Po serii barier typowo psychologicznych mamy do rozważenia bardziej techniczną. Co oznacza, że łatwiej się z nią zmierzyć bo wystarczy kartka papieru i znajomość podstaw matematyki aby rozwiać niebezpieczne złudzenia.
Tak oto Steenbarger rozpracował pułapkę związaną z zarządzeniem kapitałem:
8. Trader, z którym ostatnio rozmawiałem powiedział mi, że zamierza grać bardziej agresywnie, robiąc większą ilość transakcji. Częstsze tradowanie niekoniecznie znaczy agresywniejsze a z pewnością nie jest rozważne. Trading bardziej agresywny oznacza natomiast lokowanie więcej kapitału narażonego na ryzyko w kierunku sprawdzonych i przetestowanych strategii. Znaczna część inwestorów skorzystałaby na tradingu z mniejszą ilością transakcji *i* bardziej ?agresywnym”.
Skłonność do mnożenia ilości transakcji kosztem czasu ich trwania to niemal powszechne zjawisko wśród tych początkujących inwestorów, którym udało się zarobić na giełdzie już na starcie, szczególne na akcjach w czasie hossy (bo takie zwykle są początki). Nie inaczej było podczas tej ostatniej zakończonej rok temu. Zwykle samodzielnie odkrywają oni coś co profesjonaliści nazywają ?timing” czyli częste zmiany pozycji w zależności od koniunktury. Najpierw korekty wzrostów zaczynają uwierać psychicznie co jest normalne – człowiek naturalnie dąży do ochrony własnego kapitału, a dodatkowo, i to nieświadomie, ma skłonności do szybkiego kasowania zysków (teoria perspektywy). Potem dochodzi do wniosku że przed każdą korektą wystarczy sprzedać akcje by odkupić je taniej. Kiedy do gry włącza się jeszcze adrenalina i pojawiają groszowe akcje o dużej zmienności, inwestowanie zamienia się w sprint.
Swoistym wyznacznikiem takiego sportowca jest fakt, że pozbywał się już kapitału gdy jeszcze nie zaczęła się bessa. Wystarczy pooglądać fora z tamtego okresu albo blogi z transakcjami. To byli niestety właśnie ci wyczynowcy, którym wydawało się że agresywnie znaczy często. Ale nie bez winy w wykreowaniu takiego podejścia są analitycy. Z jednej strony ci techniczni, którzy mnożąc na wykresie wskaźniki kreują złudną otoczkę intensywnego tradowania. Z drugiej ci od ?wydarzeń” (bo nie fundamentów), którzy pisząc o trendach jednocześnie rozdmuchują jednorazowe dane, wyniki czy zdarzenia około giełdowe do rangi ?wszystko albo nic” co ma dać pozory konieczność reakcji na nie. Ale wierzę, że czytający nasze blogi bez trudności rozpoznają te zabiegi jako niewiele warte i już dawno doszli do wniosku, że ostateczny, dodatni rezultat na rachunku jest wynikiem tylko i wyłącznie NASZYCH WŁASNYCH konsekwentnych, przemyślanych oraz, mam nadzieje, sprawdzonych/przetestowanych działań : – )
Trochę przez przekorę napiszę, że i Steenbarger i jego rozmówca-inwestor mieli rację w przytoczonym na wstępie cytacie. Myślę, że taką tezę jestem w stanie obronić i postaram się to zrobić w sposób jak najprostszy poniżej.
Aby większa ilość transakcji przyniosła dodatkowy zysk muszą być spełnione przynajmniej 2 następujące warunki:
1/ dodatnia wartość oczekiwana strategii
2/ średni zysk netto z transakcji (a więc w rezultacie i wartość oczekiwana) nie może być istotnie mniejszy po zwiększeniu ilości transakcji.
Ad.1/ Wartość oczekiwana (W.O.) to przypomnę nieco opisowo:
W.O. = (trafność procentowa transakcji zyskownych pomnożona przez średnią wielkość transakcji zyskownej) minus ( trafność procentowa transakcji stratnych pomnożona przez średnią wielkość transakcji stratnej)
Ma absolutną rację Steenbarger, że agresywność można zastosować tylko wobec tych strategii, w których historyczna i realna wartość oczekiwana jest dodatnia. Bez problemu da się ustalić i przetestować a nawet dopasować ową wartość w transakcyjnych systemach komputerowych. W przypadku strategii intuicyjnych, czyli tych gdzie pozycję zajmuje się i zamyka wg własnego uznania/czucia, możemy mieć tylko nadzieję, że uda nam się zrealizować pozytywną wartość oczekiwaną ponieważ nie da się jej ustalić w odniesieniu do cen z przeszłości. Nie lepiej wygląda to w przypadku Analizy Technicznej. Tutaj pozytywną wartość możemy jedynie szacować ale z bardzo dużym błędem, tym większym im bardziej subiektywna metoda. Jest to wynikiem przynajmniej dwóch powodów: pierwszy – trading realny różni się od tego co wydaje nam się , że widzimy na podstawie historii zapisanej na wykresach (to tzw. hindsight bias do którego wrócę wielokrotnie), drugi – tylko ciągłe i konsekwentne użycie danej metody A.T. zapewnia jej przewagę nad rynkiem. Jeśli raz użyjemy jakiś wskaźnik, kolejny raz formacji, a kiedy indziej układów świec japońskich to wynik końcowy będzie tylko przypadkiem losowym lub szczęściem o ile skończy się wszystko zyskiem.
Nie wiemy jaką metodę stosował ów inwestor ale zakładam, że nie był pewien czy jest zyskowna (dodatnia wartość oczekiwana) skoro Steenbarger zamiast ilości proponuje mu sprawdzenie jakości.
Ad 2/ Tu matematyka jest jeszcze prostsza.
Jeśli zwiększymy ilość transakcji kosztem zmniejszenia średniego zysku z każdej to oczywiste jest, że zysk końcowy może wcale nie wzrosnąć. Pytanie jak zwiększyć ilość transakcji by nie pogorszyć średniego zysku uzyskanego w każdej z nich? To wcale nie jest proste. Można to zrobić przez zmianę samej metody, stosowanie systemu komputerowego jest w tym nieocenioną pomocą, ale w wielu przypadkach manipulacja stopami lub parametrami nie daje oczekiwanej poprawy bez pogorszenia stabilności. Możemy jednak zrobić coś dużo prostszego skoro nasza strategia działa poprawnie – zastosować ją na innych, dodatkowych instrumentach. Albo stworzyć drugą strategię i zastosować na ten sam instrument, w który już inwestujemy. Poza kilkoma wyjątkami, w obu przypadkach oznacza to tylko jedno – zwiększenie ilości transakcji wymaga większego kapitału będącego aktualnie w grze a więc wyjście, które sugeruje Steenbarger!
Zrozumiała wydaje się być w tym kontekście jego porada – zwiększenie ilości transakcji albo wielkości pozycji tam, gdzie nie ma pewności że strategia jest zyskowna, prowadzi tylko do jednego – szybszej utraty kapitału!
–* Kathay *–
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
W przypadku stosowania tej samej strategii na dwóch różnych instrumentach należałoby jeszcze sprawdzić korelację pomiędzy historycznymi wynikami, jeśli jest wysoka, to z jednej strony w przypadku "dobrej passy" będziemy więcej zarabiać, z drugiej – gdy system się rozleci na jednym instrumencie to i na drugim zapewne pójdzie na dno, a wtedy lipa…
"Bez problemu da się ustalić i przetestować a nawet dopasować ową wartość w transakcyjnych systemach komputerowych" – w tym cały problem, w "dopasowywaniu". A przecież w gruncie rzeczy każdy system, nawet ten "mechaniczny", jest intuicyjny (bo parametry określamy sami, często naginając wirtualny/historyczny "wynik" dla poczucia komfortu psychicznego)…..
intuicyjnie to można posługiwać się czyms co przyjmujemy na "wiarę"…
najprostszy test na choćby na danych historycznych jest więcej warty chyba niż "wiara"…
trudno posługiwać się narzędziem do wbijania gwożdzi tylko dlatego że "ktoś" powiedział że te gwożdzie wbija…pierwsze próba może skończyć się tragicznie…
testy to nie system mechaniczny to wstęp…a próba optymalizacji to jedno z wielu narzędzi…ale narzędzi znanych…a nie "ktoś tak powiedział" 😉
system testing to w zasadzie jedyne obiektywne narzędzie do sprawdzenia czy dowolny pomysł na rynek działa
"system testing to w zasadzie jedyne obiektywne narzędzie do sprawdzenia czy dowolny pomysł na rynek działa"
A ja się uprę……."obiektywne narzędzie"? Fakt, odpowiednio optymalizując – działa. Zgadzam się, że test na danych historycznych jest wart więcej niż "wiara", ale najważniejsza (przynajmniej moim zdaniem) jest zdolność do szybkiej rezygnacji z nieskutecznego systemu (który sami "wypieściliśmy" na danych historycznych). Co oczywiście nie oznacza, że system testing jest nieprzydatny – w zasadzie dla wyznawców "mechaniki" to jedyny probierz:)
"w zasadzie dla wyznawców "mechaniki" to jedyny probierz:)"
akurat…
sam jestem mechanikiem – dla mnie jedynym probierzem, czy obiektywnym narzędziem jest real-time.