Transfer Briana Niccola z Chipotle do Starbucksa zwrócił uwagę inwestorów i komentatorów rynkowych. W dniu ogłoszenia transferu akcje Starbucksa wzrosły ponad 24%, a akcje Chipotle spadły niemal 8%. W świecie korporacyjnym to odpowiednik transferu Mbappe z PSG do Realu Madryt.
Wspomniany wzrost zwiększył kapitalizację Starbucksa o 21 mld USD. Obecnie akcje spółki kosztują 3% mniej niż na zamknięciu sesji z ogłoszenia transferu, co sugeruje, że wiara inwestorów w managerski geniusz Niccola nie osłabła.
Powstają dwa pytania. Czy Brian Niccol rzeczywiście warty jest 21 mld USD kapitalizacji? Tym zagadnieniem zajął się Grzegorz Zalewski. Ja planuję zająć się innym pytaniem. Ile warty jest Brian Niccol, skoro rynek myśli, że może „wygenerować” 21 mld USD wartości dla akcjonariuszy?
Łatwo ustalić finansową część odpowiedzi na to pytanie. Niccol otrzyma 10 mld USD bonusu za podpisanie kontraktu oraz jednorazowe „powitalne” wynagrodzenie w akcjach o wartości od 75 mln do 80 mln USD. Jego roczna pensja to 1,6 mln USD z dodatkowym bonusem do 7,2 mln USD. Prezes będzie mieć także prawo do corocznego wynagrodzenia w akcjach do 23 mln USD.
60% wynagrodzenia w akcjach uzależnione jest od relatywnych względem S&P 500 stóp zwrotu akcjonariuszy SBUX. Pozostała część jest pewna, będzie przyznawana corocznie tak długo, jak zostanie w firmie. Powitalne wynagrodzenie ma podłogę w wysokości 75 mln USD i sufit w wysokości 80 mln USD – niezależnie od spełnienia założonych celów.
Ktoś może powiedzieć, że to horrendalnie dużo. No cóż, to w najbardziej optymistycznym dla Niccola scenariuszu, około 217 mln USD w cztery lata. To zaledwie 1% kapitalizacji, którą Starbucks zyskał w dniu ogłoszenia transferu. Z punktu widzenia akcjonariuszy wygląda to na absolutną okazję.
Brian Niccol wynegocjował jeszcze kilka dodatkowych przywilejów. Jednym z nich jest praca z domu. Nowy prezes Starbucksa nie musi się przenosić do Seattle, gdzie znajduje się siedziba firmy. Będzie mógł pozostać w swoim domu w południowej Kalifornii. Starbucks stworzy i opłaci niewielkie biuro w pobliżu domu Niccola. Do siedziby firmy Niccol podróżować będzie firmowym odrzutowcem.
Jak przypomina Wall Street Journal, nowy CEO Starbucksa będzie jednym z nielicznych prezesów spółek z S&P 500, którzy pracują z domu (Starbucks nazywa sytuację Niccola pracą hybrydową). Co ciekawe, podobny przywilej wywalczyła, wspomniana przez Grzegorza Zalewskiego, Hillary Super – nowa CEO Victoria’s Secret.
Warto zauważyć, że inni „biurowi” pracownicy Starbucksa mają obowiązek pracować z biura przynajmniej przez 3 dni w tygodniu. Od jakiegoś czasu zmienia się też nastawienie dużych korporacji do pracy hybrydowej. Spółki coraz częściej wymagają stałej obecności w biurze, zwłaszcza managerów wyższego szczebla. Ken Griffin z firmy Citadel stwierdził niedawno, że świetne rezultaty funduszu Citadel w czasie pandemii to między innymi efekt szybkiej rezygnacji z pracy zdalnej. „Możliwość konkurowania z ludźmi siedzącymi w piżamach to był jeden z najwspanialszych momentów w historii finansów” – powiedział niedawno.
To nie wszystko, co od Starbucksa „wyciągnął” Brian Niccol. Wynegocjował, że zostanie nie tylko CEO (prezesem), ale otrzyma także stanowisko przewodniczącego Rady Dyrektorów. Ten model „podziału władzy” na szczycie korporacji nie jest rzadki. Bloomberg podaje, że 41% spółek z S&P 500 funkcjonuje w ten sposób. Jest to jednak model, od którego się odchodzi, ponieważ nie jest uznawany za idealny przykład ładu korporacyjnego. Jest nim sytuacja, w której niezależna Rada Dyrektorów monitoruje pracę CEO.
Bloomberg podaje także, że zaledwie 4% nowych prezesów spółek z indeksu S&P 1500 uzyskało podwójne stanowisko w momencie zatrudniania. Pozycja przewodniczącego Rady Dyrektorów przyznawana jest sprawdzonym prezesom, po części jako dowód uznania, a po części w celu usprawnienia procesu decyzyjnego w sytuacji, gdy prezes „dostarcza wyniki”.
W przypadku Starbucksa stanowisko przewodniczącego Rady Dyrektorów wzmacnia pozycję Niccola w spółce, która często zmienia prezesów i na którą w istotny sposób wpływa największy akcjonariusz, założyciel i kilkukrotny prezes – Howard Schultz.
Przykład Briana Niccola pokazuje, że wiele korporacyjnych zasad jest miękkich. Gdy istnieje potrzeba zrekrutowania wybitnego i gwiazdorskiego prezesa, można nagiąć ład korporacyjny, zasady dotyczące pracy zdalnej i zaproponować hojne wynagrodzenie. W spółkach giełdowych najważniejsze jest dostarczanie wartości dla akcjonariuszy i jeśli drogą do tego jest zatrudnienie gwiazdorskiego CEO, to inne rzeczy schodzą na dalszy plan. A inwestorzy z reguły nie mają nic przeciwko temu. Tak długo jak kurs spółki rośnie.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
"Niccol otrzyma 10 mld USD bonusu" – chyba mln