nie jest chyba (albo mądra, jak kto woli)!
Nic nie doPISała ale najwyżej przePISała (koPIStka), ale zdaniem Lucka się rzekomo nie poPISała, bo ma w jakiejś kwestii odmienne poglądy, które najwyraźniej dyskwalifikują ją jako recenzentkę.
PS
Ja książkę przejrzałem (nie czytałem dokładnie) na tyle by potwierdzić, że to wszystko co jest w recenzji zgadza się, a i tak wielu smaczków (odnośnie Polski) recenzja nie zawiera.
Co ciekawe- autor M. Orenstein biegle mówi po polsku, jak na cudoziemca.
Recenzowana książka nie dostała bardzo pochlebne recenzje, ale tak jak wspomniałem, została laureatką prestiżowej nagrody za 2009 rok-
Winner of The Charles H. Levine Memorial Book Prize, 2009, International Political Science Association’s Research Committee on the Structure of Governance.
@Lucek:
„Jeśli tobie okazuje się po raz kolejny, że jak to nazywasz “nasze elyty polityczne należy postawić przed Trybunał Stanu” bo tak mówi Korwin, no to ja sie nie dziwię, że trzymasz się z dala od wgpw.
Oczywiste dla ciebie jest zapewne to, że tylko on, Korwin jest prawdziwą “elitą polityczną””
Lucek tu nie chodzi o to kto jest „elytą”, tu chodzi o to że podatki są coraz wyższe, dług publiczny przyrasta zamiast maleć, że wolności jest coraz mniej (każdego roku powstają kilogramy nowych ustaw, które czegoś nam zakazują), że ludziom żyje się coraz gorzej… W tym całym burdelu Korwin-Mikke wydaje się być miłą alternatywą wobec tych politykierów rządzących Polską od 20 lat. Jeśli nie widzisz że z kazdym rokiem jest coraz gorzej to radzę wizytę u okulisty.
” że ludziom żyje się coraz gorzej… ”
Oczywiscie masz rację. Widzę to codziennie obserwując ludzi stojących w korkach w swoich wypasionych furach, a także patrząc z zazdrością na tych wszystkich, którzy w tej okropnej rzeczywistosci mają tyle siły, aby wypychać wózki pełne zakupów do tych swoich bryczek, gdy już dojadą to tych różnych supermakeretów dla biedoty.
„Punktuje go Balcerowicz bardzo słusznie zauważając, że nie można z OFE zrobić agresywnych funduszy akcyjnych, gdyż ryzyko staje się zbyt duże i na świecie tak wysokich limitów się wobec tego nie stosuje.”
Czy aby słusznie?? Przecież liczy się ryzyko portfela, a pieniądze zgromadzone przez przyszłego emeryta w OFE to tylko część portfela. Pomysł rządu polega na tym, żeby zamiast budować obligacyjną część portfela, budować część zainwestowaną w warunkowe zobowiązania FUS wobec przyszłych emerytów (do zwrotu tymże zwaloryzowanych składek).
Takie warunkowe zobowiązania mogą charakteryzować się nieco większym ryzykiem – ale nie na tym polega argumentacja Balcerowicza. A powinna!
@Lucek
jest w Europie kraj który był pod względem standardu życia w pierwszej trójce na świecie, na ulicach były podgrzewane chodniki!!!, a ludzie jeździli wypasionymi brykami, … aż pewnego dnia trachneło – banki zaczęły ogłaszać niewypłacalność – okazało się że długi mają przykrą wadę, a mianowicie trzeba je kiedyś spłacić (tu zagadka jaki to kraj). Lucek to co widzisz na ulicach to jest w większości bogactwo na kredyt, każde dziecko które się rodzi w Polsce oprócz 1.000zł becikowego dostaje 20.000zł długu do spłacenia…
Iceland 😉
„Lucek to co widzisz na ulicach to jest w większości bogactwo na kredyt, każde dziecko które się rodzi w Polsce oprócz 1.000zł becikowego dostaje 20.000zł długu do spłacenia…”
Wiesz gabon, kiedys to wszystko się skończy. A wtedy to nie będzie miało dla mnie żadnego znaczenia, czy rodzące się dziecko dostaje becikowe czy dług do spłacenia.
Trudno, żeby moje całe życie kręciłe się wokół długu. Komuna upadła pod hasłami, że Gierek doprowadził do takiego stanu polskie zadłużenie. Teraz znowu tego samego.
Trzeba pracować, zarabiać, oszczędzać i cieszyć się życiem.
Skąd wiesz, czy nie jest to Twój ostatni dzień?:)
>każde dziecko które się rodzi w Polsce oprócz 1.000zł becikowego dostaje 20.000zł długu do spłacenia…
dobrze czujesz temat gabon 🙂
… a ten kraj to chyba Islandia 🙂 ale oni ogrzewali chodniki wodą z ciepłych źródeł, których mają pod ziemią pod dostatkiem.
W uzupełnieniu do mojej wcześniejszej pisaniny w temacie „Jak to z tym OFE było naprawdę” kolejna porcja, potwierdzająca prawdziwość twierdzeń, że „Inni szatani byli (tu) wtedy czynni” i że nie chodziło wcale aby dobrze zrobić przyszłym emerytom.
Bez pełnej jasności co do motywów i założeń ówczesnych inspiratorów i naszych „twurcuf” systemu OFE, trudno świadomie i rzetelnie dyskutować o proponowanej reformie OFE. W tym również w temacie OFE a giełda.
W rozmowie o OFE , z Andrzejem S. Bratkowskim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, ekonomistą, współpracownikiem Balcerowicza, którą opublikowano w biuletynie PO, pojawił się taki oto szczery do bólu fragment.
„Jaka była filozofia przy tworzeniu reformy, żeby dzielić składkę na ZUS i OFE?
Ludziom stworzono iluzję, że ta część offoska nie jest państwowa, a pieniądze mogą tylko rosnąć. Szczerze całkiem powiem, że jak w latach 90 przyjechali eksperci z Banku Światowego i powiedzieli, że mają taki świetny system, dzięki któremu nasze problemy znikną, a na dodatek będziemy mieli większe bezpieczeństwo emerytur, większą stabilność gospodarczą, bo dzięki temu jeszcze rynki finansowe nam się rozwiną, to kupiliśmy to z miejsca.
Mogę teraz o sobie powiedzieć, że gdyby przyszedł Lepper i mi to powiedział, to ja bym cztery razy oglądał pod światło czy to jest prawda, ale w połowie lat 90. eksperci z Banku Światowego byli dla nas autorytetami, a ich propozycja intuicyjnie wydawała się superpomysłem, więc od razu uznaliśmy, że warto to robić.
To, co mnie szczególnie przekonywało to to, że jeżeli część składek wejdzie do tej części kapitałowej, to w przyszłości rząd nie będzie musiał płacić całych emerytur, tylko tę część zusowską, czyli 3/5.”
http://www.mazowiecki.platforma.org/ostrowski/aktualnosci,,13760,powiatowe.html
Bo oni wtedy (ówcześni decydenci) byli tacy surowi w temacie (zresztą nie tylko tym) oraz mieli taki kompleks Zachodu, że z otwartymi japkami łykali bezkrytycznie każdą propozycję, która wyszła od zachodnich doradców, ekspertów z różnych „brygad Marriotta”, w tym rownież typów spod ciemnej gwiazdy.
A na potwierdzenie tego, że obecna reforma OFE to był planowany manewr ratunkowy rządu, ocierający się niemal o przekręt (bo co innego mówimy a co innego robimy) świadczy choćby ostatnia wypowiedź Piotra Kuczyńskiego, z jego bloga – wątek „Ostatnie słowo” (o OFE jest tam też kwestia OFE a giełda) –
Kuczyński był zaproszony do Belwederu na prezydencką debatę ekspertów w sprawie reformy OFE.
„Stwierdzę tylko, że zdefiniowana składka to sukces reformy, ale oczywiście sukces dla budżetu państwa, nie dla emerytów, którzy będą dostawali bardzo małe emerytury (zarówno z OFE i bez OFE).
O to przecież w tej reformie chodziło, czego społeczeństwo z całą pewnością nie zrozumiało. I taka to była ta umowa społeczna, o której tak dużo wszyscy mówią. Umowy zawierane z zamiarem wprowadzenia jednej strony w błąd są z mocy prawa nieważne.”
http://kuczynski.blogbank.pl/
Na tym kończę ten wątek, mając niepłonną nadzieję, że wreszcie różni niewierni Tomasze oraz rzesze ufnych naiwnych (którzy wierzą gadającym głową w TV) wyzbędą się wszelkich złudzeń i wątpliwości w tej kwestii.
Bo mówią, że prawda nas wyzwoli, nawet prawda podana po latach.
PS
Dziś obaj panowie ekonomiści, nie zaliczają się do przaśnych, b(l)ogoojczyźnianych oszołomów i raczej wiedzą co mówią.
Ej, ale Kuczyński gada bez sensu. Nie ma czegoś takiego jak „sukces budżetu państwa, nie dla emerytów” – od ZBANKRUTOWANEGO państwa emeryci dostaną nie emerytury, a g…
Dlaczego nie umiemy postrzegać państwa jako dłużnika, a emeryta jako wierzyciela? Czym problemem jest dług emerytalny w wysokości kilkukrotności PKB?? Czy aby tylko państwa i podatników?