Jeszcze kilka luźnych uwag na zamknięcie cyklu. Problem zapewne będzie jednak wracał niejednokrotnie przy innych okazjach związanych z A.T.
Mignął mi gdzieś kiedyś taki oto, matematyczny wykład na temat logiki SAT:
2+2 czasem równa się w niej 4, czasem 5 albo 7.
To tylko w części prawda, a zależy od punktu widzenia. W czasie rzeczywistym zawsze będzie to 4 ponieważ jeśli zadecyduję, że to co widzę na wykresie to formacja X czy Y i należy otworzyć długą pozycję to z mojego, decyzyjnego punktu widzenia mam swoją własną, interpretacyjną rację, która generuje moją decyzję i prowokuje konkretne działanie. Jednak z perspektywy czasu rzeczywiście pogląd na temat tamtego układu cen może się już zmienić (tzw. hindsight bias – efekt widzenia wstecznego). Jednocześnie z punktu widzenia innych analityków może w tym samym miejscu (również w czasie rzeczywistym) zaistnieć zupełnie inna formacja lub inaczej ułożyć wskaźnik, sugerując przeciwny kierunek ruchu a więc wynik ich równania logicznego osiągnie inne wartości niż 4.
Trzeba sobie uświadomić, że im bardziej zdajemy się na uznaniowość naszych strategii, narzędzi i decyzji tym mocniej zdajemy się na przypadkowość, szczęśliwy/ślepy traf i losowe rozkłady wyników.
W przypadku SAT (wejście i/lub stopy traktowane uznaniowo), biorąc pod uwagę źródła pochodzenia potencjalnej przewagi otrzymamy następujące rozkłady prawdopodobieństwa zysków i strat:
- (I) Narzędzie (strategia) działa w określonych warunkach ale NIE posiadamy wystarczających kompetencji (wiedzy, intuicji) -> prawdopodobieństwo straty
- (II) Narzędzie (strategia) działa w określonych warunkach i posiadamy wystarczające kompetencje (wiedzę, intuicję) -> duże prawdopodobieństwo zysku
- (III) Narzędzie (strategia) NIE działa i NIE posiadamy wystarczających kompetencji (wiedzy, intuicji) -> duże prawdopodobieństwo straty
- (IV) Narzędzie (strategia) NIE działa ale posiadamy wystarczające kompetencje (wiedza, intuicja) -> przynajmniej niewielkie prawdopodobieństwo zysku
Problem polega na tym, jak już wcześniej sygnalizowałem, że nie możemy rzetelnie zweryfikować wartości obu źródeł potencjalnej przewagi, a to z powodu niemożności jednoznacznego ustalenia wszystkich kryteriów brzegowych istnienia i działania obu komponentów. Nie sposób ustalić kompleksowo pochodzenia takiej przewagi nawet oceniając wyniki realnego tradingu. W rezultacie trudno wysnuć wnioski odnośnie tego co wymaga poprawy lub zmiany.
Z dużym prawdopodobieństwem można oczekiwać, że istnienie przewagi w narzędziach technicznych (jak w literaturze Bulkowskiego wspomnianej niedawno) przestaje mieć znaczenie jeśli stosujemy je uznaniowo: wybiórczo, sporadycznie, w luźnych związkach z innymi narzędziami, bez uwzględnienia faktycznych parametrów czy obszarów działania (przypadek I i II z listy wyżej). Przewagę zamieniamy wówczas na losowe, przypadkowe działanie zależne w dużej mierze od naszych kompetencji.
Przypadkowość i losowe rezultaty objawiają się czasem w dość nieoczekiwanej formie: może się okazać, że krótkookresowo uda nam się wycisnąć zysk stosując narzędzia pozbawione przewagi albo wręcz przeciwnie – stracić stosując techniki, które teoretycznie działają (ponownie źródła są w obu przypadkach nie do zweryfikowania). Ten „przypadkowy” wynik prowadzi wówczas do złudnych wniosków i zaburza oceny. Jest to bardzo możliwe w realnym tradingu i powstaje zgodnie z regułami statystyki – kiedy ilość prób jest niewielka albo działania podejmowane są bez ciągłości (omijamy celowo lub nieświadomie potencjalne transakcje) bądź też odnosimy mylne przekonanie o naszych kompetencjach (np. mylenie umiejętności z rynkiem byka).
Ten katalog przypadkowości uzupełnijmy o jeszcze jeden element: skoro nawet nie wiemy i nie możemy zweryfikować czy uznaniowo traktowane narzędzie techniczne działa (posiada przewagę) to jaka jest różnica, które z nich zastosujemy? To nie musi być więc żadne znane narzędzie, to może być w takim razie dowolny wytwór naszej wyobraźni na wykresie albo w skrajnym przypadku zupełnie losowe wejście na pozycję – zysk bowiem osiągniemy i tak tylko i wyłącznie wówczas jeżeli posiadamy wystarczające kompetencje (punkt IV z listy).
Na koniec dwa słowa o dyscyplinie i konsekwencji, o których dużo się zwykle mówi określając składowe sukcesu. Do czego je zastosować w przypadku subiektywnego podejścia ??? Nie sposób do reguł gdyż w niektórych miejscach zastępuje je uznaniowość (gdyby istniały wszystkie reguły to mamy do czynienia z obiektywną AT). Jeśli poziom wartości (ilość zalet) wzrasta wraz z subiektywnością AT, jak chciał jeden z analityków, to czego życzyć traderowi? Bądź konsekwentny w swej uznaniowości/intuicji? Pamiętaj o dyscyplinie stosowania czegoś czego i tak rzetelnie nie możesz zweryfikować ? Nie przejmuj się, że nie wiesz czy posiadasz jakąś przewagę, najważniejsze byś opanował emocje i na chłodno parł do przodu?
I na pożegnanie tematu:
Pamiętajmy, że słowo „działa” nie jest adekwatnym określeniem w stosunku do subiektywnej A.T., częściej wartościuje raczej nasze własne kompetencje, doświadczenie, wiedzę i intuicję. Wszelkie dowody „działania” SAT mają niewielką wartość dla poszczególnych inwestorów, ze względu na trudności lub wręcz niemożność powielenia dobrych wyników (znalezienia przewagi) ani prostego nauczenia się sposobów radzenia sobie w SAT. Literatura natomiast jest wówczas czasem bardziej syrenim śpiewem niż pomocą…
—*Kat*—
p.s. z powodu urlopowego wyjazdu mam małe zaległości z czytaniem maili i komentarzy, proszę więc o wyrozumiałość, przez weekend wyjdę na prostą 🙂
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„W czasie rzeczywistym zawsze będzie to 4 ponieważ jeśli zadecyduję, że to co widzę na wykresie to formacja X czy Y ”
Bzdura. Piszę to jako logik i filozof. 😀
Mógłbym się pokusić o pewien aksjomat krańcowy.Ale to zbyt cenna wiedza..
Więc czy pana filozofia jest obiektywna czy subiektywna?
„Wszelkie dowody „działania” SAT mają niewielką wartość dla poszczególnych inwestorów, ze względu na trudności lub wręcz niemożność powielenia dobrych wyników (znalezienia przewagi) ani prostego nauczenia się sposobów radzenia sobie w SAT.”
Tyle pisania, że aż myliły się kolejne numery wpisów, aby cały cykl kończyc takimi bzdurnymi wnioskami?
To jest po prostu nieprawda!
Przywolane zolwie i dalsze losy uczestnikow testu sa b. pomocne w zrozumieniu o co chodzi w calym cyklu, mi pomoglo 🙂 Czytalem o tym w Trend Following autorstwa Covela, na wynik moze miec np. wplyw czy handlujesz swoja kasa, czy zarzadzasz powierzynym kapitalem … Czesc zolwi po dobrych wynikach poszla na swoje i poplynela. Obiektywne i stale zasady co do kapitalu i ryzyka pozwalaja grac z wynikami SAT i OAT, pod warunkiem ze system gry daje wyniki w dl.terminie. Alternatywnie mozna grac na pale i farta i tez stosowac SAT/OAT. I tez jest fajnie 🙂
Dawniej szkoła i kursy uczyły przede wszystkim myśleć oraz uczyły fachu (posługiwania się narzędziami) oraz podstaw materiało- i towaroznawstwa.
Potem, niestety, czasy się zmieniły i trzeba było uczyć się na pamięć, deklamować formułki a obecnie mechanicznie zaliczać testy.
Generalnie im nowszy podręcznik tym mniej przystępnie napisany, rozwlekły, filozofujący i zaciemniający istotę zagadnienia. zatracane jest rozumienie i myślenie.
Podobnie jest z techniczna analizą rynku, publikuje się coraz to nowsze pozycje, które zawierają różne formacje, we wszelkich możliwych kombinacjach, i statystyki (vide Bulkowski) a adepci AT starają się dopasować wzór formacji na wykresie do wzorca książkowego.
I myślą, że samo to wystarczy.
Natomiast mało która publikacja uczy całościowego patrzenia na rynek i myślenia w kategoriach istotnych czynników cenotwórczych, z uwzględnieniem fazy rynku, tak jak to opisywali dawniejsi twórcy sztuki technicznej analizy rynku.
Ten przydługawy wstęp jest koniecznym wprowadzeniem do przypomnienia tego, na co twórcy AT zwracali kiedyś uwagę jej studentów.
Studiuj wykresy nie po to by wypatrywać i porównywać kształty formacji lecz raczej staraj się analizować rynek, patrząc z punktu widzenia jego zachowania jako całości, działania jego mechanizmów, motywów działania tych, którzy na nim dominują oraz wpływu na ceny zmagań między kupującymi i sprzedającymi.
Sprowadza się to zwrócenia uwagi adeptów AT na konieczność odróżniania mechanicznej identyfikacji formacji od (subiektywnej) identyfikacji obiektywnych czynników podażowych i popytowych, które mogą ale nie muszą wytworzyć określone wzory.
„Nie słuchaj tego co inni mówią o rynku tylko staraj się usłyszeć to co rynek mówi o innych.”
Jeśli nauczymy się odpowiednio czytać rynek i go interpretować, to ta umiejętność może wytworzyć analityczny efekt synergii (2+2=5) i ten dodatek da nam właśnie przewagę nad innymi. Bo będziemy wcześniej i lepiej wiedzieli co się prawdopodobnie wydarzy na rynku. To będzie nasz subiektywna przewaga.
Możemy również starać się uzyskać przewagę w inny sposób, bardziej obiektywny sposób, np. kupując jakiś program mechaniczny program tradingowy, lepszy od innych. Ale przecież taką „przewagę” może zdobyć każdy, i to bez wysiłku, bo to tylko kwestia ceny.
Wybór drogi będzie niestety subiektywny, co nie wszystkim może pasić.
dobry punkt lesserwissera
Dlatego czasami lepiej całość analizy technicznej podzielić na ruchy i konsolidacje? Pozbawiamy się całego tego anturażu w postaci wartości prognostycznej i skupiamy na wyszukiwaniu okazji do wejścia na rynek lub powodów do ucieczki z niego.
Wówczas pojęcia takie, jak miałem rację czy nie miałem racji nie mają żadnego znaczenia, bo wykresy przestają być narzędziem do zgadywania tego, jak będzie kształtowała się przyszłość – są tylko punktowym opisem pewnego stanu rynku, na bazie którego trzeba podjąć decyzję. Ten stan za dzień lub dwa może wyglądać skrajnie inaczej.
Mam wrażenie, że każdy wspierający się wykresami przechodzi pewną ewolucję na rynku – najpierw stosuje elementarz, z czasem je skrajnie komplikując a później wraca do takich podstawowych tematów, jak trend, wsparcie/opór i właśnie konsolidacje.
Próbowałem kiedyś namówić kogoś, żeby wszystkie formacje traktował w kategoriach konsolidacji. Przywołaną wcześniej RGR nie w kategoriach formacji szczytowej, ale właśnie w kategoriach przystanku do kolejnego ruch rynku (nie ważne jakiego) i zawiesił swoje pragnienie zgadnięcia, co będzie. Nie spotkało się to ze zrozumieniem, bo ów jegomość był uzależniony od prognozowania i posiadania racji a nie od szukania okazji na rynku.
Kolejną sprawą jest właśnie pragnienie zgadnięcia i psychologicznej nagrody „miałem rację” Generalnie to fajnie mieć rację, ale chyba lepiej jednak nie mieć racji i mieć 20 punktów w portfelu więcej.
No i jeszcze jedno. Racja to jest jakieś pojęcie rodem z dyskusji przy domowym obiedzie. Budowanie prognozy oznacza opieranie się na zbudowanym modelu a w AT nikt właściwie nie buduje żadnych modeli – w większości wypadków jest to tylko interpretacja (subiektywna) wykresu.
@ Lucek
Jeżeli twierdzisz, że to jest nieprawda to proszę napisz dlaczego, co jest w takim razie bardziej wiarygodne według Ciebie?
„Próbowałem kiedyś namówić kogoś, żeby wszystkie formacje traktował w kategoriach konsolidacji. Przywołaną wcześniej RGR nie w kategoriach formacji szczytowej, ale właśnie w kategoriach przystanku do kolejnego ruch rynku (nie ważne jakiego)…”.
Dobry punkt astanczaka, bo wyjął mi z ust pewną kwestię, którą szerzej opisałem w jednym z komentarzy do tego wątku, który jednak nie poszedł, bo się zaplatałem w numeracji. Ale teraz jest dobra okazja.
Otóż dawnymi czasy, formacje dzielono na formacje odwracające trend oraz na formacje konsolidacji, które czasem nazywano też formacjami kontynuacji. Wynikało to z obserwacji, że ceny ok 2/3 czasu znajdują się w trendzie bocznym, w stanie zwanym ranging albo trading market. To jest ceny chodzą w te i we w te w pewnym przedziale zmienności, którego górna i dolna granica wyznacza poziom oporu i wsparcia.
W pozostałych 1/3 czasu ceny wykazują wyraźną tendencję kierunkową, do wzrostu lub spadku, co nazywa się trending market, wtedy wiadomo jak się zachować.
Trudniej jest gdy ceny znajdują się w obszarze konsolidacji (a mogą tam być miesiącami a nawet latami), którą uwąża się za chwilową lub okresową przerwę w trendzie, gdy rynek zastanawia się co zrobić dalej.
A co może zrobić, ano odwrócić się, kontynuować poprzedni kierunek trendu lub dalej utrzymać się w trendzie bocznym. Sam fakt wystąpienia danej figury w obszarze konsolidacji, jeszcze nie oznacza co ceny zrobią dalej (nie jest decydujący kształt) lecz rozpatruje się wiele uwarunkowań i aspektów, które decydują o tym czy konsolidacja ma charakter akumulacyjny (np rynek zbiera siły do dalszego ruchu w górę) czy też dystrybucyjny (rynek zdecydował się na wyprzedaże).
Dlatego też zgłębieniu i zrozumieniu konsolidacji poświęcano dużo uwagi. A co mamy dzisiaj? Ano mamy uproszczenia, podręczniki AT dzielą formację na odwracające i na kontynuacjyjne, pomijając fakt że dgy formacja wystąpi w obszarze konsolidacji, to wcale rynek nie musi zachować się tak, nawet w teorii a nie tylko w praktyce.
Przykład to np. formacja podwójne/potrójne dno i szczyt, czy też W oraz M, są u Murphego tylko odwracaczami trendu, ale czasem mogą być też kontynuatorami, co wynikać będzie z szerszej i subtelniejszej analizy.
A efekt praktyczny tego może byc taki, że osoba tradująca w oparciu o AT, jak zobaczy taka formację to zakłada, bo „wie”, ze trend powinien się odwrócić, bo tak napisano w czołowym podręczniku i wszyscy tak to traktują. A jak trend będzie kontynuowany to się ponarzeka i powie, że rynek zachował się anormalnie i żyje dalej w nieświadomości, że akurat rynek zachował się tak jak „powinien” (należało się tego spodziewać).
Oczywiście jak trafi to powie „miałem rację”, może i miałeś, ale nieświadomie bo nie wiedziałeś dlaczego. Oczywiście zawsze, można powiedzieć, że zadziałał tu tzw. hindsight bias (efekt widzenia wstecznego), bo to mądrze i naukowo wszystko wytłumaczy.
Mama nadzieję, że to wprowadzenie przyda się niektórym, otworzy im oczy na pewne kwestie i pozwoli pod innym kątem spojrzeć na zachowania rynku.
Taki podział na trend i konsolidację i dziś spotyka się w niektórych publikacjach, ale zazwyczaj nie jest to wystarczająco opisane, gdyż we współczesnej AT coraz bardziej zaczyna dominować podejście mechanistyczne (rozpoznawanie formacji przez programy (górą programiści), gdzie wyłączone jest myślenie i analiza całościowa.
PS
Pamiętam, że czytając książkę jednego z byłych Żółwi, byłem zaskoczony stwierdzeniem, że według niego nie istnieją żadne poziomy podtrzymania i oporu, bo to tylko taki wymysł ludzi wyznających religię AT.
W świetle powyższego należy sobie zadać pytanie, czy w przypadku tradera technicznego, który kwestionuje podstawowe pojęcia i założenia AT, a opiera się głównie na wskaźnikach, możemy mówić, że praktykuje on obiektywna AT, czy nawet w ogóle że opiera swój trading na analizie technicznej, w normalnym rozumieniu tego słowa?
Jestesmy rozni. Wszyscy. I tak jak rynek albo sie zmienia albo konsoliduje, tak jedni daza do uproszczen, a inni wolą komplikacje i opisanie kazdego kawalka swiata (giełdowego). Tylko pozniej dzieje sie to co z teorią fal. Liczba wyjatkow zaczyna przekraczac podstawowe zalozenia.
To co pisze lesser jest ciekawe w tym miejscu:
„Przykład to np. formacja podwójne/potrójne dno i szczyt, czy też W oraz M, są u Murphego tylko odwracaczami trendu, ale czasem mogą być też kontynuatorami, co wynikać będzie z szerszej i subtelniejszej analizy.”
I tak krytycy AT powiedzą – wlasnie dlatego AT to ….., mlodzi adepci AT spedza czas na zastanawianiu sie cz moze to nie bylo M, albo W, nieco starsi adepci, albo bardziej doswiadczeni, albo po lekturze Bulkowskiego (tych przybedzie za kilka miesiecy na naszym rynku mam nadzieje – tlumaczenie juz skonczone) – powiedzą aaa, to jest ten rodzaj formacji spalonych, o ktorych Bulkowski pisal ze niezle mozna nanich zarobic.
A jeszcze inni zwolennicy AT powiedza – mam gdzies co to jest, zajalem krotka pozycje bo mailo byc M, wystopowalo mnie i idzie dalej w gore, wiedz teraz robie dlugą
T. Chande, w artykule opisującym sprawdzalność formacji zaproponował krytykom AT takie, wielce logiczne, rozwiązanie praktyczne.
Jeśli skrupulatnie wyliczyliście, że formacje X sprawdza się jedynie w w ok. 30%, więc nie wierzycie w jej skuteczność, to co stoi na przeszkodzie by zastosować podejście kontr-tradingu i zadziałać odwrotnie niż wynika ze wskazań AT.
Przecież wtedy skuteczność wzrośnie wam ponad dwukrotnie i statystyka będzie po waszej stronie.
Chyba trochę sensu w tym jest!
Trend nie zmienia się bo formacja sie sprawdziła ale formacja jest efektem zmiany lub kontynuacji trendu. W zasadzie formacji wymyślono już tyle, ze kurs nie ma jak się ruszyć żeby nie wykonać jakiejś formacji. Tak jest na przykład z formacjami świecowymi. Formacji harmonicznych jest mało ale zawsze można powymyslać nowe bo wiadomo im więcej formacji tym większa szansa, że jakaś się sprawdzi a więc częściej będą się sprawdzać (?). Co prawda mamy już formacje nietoperza, kraba, motyla ale nazw gatunków zwierząt mamy tyle, że wystarczyłoby jeszcze na wiele formacji.
Dla mnie jest zbyt wiele wtórności w tych formacjach ale to tylko szczyty i dołki. Ja chyba należę do tych, którzy lubią uproszczenia.
„Na koniec dwa słowa o dyscyplinie i konsekwencji, o których dużo się zwykle mówi określając składowe sukcesu. Do czego je zastosować w przypadku subiektywnego podejścia ??? Nie sposób do reguł gdyż w niektórych miejscach zastępuje je uznaniowość (gdyby istniały wszystkie reguły to mamy do czynienia z obiektywną AT). Jeśli poziom wartości (ilość zalet) wzrasta wraz z subiektywnością AT, jak chciał jeden z analityków, to czego życzyć traderowi? Bądź konsekwentny w swej uznaniowości/intuicji?”
Tu chodzi o konsekwencję w trzymaniu sie reguł, które istnieją w SAT. Z tą uznaniowością to bym nie przesadzał bo zauważyłem, że autor lubi tworzyć skrajny obraz SAT aby łatwiej ją zaatakować i uwypuklić jej wady. Przede wszystkim nie mylmy SAT z hazardem, gdyby nie było reguł w SAT nie moglibyśmy tworzyć strategii. Uznaniowości powinno być tyle aby uwzględnić specyfikę ciągle zmieniającego się rynku (trader dyskrecjonalny zakłada, że potrafi to robić), i dotyczy ona tych elementów strategii, które za to dostosowanie sie do sytuacji odpowiadają i najlepiej tylko tyle ale to wystarcza aby uniemożliwić zbudowanie algorytmu i tym samym nazwać trading tradingiem dyskrecjonalnym.
@ Klondike
„Trend nie zmienia się bo formacja sie sprawdziła ale formacja jest efektem zmiany lub kontynuacji trendu.”
Dobrze to ująłeś ale biorę te bryłkę złota i ją trochę wypoleruję (na swoje potrzeby), bo lubię jak się coś błyszczy.
„Trend nie zmienia się bo formacja sie sprawdziła ale efektem formacja jest zmiana lub kontynuacja trendu.”
A ściślej biorąc to chyba przygotowanie do zmiany lub kontynuacji, bo gdy ceny przebywają w strefie konsolidacji to mówi się, że budują sobie bazę (jakże obrazowe określenie).
Czy zaś będzie to baza wypadowa do dalszego marszu naprzód (zbieramy siły do ataku na szczyty) czy też zwijamy obóz, zabieramy manatki i zjeżdzamy stąd (z górki na pazurki), to juz sami musimy sobie wykoncypować.
„Jeżeli twierdzisz, że to jest nieprawda to proszę napisz dlaczego”
Odniosłem się do zacytowanego zdania, które jest wnioskami z tego przydługiego cyklu.
Skąd autor z taką pewnością wie, że jeśli coś działa, to ma to niewielką wartość dla poszczególnych inwestorów.
Czy zrobił ankietę, czy tylko tak mu pasuje do jego tezy?
Druga część zdania, że coś jest trudne wcale nie znaczy, że jest niemożliwe do nauczenia się.
Trading jest trudny tak samo dla tych, którzy stosują SAT lub OAT, dlaczego więc argumentem ma być trudność nauczenia sie czegoś przez tych, którzy preferują SAT?
Ponieważ autor nie zrozumiał tego co napisał „pewien analityk”, jak go na koniec nazywa, zaserwował czytelnikom swoje wykłady.
Ostatecznie każdy może uważać że jest Napoleonem.
@ Kat
„p.s. z powodu urlopowego wyjazdu mam małe zaległości z czytaniem maili i komentarzy, proszę więc o wyrozumiałość, przez weekend wyjdę na prostą :)”
No więc czekamy cierpliwie (choć z utęsknieniem)na te zaległe komentarze i to zanim zacznie nas pan majster inspirować pokonaniem rynku.