Pewnie większość czytelników blogów bossy już szykuje się do świątecznego odpoczynku, więc rzucanie dziś tematu OFE jest pomysłem zwyczajnie złym, ale stali czytelnicy pamiętają, iż byłem jednym z pierwszych, który mówił, iż OFE zostaną zabite. W istocie sygnalizowałem na blogach bossy koniec OFE w 2011 roku, więc zwyczajnie nie mogę pozwolić sobie na pominięcie momentu, w którym OFE zostaną dobite przez klasę polityczną.
Nie zamierzam się zasłaniać żadnymi sympatiami politycznymi, bo ich zwyczajnie nie mam. Moja diagnoza była zawsze prosta i sprowadzała się do stawiania w opozycji interesów społeczeństwa z interesami klasy politycznej, którą generalnie postrzegam jako klasę pasożytniczą (niezależnie od koloru i opcji). Kiedy rząd PO i PSL dokonał pierwszego zamachu na OFE, którym – przypominam – nie była nacjonalizacja części obligacyjnej, ale obniżenie składki ostrzegałem, iż brak silnego sprzeciwu w wyborach dla tego kroku skończy się drugim skokiem na OFE.
Zakładałem bowiem, iż brak kary za kradzież nawet ułamka pieniędzy z OFE będzie faktyczną zachętą dla dalszego działania. Drugi skok na OFE skończył się dla rządzących źle, bo rząd PO nie wycenił dobrze złości własnego elektoratu i został ukarany między innym powstaniem partii okradzionych, jaką było wejście na scenę projektu R. Petru. Nowoczesna zwyczajnie zogniskowała złość, którą poczuli ludzie okradani przez klasę polityczną. W istocie doszło wówczas do rozpadu w Polsce konsensusu liberalnego, co umożliwiło przejęcie władzy PiS, a więc partii, której wyborcy mają OFE… dokładnie gdzieś.
Szczerze mówiąc jestem zaskoczony, iż kadłubek po OFE przetrwał tak długo. Wszystko jednak wskazuje na to, iż powoli zmierzamy do wielkiego finału, którym będzie końcowe zabicie OFE. Bardzo, bardzo chciałbym wierzyć, iż cały ten szum medialny wokół przesunięcia środków z OFE skończy się prawdziwym sprywatyzowaniem zbieranych przez lata pieniędzy w OFE, ale szczerze mówiąc nie bardzo w taki scenariusz wierzę. Klasa polityczna ma pod ręką 160 mld, z których mieliby sięgnąć po ledwie 24 mld? Widział ktoś polityka, który zmarnowałby taką okazję?
Takie rzeczy są możliwe tylko i wyłącznie w sytuacji, z której nie ma już wyjścia. Kiedy państwo i rząd dochodzą do ściany zmuszani kryzysem. W każdym innym wypadku zwyczajnie wybiorą najłatwiejszą drogę i – jak mówią w innych częściach świata – kopną puszkę, żeby kupić czas i odłożyć załatwienie problemu na przyszłość. Gdyby rządy potrafiły „prywatyzować” zamiast rozdawać 160 mld, nie mielibyśmy kryzysów argentyńskiego czy greckiego, bo celem polityka nie jest dobro wspólne, ale gra o zdobycie i utrzymanie władzy.
Dlatego, przy całym szacunku dla medialnej gorączki wokół przesunięcia środków z OFE na prywatne konta, nie oczekuję prezentu, jaki zrobi nam władza. Napiszę wprost – spodziewam się, iż pieniądze z OFE trafią jednak do ZUS i nie będą dziedziczone. Zebrane od OFE 160 mld pozwoli na kilka lat uporać się z powracającym i groźnym deficytem w tej części finansów państwa i zamiast dotować temat budżetowo, będzie można dotować części elektoratu, od którego zależy utrzymanie się przy władzy.
Na pieniądze z OFE szykowała się właściwie każda władza od momentu powołania ich do życia. Może kiedy wreszcie zostanie wszystko znacjonalizowane i przejedzone dojdziemy do punktu, w którym naprawdę zaczniemy reformować system emerytalny. Tymczasem, polecam inny z moich pomysłów na ucieknięcie od ryzyka, w którym każdy kolejny rząd będzie mógł sięgać po wasze pieniądze zebrane na emeryturę: emigrujcie finansowo na rynki rozwinięte, oszczędzajcie w zagranicznych ETF-ach, kupujcie waluty rezerwowe i zakładajcie, że za waszego życia będą jeszcze ze trzy reformy emerytalne, na których zawsze będziecie mieli coś do stracenia.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dokladnie tak samo mysle ze zadnej kasy z OFE nigdy nie zobaczę. Jedyna różnica vs. to co zrobiła PO jest taka ze teraz trzeba sie bedzie troche bardziej wysilic zeby spieniezyc te aktywa w OFE, bo zostały już głównie akcje.
P.S. Aha, i dziwie sie ze malo kto skojarzyl ze te 15% "prowizji" za przeniesienie OFE->IKE to akurat jest mniej wiecej tyle ile teraz OFE mają srodków w częsci nie-akcyjnej (czyli papiery dłużne – 14.9% na koniec grudnia 2018) czyli cos co mozna bedzie łatwo umorzyć (obligacje SP) albo sprzedać bez ryzyka załamania kursów różnych spółek.
Najlepszy komentarz w sprawie jaki czytalem. Gratuluje!
Jak myślicie: czy politycy dobiorą się do naszej kasy trzymanej na IKE lub IKZE?
komentarz mistrzowski !!! Sedno sprawy!!!
Uzasadnieniem 15% jest fakt że emerytura jest opodatkowana (18%, realnie 15..16%), natomiast IKE nie jest.
Stąd by było sprawiedliwie jest 15%
Polemika?
(proszę oprócz tego czy IKE dotrwa do emerytury bo o ile sam nie wiem to osobny temat)