Planowałem notkę na temat powiązań rynków na finał kwartału, ale okres urlopowy nie sprzyja blogowaniu, więc nieco spóźnione podsumowanie wydarzeń z wnioskami, które powinny być aktualne również w kolejnym kwartale.
Zacznijmy od tezy, która między innymi moją skromną osobę zaniosła na rynek surowcowy. Od lat uznawało się, iż poważna część rynków towarowych ma negatywną korelację z rynkami akcji, co w praktyce konstruowania portfeli czyniło je atrakcyjną alternatywą dla inwestorów. Jeśli przypomnicie sobie Państwo książkę Johna Murphy’ego „Międzyrynkowa analiza techniczna”, to bez trudu traficie na ideę, iż rynki towarowe są atrakcyjne właśnie dlatego, iż trendy nie nie pokrywają się w prosty sposób z trendami na rynkach akcji.
Z perspektywy końca ostatniego kwartału każdą z tych idei trudno będzie utrzymać. W istocie rynki towarowe, lub mniej szeroko, surowcowe „chodziły” razem z rynkami akcji a rynki akcji z rynkami surowcowymi. O ile wpływ surowców na akcje daje się powiązać np. przez wagę spółek surowcowych w indeksach, to już wpływ rynków akcji na surowce wymagałby większej ekwilibrystyki fundamentalnej i odwołania się do dynamiki PKB.
Rzućmy okiem na wykres obrazujący kondycję trzech rynków – niemieckiego DAX-a, kontraktu na ropę i kontraktu na złoto (wykres 6-godzinowy obejmujący trzy ostatnie miesiące od dzisiaj w tył). Wybór nie jest przypadkowy. Złoto ma opinię towaru zabezpieczającego przez spadkami na innych rynkach, ropa jest dziś synonimem kondycji globalnej gospodarki a niemiecki DAX jest indeksem,w którym surowce nie odgrywają poważnej roli.
Złoto zachowywało się lepiej od ropy czy DAX-a, ale korelacja pomiędzy wykresami jest czytelna. Każdy, kto liczy korelacje pomiędzy rynkami nie będzie musiał przekopywać danych, by uznać, że niewiele dało się tu ugrać w kontrze do innego rynku. W istocie kluczem do wszystkich tych rynków było ryzyko a nie jakaś iluzoryczna atrakcyjność na tle pozostałych. Ten sam schemat zobaczycie Państwo na wykresie kontraktu na złoto połączonego z DAX-em i amerykańskim S&P500. Znów widać, iż jakaś siła kazała zachowywać się tak samo a zarazem inaczej niż przewiduje teoria.
Nie byłoby tej notki, gdyby nie klient biura, który postawił pytanie – raczej ogólnie rzucone do środowiska komentatorów i analityków – jak dużo i często można mówić o postrzeganiu ryzyka, awersji do ryzyka czy wreszcie większej akceptacji dla ryzyka. Zgadzam się, to jest nudne, ale tak długo, jak większość ważnych banków centralnych świata będzie rozdawała pieniądze za darmo a perspektywy podwyżek stóp procentowych będą się oddalały, tak długo komentatorzy będę nudzili o ryzyku ignorując klasyczne tezy o tym, że surowce są lepsze od akcji czy też akcje lepsze od surowców.
Oczywiście wykresy czasami kłamią swoją oczywistością, ale każdy, kto w ostatnim kwartale próbował coś ugrać w kontrze do innego rynku miał trudne zadanie. Ropa, złoto, miedź były w ostatnim czasie tą samą klasą aktywów, co akcje. Właściwie jedynymi rynkami, które pozwalały grać w przeciwieństwie do akcji i surowców były poszczególne pary walutowe i ożywione niespodziewaną hossą papiery amerykańskiego rządu federalnego. Nie nazywałbym tego końcem świata, jaki znaliśmy, ale kolejną szpileczką przekłuwajacą w balonik prostych przewidywań.
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
No cóż stara nauka mówi ,że jak wszystko drożeje jednocześnie to na rynku nie jest dobrze.
Jeśli globalnie tak sie dzieje pewnie nie jest dobrze w tej skali.
Ryzyko rośnie i jakby co nie ma gdzie uciec.
No, Adam czas chyba wrócić do staruszka Murphy’ego 🙂
I dokladnie sobie przypomniec co pisał już z nieco dłuższej perspektywy (Twojej) obecności na rynku.
Najpierw jednak zastrzezenie. Miedzyrynkowa jest tym rodzajem ksiazki o AT, w której musimy wierzyc autorowi na słowo i zaufać dobranym obrazkom. Murphy probuje pokazac pewne zaleznosci i relacje, ale nigdy nie maja one za sobą obliczen i statystyk, są raczej „obserwacjami”. Stąd czesta konfuzja w rodzaju „wlasciwie te rynki poruszają się przeciwnie, ale trzeba pamiętać o przesunięciu”. Z tym, że jak bysmy przesuneli wykresy jeszcze bardziej, to sie okaze, ze rynku poruszaja sie tak samo.
A teraz wroce do tego co zacząłem: „Oba rynki (indeks CRB i Do JOnes w latach 1985-1989 – to niezbyt długo prawda?) mogą się poruszać w tym samym kierunku, czasem jednak ich trendy są przeciwne.
[…] Normalna kolejność wydarzeń na tych rynkach wygląda następujaco: szczyt na rynkach towarowych poprzedza zwykle dołek akcji. Jednak przez pewien czas oba rynki spadają jednocześnie. W końcu akcje rozpoczynają hossą Mimo wzrostów cen akcji, rynki towarowe spadają nadal i dopiero po jakims czasie rozpoczynają trend wzrostowy”
To tyle
Przepraszam Grzegorz, że dopiero teraz, ale ostatnio jestem w niedoczasie.
Nie ukrywam, że dla mnie MAT, to jedna z najgorszych książek o AT, jaką czytałem i właściwie jestem uprzedzony do tej książki. Nic mi się tam nie zgadza. Właściwie czytam ją po to, żeby wyszukiwać uproszczenia i naciągane tezy, ale nie zmienia to faktu, że to była jedna z pierwszych książek w Polsce pokazująca surowce, jako alternatywę do rynków akcji i stąd odwołania do niej, jako symbolu.
>czasem jednak ich trendy są przeciwne.
>normalna kolejność wydarzeń na tych rynkach
gdybym nie wiedział, że to ty tłumaczyłeś tą książkę, to uznałbym, że tłumacz miał problem z logiką. Przecież z tych dwóch zdań wynika tylko jedno (to zresztą charakterystyczne dla tej książki) – „generalnie to X ale czasami bywa Y”.
To wlasciwie nie jest ksiazka o AT, tylko o tym, ze miedzy rynkami zachodzą rozne zwiazki. A pozniej próba na siłę wymyslenia, gdzie jest przyczyna a gdzie skutek. Do tego najwiekszym problem jest wlasnie owa „uznaniowosc” – moze wzrosnie, moze spadnie. Bo ona jest czysto obserwacyjna, nie poparta jakimis dokladniejszymi analizami
No ładny mi staruszek ten Murphy! No chyba, że uwaga ta odnośi sie do książki wydanej w 1991 roku, bo niektóre książki starzeją się szybciej niż ludzie. Zrestą ja, jak miałem lat 18 to mi się jedna fajna 21 wydawała za stara, ale dziś już dojrzałem, dojrzałem że to była właściwie małolatka. Tak to się z wiekiem zmienia optyka.
No i staruszek Murphy z uśmiechem wręcza klucz, do zrozumienia zależności międzyrynkowych. Też życzliwy uśmiech zapewne przygasnie mu trochę jak się dowie, że krytykują go za leciwą już nieco książkę, która przecież doczekała się w 2002 nowego uaktualnionego, uzupełnionego i poprawionego wydania. Pod zmienionym tytułem „Intermarket analysis: profiting from global market relationships”, zresztą bardzo pochlebnie przyjętą przez rynek.
Na przykład branżowe pismo „Stock and commodities” określiło ją jako „niezrównana” („unparalleled”)!
Chyba Najwyższy czas by i u nas ją wypuśić, bo stara zatrzymała się na 1987 roku, a przeciez od tego czasu sporo się na rynku nawyrabiało, potrzebna jest więc nowa prawda czasu no i prawda ekranów.
Dla zainteresowanych, podaję poniżej link do wywiadu z J.J Murphym, w którym dzieli się swoim spojrzeniem na kwestie powiązania rynków i punktem wyjścią pogladów, wyrażonych w tej książce.
http://www.financialsensearchive.com/transcriptions/2003/Murphy_John.html
Mi się wydaje, że sequel tylko pogrąża metodę zastosowaną w pierwszej książce. Punktem wyjścia jest teza, że świat się zmienił, więc metody trzeba zmienić. Tylko w ten sposób, to tak w 2015 będzie trzeba napisać kolejną książkę, tym razem w kontekście zmiany w globalnej strukturze popytu na długu i towary.
Nie da się ukryć, ze świat się zmienił, ale historia lubi się powtarzać, bo tak toczy się koło dziejów, więc kto wie jak to bęedzie za rok, pięć lub dziesięć lat.
Jak mówi powiedzenie „Lasy rzedną, świat się zmienia, coraz trudniej o jelenia”. Chociaż, tych ostatnich wciąż nie brakuje, bo są pod ochroną (MIFiD).