W poprzednim tygodniu pisałem o porównywaniu swoich wyników inwestycyjnych z wynikami innych inwestorów. Argumentowałem, że takie działanie nie ma sensu i nie wnosi żadnej wartości dla inwestora. Może być jednak gorzej – porównywanie się może być szkodliwe dla inwestycyjnego portfela.
Moim zdaniem z reguły porównywać się będziemy do inwestorów osiągających lepsze wyniki. Po pierwsze dlatego, że „dobrych wyników” jest w mediach społecznościowych i rozmowach znacznie więcej niż „złych”. Tymi drugimi nikt się nie chwali. Po drugie, publikowane publicznie wyniki są często wyjątkowo korzystnym fragmentem całości. Po trzecie, inwestorzy – jako osoby skłonne do rywalizacji – zwracają uwagę na potencjalnie lepszych. W ich „emocjonalnym DNA” jest chęć dorównania najlepszym. Dlatego czytają Czarodziejów rynku.
Zestawianie się z napotkanymi w sieci słabymi wynikami rodzi niewielkie ryzyko. Najczęstszą reakcją będzie zadowolenie, że z portfelem jest wszystko dobrze, strategia działa i należy trzymać się planu. Być może przestaniemy nawet zbyt krytycznie oceniać swoje, całkiem dobre, wyniki.
Większe zagrożenie stanowi odnoszenie się do lepszych czy dużo lepszych wyników innych. Myślę o inwestorach, którzy w długim terminie zarabiają na rynku i mają strategię z rynkową przewagą – i na tej grupie się skupiam.
Zetknięcie się z lepszymi wynikami i niezignorowanie ich – jak powinniśmy – może wywołać dwie reakcje: zniechęcenie i frustrację albo motywowane poczuciem gorszości pragnienie szybkiego dogonienia. Przez lepsze wyniki rozumiem nie tylko wyższą stopę zwrotu, ale też świetnie zachowującą się pozycję w portfelu czy szybki sukces nowo otwartej pozycji.
W przypadku zniechęcenia problemem może być zmniejszenie intelektualnego i emocjonalnego zaangażowania w pracę inwestycyjną: po co mam czytać dziesiątki raportów kwartalnych, skoro ktoś z niewielką wiedzą, nie robiący własnych analiz, zostawia mnie z tyłu? Drugim problemem może być utrata pewności siebie, której odpowiednia doza jest niezbędna, by przetrwać okresy, w których „rynek nie widzi jeszcze tego”, co pokazała analiza. Trzecim problemem może być paraliż decyzyjny – inwestor zaczyna wątpić w swoje pomysły i odwleka podjęcie decyzji, bo boi się porażki i powiększenia się luki względem lepszych inwestorów.
To realne zagrożenia, ale zwykle nie doprowadzą do takich spustoszeń w portfelu jak pogoń za lepszymi wynikami i chęć szybkiego nadrobienia dystansu do inwestora z wyższą stopą zwrotu.
Powyższy opis powinien przywoływać cztery najbardziej niebezpieczne litery dla każdego inwestora: FOMO. To częsta i destrukcyjna reakcja na ekspozycję na lepsze od naszych wyniki.
Odruchowa reakcja w takiej sytuacji może polegać na impulsywnej ocenie własnej strategii – „nie działa” – i próbach dokonania szybkich, nieprzemyślanych zmian w planie.
Efektem szybkiej, emocjonalnej oceny portfela często jest próba skopiowania pozycji lub podejścia „lepszego” inwestora – np. natychmiastowe zwiększenie ekspozycji, choć nasze podejście sugeruje ostrożność. Inną reakcją może być kupowanie tego, „co jest na gazie” – spółek, które świetnie zachowywały się w ostatnich tygodniach. Inwestor wraca do początku swojej drogi, zapomina, czego się nauczył, i zaczyna kupować gorące spółki w nadziei na szybkie podkręcenie wyników.
Nigdzie nie jest powiedziane, że kupi je na samym szczycie i natychmiast straci. Jest jednak oczywiste, że otwiera te pozycje impulsywnie, bez planu, tezy inwestycyjnej i pomysłu na korektę.
FOMO może przybrać też mniej oczywiste formy – prowadzić do zwiększenia ryzyka w portfelu. Inwestor może uznać, że powinien natychmiast zwiększyć ekspozycję na rynek albo skorzystać z dźwigni. Może stwierdzić, że jego tolerancja na ryzyko jest zbyt mała i inwestować bardziej ryzykownie, niż jest na to przygotowany: zmniejszyć dywersyfikację, stosować skoncentrowany portfel, zwiększyć wartość pozycji, wejść na segmenty rynku o dużej zmienności, zapuszczać się na margines w poszukiwaniu szybkich pieniędzy.
Istnieją tysiące sposobów, by popsuć działającą w długim terminie strategię. Szkodliwość porównywania się i impulsywnej reakcji na wyższe stopy zwrotu polega na szybkiej analizie własnej strategii. Analizie zainicjowanej przez przypadkowy punkt odniesienia, który nie może służyć do oceny.
Nawet chwilowe słabe wyniki, bezwzględne lub relatywne do rynku, nie muszą oznaczać, że strategia ma błędy albo że się „popsuła”. Żadna strategia nie wygrywa z rynkiem w każdym horyzoncie. Inwestor nie może pozwalać, by błahe czynniki podważały jego wiarę w plan i skłaniały do krótkoterminowego myślenia zamiast skupienia się na celach długoterminowych.
Od sprawdzonego planu inwestycyjnego nie powinna nas odciągnąć ani bessa, ani okres rynkowej flauty. Tym bardziej nie powinny tego zrobić opublikowane na X wyniki innego inwestora. A takie ryzyko istnieje, jeśli będziemy się do nich „na serio” porównywać.
Jak w każdym tekście inwestycyjnym, konieczne jest w tym miejscu zastrzeżenie, że każdy inwestor ma swoją konstrukcję emocjonalną i różni inwestorzy różnie zareagują na porównanie się do kogoś ze zdecydowanie wyższą stopą zwrotu. Mój argument jest taki, że jeśli coś działa – jak nasza strategia inwestycyjna – to nie ma sensu ryzykować, że ją impulsywnie zmienimy pod wpływem krótkoterminowych impulsów o negatywnym ładunku emocjonalnym.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.