Do poprzednio prezentowanych pierwszej i drugiej części pracy o zarządzaniu prostymi technicznymi strategiami chciałbym dodać kilka własnych ocen, propozycji i porad.
Kwestia pierwsza padła już w komentarzach czytelników – ile w całkiem niezłych wynikach taktyki przełączania między strategiami ma swój udział optymalizacja czyli wybór potencjalnie najstabilniejszych obszarów działania podczas testów danych historycznych?
I tutaj mamy do czynienia z 2 mechanizmami:
1. Parametry pojedynczych strategii
Praktycznie carry trade nie wymaga optymalizacji, w tym wypadku może być tylko jedno ustawienie parametru czyli relacja stóp procentowych.
W przypadku wybicia z kanałów cenowych optymalizacja nie ma wielkiego znaczenia – każdy istotny ruch/duży trend powinien zostać wyłapany przez kanał o dowolnym zakresie czasowym (gra z trendem – „trend following”) ; gdyby tylko kanał o jednej długości miał być zyskowny to raczej nie wróżyłbym mu stabilności. Podobnie wygląda sprawa z filtrami od minimum/maksimum, które wyłapują korekty trendu o różnym zakresie (strategia anytrendowa, uzupełniająca wybicia z kanałów).
Nieco większą rangę udziału optymalizacji nadałbym przecięciu średnich. Proszę jednak zauważyć, że w 2 przypadkach na 3 mamy do czynienia ze średnią 1-dniową czyli de facto samą cenę zamknięcia, tak więc badana była interakcja między jednodniowymi zmianami kursów a średnią.
Ale tak naprawdę optymalizacja nie ma w przypadku pojedynczych strategii aż tak wielkiego znaczenia ponieważ mechanizm przełącznika filtruje w dużej mierze strategie zbyt dopasowane do danych historycznych, co jest jednym z fenomenów tego rozwiązania.
2. Parametry przełącznika
W testach ranking był układany po raz pierwszy po 500 dniach (lub po 1000 dniach) a potem uaktualniany co 20 dni roboczych czyli w przybliżeniu co miesiąc. Owe 20 dni jest pewnego rodzaju optymalizacją, która zresztą zaskoczyła mnie i poważnie zastanowiła, jak zresztą cały ten mechanizm przełącznika.
Nie wiem na ile stabilnie pracują inne długości cyklicznego układania rankingu i przełączania, jak choćby 10 dni albo 250 dni, nigdy nie pracowałem nad tego rodzaju rozwiązaniem. Wystarczą do tego proste choć czasochłonne testy statystyczne, ja chciałbym zwrócić natomiast uwagę na niesamowicie logiczny i zgodny z rynkową mechaniką działania mechanizm tej taktyki.
Systemowcy zapewne nie raz wpadali w zadumę nad tym jak układać systemy w portfele, jak łączyć je nawzajem optymalnie, albo które wybierać pojedynczo do realnej gry i na jakim rynku. Pomysłów na to istnieje wiele, ten powyższy uważam za genialny w swej prostocie choć sam chciałbym najpierw stracić nieco czasu na jego bliższe poznanie w praktyce (choćby po to by sprawdzić poziom dopasowania do danych czyli optymalizację). A oto co zauważyłem w logicznej podbudowie owego przełącznika:
Po pierwsze – eliminuje on w pewnym stopniu pojedyncze strategie, które są ewidentnie przepotymalizowane lub nie posiadają przewagi, eliminuje również rynki, na których nie istnieje dostateczna doza nieefektywności by korzystać z rozwiązań technicznych. Co ciekawe – mechanizm ten zawiera jednak sporą dawkę stabilności skoro zarówno wybranie najlepszej strategii w rankingu jak i jednocześnie pierwszych pięćdziesięciu strategii z czoła zestawienia zapewnia zyskowność i daje się pozytywnie modelować pod względem zmienności i zarządzania pozycjami.
Po drugie- i tu tkwi potencjalnie największy wg. mnie fenomen- potrafi złożyć skutecznie działający portfel nawet ze strategii, które pojedynczo mogą nie działać zyskownie, tu liczy się praca zespołowa! A to dlatego, że wybiera z nich tylko określony fragment, który spełnia określone założenie, o czym za chwilę. Wcale się bowiem nie zdziwię, gdyby się okazało, że ze 196 badanych strategii żadna nie była zyskowna przez cały okres testów, lub zyskowne były nie te, które wybierano w rankingach, lub że użyte wszystkie razem jednocześnie nie przyniosłyby profitów. Ale ponieważ wykorzystano tylko niewielkie kawałki aktualnie najlepszych dlatego zyskowność pojedynczych nie ma wielkiego znaczenia dla tak pięknie pracującej całości! Poddaję ten pomysł pod głęboką rozwagę Czytelników!
Po trzecie – mechanizm ów pozwala na przystosowanie się do ewolucji rynków, wybierając z nich najtłustsze technicznie kąski, na tyle na ile rynek sam udostępnia możliwość technicznego zarabiania na istniejących trendach.
Po czwarte – mechanizm ów oferuje już sam w sobie możliwość optymalizacji, której dokonuje na bieżąco w procesie comiesięcznego rankingowania. Przypomina on tzw. „walk forward test” dostępny choćby w Amibrokerze, w którym co pewien okres można dokonać cyklicznej optymalizacji na danych nie widzianych w teście pierwotnym (tzw. in-sample), z tym, że w przypadku omawianego przełącznika ów test jest już sam częścią systemu. Doprawdy genialne rozwiązanie.
Po piąte – umożliwia automatyczną grę portfelem, odciążając naszą psychikę i emocje z uczuć żalu,rozgoryczenia, złości i odpowiedzialności za błędnie wybrane pojedyncze systemy; gra portfelem zapewnia dywersyfikację i mniejsze ryzyko.
Największą jednak zagadką jest sam proces ewolucji, wbudowany w jego działanie. Oto bowiem do dalszej gry wybiera się te strategie, które przez ostatnie 4 tygodnie (a) sprawowały się najzyskowniej, lub które (b) cechowała najmniejsza zmienność – pamiętajmy bowiem , że ranking układany był wg. wskaźnika Sharpe’a a nie zysku.
Owo (a) jest bowiem nieco antyintuicyjne. Jeśli system przyniósł zysk lub serię zysków to raczej spodziewamy się lekkiego ochłodzenia czyli transakcji stratnej lub nawet kilku. A tutaj działa to na zasadzie impetu – pewnej autokorelacji stóp zwrotu, czyli oczekiwana jest seria dalszych zyskownych wejść! Co nie jest zresztą wykluczone gdyż patrząc na krzywe kapitału systemów zwykle widzimy w niej trendy spadkowe i wzrostowe na przemian.
Ja jednak bardziej przychylam się do opcji (b) wyżej czyli małej zmienności powiązanej z pozytywnym wynikiem przez 4 tygodnie, po której przychodzi skok zmienności, najlepiej powiązanej z serią kolejnych zysków.
Nie wiem jednak nie widząc wszystkich wyników testów czy akurat tak wybrane strategie okazały się potem najzyskowniejsze. Niewykluczone, że nie, ważne, iż zapewniły pewną stabilność i ochronę kapitału.
Taki obraz ewolucyjny widzę pierwszy raz, póki co patrzę na niego nieco podejrzanie i potrzebuje czasu by go rozgryźć głębiej. Z pewnością eliminuje on w pewien sposób ‚złe’ strategie, choć zgodnie z zasadą „powrotu do średniej” można by oczekiwać również ewolucyjnego podejścia innego rodzaju – co spada wzrosnąć musi. Czyli niewykluczone, że działać może mechanizm odwrotny – branie z rankingu strategii z samego końca, licząc na to, że systemy owe na najbliższy czas wpadną w końcu w jakąś choćby niewielką korektę czyli okres działania (nawet zrzucony zdechły kot odbije się od ziemi). I w takim układzie również nieważne byłoby to czy pojedyncze strategie działają ponieważ my chcemy z nich wyciągnąć tylko kawałek ich mechanizmu działania – odbicia, małe fazy działania po wpadnięciu w obsunięcia.
Zresztą takich modyfikacji może istnieć wiele innych. Z pewnością była to praca, która moje myślenie o strategiach posunęła znacznie do przodu jak nic innego ostatnio.
—Kat—
38 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Owe 20 dni jest pewnego rodzaju optymalizacją, która zresztą zaskoczyła mnie i poważnie zastanowiła, jak zresztą cały ten mechanizm przełącznika.”
To nie powinno byc dla Ciebie zaskoczeniem .
Zauważ ,że jak mamy jedną strategię to optymalizujemy wskaźnik do rynku.Walk-forward jest więc w takim przypadku konieczny by sprawdzić to w praktyce.
Tu zachodzi proces odwrotny . Przy takiej ilości strategii to rynek optymalizuje sie /reflektuje/ do najlepszych strategii w rankingu ze stałymi parametrami jak rozumiem.
Ostatnio Kathay ma zauważalną inklinację do omawiania prac, o charakterze akademickim, dotycżących tradingu. Z jednej strony to dobrze, że nie ograniczamy się tylko do praktycznego rzemiosła ale również zaczynamy zwracać uwagę na aspekty teoretyczna a czasem nawet naukowe.
Jednak podejście takie narzuca pewne wymogi co do to właściwego doboru prac, które powinny być ciekawe, dobre merytorycznie i potencjalnie przydatne w praktyce codziennej.
Przyznam się, że absolutnie nie podzielam wyczuwalnej fasycnacji autora tryptyku omawianą pracą. Ba, powiem więcej, jestem tym wręcz zaskoczony, gdyż uważam iż to opracowanie jest złe, to jest słabe marytoryczne a konkluzje teoretyczne i zalecenia praktyczne
mogą wręcz wprowadzać w błąd.
Moim zdaniem głównym powodem tego stanu rzeczy jest to, że za
kryterium wyboru najbardziej efektywnych strategii został przyjęty współczynnik Sharpe’a, i to jeszcze w uproszczonej postaci RR/Std (czyli wartość zrealizowanej stopy zwrotu dzielona przez odchylenie standardowe).
Wprawdzie autorzy pracy nie podają niestety formy zastosowanego wskaźnika Sharpe’a, ale mozna się tego domyślić na podstawie cytowanej literatury.
Wiadomo nie od dziś, że Sharpe ratio, nawet w swojej kanonicznej postaci, jest raczej ułomnym miernikiem efektywności, który wymaga odpowiedniej elastyczności interpretacyjnej i a nawet korekt. A co dopiero mówić o jego uproszczonej wersji.
Zaskakują też, i to wielce, pewne stwierdzenia, jak choćby poniższe:
„For most currencies the net annual returns are modest—in the range of 0 to 5%—but the Sharpe ratios are respectable, averaging 0.35. About half the exchange rates produce statistically significant net returns.”
Ja pozwolę sobie nie oceniać poziomu rocznych stóp zwrotu, ale nazwanie średniego SR (Sharpe ratio) na pziomie 0,35 godnym uznania/budzacym respekt jest wręcz zabawne.
E tam, nawet SR na poziomie 0,52 dla 5 najbardziej zyskownych strategii, w latach 1990-2007, jest moim zdaniem wręcz żałosne i świadczy o tym, że nawet te najlepsze strategie były bardzo ryzykowne.
„The second conclusion is that profitability returns in the late 1990s. The portfolio of the top 5 ranked strategies has positive Sharpe ratios in 11 of the 14 years from 1997 through 2010 and its average during that period is a very respectable 0.52.”
Powiem wprost, w moim odczuciu, były one obarczone takim ryzykiem, że racjonalny trader powinien raczej trzymać sie od nich zdaleka.
Jakoś mi wygląda na to, że panowie autorzy pracy „Lessons from the Evolution of Foreign Exchange Trading strategies” – (w moim tłumaczeniu: “Nauki z ewolucji strategii tradingowych na rynku walut”, są chyba niedouczeni i te braki wychodzą wyraźnie w tej pracy.
Dziwi to u pracowników Federal Reserve Bank St. Luis oraz University of Iowa. Oczywiście istnieje i taka możliwość, ze to ja jestem gamoniek i się nie znam.
Do czasu gdy ktoś nie wykaże, że pitolę, uważam że nie warto sobie
zaśmiecać głowy koncepcjami z tej pracy.
Jeszcze małe co nieco:
„fenomen- potrafi złożyć skutecznie działający portfel nawet ze strategii, które pojedynczo mogą nie działać zyskownie”
Przypomniało mi się jak dawno temu katowałem prosty system stop and reverse na jednej średniej i jakiez wtedy było moje zdziwienie gdy osobno dla longa i shorta parametry średnich odbiegaly od optymalnych, a każde z osobna dawało mierne wyniki dla stop and reverse.To jest kwestia synchronizacji lub inaczej konwergencji
którą tutaj zapewnia „ranking”.
Swoistym rankingiem jest przecież także algorytm wyboru spółki do wig20.
I działa 🙂
W AB jest możliwość rankingowania spółek można więc zapoznać się z mechanizmem niestety nie można rankingować sytemów, ani też co mnie osobiście martwi testować portfolio kilku systemów
@Less
Jak to jest być malkontentem całe życie ? 🙂
Wskaż mi proszę jakieś programy inwestycyjne, fundusze czy CTA zajmujące się tradingiem walutowym gdzie w 78% czasu (11 z 14) osiągają wyniki na poziomie 0,35 Sharpe’a.
Okolice 0,5 to dla ciebie za duże ryzyko? 5% zysku przy 10% zmienności za dużo? masz prawo 🙂
O ile wiem branża do dziś nie dorobiła się jakiegoś optymalnego wskaźnika do porównań zwrotów z inwestycji, każdy ma jakieś wady, Sharpe również. Jest jednak inna kwestia:
używając w swojej metodzie np. Sharpe’a masz pewność, że jednolicie porównujesz jabłka do jabłek a nie do pomarańczy. Użycie jednolitej metodologii na potrzeby wewnętrzne usprawiedliwia nie tylko Sharpe’a jako wskaźnik rankingu ale każdy inny, który sobie wymyślimy.
Co do samej pracy: ostatnio rozmawialiśmy w pewnym gronie o polskiej tendencji do wykazywania nieuctwa całemu światu, bez względu na dorobek, osiągnięcia,wkład do rozwoju… Czekaliśmy kto pierwszy na blogach da przykład. Zająłeś Less pierwsze miejsce , gratulacje 🙂
@pit
Moje zaskoczenie nie tyle ma miejsce w samej optymalizacji na zasadzie rankingu ile w mechanizmie kontynuacji pozytywnych stóp zwrotu i stabilności tego rozwiązania. Po pierwszych testach praktycznych widzę, że wygląda to całkiem nieźle, a przynajmniej niezwykle inspirująco.
Rozbijanie systemu na long i short przerabiałem raczej z marnym skutkiem, to kolejny rodzaj przeoptymalizacji.
To samo dotyczy w pewnym stopniu testu pojedynczych systemów oraz ich portfela, chociaż stabilność jest nieco lepsza. Przełącznik ‚ewolucyjny’ zdejmuje pewnego rodzaju gorset z rozwiązań uśredniania systemów na rzecz wybierania potencjalnie najlepszych,to rodzi naprawdę sporo nowych możliwości, zresztą jako praktyk sam wiesz 🙂
„Jak to jest być malkontentem całe życie ?”
Nie bardzo wiem, bo rzadko mam z malkontentami do czynienia, a jako racjonalny optymista, nie zwracam na zwykłe utyskiwania uwagi.
Natomiast wiem jedno, jak się ma bystry wzrok i chłodny ogląd to czasem warto założyć okularu korekcyjne, bo lepiej nie widzieć.
„Okolice 0,5 to dla ciebie za duże ryzyko? 5% zysku przy 10% zmienności za dużo? masz prawo.”
Tu nie o moje prawo chodzi, tylko o prawa statystyki, które działją obiektywnie i bezwzględnie. A 5% zysku przy 10% zmienności to bardzo duże ryzyko, nie tylko dla mnie ale i generalnie.
Zastanów się nad tym proszę, przez chwilęm i zapewne sam do tego dojdziesz, a jak będziesz miał z tym problem to pamiętaj, że jest less na podorędziu, zazwyczaj niezawodny. 🙂
„O ile wiem branża do dziś nie dorobiła się jakiegoś optymalnego wskaźnika do porównań zwrotów z inwestycji, każdy ma jakieś wady, Sharpe również. Jest jednak inna kwestia…”
To fakt, że się nie dorobiła jakiegoś optymalnego wskaźnika, ale oprócz Sharpe’a są stosowane i inne, wprawdzie Sharpe jest wciąż najpopularniejszy jednak jego bezkrytyczne i bezrefleksyjne stosowanie może zaprowadzić na manowce i istotnie wypaczyć selekcję.
„Co do samej pracy: ostatnio rozmawialiśmy w pewnym gronie o polskiej tendencji do wykazywania nieuctwa całemu światu, bez względu na dorobek, osiągnięcia,wkład do rozwoju… Czekaliśmy kto pierwszy na blogach da przykład. Zająłeś Less pierwsze miejsce , gratulacje.”
Dziękuję za gratulacje i cieszę się z zajęcia chlubnego pierwszego miejsca. Problem jednak w tym, drogi Kathayu, że ja patrzę chłodnym okiem na to popełnili różni obcy i swoi autorzy, niezaleznie od ich formalnego autorytetu, i przed nimi nie klękam, bo podobno tak wypada.
Staram się oceniać ich dokonania obniektywnie, jak są OK to chwalę,
a nawet podziwiam, a jak coś sknocą to ganię a nawet dowalam, tym ostrzej im bardziej na piedestale jest pechowy autor.
Kathay, dużo napisałeś o tym jaki to ja jestem nietaki i owaki ale niestety nie widzę ani słowa merytoryczznego ustosunkowania się do moich niemerytorycznych wypocin i krytyk omawianego tekstu.
Proponuję więc abyś raczej odniósł się do tego co napisałem w swoim poprzednim komentarzu,i wykazał błędy i mielizny w moim rozumowaniu.
Po to aby ułatwić Ci druzgoczącą odpowiedź postaram się zamieścić dziś wieczorem rozwinięcie tematu, w którym ubiorę w konkrety moje uwagi i zastrzeżenia ogólne i dodam szczyptę statystyki i arytmetyki.
Będziesz miał pole do popisu, by wykazać mi nieuctwo. Ewentualnie możesz również skorzystać z niewielkiej pomocy swoich przyjaciół, w gronie których dyskutowaliście o polskim krytykanctwie.
A chwilowo misiaczki. 🙂
@Kat
Takie rzeczy zapewnia sam ranking /mam na myśli stabilność/ IMO.
Testowałem strategie rankingowe na spółkach i to mnie też zaskoczyło
bo w szerokim zakresie optymalizacyjnym 2 parametrów , które wziąłem pod uwagę: 100 okresów w jednym i drugim co daje 10 tysięcy kombinacji optymalizacyjnych CAGR i MaxDD różnił się w granicach 10 pkt procentowych .Wyniki praktycznie w każdym przypadku były akceptowalne.
Bez rankingu ciężko jest uzyskać takie szerokie spektrum stabilności.
Dzięki Bogu, że istnieją zawsze szukający dziury w całym; dla obserwatorów zgoła niezaawansowanych to prawdziwe dobrodziejstwo. Dzięki temu jest okazja spojrzeć na drugą stronę medalu, a wywiązująca się polemika daje podręczny spis treści dla tematu.
Vive le malkontents! Ukłony dla Lessa.
@ dorota
W tym przypadku nie mamy do czynienia z szukaniem dziry w całym, a nawet dziury w moście, tylko gołym okiem widać, że ten most ma przegniłe filary więc less przestrzega nie idzie ani nie jedźcie ta drogą.
Mam nadzieję, że ekspertyza stanu merytorycznego podpór i podwalin pokaże dobitnie, że nie był to próżny ani panikarski alarm.
A nasz szlabanowy, który na ten most wpuszcza i podpuszcza do tej jazdy jest pod wpływem, albo zakochany, bo wyraźnie stracił rewolucyjna czujność, bo przecież o niecne zamiary go nie posądzam. 😉
PS
Less się grzecznie odkłania i dziekuje za dobre słowo. 🙂
Kurka wodna jakie to ciekawe.
@less: a mozesz podac Sharpe dla SP500 od poczatku? Bo jak dla mnie wszystko co jest lepsze od Buy & Hold jest godne uwagi.
Buy & hold na S&P?
Przecież lepiej jest inwestować w alkohol, jest znacznie lepiej oprocentowany.
@Less
Konwersujecie ze sobą z Kat-em , ale każdy w kontekście wpisu mówi o dwóch różnych kontekstach zastosowaniaach tego samego wskaźnika.
W rankingu Sharp jest tylko pewną znormalizowaną miarą zmienności wg której ranking jest układany i nic więcej. NIe jest brany pod uwage jako miara absolutna ryzyka jak w modelu CAPM.
Ryzyko samego wskaźnika Sharpa jest tu neutralizowane poprzez sam mechanizm rotacji w określonym na stałe przedziale czasowym.
Można powiedzieć ,że pełni rolę pomocniczą dla rotacji , która jest osią wszystkiego.
Równie dobrze można by stestować inne znormalizowane miary i nie ma znaczenia ich wartość sama w sobie /bardziej lub mniej ułomna/ , a jedynie synchronizacja w rankingu doboru strategii do portfela w kontekście najlepszych stóp zwrotu i stabilności układu.
To tak jak w armii : dobierają Cię w rankingu do kompanii wg „wskaźnika” wzrostu , a nie wartości bojowej 🙂
@ Lucky
A skąd ja Ci od ręki wezmę Sharpego dla SP500, i to od początku, przecież w głowie go nie mam.
A sam nie możesz, gdzieś poszukać?
@ pit65
Właśnie o to chodzi, że według owego Saharpe’a jest sporządzany ranking opłacalności, który może być niewiarygodny. Mnie tu CAPM absolutnie nie interesuje.
Przy rotacji okresowej wskaźnik Sharpe’a też jest przecież stosowany jako kryterium wyboru, a jest to kryterium ułomne, więc niewiele ta rotacja zmienia.
Ujmę to następująco: To tak jak w koszykówce, gdy dobierają do drużyny w rankingu według „wskaźnika” wzrostu , a nie według umiejetności gry w kosza. 🙂
@Less
POwiem Ci tak z autopsji.
Każdy wskaźnik jest ułomny.Na niektórych nie da się zbudować sensownych strategii samych w sobie. Np ROC, ale doskonale nadaje sie do rankingu i okresowego rebalancingu potfela.
Podobnie jest pewnie z Sharpem i jak go ustawimy pod koszem wg wzrostu to może się okazać niezwykle skuteczny pomimo ewidentnych minusów w innej strategii 🙂
@ pit65
A ja POwiem Ci tak, mimo że kazdy wskaźnik jest ułomny, to różne są charaktery i skale tej ułomności.
Poczekaj na moje „mięsko”, to może się cześć wątpliwości wyjaśni.
Jestem już na prawie na końcówce ale adjustację zostawie sobie na jutro rano, bo przed chilą skończyłem fetowanie i odrazu na bossaka. 🙂
@Less
„A ja POwiem Ci tak, mimo że kazdy wskaźnik jest ułomny, to różne są charaktery i skale tej ułomności.”
OK. Tylko w ten sposób odchodzimy od tematu badania strategi na rynku w sensie porównania jej efektywności z pojedynczą strategią na rzecz akademickiego opisu ułomności wskaźnika w kontekście rynku.
To sa dwie rózne rzeczy , a przynajmniej dwa różne akcenty patrzenia i dlatego konwersacja nasza się nie synchronizuje i rozjeżdza.
Sharp jest taki jaki jest i inny nie bedzie i nie za bardzo interesi mnie badanie jego ułomności co do których nie mam żadnych wątpliwości.
Bardziej interesuje mnie tutaj jego zastosowanie i zachowanie ze wszystkimi jego plusami i minusami .I nie jest on osią wszysstkiego bo jako rzekłem w strategi typu rotacyjnego rankingu można go wymienić na dowolny inny znormalizowany wskaźnik.
@picia65
Ale ty nie kminisz o co sie lessowi rozchodzi a twoja argumentacja nie bardzo się spina. Wyjaśnię ci na przykładzie z kosza do którego już less sie nawoływał to może się zrozumiecie:
To tak jakbyś chcial ustalic, kto jest najlepszym koszykarzem i uzyl do tego wskaznika „wzrost”, ktory mimo, ze nie ocenia umiejetnosci swietnie nadaje sie do uszeregowania panow wzgledem siebie. I wyjdzie ci ze najlepszy jest jakis wielkolud a od Jordana to pol polskiej ligi jest lepsze.
Jak wskaznik jest wujowy to nic ci nie da zadne rankingowanie bo rankingowac to mozesz sobie i alfabetycznie.
Poddałem umiarkowanej krytyce omawianą przez Kathaya publikacji „„Lessons from the Evolution of Foreign Exchange Trading strategies”,skądinąd opartą na ciekawym pomyśle. Moje pisanie wywołało reakcję ze strony Kathaya, sugerującego żem malkontent, że mam typowo polską skłonność do krytyki obcych autorytetów.
W tej sytuacji nie mogę nie zabrać głosu i nie ubrać tych moich ogólnych zarzutów w trochę konkretów, aby ewentualni niewierni Tomasze nie wsadzali mi palca w oko ani w rany, mówiąc żem malkontent i pitolę bez tołku. Wybrzydzam, przyznaję, ale osądzicie sami czy bezpodstawnie.
Zacznijmy od tego, że moja podstawowe zastrzeżenie dotyczy za podstawę wyboru najzyskowniejszych strategii popularnego w branży współczynnika Sharpe’a (SR).
Przyjęcie za główne kryterium wyboru wskaźnika Sharpe’a , wcale bowiem nie gwarantuje wyboru najbardziej zyskownej, ani też najlepszej strategii (w relacji zysk/ryzyko) w danym okresie.
Wprawdzie może tak się zdarzyć, ale często raczej przypadkiem, gdyż wskaźnik Sharpe’a gwarantuje nam tu jedynie wybór strategii/portfela o najwyższym SR (Sharpe ratio). Ale nie o to chyba nam tu chodzi.
Żeby nie być gołosłownym i dobrze uzmysłowić to czytelnikom ułomności wskaźnika Sharpe’a , w zadanej mu tu roli, weźmy pod uwagę cztery strategie/portfele, które w danym okresie tak oto się nam popisały ( stopa zwrotu, odchylenie standardowe oraz wynikowe SR):
A (10%,2%,5),B(24,5%,5%, 4,9), C(52,8%,11%, 4,8), D(95%, 20%, 4,75).
Automatyczne (i bezrefleksyjne) wybranie wariantu o najwyższym uproszczonym wskaźniku Sharpe’a, czyli wariantu A, ( a tak nam dyktuje nasze kryterium), bo ma on akurat najwyższy SR , na poziomie 5, jest ewidentnie złym i błędnym wyborem.
Wydaje się oczywiste, że chyba każdy myślący racjonalnie inwestor wybierze wariant D, choć ma on najniższy SR. Zresztą każdy inny wariant (B i C) jest również bardziej zyskowny/opłacalny od „najlepszego” tu wariantu A, choć mają niższy SR.
Selekcja zyskownych strategii w oparciu o współczynnik Sharpe’a może więc łatwo doprowadzić do dyskryminacyjnego odrzucenia dużo lepszych strategii/portfeli od tej wybranej do dalszych porównań.
Ale to nie jedyna oczywista słabość współczynnika Sharpe’a, są też dużo subtelniejsze kwestie, tu podam tylko jedną z nich. Mamy dwa systemy tradingowe – system A zarobił 12.000 rocznie i system B też zarobił 12.000, przy czym system A generował na przemian 4.000 zysku a następnie 2.000 strat miesięcznie, zaś system B na początku roku wygenerował stratę 12.000, a na koniec roku zysk 24.000.
Wprawdzie oba systemy maja jednakowy współczynnik Sharpe’a w danym okresie, ale chyba mało kto powie, że oba systemy są sobie równe, gdyż system B jest ewidentnie bardziej ryzykowny.
Ułomności i zwodnicze słabości współczynnika Sharpe’a są dobrze opisane w literaturze tematu, i to w różnych przekrojach ( w tym również wrażliwość, na dobór interwału czasowego).
Polecam choćby lekturę uwag niejakiego Jacka Szwagra (przez jedno g 😉 ), w książce „A complete guide to the futures markets”.
Można również poczytać inne opracowanie Schwagera zatytułowane „Measuring commodity trading performance”, w pracy pod redakcją Perry’ego Kaufmana „Handbook of futures markets”, oraz choćby tekst Normana Strahma „Preference space evaluation of trading system performance”, w tejże, gdzie kwestie problemów z SR są nieźle opisane.
A jak ktoś nie zna odpowiedniej literatury tematu, lub nie ma do niej dostępu, to zawsze może zapytać niezawodnego lessa… ( bo less swoje wie :).
A teraz zajmijmy się drugim istotnym aspektem,który zauważyłem widząc wyniki ocenianych strategii, a mianowicie ich wysoką ryzykowność, moim zdaniem.
Przypomnijmy, że najbardziej zyskowne strategie, analizowane w omawianej publikacji, miały współczynnik Sharpe’a na poziomie 0,52 , zaś przeciętny SR wyniósł 0,32.
Co to oznacza w praktyce? Za chwilę do tego dojdziemy, krok po kroku, ale najpierw muszę powiedzieć, że cieszę się z poniższego pytania Kathaya, gdyż ono mi idealnie pasuje jako przykład do dalszego toku wywodu.
Najpierw wypada powiedzieć, że w analizie opłacalności inwestycji współczynnik Sharpe’a, czyli RR/Std lub EV/Std , bywa też nazywany zyskiem względnym ( choć raczej powinien być nazywany współczynnikiem/wskaźnikiem zysku zmiennego WZZ)).
Najlepiej aby był on (SR/WZZ) jak najwyższy, gdyż wtedy na jednostkę zysku przypada mało odchylenia (a raczej na jednostkę odchylenia przypada duży zwrot z inwestycji) , więc są wtedy duże szanse na zrealizowanie stopy zwrotu w zakładanej wysokości.
A teraz spójrzmy na SR/WZZ od tak zwanej de… strony. Otóż jak nietrudno zauważyć uproszczony SR, jest po prostu odwrotnością współczynnika zmienności (Std/Ev), czyli stosunku odchylenia standardowego do wartości oczekiwanej.
Współczynnik zmienności ( Cv- coefficient of variation, zwany tez coefficient of variability), prosta, ale pożyteczna, miara dyspersji, albo zmienności względnej, która umożliwia porównanie zmienności danych o różnych mianach i w przypadku różnych rozkładów .
Pokazuje on nam jaką część zmiennej objaśnianej stanowi odchylenie standardowe, czyli inaczej mówiąc w jakim stopniu na zmienną objaśnianą wpływają czynniki o charakterze losowym czyli przypadkowe.
Z punktu widzenia opłacalności inwestycji najlepiej aby współczynnik zmienności Cv był jak najmniejszy, a więc przeciwnie/odwrotnie do SR/WZZ. Obie te miary przekazują różnie ujęte wyniki ale dają to samo przesłanie (dla danego zbioru informacji).
Współczynnik zmienności ma natomiast tę zaletę, że ma jasno przypisane oceny stopnia rozproszenia danych, (odchylenia, zmienności itp. jak to różnie zwą ), które pozwalają obiektywnie ocenić stopień ryzyka danego rozkładu. Brak natomiast takiej skali oceny w przypadku SR, którego wysokość jest więc trudniejsza do obiektywnej oceny. Można jednak, na szczeście zastosować je per analogia ale a contrario.
No i co one nam mówią te oceny Cv? Ano to, że uważa się iż rozkład o Cv na poziomie powyżej 0,5 cechuje duża, zmienność zaś na poziomie powyżej 0,75 to już bardzo duże odchylenie od wartości oczekiwanej.
A jak sie to ma do naszych „respectable” SR na poziomie 0,52 oraz 0,32?
Łatwo policzyć, że odpowiada to współczynnikom zmienności (Cv) na poziomie ok 2 oraz 3 !!! Mamy tu więc do czynienia z przypadkami o ogromnej wprost zmienności, albo inaczej mówiąc o ogromnym wynikowym ryzyku nieosiagnięcia zakładanej stopy zwrotu.
Albowiem współczynnik Sharp’a na takich poziomach oznacza, ni mniej ni więcej, że istotnie wzrasta prawdopodobieństwo niezrealizowania oczekiwanych stóp zwrotu. Wzrasta do poziomu, przy którym nie opłaca się skórka za wyprawkę, bowiem jak mówią racjonalne inwestowanie to takie, które jednocześnie prowadzi do maksymalizacji stopy zysku i minimalizacji ryzyka.
Innymi słowy mówiąc, w danych przypadkach odchylenie standardowe stóp zwrotu jest dwa oraz trzy razy większe od poziomu zrealizowanych stóp zwrotu ( bo SR to przecież RR/Std), co chyba wyraźnie pokazuje jakim ryzykiem obarczone są te „zyskowne” strategie. Na jednostkę zysku/zwrotu bowiem przypada tu aż 2 lub nawet 3 razy większy losowy rozrzut/odchylenie wyników.
Tak więc nawet się ucieszyłem, z poniższego pytania Kathaya, bo mi idealnie pasowało do dalszego wywodu, ale również zadziwiłem nieco, że twierdzi to co twierdzi.
„Okolice 0,5 to dla ciebie za duże ryzyko? 5% zysku przy 10% zmienności za dużo? masz prawo.”
Jak napisałem osobnicza ocena duże czy małe ryzyko ma charakter subiektywny i przypadkowy opisowy i umowny i najlepiej przełożyć na obiektywne liczby i umieścić to we właściwym temu kontekście.
A
by zorientować się, czym nam to grozi dokonajmy transformacji tych danych do wystandaryzowanego rozkładu normalnego.
Wprawdzie stopy zwrotu z towarów, akcji czy walut mają raczej rozkład log-normalny o charakterze leptokurtycznym, ale możemy założyć, że całkiem dobrze aproksymuje go dla naszych potrzeb rozkład normalny
Według rozkladu normalnego prawdopodobieństwo wystąpienia wyniku ujemnego (nieskorygowana stopa zwrotu brutto poniżej 0) dla danego kathayowskiego przykładu – zwrot 5%, odchylenie/zmienność 10% wynosi 30,85%.
Sprawdźmy teraz jakie jest prawdopodobieństwo osiągnięcią wartości mniejszych niż zero dla rozkładów o jednakowej wartości oczekiwanej 5% ale o różnych zmiennościach – dla odchyleń standardowych odpowiednio 10%, 5 %, 4%, 3% , 2% oraz 1%.. Pozwoli to nam wyrobić sobie pewną orientację co do wpływu wielkości odchylenia standardowego na rosnące prawdopodobieństwo poniesienia straty.
Otóż mamy dla Std na poziomie :
10% – 30,85% czyli raz na 3 przypadki
5% – 15,87% czyli raz na 6 przypadków
4% – 10,57% czyli raz na 9 przypadków
3% – 4,78% czyli raz na 21 przypadków
2% – 0.62% czyli raz na 161 przypadków
1,5 % 0.043% czyli raz na 2.328 przypadków
1,25% 0.0032% czyli raz na 31.574 przypadków
1% ; 2.867865e-7 (nie bardzo da się to wyrazić ułamkiem) czyli raz na 3.486.914 przypadków.
Mam nadzieję, że już teraz to chyba każdy jest w stanie uzmysłowić sobie jaki wpływ ma wielkość odchylenia standardowego/zmienności na wzrost ryzyka inwestycji, czyli inaczej mówiąc na zmniejszenia szans/prawdopodobieństwa na realizacje założonej stopy zwrotu.
A teraz spójrzmy jeszcze na przypadek gdy SR wynosi ok 0,333, tak jak w przypadku przeciętnej analizowanej strategii ( SR 0,32) czyli – powiedzmy – dla zwrotu 5% i zmienności 15%.
W takim przypadku szansa na wystąpienie stopy zwrotu na poziomie poniżej 0, czyli ujemnej, będzie już wynosiła 36,96%. Natomiast w przypadku Std – zmienności 20% to negatywne prawdopodobieństwo wzrosłoby do poziomu 40,13%. Przypomnijmy, że dla Std 10% (SR 0,33) prawdopodobieństwo umoczenia wynosiło 30,85%.
Ale tu nie tylko o samo rosnące prawdopodobieństwo straty idzie ale również o rosnące szanse wystąpienia strat o dużej skali.
W analizowanym przykładzie przy Std 2%, szansee wystąpienia wyniku poniżej 0 są bardzo nikłe 0,62%, praktycznie pomijalne natomiast strata na poziomie zaledwie minus 2,5% jest praktycznie wykluczona (.0.0088% czyli mniej więcej raz na 11.310 przypadków).
Natomiast w przypadku rozkładu 5% i 10% z takim prawdopodobieństwem może zrealizować się strata na poziomie poniżej 30 (minus 30%), a w rozkładzie 5 % i 15%, to już oznacza stratę poniżej minus 42,5%.
Jeśli zaś idzie o szansę wystąpienie wyniku ujemnego, poniżej 2,5% to wynoszą one odpowiednio 22,66% oraz 30,85%.
No ale Kathay nie jest strachliwy, choć mam nadzieję, że już teraz widzi jak rosnącym ryzykiem obarczone są te wyniki.
Ja radze tak ryzykowne strategie (o takich SR) traktowac z odpowiednia ostrożnością.
Less trochę wie co mówi, a nie tylko mówi co wie, choć nie zawsze mówi to co wie. 😉
Jezu, zniszczyłeś go, Less. Czy po takim wywodzie on się jeszcze podniesie? A tak dobrze czytało mi się jego teksty. I po co? A niech sobie będzie Sharp, po co sie tak szarpać? Tym bardziej, że z tego co napisałeś i tak nie wynika nic poza tym, że Sharp, jako wskaźnik nie działa. To każdy wie. A co działa?
Panie Tomaszu,
Czy nie czas wrócić do rzemiosła? Czyli do omawiania konkretnych strategii inwestycyjnych? Takie wpisy jak ten są bardzo cenne, ale konkretne strategie i wykłócanie się o ich przydatność to chyba to co tygryski lubią najbardziej.
Pozdrawiam,
Marek
„Czy nie czas wrócić do rzemiosła?”
Najwyższy Czas. Ale gdzie jest pan majster?
@Less
Gratuluję wpisu, który bardzo cenię z uwagi na dużą ilość cyfr i niebagatelną obszerność 🙂
@Less
Less tak w skrócie mała krytyka , bedąc pod wrażeniem opisu samego Sharpa:
1.
Wychodzisz z takiego założenia:
„Zacznijmy od tego, że moja podstawowe zastrzeżenie dotyczy za podstawę wyboru najzyskowniejszych strategii popularnego w branży współczynnika Sharpe’a (SR)……
Przyjęcie za główne kryterium wyboru wskaźnika Sharpe’a , wcale bowiem nie gwarantuje wyboru najbardziej zyskownej, ani też najlepszej strategii (w relacji zysk/ryzyko) w danym okresie.”
aby na końcu wyliczyć ryzyko i prawdopodobieństwa dzięki temuż kwestionowanamu wskaźnikowi.
Dochodzisz więc do sprzeczności logicznej IMO bo próbując zanegowac poprawność wskaźnika wyliczasz dowody posługując sie tymże zanegowanym wskaźnikiem
Mógłbys więc na końcu zupełnie spokojnie napisać:
„Przyjęcie do wyliczeń ryzyka wskażnika sharpa nie gwarantuje poprawności moich wyliczeń … 🙂 ”
2. Ja myślę ,że nie o to chodziło we wpisie by gloryfikowac Sharpa tylko porównać pojedynczą strategię z Sharpem w roli głównej, do rankingu kilku z Sharpem „w tle”.
Oczywiście w takim przypadku porównanie 2 strategii za pomoca samego Sharpa mija się z celem bo średnio wcale sie do tego nadaje.
Natomiast Ty odnosisz sie do niedoskonałości Sharpa jako takiego zupełnie nie zważając na powyższe.
3. Podtrzymuje to co powiedziałem , że nie doceniasz dynamiki rankingu w tej strategii zbytnio koncentrując się na samym kryterium wyboru.
Tutaj jest graficzna prezentacja Sharpa.
http://www.bankfotek.pl/view/1250725
Wyobraż sobie, że kilka takich strategii z najlepszym X jest periodycznie zmieniane dynamiką rynku zapewniając przy tym pewna eliminację niedoskonałości samego Sharpa o których piszesz.
Po prostu „zły Sharp” w portfelu zostaje szybko wyeliminowany i…asta la vista Sharpik 🙂
4. …..Z Sharpa najlepiej lubie taki serial z czasów napoleońskich z Richardem Sharpem w roli głównej……. 😉
@Less
No i żebym nie wyszedł na malkontenta 🙂
Wpis jest całkiem OK , dość szeroko pokazuje pewne zależności między cyferkami.
@ pit65
„No i żebym nie wyszedł na malkontenta.”
Ależ wybrzydzaj sobie, bo mnie to negatywnie nie rusza, wprost przeciwnie, albowiem każda uwaga jest cenna (nawet błędna) gdyż coś wnosi, koryguje, wzglednie uczula ne pewne aspekty, które warto rozwinąć, by uczulić na kwestie ważne i/lub rozwinąć tematy budzące wątpliwości.
Prawda zazwyczaj jest bowiem gdzieś pośrodku więć chyba warto wiedzieć, że nie taki diabeł straszny jak go malują lub za piekna narzeczona aby była dziewicą albo że ma się do czynienia z farbowanym lisem.
Pit, piszesz tak:
… aby na końcu wyliczyć ryzyko i prawdopodobieństwa dzięki temuż kwestionowanamu wskaźnikowi.
aby na końcu wyliczyć ryzyko i prawdopodobieństwa dzięki temuż kwestionowanamu wskaźnikowi.
Dochodzisz więc do sprzeczności logicznej IMO bo próbując zanegowac poprawność wskaźnika wyliczasz dowody posługując sie tymże zanegowanym wskaźnikiem
Mógłbys więc na końcu zupełnie spokojnie napisać:
„Przyjęcie do wyliczeń ryzyka wskażnika sharpa nie gwarantuje poprawności moich wyliczeń.”
Ja tego absolutnie nie widzę, ale może to być kwestią typowej tzw
autorskiej mayopii (ślepoty) – bo jak się człowiek zafiksuje mocno na temacie to pewnych rzeczy nie dostrzega, albo po prostu masz lepszy wzrok.
Ja się wcale Sharpem nie posługuje wyliczając prawdopodobieństwa ( w różnym ujęciu), w tym dla SR wyliczonego przez autorów (dla najlepszej i typowej strategii), aby pokaząć, że ich ocena wyniku jako „respectable” jest mocno watpliwa.
No cóż, różne są poziomy tolerancji na ryzyko jednak warto chyba wspomnieć co na ten temat sadzi statystyka.
Chociąż więć nie przyjmuję tego zarzutu to jednak wezmę go sobie do serca i popracuję nad sobą, by precyzyjniej i klarowniej wyrażać myśli.
dla przykładu podanego przez Kathaya, aby pokazać, jak lepiej pokazać jak zmienność wpływa na szansę osiagnięcia wyniku.
Przyjęcie za główne kryterium wyboru wskaźnika Sharpe’a , wcale
bowiem nie gwarantuje wyboru najbardziej zyskownej, ani też najlepszej strategii (w relacji zysk/ryzyko) w danym okresie.”
aby na końcu wyliczyć ryzyko i prawdopodobieństwa dzięki temuż kwestionowanamu wskaźnikowi.
@ Lucek
„Wpis jest całkiem OK , dość szeroko pokazuje pewne zależności między cyferkami”
Cieszy mnie to, wielce. Dotychczas myślałem, ze jesteś typowym – right brainerem, czyli osobą u której dominuje prawa półkula, więc
myślisz abstrakcyjne, polega na intuicji w procesie decydowania, , jesteś subiektywny, reagujesz emocjonalnie, preferujesz przekaz wizualny i obrazowy (fotosiki).
A tu widzę, że potrafisz być obiektywny, myślisz sekwencyjnie i doceniasz rolę liczb i zalezności miedzy cyferkami. Widać więć, ze i lewa połula nie próżnuje.
Tak trzymaj Lucek, tak trzymaj, aż nastąpi pełen synchron, a nawet postsynchron. 🙂
@Less
NAjwiększy problem z pojeciem ryzyka do zysku a’la Sharp jest założenie jest on zamknięty w przedziale rozkładu normalnego.
Bez skośności, grubych ogonów czy kurthosis i całej niestacjonarności tych procesów.
To tak jakby zakładać , że jedyną falą jaka istnieje na świecie jest sinusoida.Bzdura prawda ?
Co nie zmienia faktu ,że dzięki idelnemu tworowi typu sinusoida można poprzez przekształcenia efektywnie modelować i poznawać pewne procesy. I to jest właśnie clue patrzenia poprzez /nie/idealną miarę statystyczną na procesy rynkowe, a nie doktrynalne prawdy objawione dzięki temu stosowane typu Hipoteza Rynku Efektywnego.
I właśnie to w jak prosty sposób przedstawiłeś wzajemne zależności w cyferkach dochodząc do pewnej logiki ich zastosowania jest największą zaletą Twojego wpisu.
Sharp jest tylko kanwą do Twej opowieści na temat….jak statystyka patrzy i mierzy pewne procesy. To czy prawidłowo to zupełnie inna bajka, choć w idealnym świecie statystyki jest to prawidłowe.
I dzięki tej różnicy miedzy miarą , a rzeczywistością możemy poznawać lepiej świat.Nic dodać nic ująć.
„Tak trzymaj Lucek, tak trzymaj, aż nastąpi pełen synchron, a nawet postsynchron”
Less, mam nadzieję, że i u Ciebie nastąpi pełen synchron i nie będziesz adresował do mnie cudzych wypowiedzi 🙂
Lu, mnie się wydawało, żee „pełen synchron a nawet postsynchron” tp moje własne, nie skopiowane, a nawet nie zasłyszane.
Czyżbym był mimowolnym plagiatorem? To wszystko przez to, że chciałem byc oryginalny i inteligentnie wypaść. 🙂
Less, co z Tobą się dzieje?
Wypisujesz pod moim adresem, bez wątpienia swoje, złote myśli dotyczące mojej głowy, ale czynisz to na podstawie tego, co napisał pit65.
Weź się w garść chłopie, otrząśnij się i nie pracuj tyle. Za moment dam wiarę, że ludzie nie powinni pracować do 67 roku życia.:-)
@Less
Wyżyny Twojego malkontenctwa:
– praca jest o pozytywnych skutkach używania wielu systemów – Ty nazywasz autorów nieukami – mimo tego, że nie oni wymyślili Sharpe’a – pisząc dosadnie (skoro Tobie wolno to czemu mi nie) – co ma piernik do wiatraka? Wskaż w którym miejscu zastosowanie Sharpe’ powoduje, że wnioski lub wyliczenia w pracy są pozbawione sensu?
Czy ułomności Sharpe’a powoduje, że praca jest do kitu? Analogicznie, skoro używasz cienkiego laptopa (ciągle piszesz, że sie psuje) to znaczy, że Twoje teksty są również do kitu?!
– określasz strategie z Sharpe’em na poziomie 0,5 (wyliczanym za 17 lat!) jako bardzo ryzykowne ale nie potrafisz pokazać wielu realnych strategii o wskaźniku wyższym (skoro narzekasz, że Kathay bierze się za teorie zamiast za praktykę to zrób to Ty) – wypisujesz tylko teoretyczne wyliczenia, które niestety zostały już dosyć dawno przez praktykę zanegowane (patrz upadek LTCM – który był z teoretycznego punktu widzenia niemożłiwy, spadki DJIA w ciągu jednej sesji o 10% itd), oczywiście, że wsk Sharpe’a powinien być na poziomie 2-3 tylko, że to fikcja – w praktyce w tak długim okresie nieosiągalna,
– przypomnę, że autorzy napisali pracę, żeby sprawdzić, czy przełączanie się między systemami ma sens czy nie. Skoro wybrali zły wskaźnik do rankingowania to jeśli ktoś wybierze lepszy to może osiągnąć lepsze rezultaty. Czy to zaneguje wnioski z pracy?
– do pracy można się przyczepić w wielu miejscach, można wykazywać ryzyko dopasowania do krzywej itd. ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego autorzy są nieukami skoro sam twierdzisz, że jest to najczęściej używany wsk na świecie? Cały świat jest niedouczony?
P.S. Nie mam zamiaru krytykować Ciebie- nie znam Cię. Z całym szacunkiem ale to jest przykład czepiania się (trochę mniejszy niż ocenianie tekstów lub co gorsza dorobku ludzi na podstawie tłumaczenia tytułu, które Tobie się nie podoba).
Właściwie niepotrzebnie to wszystko napisałem bo pit65 doskonale zripostował Twój tekst.
@ Lucek
„Less, co z Tobą się dzieje? … Weź się w garść chłopie, otrząśnij się i nie pracuj tyle.”
Może coś być na rzeczy, bo nie spuściłem dokładnie wody z instalacji na działce, przed zimą i mi rury popękały, i brojler też. I teraz mam kłopot. Chyba i starośc i zmęczenie materiału.
To może byc też przyczyną tego, ze zupełnie nie rozumiem co miał znaczyc ten fragment „Wypisujesz pod moim adresem, bez wątpienia swoje, złote myśli dotyczące mojej głowy, ale czynisz to na podstawie tego, co napisał pit65.” ??
PS
A co do limitu 67 lat, to własnie wróciłem ze wsi podwarszawskiej, gdzie popatrzyłem sobie jak wygladaja tam kobiety 55 letnie i powiem tak, ustalać dla nich harówę do 67 lat, to naprawdę nieporozumienie.
@ maksiu
Właściwie niepotrzebnie to wszystko napisałem bo pit65 doskonale zripostował Twój tekst.
Maksiu, wyraźnie musiałeś odreagować, ale to nie był chyba Twój najlepszy dzień, więc idąc na maksa, zaliczyłeś wyżyny czepialstwa. Podskórnie domyślam się jakie jest podłoże Twojej motywacji.
Jeśli nie odróżniasz wyraźnej różnicy znaczeniowej między określeniem „niedouczony” (słowa raczej neutralnego, i to jeszcze ze zmiękczaczem chyba), a słowem „nieuk” (o konotacji ewidentnie pogardliwej), to nic dziwnego, że nie wyczułeś w moich słowach pewnej nuty ironii (pół żartem pół serio).
A ja się czepiam tego, że autorzy określają współczynnik Sharpe’a na poziomie 0,5 a nawet 0,32 jako „respectable”, co jest nawet nie dyskusyjne, czy kontrowersyjne, ale wręcz. , albo ja nie rozumiem właściwie znaczenia słowa respectable.
Ponieważ się nie rozumiemy, to postaram się tę kwestie przedstawić bardziej obrazowo i chyba łatwiej percepcyjnie. Otóż SR ( Sharpe ratio) ma swój odpowiednik w technice, który tez nazywa sie SR ( a dokładniej signal to noise ratio), czyli stosunek sygnału użytecznego do szumu (np. a akustyce).
Jeśli szum jest 3 nawet 2 razy silniejszy niż sam sygnał, to przekazana informacja jest mało czytelna i zafałszowana, więc nadaje się do luftu.
Analogicznie jeśli zmienność/odchylenie standardowe stopy zwrotu jest 2 nawet 3 razy większa niż sama stopa zwrotu, to wartość takiego poziomu miernika, jest mierna, a strategia ryzykowna.
Pytasz: „Czy ułomności Sharpe’a powoduje, że praca jest do kitu?”
Odpowiem tak, tak być może, może bowiem powodować, że wcale nie wybierzemy wariantu najbardziej zyskownego/najlepszego, możliwość czego starałem się pokazać, jak widać niezbyt udolnie.
Oj strzelasz do mnie serią na oślep podchodząc chyba zbyt emocjonalnie do sprawy, gdyż to chyba powoduje, że masz problemy ze zrozumieniem tego co piszę.
Oświadczasz bowiem: „skoro narzekasz, że Kathay bierze się za teorie zamiast za praktykę to zrób to Ty.”
Kolego, ja przecież chwalę Kathaya, że odwołuje się do opracowań teoretyczno-naukowych, natomiast narzekam, że nie zawsze jest to, wybór najtrafniejszy, moim zdaniem oczywiście. A mam do tego zbójnickie prawo.
I nie narzekam gołosłownie, zawsze bowiem staram się uzasadniac swoje stanowisko i poglądy, i to raczej obszernie.
Pozwolę sobie nie skomentować szerzej poniższego fragmentu: ” wypisujesz tylko teoretyczne wyliczenia, które niestety zostały już dosyć dawno przez praktykę zanegowane (patrz upadek LTCM – który był z teoretycznego punktu widzenia niemożłiwy, spadki DJIA w ciągu jednej sesji o 10% itd), ”
Przypadek LTCM służy za arguemnt w wielu sprawach, zazwyczaj bezpodstawnie. Praktyka niczego nie zanegowała, tylko rzeczywistośc zaskrzeczała, jak choćby ogłoszenie przez Rosję, ze nie bedzie honorowała swoich rządowych obligacji. I być może zrobiła to z pewną premedytacją, bo sa przesłanki wskazujące na to, że niektóre czynniki zagrały świadomie przeciw LTCM.
Jeśli autorzy napisali tę pracę, żeby sprawdzić, czy przełączanie się między systemami ma sens czy nie, to mogli przeciez wybrać do rankingowania rowniez i inne wskazniki, a nie tylko Sharpe’a.
Zgodzisz się chyba, że to by wyszło by pracy na dobre i uwiarygodniło jej wyniki i konkluzje. A może tę inne wskazniki pokazały coś innego,
przeciwnego i dlatego zostały pominięte?
To, że cały świat stosuje najcześciej Sharpe’a tak na prawdę nie świadczy wcale o nim pozytywnie (zarówno o wskaźniku jak i o świecie)
Podobnie zreszta jest z modelem CAPM, który cały świat również powszechnie stosuje, ale nie powoduje to wcale pomniejszenia jego ułomnosci, równiez powszechnie znanych.
Czy cały swiat jest niedouczony? Nie cały świat jest wygodny i wyrachowany, bo to sa proste w stosowaniu i rozumieniu rozwiązania
(a więc wygodne) a poza tym stoja za tym interesy określonych kręgów i duża kasa.
Tak więc altyernatywnym, często duzo lepszym rozwiązaniom, trudno jest się przebić, gdyż zarówno akademia jak i branża mocno bronią swoich pozycji.
O przyzyczynach tego napisał częściowo Kathey w swoim nowym wpisie ” Hipoteza Adaptacyjnego Rynku”.
Nie mam zamiaru krytykować Ciebie- nie znam Cię. Z całym szacunkiem ale to jest przykład czepiania się, bo chyba zarówna moje pogladfy jak
i sposób podejście Ci się nie podobają. I nie tylko?
PS
Ale ci w pamięci utkwiły problemy z moim laptopem. Otóż ja się nie posługuję cienkim sprzętem, tylko dwoma wypasionymi Toshibami model Tecra (służbowy i prywatny), które są sprawne, tylko uszkodzona była końcówka od zasilacza, która powodowała spiecia.
A że był pretekst (przed żoną) to sobie kupiłem nową zabawkę – Samsunga RF 711.
Problem był tylko taki, że chwilowo bez dobrego zasilacza, nie mogłem sobie ( i się) popisać. 🙂
@ lesserwisser
Brojlery – drób ras mięsnych, intensywnie tuczony i przeznaczony na ubój. Określenie to stosuje się przede wszystkim dla kur, ale także kaczek i indyków.Jak ty z tego spuśćiłes wode.Krew sie da spuscic,ale wode?!
@ and
Problem w tym, że właśnie wody nie spuściłem dobrze wody na zimę
więc wczoraj mnie najpierw woda, a potem krew zalała, jak pompę uruchomiłem.
A wiejski hydraulik, fachowym okiem rzuciwszy, powiedział że brojler się rozpirzył. A on chyba najlepiej umie odróżnić brojlera od drobiu ras mięsnych, pierzastych kogucików nie nie wyłączając, bo na podwórku widziałem że hoduje.
A ja dziś już zamówiłem – ogrzewacz pojemnościowy AEG Comfort Universal 120 l (dwie grzałki po 900 W), więc za parę dni będe miał nowy brojler. 🙂