W trwającej na naszym profilu na X ankiecie 53% uczestników zadeklarowało, że nie używa żadnego benchmarku. Benchmarku indeksowego, np. WIG albo sWIG80, używa 43% odpowiadających. Kilka procent porównuje swoje wyniki do rezultatów znajomych. Nikt nie patrzy na wyniki finansowych influencerów.
Przyznam, że jestem zdziwiony tak dużym odsetkiem inwestorów, którzy nie używają benchmarków. Być może to efekt tego, że wielu uczestników ankiety inwestuje pasywnie. W takim przypadku jedynym sensownym benchmarkiem jest własny plan finansowy, czyli de facto brak konwencjonalnego benchmarku. Inwestor ocenia, czy linia kapitału odpowiada jego oczekiwaniom, i decyduje, czy zwiększyć stopę oszczędności, czy może wziąć na siebie trochę więcej ryzyka – np. zwiększając ekspozycję na akcje.
W poprzednim tekście z serii „czy warto się porównywać” zasugerowałem, że indywidualni inwestorzy mogą obejść się bez benchmarku, jeśli mają sensowny plan inwestycyjny i potrafią zestawiać z nim swoje wyniki. Zwróciłem też uwagę na potencjalne szkody, które może wyrządzić benchmark – przede wszystkim skrócenie horyzontu inwestycyjnego i impulsy do zmian strategii pod wpływem losowości rynku.
Benchmark może jednak być przydatny. Sytuacja z benchmarkiem przypomina tę z innymi kontrowersyjnymi konceptami inwestycyjnymi, jak dźwignia finansowa czy skoncentrowany portfel. Mądrze używane mogą „podkręcić” wyniki (zapytajcie Warrena Buffetta). Źle używane mogą wyzerować albo poważnie skaleczyć portfel.
Myślę, że wszyscy aktywni inwestorzy powinni od czasu do czasu zestawić swoje wyniki z adekwatnym benchmarkiem. Po co? By ocenić, czy aktywne inwestowanie ma w ich przypadku sens. Jeśli w 5- czy 10-letnim horyzoncie nie wygrywa się z rynkiem albo nie poprawia profilu ryzyka, rozsądne jest przemyślenie sensu aktywnego inwestowania. Bez konwencjonalnego benchmarku taka analiza nie jest możliwa.
Warto zastanowić się, co jest adekwatnym benchmarkiem dla inwestora indywidualnego w Polsce albo dla „polskiej” części portfela. Indeksem szerokiego rynku jest WIG i jest to indeks typu total return. Jednak dla wielu inwestorów WIG będzie wygodny, ale nieadekwatny. Dlaczego? Bo skupiają się na małych lub mikrospółkach i w ich portfelu blue chipy nigdy nie stanowią istotnej pozycji. Warto też pamiętać, że wiele indeksów GPW to indeksy cenowe, np. sWIG80. Porównywanie się z nim, a nie z wersją total return, uwzględniającą dywidendy, to małe oszukiwanie.
Czy benchmark może się przydać poza decyzją o sensie aktywnego inwestowania? Tak. Zapewnia kontekst liczbowy dla wyników. Nie jest potrzebny dla dziennych czy tygodniowych stóp zwrotu, ale może być przydatny w dłuższym horyzoncie. Chroni przed nieuzasadnionym samozadowoleniem i myleniem rynku byka z wielkimi umiejętnościami. Może też stworzyć kontekst dla słabszych bezwzględnie wyników, które wynikają ze słabego rynku.
Aktywnym inwestorom z krótkim horyzontem benchmark nie powie, czy strategia jest dobra, ale pokaże, w jakich reżimach rynkowych działa lepiej. Po dłuższej obecności na rynku, przy dobrych wynikach długoterminowych i regularnych okresach wygrywania i przegrywania z benchmarkiem, benchmark może przekonać, że nie ma sensu porównywać się z rynkiem.
Długotrwałe przegrywanie z benchmarkiem może być wskazówką, że strategia wymaga przeglądu. Benchmark nie jest wyrocznią, lecz sygnałem, że potrzebna jest analiza. Porównanie z benchmarkiem pozwala też ocenić, czy wysoka zmienność i wynikający z niej stres dają adekwatną premię.
Indeksowy benchmark może ochronić inwestorów przed używaniem dużo gorszych, przypadkowych punktów odniesienia – jak publiczne portfele w Excelu czy wpisy influencerów. W inwestowaniu nie zawsze mamy optymalne rozwiązania. Czasem lepiej wybrać nieidealny benchmark niż popełnić większy błąd. Jeśli benchmark ochroni nas przed FOMO po przeczytaniu o wyjątkowych stopach zwrotu innej osoby, to okaże się przydatny.
Zestawienia z benchmarkiem mogą też mieć charakter edukacyjny. Mogą pokazać, jak zmiany wprowadzane w strategii – np. koncentracja portfela, skupienie się na konkretnej branży, zmiana stylu – naprawdę wpływają na wyniki.
Dobrze dobrany benchmark, traktowany jako sygnał, a nie ostateczna miara wyników, może być przydatny także dla inwestora indywidualnego. W przeciwieństwie do zarządzających funduszami nie muszą oni regularnie wygrywać z benchmarkiem, zwłaszcza w krótkim terminie. Dla inwestorów indywidualnych benchmark może być miarą pomocniczą, a nie celem samym w sobie. Mogą korzystać z jego zalet i nie poddawać się jego wadom.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.