Jeśli kredyt jest oprocentowany na 10 procent, a na rynku zarobiłem w ostatnim roku 25 procent, to oczywiście wynalazłem genialny pomysł na zarobek. Dla czytelników, którzy czytają tylko tytuły, nagłówki lub pierwsze zdanie tekstu – tym razem może warto przeczytać dalej.
W krótkim czasie trafiłem ostatnio w mediach społecznościowych na komentatorów, polecających „genialne” rozwiązanie. Gdzieś tam ktoś napisał, że nadpłaca kredyt hipoteczny, żeby jak najszybciej go spłacić. I usłyszał, że jest frajerem, bo kredyt jest znacznie niżej oprocentowany niż to co można wyciągnąć z rynku. Więc zamiast „wyrzucać” pieniądze, powinien je zainwestować, żeby pracowały.
No cóż, człowiek jest zmuszony powtarzać w kółko tę samą historię. Mija nieco ponad osiemnaście lat od hossy małych i średnich spółek na GPW, tzw. „hossy MiSiów”. Nazwa MiŚ, wzięła się od powstających wówczas funduszy Małych i Średnich Spółek. Towarzystwa funduszy inwestycyjnych, na fali hossy spółek o mniejszej kapitalizacji zaczęły tworzyć na potęgę fundusze lokujące aktywa właśnie w takie firmy, co dodatkowo napędzało hossę nowymi pieniędzmi. Popyt na te nowe fundusze był tak ogromny, że TFI zaczęły wstrzymywać możliwość kupna nowych jednostek oraz zaczęły wprowadzać limity aktywów. Jednym z flagowych przykładów był fundusz Skarbiec Małych i Średnich Spółek, do którego w ciągu dwóch pierwszych dni istnienia wpłynęło ponad 100 milionów złotych od klientów, gdy fundusz wystartował pod koniec czerwca 2007 roku. Hossa wyglądała przepięknie. Wzrosty na tym rynku trwały już kilka lat. Od stóp zwrotu kręciło się w głowach. Indeks mWIG40 był gorącym tematem: 2003 rok +33,6 procent; 2004 rok +36,3 procent, 2005 rok +27,6 procent, 2006 rok +69 procent, no i w końcu 2007 rok, podczas którego mWIG40 zyskał tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy ponad 60 procent. Indeks sWIG80 wyglądał jeszcze lepiej. Patrząc od 2003 roku, zyskiwał w kolejnych latach odpowiednio: +100,7 procent; +72,9 procent; +15,5 procent, +132,4 procent i 6 miesięcy 2007 + 68 procent.
Wspaniałe. Doskonałe. Niesamowite. Wreszcie mamy hossę. Wreszcie będzie rosło, i rosło, i rosło, i rosło… I wtedy pojawiły się genialne pomysły, część z nich była prowokowana przez doradców finansowych „weź drogi kliencie większy kredyt hipoteczny, niż potrzebujesz. Za część kupisz mieszkanie, a część wrzucisz w „MiSie” i kredyt sam będzie się spłacał”. W długim terminie rynki rosną. Średnioroczna stopa zwrotu z polskich akcji (indeks WIG) to w ciągu piętnastu lat istnienia giełdy warszawskiej to 29,8 procent rocznie*. Jesteśmy rozwijającym się rynkiem i korzystamy wreszcie z premii za to!
A później nadszedł dzień zapłaty.
W USA pęka bańka kredytów hipotecznych. Część analityków uważa, że to ich lokalny problem i w ogóle nie dotknie Europy. Ale z dania na dzień, z tygodnia na tydzień okazuje się, że toksyczne aktywa rozsiane były po całym świecie. Następuje załamanie, krach, wyprzedaż akcji na rynkach światowych, w tym również w Polsce. Cechą małych i średnich spółek jest to, że są małe i średnie. Podczas hossy popyt ciągnie ceny akcji w górę, bo płynność na nich jest ograniczona. W momencie spadków, gdy wszyscy chcą z nich uciec dzieje się dokładnie odwrotnie. Podaż jest tak ogromna, że „okienko” którym można uciec jest bardzo maleńkie. Podczas dwudziestu miesięcy od czerwca 2007 do lutego 2009 indeks mWIG40 spadł 78 procent, sWIG80 stracił 73 procent.
Jeszcze raz napiszę: SIEDEMDZIESIĄT OSIEM PROCENT.
Co to oznacza, że indeks traci ¾ swojej wartości? To znaczy, że niektóre spółki wchodzące w jego skład tracą, znacznie, znacznie więcej.

Wrócę do mediów społecznościowych. Trafiam ostatnio wpis kogoś, kto pyta o radę w sprawie zbudowanego portfela i kwituje „potrzebuję opinii doświadczonych inwestorów, takich co są minimum rok na rynku, a nie 2-3 miesiące”.
Nie wiem co mam powiedzieć… Potrzebuję rady doświadczonego kierowcy, z rocznym stażem, doświadczonego lekarza po pierwszym dyżurze i doświadczonego pilota, który właśnie wrócił ze swojego drugiego lotu Kraków–Gdańsk. Wszyscy już „byli na rynku”, widzieli rzeczy i mają swoje przemyślenia.
Amatorzy MiSiów, którzy zorientowali się po kilku latach wzrostów, że jest okazja i kupowali akcje lub fundusze w 2007 roku ponieśli w ciągu dwóch kolejnych lat znaczące straty. Na odzyskanie kapitału czekali kilkanaście lat. Wtedy mieli okazję doświadczyć tego, że średnioroczne stopy zwrotu składają się z wielu wartości, które mogą być skrajne, żeby po wielu, wielu latach uzyskać owe 8-10 procent.
Spójrzmy jak wygląda indeks mWIG40 bez otoczki emocjonalnej, związanej z tym, że nie inwestowaliśmy w niego własnych pieniędzy. Indeks jest publikowany od końca 1997 roku. W tym czasie wzrósł około 712 procent. Średniorocznie daje to 7,8 procent. Na dwadzieścia osiem lat tylko osiem lat było na minusie. Średni wynik z lat ujemnych to -20,5 procent, zaś średni wzrost w latach dobrych to plus 24,7 procent. Najdłuższa seria lat zyskownych to sześć, najdłuższa seria lat spadkowych to dwa.
Zestawienie tych wartości sprawia, że można obiektywie powiedzieć – to świetna inwestycja. W długim terminie powinna przynieść zysk. Jeśli jesteś szczęściarzem to wcześniej będziesz się cieszył rosnącymi zyskami, jeśli jesteś pechowcem, to znaczenie później, ale ostatecznie też masz szansę (Szczęściarze i pechowcy). Jest tylko jeden problem. Maleńki – jesteśmy ludźmi. Jesteśmy emocjonalni. Nie lubimy tracić. Stratę pieniędzy odczuwamy podobnie, jak ból fizyczny. Lata, w których tracimy kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt procent na naszych inwestycjach mogą nas kosztować, nie tylko majątek. Zwłaszcza jeśli wykorzystaliśmy w tym celu kredyty.
Średnia roczna stopa zwrotu nie istnieje w realnym czasie. Istnieją tylko konkretne lata, konkretne spadki i konkretne decyzje. Te 7-8 procent rocznie nie przychodzi równym strumieniem. Składają się na nie serie euforii przeplatane długimi okresami zwątpienia. I dopiero po latach składa się w coś, co na wykresach i w podsumowaniach wygląda atrakcyjnie.
Jeśli ktoś mówi, że znalazł prosty arbitraż między rynkiem a kredytem, to najczęściej nie odkrył nowego prawa finansów. Po prostu jeszcze nie doczekał swojego rachunku do zapłacenia.
[foto]
*oczywiście średnioroczna stopa zwrotu zmienia się wraz z kolejnymi latami i danymi

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.