Wprowadzone w 2022 r. obniżki podatków rykoszetem doprowadziły do likwidacji zachęt do oszczędzania na emeryturę na tzw. kontach IKZE dla jednej piątej pracujących Polaków. I to tych najbardziej tych zachęt potrzebujących, bo zarabiających najmniej. A dla prawie wszystkich zatrudnionych te zachęty istotnie zmniejszyły.
Po ostatnich zmianach podatkowych konto emerytalne IKZE bardzo straciło na atrakcyjność dla prawie wszystkich Polaków, a dla części stało się nieopłacalne. Przykładowo jeżeli ktoś w 2022 r. pracuje na umowę o pracę i zarabia płacę minimalną albo mniej(bo pracuje na niepełny etat), a takich osoby to 20 proc. wszystkich pracujących w naszym kraju, to żadnego zwrotu podatkowego za odłożone na emeryturę w IKZE pieniądze od państwa nie dostanie.
Zarabiający od ok. 40 000 zł do ok. 120 000 rocznie i wpłacający maksymalną dozwoloną kwotę 7106,40 zł, dostaną ok. 852,77 zł zwrotu. Zaś ci którzy zarabiają co najmniej ok. 128 000 zł z odłożonych w IKZE środków dostaną 2 274,05 zł zwrotu.
Inaczej mówiąc, najmniej zarabiający nie mają obecnie żadnej ulgi przy oszczędzaniu na emeryturę w IKZE od państwa(takich osób jest obecnie 2,6 mln, czyli co piąty zatrudniony), większość Polaków dostanie maksymalnie 852,77 zł a kilkaset tysięcy najbogatszych 2 274,05 zł.
Należy pamiętać, że w domyśle oszczędzanie na emeryturę powinno mieć miejsce przez całe życie zawodowe obywatela. Dla uproszczenia załóżmy, że będzie ono trwało 40 lat i pensje będą cały czas takie jak obecnie. Wówczas najbiedniejsi przez te 40 lat dostaną 0 zł wsparcia, większość Polaków otrzyma 34 110,80 zł, a garstka najlepiej sytuowanych 90 960 zł.
W praktyce kwoty te w drugim i trzecim przypadku będą znacznie wyższe, ponieważ wynagrodzenia i limity wpłat na IKZE corocznie rosną. Ktoś mógłby argumentować, że istotą IKZE jest premia w postaci zwrotu zapłaconych podatków, tak więc jak ktoś nie płaci podatków to nic dziwnego, że nie dostaje ich zwrotu. Ale kto powiedział, że system wspierania oszczędności emerytalnych musi się opierać na zwrotach podatkowych?
Przy progresywnej skali podatkowej, a taka jest w Polsce i w większości rozwiniętych krajów świata, te zwroty będą znacznie korzystniejsze dla lepiej zarabiających. W państwie sprawiedliwości społecznej, jakim według Konstytucji RP jest nasz kraj, system wspierania oszczędności emerytalnych powinien przynajmniej nie zwiększać nierówności, a najlepiej je zmniejszać. Jak to można inaczej, lepiej rozwiązać?
Otóż przykładowo w Wielkiej Brytanii obowiązuje tzw. konto ISA na całe życie (ang. Lifetime ISA). Jego mechanizm jest bardzo prosty. Każdy obywatel Zjednoczonego Królestwa między 18 a 50 rokiem życia (choć konto trzeba założyć przed 40-tką) ma prawo odłożyć na tym koncie do 4 tys. funtów rocznie(czyli ok. 20 tys. zł).
I do tych 4000 funtów odłożonych co roku, rząd dopłaca 1000 funtów, czyli 25 proc. rocznej wpłaty. Maksymalnie można od rządu otrzymać ok. 32 tys. funtów, czyli ok. 172 tys. zł(tysiąc funtów za każdy z 32 lat oszczędzania, od 18 do 50 roku życia, potem środki mogą jeszcze procentować, już bez dopłat, do 60-tych urodzin).
Co jest jednak istotne, rządowa dopłata jest taka sama dla każdego, kto wpłaci daną kwotę. Czyli, zarówno ktoś kto zarabia płacę minimalną, jak i średnią płacę, czy jest w najwyższym progu podatkowym dostanie od rządu 1000 funtów do każdych wpłaconych 4 tys. funtów. Co więcej, nawet osoba bezrobotna, która z wcześniej zarobionych pieniędzy wpłaci 4 tys. funtów na Lifetime ISA także dostanie 1000 funtów dopłaty.
Tak więc nie ma żadnego powodu by, tak jak jest to obecnie w Polsce w przypadku IKZE, uzależniać dopłatę od oszczędności od tego czy ktoś płaci podatki a jej wysokość od tego, w którym progu podatkowym się znajduję. Tym bardziej, że kolejną wadą tej konstrukcji jest to w miarę obniżania podatków, premię dla oszczędzających, a zatem zachęty do bycia zapobiegliwym, maleją.
Jeszcze w 2012 r., gdy uruchamiano IKZE, pierwszy próg podatkowy, ten w którym mieści się zdecydowana większość pracujących Polaków, wynosił 18 proc. a obecnie liczy sobie 12 proc. Tak więc nawet gdyby ktoś znalazł się w pierwszym progu podatkowym i zapłacił tyle podatków, że jest z czego zrobić zwrot z tytułu wpłaty na IKZE, to i tak ten zwrot jest o jedną trzecią niższy niż jeszcze dekadę temu.
Wreszcie musimy pamiętać, że w momencie wypłaty z IKZE nakładany jest ryczałtowy podatek w wysokości 10 proc. i to od całości zgromadzonych pieniędzy, a nie tylko od odsetek (w przeciwieństwie do podatku Belki, który wynosi 19 proc. i jest nakładany tylko na zyski). To oznacza, że te 20 proc. pracujących Polaków nie tylko nic nie dostanie od państwa za oszczędzanie w IKZE, ale jest ryzyko, że wyjdzie na tym gorzej, niż gdyby oszczędzało w normalny sposób, płacąc tylko podatek Belki od zysków. Dla porównania, pieniądze oszczędzane przez mieszkańców Wielkiej Brytanii na Lifetime ISE są także zwolnione od podatku od zysków kapitałowych.
Ministerstwo Finansów raczej nie powinno się obawiać, że zbytnio „rozpieści” oszczędzających wzorując się na Brytyjczykach i likwidując 10 proc podatek od wypłaty. W Polsce osób w wieku 24-65 jest około 20 mln, a konta IKZE ma tylko 463 tys. osób (dane KNF z lutego 2021 r.), czyli 2,3 proc. tych, co mogliby je mieć. Inaczej, mówiąc 97,7 proc. osób uprawnionych do posiadania IKZE go nie zakłada. Co więcej, średnio na koncie IKZE znajduje się 12,91 tys. zł, a więc nie jest to fortuna.
Podsumowując: koncepcja, by zwroty za wpłaty na IKZE i ich wysokość uzależnione byłby od tego czy ktoś płaci podatki i w którym jest progu podatkowym, nie sprawdziła się. By ratować IKZE przed klęską a Polaków przed nędzą na emeryturze trzeba jak najszybciej zlikwidować zwroty podatków i zastąpić je kwotową dopłatą zależną tylko od wysokości wpłaconej kwoty.
Dopełnieniem reformy IKZE, która uczyni z tych kont skuteczny sposób na oszczędzania na emeryturę powinna być eliminacja 10 proc. ryczałtowego podatku pobieranego przy wypłacie środków po ukończeniu 65 roku życia.
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Ehh masakra…………………….
To prawda , że bez zwrotu podatku IKZE robi się mniej atrakcyjne. Z drugiej strony jest jeszcze IKE a osoby mało zarabiające przypuszczam, że i tak będą miały kłopot nawet z wypełnienieniem limitu IKE.
Dlatego postuluje, żeby dopłacać wszystkim bez względu na płacone podatki. Obecna wersja IKZE jest absurdalna, bo najwięcej daje tym co i tak pieniędze mają. Podejrzewam, że wśród tych którzy wpłacają na IKZE niepropocjonalnie duży odsetek jest tych w najwyższym progu podatkowym. Na początku lipca prosiłem Ministerstwo Finansów o informację na ten temat, ale do dzisiaj nie dostałem odpowiedzi.
Czyli ze facto byłby to transfer podatkowy dla bogatszych (bo biedni kont IKE i IKZE raczej nie mają).
W tym sensie ma Pan racje, że im kto więcej zarabia, tym – zwykle – mniejszy odsetek zarobków wydaje na bieżące wydatki i więcej może oszczędzić. A więc wśród oszczędzających zapewne będzie więcej tych, którzy mają wyższe zarobki.
Być może odpowiedzią na to powinny być dopłaty większe dla tych którzy mniej zarabiają, tak żeby dać im dodatkową motywację.
Ale nie chciałem tego tematu poruszać, żeby nie komplikować sprawy. Uważam, że w pierwszej kolejności trzeba zmieić system tak, by nie dawał większych dopłat najelpiej zarabiającym.
Mam wrażenie, że łatwiej jest wprowadzić duże zmiany małymi krokami.
IKZE jest, a raczej pierwotnie było o tyle lepsze od IKE, że dawało na starcie premię. Mam wrażenie, że to mogło wiele osób zachęcić do gry na giełdzie, bo mieli swego rodzaju bufor na straty. Jak spadnie o 10 proc. to nie tracę "moich" pieniędzy, tylko dopłatę.
A czy IKZE było od początku dostępne na kontach maklerskich?
Tego nie wiem. A dlaczego to ma znaczenie?
"..Mam wrażenie, że to mogło wiele osób zachęcić do gry na giełdzie, bo mieli swego rodzaju bufor na straty…" Jeśli pierwotnie ikze nie było maklerskie to należy przypuszczać że inne cele przyświecały ustawodawcy tworząc regulacje (nie brał tego pod uwagę).
A ikze maklerskie mogło ewentualnie " wypaczyć" ten zwrot w ten sposób. + Nie wydaje mi się by ten błąd księgowania mentalnego był dużym zjawiskiem ( nawet o tym nie pomyślałem 🙂
Pytanie ile osób zarabiających płacę minimalną odkładało na IKZE. Czy są jakieś badania na ten temat?
Dla bardzo dobrze zarabiających, a także dla prowadzących JDG to wciąż atrakcyjna forma oszczędzania.
Ja takich badań nie znalazłem. Ale i tak stare dane będą mało użyteczne, bo od 2022 r. i obniżki podatków sytuacja zupełnie się zmieniła.
Wydaje mi się, że w 2021 było ok. 700tys. kont IKZE co przy powszechności minimalnego wynagrodzenia (autor wspomniał o 20% zatrudnionych co daje ok. 2,6mln osób) sugeruje, że ten odsetek był raczej niewielki. Zmiany w PŁ z tego roku niekoniecznie miały wpływ bo podwyższenie kwoty wolnej od opodatkowania (kluczowe dla zarabiających minimalne wynagrodzenie) miało miejsce wcześniej. No i nie o samo posiadanie konta IKE/IKZE chodzi ale o aktywne zostawianie na nim pieniędzy. A to zasadnicza różnica.
@ Mihal, Tommip
Myślę, że inaczej rozumiemy tutaj bezpośredni, logiczny związek. Zwróćcie uwagę, że ja też zaproponowałem potencjalne powody, dla których ktoś może mieć jednocześnie te dwie opinie (identyfikacja ideologiczna, ekspozycja na ekosystem medialny). Wy proponujecie antysystemowość/negowanie oficjalnego przekazu. Pełna zgoda. Ale ja nie traktuje tych rzeczy jako przemyślanych opinii, z których można wyprowadzić, powiązać inne opinie. Zresztą z tą antysystemowością czy negowaniem oficjalnej narracji problem jest taki, że ludzie robią to wybiórczo. Zakładam, że antysystemowcy nie negują na np. oficjalne narracji, że nie można nagle odciąć się od rosyjskich surowców energetycznych albo nie negują narracji by nie dozbrajać Ukrainę w broń ofensywną (cokolwiek to znaczy). Więc ta antysystemowość to bardziej listek figowy dla konkretnej identyfikacji ideologicznej.