Nie chciałbym Państwa zmuszać do czytania o rynku w świąteczny dzień, więc dziś proponuję zabawę pytaniami pośrednio łączącym się z naszymi sporami o prognozowanie.
Które z pytań jest dla Ciebie ważniejsze: Co się stanie? czy Jaki wpływ będzie na mnie miało to, co może mi się przydarzyć?*
* pytania zaczerpnąłem w książki, w której ich konsekwencje rozważane są w nieco innym niż giełdy kontekście. Oczywiście ujawnię źródło w komentarzu pod tekstem, ale dam Państwu czas na pobawienie się nimi.
24 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Oczywiście, że pytanie „Jaki wpływ będzie na mnie miało to, co może mi się przydarzyć?” jest najsensowniejsze.
Łączy się ono z Risk i Money management. W każdej dziedzinie od budżetu domowego po trading (giełdy i otc) lub inwestycje (PE/VC/seed) to pytanie umożliwia podjęcie własciwych kroków.
Co się stanie? – cytując słowa z filmu e `wszystko się może zdarzyć wielkie odkrycie – Jasne, kur… że wszystko się może zdarzyć…`
http://www.youtube.com/watch?v=oRsytNe9EYc
Jeszcze jedno – skoro wiemy jak jest, to dlaczego jest jak jest?
Jeśli ktoś jeszcze nie zajarzył to chodzi o te wszystkie stanowiska typu: „doradca klienta zamożnego”, doradca private banking, analityk i komentator giełdowy, ktory pieknie potrafi opisać co sie stalo i dlaczego akurat spadlo albo wzrosło.
Chłop oderwany od pługa powiedziałby – Panocku, oni po prostu wciskają produkty, a skad maja wiedziec co bedzie w przyszlosci? Przeciez sami by woleli na tym zarobic.
Oczywiście, że to drugie. Ja stawiam je sobie w ten sposób: „A co jeśli?”
Jeżeli odpowiem sobie na to pytanie, to nie muszę już zadawac tego pierwszego, bo już wiem co się stanie; już wiem, że wróg nadal może mnie pokonać, ale nie jest w stanie zadać mi decydującej klęski, i to mi wystarczy – w tym sensie znam przyszłość.
Przewidywanie jest bardzo trudne – zauważył kiedyś fizyk Niels Bohr – zwłaszcza przewidywanie przyszłości.
Pzdr
@exnergy
„Jest jeszcze jeden powód, dla którego lepiej inwestować za pośrednictwem funduszu niż samodzielnie – masz kogo winić w razie wpadki” R.Wanger
Mozna to przeniesc rowniez „jest jeszcze jeden powod dla, ktorego warto korzystac z uslug doradców finansowych/komentatorów…”
A powaznie. Uwielbiamy rozmywac wlasną odpowiedzialnosc, dlatego korzystamy z usług doradców. Roznej masci. A oni w większości powtarzają „to fantastyczny wybór”, gdy rozwazamy rozne opcje – bez wzgledu na to, czy beda to nowe firanki, samochod, fundusz czy cokolwiek innego
„Uwielbiamy rozmywac wlasną odpowiedzialnosc, dlatego korzystamy z usług doradców.”
Serio? Jeśli to prawda, to jestem dziwakiem:)
„Które z pytań jest dla Ciebie ważniejsze: Co się stanie? czy Jaki wpływ będzie na mnie miało to, co może mi się przydarzyć?”
A skąd wiem, co moze mi się przydarzyć? Przydarzyć się może wszystko.
Gdybym wiedział, jaki to może mieć wpływ na mnie co się może przydażyć, wiedziałbym takze co się stanie.
Ja wiem jak mam się zachować w konkretnej sytuacji, to wystarcza do życia.
Lucek, poza psychologią społeczną, jest jeszcze psychologia różnic indywidualnych. Ale one się na siebie fantastycznie nakładają.
Proponuję „to think outside the box” i zadać pytanie:
Jak mogę ograniczyć ryzyko tego, co może mi się przydarzyć?
Po prostu nie flirtować z sąsiadką.
Pytania pochodzą z książki „Zawsze masz szansę. O roli przypadków w życiu”. Jak często bywa polskie tłumaczenie tytułu ma mało wspólnego z oryginałem (Chances Are . . .: Adventures in Probability), ale to mniej ważne.
Nie ukrywam, że też opowiadam się za zadawaniem drugiego pytania, choć godzę się z potrzebą ludzi zadających pierwsze pytania. Myślę, że jednym z problemów jest to, że w dominującym na rynkach i nie tylko tematem jest właśnie przewidywanie. Oczekuje się przepowiedni a za mało energii idzie w to, jakie to będzie miało konsekwencje i – nie mniej ważne – co można z przepowiednią zrobić.
Jeśli mamy rekomendację „sprzedaj spółkę A”, to przecież nie znaczy to, że mamy sprzedawać spółkę A – równie dobrze możemy ową rekomendację wykorzystać do kupna na przecenie. Sama prognoza jest tylko impulsem do gamy działań, które mogą być zupełnie inne niż wskazuje to rekomendacja. Ważne jest to, co X chce zrobić. Weźmy np taki program: X zaplanował, iż na jego koncie IKE w portfelu ma być 5 procent w akcjach A. Rekomendacja sprzedaj i potencjalna przecena po takiej rekomendacji jest okazją do kupna taniej a nie powodem do sprzedawania.
Dlatego podobał mi się ostatnio tekst Tomasza Pruska w Gazecie, który zamiast uprościć troszkę namieszał pojęciami i związkami pomiędzy faktami (ryzyko kursowe, związek bessy i hossy z talentami zarządu), ale generalnie pokazał inne od dominującego spojrzenie na inwestycje. Zamiast koncentrować się na tym, ile PZU da zarobić na debiucie (to kolejny sport naszych gazet, kto przewidzi ile wzrośnie na coś otwarciu) pokazał alternatywne scenariusze działań dostępne dla krasnali.
http://wyborcza.biz/finanse/1,105726,7861708,Co_zrobic_z_akcjami_PZU__Sprzedac_czy_czekac_i_liczyc.html
@ a stanczak
Z niezbyt jasnego sposobu sformułowania tych pytań coś tak mi wynikało, że możemy miec do czynienia z nieadekwatnym tłumaczeniem, ale nie chciałem psuć zabawy i pytać przedwcześnie.
Uwaga odnośnie translacji tytułu zdaje się utwierdzać, mnie w moich wątpliwościach. Dlatego też mam prośbę o podanie w którym rozdziale książki występują te pytania, to sprawdzę w oryginale, oraz podanie małego namiaru – początek, środek, koniec, itp.
PS
Tak na marginesie, mam małe spostrzeżenie,że chyba koniec świata jest już blisko.
Chodzi o to, że autorzy dyskursu o szansach i prawdopodobieństwie Kaplanowie to:
on – studiował historię Europy na Harvardzie, potem zajmował się scenariuszopisarstwem i był związany z produkcją filmów dla różnych instytucji,
ona – z wykształcenia archeolog klasyczny, uczyła w szkole historii, łaciny, greki, matematyki i biologi.
A tak na marginesie, jeśli ludzie książki piszą to może i ja spróbuję, na przykład o ichtiologii albo o życiu podwodnym w morzach i oceanach!
Chances are, bo lubię ryby, uczyłem dzieci pływać i zbierać muszelki, podziwiam delfiny i najbardziej lubię wylegiwać się na nadmorskich plażach i obserwować cuda natury, naprzykład te opalone dziewczyny w mini bikini.
Rozdział 9 Prognozowanie – szukałbym w okolicach 20 strony tego rozdziału albo kilka stron przed jego końcem. W polskim tłumaczeniu akapit zaczyna się „Probabilistyczne myślenie o pogodzie…” i dalej idą te dwa pytania
W kwestii wykształcenia autorów – uczelnie zagraniczne wyglądają inaczej niż polskie. Oni mają ciekawy dorobek w pomaganiu ludziom w zrozumieniu matematyki.
Tu ich fundacja i inne książki: http://www.themathcircle.org/booksarticles.php
Myślę, że jednym z problemów jest to, że w dominującym na rynkach i nie tylko tematem jest właśnie przewidywanie. Oczekuje się przepowiedni a za mało energii idzie w to, jakie to będzie miało konsekwencje i – nie mniej ważne – co można z przepowiednią zrobić.
„Bez względu na liczbę dowodów na to, że jasnowidzów nie ma, frajerzy zapłacą, aby ci zaistnieli.” Scott Armstrong
(jeszcze dorzucę do tego co pisze Adam o autorach. To co w Polsce od lat obowiązuje czyli podział na humanistów i umysłyu ścisłe to jest jakiś koszmar. W konsekwencji pierwsi uważają, że są zwolnieni z logicznego myślenia i podstaw matmy/statystyki itp, a drudzy uważają, że mają dysleksję i nie muszą z tym nic robić”. Więc ten nacisk na rozumienie nauk ścisłych, a wlasciwie metody naukowej w krajach rozwiniętych pozwala pisac ksiazki o ryzyku i psychologom i przyrodnikom i filozofom. Bo w każdym wypadku ten problem się pojawi.
A jeszcze jako anegdotkę dodam (troche nawiązując do podsmiewania się z filozofii), moj znajomy kilka lat temu złozyl aplikacje do firmy bedacej depozytariuszem hedge fundów w Irlandii. W CV nie napisał, ze studiował filozofię (również). Wyszło to w trakcie rozmowy i rekruterka, zapytała czemu to ukrył. Na co jej odpowiedział, że w Polsce zamieszczenie tego w CV skladanym do pracy w instytucjach finansowych było rownoznaczne z podziekowaniem za rozmowe. Na co ona mu odpowiedziała, ze to absurd, bo przeciez po studiach filozoficznych przede wszystkim potrafi myśleć.)
@GZalewski
Pana znajomy postępował całkiem racjonalnie, w Polsce rynek pracy należy do pracodawcy i CV podlegają rygorystycznemu przesiewowi. Dawno temu, kiedy jeszcze wysyłałem CV do różnych instytucji, czytałem poradniki rekruterów, co wpisywać do aplikacji, a czego wpisywać nie wolno. Pamiętam, że pewien kandydat został odrzucony za wpisanie w hobby: taekwondo, bo podobno to wskazuje na agresywność. 😉
W oryginale jest tak, strona 229, wydanie Pingwina:
„Probabilistic reasoning about weather means a shift from asking
“What will happen?” to considering “What difference does what could happen make to me?” This is an obvious calculation for catastrophe, but it also extends into the normal variety of days: cool or balmy, damp or dry.”
Trzeba przyznać, że to drugie pytanie – “What difference does what could happen make to me?”, jest bardzo dziwnie sformułowane i według mnie brak w nim znaków interpunkcyjnych.
Tym, nie mniej, moim zdaniem, tłumacz nie stanął tu na wysokości zadania i za bardzo puścił tu lejce fantazji, czyli zadziałała tu tak zwana „licencja transatlantica”.
Tłumaczenie – „Jaki wpływ będzie na mnie miało to, co może mi się przydarzyć?, nie tylko nie oddaje istoty pytania, czyli nie tylko nie przybliża ale nawet go oddala, można powiedzieć.
Według mnie, jego sens powinien być mniej więcej taki: „Jaką różnicę robi dla mnie to, co może się wydarzyć?”. A wpływ i różnica to, w tym kontekście, dwie różne rzeczy, zmieniające, co nieco, sens tego pytania. Co o tym sądzicie ?
PS
Panowie, przyjmuje Wasze poglądy w kwestii wszechstronnego, wykształcenia klasycznego, i zgadzam się że w szkołach na zachodzie bardziej uczą myśleć i kładą nacisk na rozumienie niż u nas.
Wycofuję się więc, z podkulonym ogonem, ze swojego kwestionowania ich przygotowania do napisania książki, relacji z wyprawy w krainę prawdopodobieństwa.
Czy jednak, Waszym zdaniem, wyklucza to moją możliwość (socjalistycznego magistra ekonomii), do napisania wspomnianej książki o cudach życia pod i nadmorskiego, oraz połowach różnych brzanek i foczek ?
dla problemu odróżnienia skłonności do skupiania się X-a na prognozie i konieczności skupienia się na konsekwencjach wydarzeń dla X-a tłumaczenie ma mniejsze znaczenie.
Temat książki wykracza poza możliwości mojej oceny, ale osobiście uważam, że wiedza jest w książkach a nie w szkołach, więc nie widzę problemu w pisaniu Widzę problemem innego typu – czy koszty czasowo-finansowe poniesione na napisanie tej książki przyniosą jakieś zyski. Jeśli nie, to poświęciłbym czas na spacery po plaży z puszeczką zimnego piwa.
I jest to rosadna postawa, bo zimny nektar chmielowy może skutecznie ostudzić gorącą głowę i emocje związane z obserwacjami cudów natury.
No i nie da okazji do pokazania prawdy zawartj w książkach (czekowych), lektura których może okazać się niestrawna, dla miłośników ryzyka i przygody.
poprosiłem zawodowego tłumacza, jak by ugryzł to pytanie.
Dostałem
„Co to DLA MNIE za różnica, / Jaką robi MI różnicę, / Czy to DLA MNIE ważne, co się stanie?”
Może ktoś połączy pytanie z kontraktem FW20H11,
rok do przodu, niska płynność..
nic tylko siąść i medytować…
🙂
Te 2 pytania, to w zasadzie jedno pytanie, ponieważ stopień niewiadomej jest podobny. Od tego co sie stanie, będzie zależało to, jaki To będzie miało na mnie wpływ. Ale generalnie w kontekscie inwestowania to chyba źle postawione pytania. Mnie sie wydaje, ze poprawniej byłoby zapytać – co zrobi twój system/strategia jeśli stanie sie to lub to (nie ważne co)
@ copy
Pytanie „co zrobi twój system/strategia jeśli stanie się to lub to (nie ważne co)” jest faktycznie ważne.
Ale dużo ważniejsze, jest dla mnie, pytanie „co zrobię/jak się zachowam jeśli stanie się to lub to (ale ważne co)”
Dał już na nie racjonalną odpowiedź Lucek pisząc:
„Przydarzyć się może wszystko…… Ja wiem jak mam się zachować w konkretnej sytuacji, to wystarcza do życia.”
I o to właśnie chodzi, bo przydarzyć może się wszystko, na przykład pomyłka „grubego palca”, itp z rozmaitymi konsekwencjami.
W takich sytuacjach systemy i roboty głupieją, więc jeśli gramy w pełni mechanicznie, to głupiejemy i my.
Ostatecznie powinien chyba decydować człowiek, w oparciu o kilka
przesłanek, a wtedy mamy wikększą szanse na – rachu ciachu i po krachu.
Pingback: Frankie
Szukam formuły dla „deli deli napisał” na czas bieżący. Zapamiętałem pilnie z czasów edukacji filozofa greckiego Pitakosa,który filozofował o znaczeniu w życiu pory właśwciwej.
Wśród modnych asocjacji przyjmuję bez sprzeciwu sztukę wojenną i sztukę inwestowania. Ale gdy po Warszawie krążyły anegdoty z tej analogii, nigdy nie słyszałem o przykładzie Jagiełły, który w czasie swego panowania i dowodzewnia wojen nie przegrywał. Tem bardziej głucho było o tym jak mało komfortową była sytuacja króla Władysława;”Wiele złośliwych plotek o królu Litwinie obijało się o uszy młodego rycerza, a najwięcej mieli Jagielle do zarzucenia ci, którzy go nigdy nie widzieli, albo taż tacy, którym groził gniew królwewski za ich przewiny. ( z „Zawiszy Czarnego” Stefana M.Kuczyńskiego,Katowice1980).
Ziemia potrząsa lasem pod Buckingham, więc sprawdżcie przyjaciele Jacka Londona, którzy z przyjemnością opuszczacie murowane wieże i murowane miasta,czy ruch tektoniczny z tego cyklu nie powróci jutro w sobotę. Do poniedziałku inwestorzy będą się mogli oswoić ze złą informacją a najszybszy książę kontraktów przystąpi do kontenera ze szparagami. Wkroczy na ziemię znaną,testowaną onegdaj przez PEKAO SA w czasie debiutu i ziemię samodzielną, aż do czternastego lipca w czasie kryzysu rosyjskiego roku 1998.
Niech przyjaciele Jacka nie wypatrują Białego Kła z nosem przy szybie panoramicznego okna, nie wyczekują w pobliżu wysokich skał 23 lipca.