Czy gdybyś wziął milion Szekspirów, potrafiliby pisać jak małpa?
(przypisywane komikowi Stevenowi Wrightowi)
Na pewno państwo słyszeliście o tych eksperymentach, w których małpa losująca w różny sposób nazwy spółek, z których następnie zbudowano portfel inwestycyjny uzyskiwała lepsze wyniki, niż profesjonalni zarządzający funduszami. A może jeszcze bardziej skomplikujmy losowość – zawiążmy małpie oczy i każmy jej rzucać lotkami w gazetę, w której wydrukowano nazwy spółek. To oczywiście sugestia Burtona Malkiela, zawarta w książce Błądząc po Wall Street z 1973 roku, który sugerował, że próba aktywnego pokonywania rynku nie ma sensu. Bo nawet rzeczona małpa mogłaby (to ważne słowo) wybrać portfel równie dobry jak eksperci.
W 2012 roku dziennikarze Pulsu Biznesu opublikowali tekst, w którym skorzystali z pomocy prawdziwej małpy – Lucy z warszawskiego Zoo. Niestety w tym wypadku nie udało jej się pokonać w trzyletnim okresie ekspertów – jej portfel stracił 8,8% podczas gdy średni wynik funduszy polskich akcji to była strata 2,8 procent. Może jednak chodzi o to, że polski rynek wcale nie jest tak łatwy, jak amerykański. Kto wie, kto wie?
Bardzo poważnie podeszli do zagadnienia autorzy artykułu The Surprising Alpha From Malkiel’s Monkey and Upside-Down Strategies – Robert Arnott, Jason Hsuu, Vitali Kalesnik oraz Phil Tindall. W 2013 roku opublikowali w niezmiernie poważnym periodyku The Journal of Portfolio Management wyniki symulowanego eksperymentu z małpami. Jak to naukowcy, nie zadowolili się wynikami jednej małpy – tak jak dziennikarze, ale zatrudnili całe ich stado. Oczywiście zatrudnili wirtualnie. Badacze przeprowadzili eksperyment z symulowanymi portfelami – wybrano 100 losowych portfeli składających się 30 akcji spośród 1000 największych spółek wykorzystując dane z lat 1964 do 2014. Eksperyment pokazał, że 96 wirtualnych małp spośród stu osiągnęło wyniki lepsze lub równe od indeksu. Artykuł był bardzo dokładny, zwracał uwagę na dające przewagę spółki o małej kapitalizacji, jak również to, że mimo dość dużej zmienności cechowały się satysfakcjonującymi wynikami.
Od wielu już lat podobny eksperyment prowadzą dziennikarze Wall Street Journal. Wybierają portfel przy pomocy rzutków, które trafiają w płachty stron gazety z nazwami spółek. W 2023 portfel losowy zyskał 80 procent, zaś ten wybrany przez profesjonalistów ledwie 32 procent.
Począwszy od książki Malkiela sprzed pięćdziesięciu lat, poprzez zabawy dziennikarskie, aż przez poważne projekty badawcze wnioski były podobne – aktywne zarządzanie, czy wybór portfela według jakichś wyrafinowanych kryteriów nie ma sensu, bo losowo wybrany, nawet przez małpy (och cóż za potwarz dla człowieka) będzie miał wyniki lepsze.
Nie ukrywam, że w przeszłości kilkukrotnie dałem się również uwieść tej zabawnej i prowokującej idei. Jest sympatyczna, nośna, no a przede wszystkim wbija szpilę profesjonalistom. A ponieważ zawsze warto kwestionować autorytety, to był to dość miły sposób. Oczywiście nie zmieniało to faktu, że latami sam inwestowałem, wybierając akcje, spekulując, stosując narzędzia mniej lub bardziej wyrafinowane, raczej nie zdając się na ślepy los, ani nie odwiedzając warszawskiego zoo, żeby poprosić o radę. Ale jak już zobaczyliśmy Lucy, nie miała tych kompetencji, więc musiałbym wybrać innego przedstawiciela naczelnych. I pewnie chętniej skorzystałbym z rady, któregoś z goryli. Są majestatyczne, skupione i konkretne.
Muszę się jednak państwu przyznać, że gdy WSJ opublikował swój ostatni artykuł, miałem chwilę pewnego – nie boję się tego nazwać – olśnienia. Co więcej, mam wrażenie, że nigdy, ale to nigdy nie spotkałem się z takim wnioskiem, płynącym z tych wszystkich eksperymentów, badań i zabaw z małpami, rzutkami i ciągnięciem z kapelusza nazw spółek, w które warto inwestować. To jest teza absolutnie wbrew tej najbardziej popularnej – „skoro losowy portfel jest lepszy, niż indeks, to nie ma sensu walczyć z indeksami marnując czas na analizy, metody, strategie”.
Spróbuję czytelników nieco naprowadzić. Dać wam przyjemność z tego wiekopomnego odkrycia, które było również moim udziałem… Czy nie zastanawia was, jak bardzo w tych wszystkich eksperymentach i badaniach (wybacz Lucy, to nie o tobie) wygrywają małpy?! Albo rzutki, albo los. W badaniu zamieszczonym w The Journal of Portfolio Management 96 procent losowych portfeli wygrało z rynkiem.
DZIEWIĘĆDZIESIĄT SZEŚĆ PROCENT!
Podążacie za moją myślą…?
Skoro tak często, tyle małp wygrywa z rynkiem, to znaczy…
No właśnie to znaczy jedno, każdy z inwestorów losowo, albo w jakikolwiek inny sposób – czyli na przykład analizując wykresy, raporty, fazy księżyca – powinien wygrywać na rynku!
Bo nic nie ma znaczenia!
Czyli Malkiel się mylił. Nie chodzi o to, żeby oddać wszystkie swoje pieniądze funduszom indeksowym i czekać, aż nasz portfel będzie poruszał się wraz z indeksem. Pozbawiamy się przyjemności wyboru, ekscytacji, czytania tego wszystkiego co dzień w dzień nas zalewa. A i tak 96 procent z nas zarobi pieniądze!
To najprawdziwsza prawda!
[foto własne]
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Panie Grzegorzu, bardzo ciekawy artykuł oraz ciekawy temat – i tylko pozornie anegdotyczny. Odsuwając na bok biedne małpy i przechodząc do tematu efektywności portfeli generowanych losowo pojawia się pytanie – czy mogą być one rzeczywiście alternatywą do wyboru specjalistów? A jeśli tak – to w czym tkwi ich przewaga? Moim skromnym zdaniem nie tkwi ona w tym czego wszyscy szukają (czy to przez analizę techniczną, fundamentalną czy ostatnio metody AI) czyli możliwości przewidzenia ruchów na rynku bo to jest niemożliwe – a w dwóch innych, pomijanych zazwyczaj elementach.
Pierwszy to zarządzania ryzykiem i wielkością zaangażowanego kapitału. We wszystkich testach losowych portfeli zakłada się równe podzielenie kapitału między wybrane spółki – co różni te portfele od indeksów giełdowych (w większości ważonych kapitalizacją). Takie podejście rozkłada równomiernie ryzyko a jednocześnie przy większej ilości spółek – zwiększa szansę na wyłapanie kilku 'złotych strzałów' typu Mercator w COVID, które zrobią nam wynik całego portfela. Działa tu asymetria zysków i strat – na pojedynczej pozycji stanowiącej 1%, 2% czy 5% wartości całego portfela można stracić tylko 100%, a zarobić 1000% lub więcej.
Drugi element to przeważenie w portfelach losowych spółek mniejszych, mających statystycznie wyższe stopy zwroty (kosztem oczywiście ryzyka). Po prostu największych spółek na każdym rynku jest najwyżej kilka procent, reszta to drobnica ale przynosząca przeciętnie dzięki 'grubym ogonom' wyższe stopy zwrotu. Kupując takich mniejszych spółek kilkanaście lub kilkadziesiąt obniżamy przez dywersyfikację ryzyko jednocześnie zachowując szansę na wyższe premie.
Temat jest naprawdę frapujący i z oczywistych względów pomijany przez branżę finansową bo kieruje inwestowanie bardziej w stronę teorii gier, gdzie trzeba konsekwentnie zarządzać ryzykiem i kapitałem, odzierając ją z nimbu wszechwiedzy analityków i komentatorów, którzy zawsze potrafią dzisiaj wytłumaczyć dlaczego ich wczorajsze prognozy były nietrafne..
Wiele z tych rzeczy zostało omówionych już w przeszłości (czyli udział małych spółek, wagi itp). Ja od wielu lat przymierzałem się do jakiegoś krytycznego tekstu o książce Malkiela. Bo ona niestety nie za ładnie się zestarzała. Tam zbyt dużo jest założeń nie do końca zgodnych z rzeczywistością.
Ale masz rację – medialna dyskusja o tym, że oto ktoś ma fajny portfel bo trafił w BTC, Kakao, czy jakąś spółkę jest zabawna, w kontekście tego czym naprawdę zajmują się zarządzający światowej klasy – czyli zarządzaniem ryzykiem.