Sporo inspiracji znalazłem w książce Birgera Schäfermeiera na niezwykle istotny temat – problemów z dyscypliną i ich rozwiązywanie, z przyjemnością zaprezentuję je więc na blogu, dodając kilka komentarzy z własnych doświadczeń.
Inwestorzy odpytywani o to, co sprawia im najwięcej kłopotów, wymieniają bardzo często na pierwszym miejscu właśnie trudność w utrzymaniu dyscypliny. To znaczy, że problem jest istotny i wymaga przepracowania. A z kolei wyliczając zalety inwestowania, niemal zawsze podkreślają poczucie wolności, lub pewne atuty z tym związane, typu: niezależność od szefów, firm, zawodowej rutyny. Mamy więc pierwszy zgrzyt:
Czy wolność może czuć się dobrze w towarzystwie dyscypliny?
Cóż, może. I powinna. Wolność nie jest jedynie kategorią fizycznej czy jakiejkolwiek innej podległości wobec kogoś innego. Wolność, lub jej brak, dużo częściej nosimy w głowie czy w sercu. Nie podlegając nikomu nadal możemy nie być wolni, np. od używek, od nawyków, natrętnych myśli, przekonań, uzależnień, choć wydaje nam się, że nie ma wolniejszych ludzi od nas. Potrzebujemy więc dobrej świadomości naszej relacji z wolnością. Dyscyplina traktowana jako próba odebrania sobie jakiegoś skrawka wolności zawsze będzie uwierać. Dyscyplina jako pomysł na wprowadzenie porządku we własne życie, usprawnienie go, przejęcie nad nim kontroli, powinna być traktowana jako cnota, zaleta.
Do czasu przeczytania książki Birgera moje rozumienie dyscypliny w inwestowaniu było stanowczo zbyt wąskie, ale przez to pozwalało koncentrować się świadomie na wybranym odcinku. Pisząc lub myśląc o dyscyplinie miałem zawsze na myśli przede wszystkim:
- maksymalnie ścisłe przestrzeganie wszystkich własnych zasad zawartych w planach czy strategiach inwestycyjnych, wskazań systemów transakcyjnych, czy przyjętej procedury analizy decyzyjnej,
- respektowanie w optymalnym stopniu wszelkich reguł pomocniczych, typu: niesłuchanie podpowiedzi tych, do których umiejętności i wiedzy nie mam przekonania, nie prognozowanie tylko reagowanie, nie używanie rozpraszaczy wtedy, gdy potrzebuję koncentracji itd.,
- przestrzeganie zasad zarządzania emocjami, stresem, zdrowiem mentalnym.
Z tej perspektywy powstaje jednak problem oceny wszelkich metod intuicyjnych. Nie chodzi o kwestie (nie)wiary w ich skuteczność, ale o dylemat wprowadzania do nich nie do końca określonych reguł i wymagania potem wobec nich od siebie samodyscypliny. Metody intuicyjne opierają się przecież na tym, że nie wszystkie decyzje i analizy są zbudowane na precyzyjnych regułach, lecz na subiektywnej, doraźnej ocenie, elastycznym podejściu, przebłyskach intelektu, instynkcie, głosom z pod- i świadomości. A skoro brak ściśle zdefiniowanych reguł, to gdzie właściwe miejsce na ich zdyscyplinowane przestrzeganie? Żeby przestrzegać dyscypliny, najpierw trzeba skatalogować jej przedmiot odniesienia. Trudno więc mieć do siebie pretensje, jeśli nie bardzo wiadomo, czego dyscyplina w realizacji powinna dotyczyć. Mogę karać się za np. uleganie zbyt gwałtownej emocji, ale za brak właściwej intuicji w jakimś momencie?
Ten dylemat w pewnej części rozwiązuje Birger, który jest traderem właśnie intuicyjnym, co wymagało od niego perfekcyjnego zdefiniowania warsztatu. Jak słusznie więc zauważa, wewnętrzna kontrola to nie tylko umiejętność podążania za przyjętymi regułami, to coś dużo więcej. Opracowałem kilka z jego wskazówek, dodając garść przemyśleń od siebie na ich bazie. W szerszym ujęciu dyscypliną powinniśmy określać również:
- Zdolność wprowadzenia się w optymalnie produktywną formę, nastrój, które pozwolą rozwiązywać oczekujące zadania.
Nawet wtedy, gdy pragniemy za wszelką cenę stosować te zasady, o których wiemy, że prowadzą do sukcesu, przydarzają nam się słabości typu zmęczenie, brak koncentracji, nerwowość, złość, czyli dość nieproduktywne stany fizyczne i psychiczne. Dyscyplina to umiejętność pokonywania tego typu słabości w odpowiednim momencie. Wbrew powszechnym opiniom możemy mieć duży wpływ na wprowadzenie się w produktywny nastrój, potrzeba w takim razie nauczyć się tego rodzaju umiejętności (dla Birgera to punkt centralny jego tradingu),
- Zdolność optymalnego zorganizowania się przed podejmowaniem trudnych decyzji.
W zakres tego wchodzi odpowiednie zagospodarowanie sobie niezbędnego czasu wolnego od innych problemów i zadań, przygotowanie stanowiska pracy, dostępu do informacji i notowań, monitoring transakcji, opracowanie gotowych rozwiązań w razie jakiejś awarii, ale również takie przyziemne kwestie jak odpowiednie wyspanie się, nawodnienie i najedzenie. Dotyczy to przede wszystkim aktywnych traderów, którzy spędzają czasem długie godziny przed monitorem.
- Wystarczający, uprzedni trening i odpowiednio zdefiniowany warsztat decyzyjny.
Jeśli chodzi o trening, to sprawa jest klarowna – przećwiczenie wielokrotne wszelkich elementów tradingu daje podstawy do zachowania się w sposób profesjonalny w realnej grze i w ekstremalnych warunkach; improwizacja za to sprzyja wszelkim odchyleniom i słabościom kontroli nad sobą.
Z kolei definiując warsztat do podejmowania decyzji zapobiegamy powstawaniu dylematów, które nie sprzyjają dyscyplinie; typu sytuacja, w której niczym Hamlet wahamy się nad momentem dokonania transakcji. Jeśli przystępując do podejmowania decyzji nie jesteśmy pewni, która strategia jest najlepsza, którego analityka warto czytać, albo którą metodę analizy wybrać, to stwarzamy idealne warunki do samo sabotażu.
- Zdolność do planowania sytuacji nieprzewidywalnych
Prosto rzecz ujmując – przygotowanie planu B na najlepiej wszystkie możliwe problemy, np. takie, gdy szybki rynek powoduje, że nasze stopy są niezrealizowane (luka w notowaniach). Plan B z góry powinien zawierać odpowiedzi na tego typu problemy.
***
Czy to wszystko wystarczy, by wykrzesać w sobie również odpowiednią dyscyplinę dla skutecznego działania intuicji? Z pewnością pomoże. Tu jednak możemy wpaść na kolejny dylemat: czy nasza intuicja rzeczywiście wymaga dyscypliny, czy może jednak chcielibyśmy, by latała wolno i nieskrępowanie, ciesząc się pełną swobodą wyrazu i nieskrępowaną limitami kreatywnością? Jest więc nad czym pracować…
W kolejnym wpisie o tym, jak uczyć się dyscypliny i ją wspomagać w inwestowaniu.
—-kat—
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Co zrobić gdy traduje właściwie tylko intuicyjnie. Co prawda rysuje linie wsparcia i oporu ale wiem, że one są tylko strefami w których coś się może dziać więcej. Na 200 transakcji moja skuteczność to 60%. W większości czasu zarabiam małymi kroczkami ale jest to proces bardzo płynny krok po kroku do przodu. Ale co zrobić gdy przychodzi taki dzień w którym coś mnie podkusi tak że otwieram 3x czy 5x większą pozycję niż powinienem i później tego żałuje? Gdy jest zyskowna to pół biedy ale co gdy tracę w 1 transakcji 20% czy 30% zysku na który tak ciężko konsekwentnie pracowałem? Powiecie sprawa prosta – nie otwieraj takich pozycji i trzymaj się planu.
W zasadzie sam sobie poprawnie odpowiadasz na pytanie.
Pokusa otwierania zbyt dużych pozycji zwiększa tzw. ryzyko ruiny. Nie byłoby problemu, gdybyś te większe pozycje otwierał ciągle w tej wielkości, ale robiąc to sporadycznie zaburzasz proporcje zysku do ryzyka oraz wystawiasz się na nadmierne emocjonalne stresy, które zaburzają intuicyjne myślenie, sam tworzysz więc niebezpiecze sprzężenie zwrotne.
Nie ma innej możliwości niż samokontrola, nikt ci przecież nie założy blokady na wielkość pozycji. Poszukaj powodów tej nadmiernej eskpozycji. Czasem jest to chęć rewanżu, czasem nadmierny optymizm, czasem zwykła brawura, czasem zwykła chciwość. Nad wszystkim da się i trzeba popracować. Dyscyplina to wynik treningu, rozwoju, rozwijania kompetencji, świadomej pracy nad sobą. A przecież trading nie jest prostym zajęciem, którym może parać się każdy i to bez uprzedniego przygotowania. Na to potrzeba czasu i cierpliwości.
Nieco więcej o tych sprawach w kolejnych wpisach.
Skoro masz całkiem niezłą trafność, robisz progres z zyskiem, ekscesy ze zbyt dużą pozycją są po prostu samosabotażem z Twojej strony. Jeśli już masz przymus jej zwiększenia, to podziel ją na kilka różnych instrumentów, zdywersyfikujesz w ten sposób ryzyko.
A jeśli nadal chcesz robić to w ten sam sposób, to podobną wielkość pozycji musisz zastosować w serii transakcji. Jak widać Twoja przewaga na rynku jest pozytywna, i tak dojdziesz w ten sposób do nowego szczytu krzywej kapitału.
Jeśli jednak to zbyt stresujące, spróbuj zwiększać pozycję stopniowo. Zamiast x3 zrób x1,5, nadal będzie to większa pozycja niż trzeba, ale szok dla ryzyka dużo mniejszy.
Przychodzi mi do głowy trik, który kiedyś sam stosowałem przy innej okoliczności.
Wydrukuj sobie zestaw wszystkich transakcji o podwyższonej wielkości pozycji i na czerwono obrysuj ich bilans, który jest jak twierdzisz ujemny. Zanim kolejnym razem zechcesz znów zwiększyć pozycję, najpierw spójrz na wydruk żeby przekonać się, że w sumie to działanie nieproduktywne i zadowolenie z wygranych jest niewarte żalu po stracie.
Nagródź się w jakikolwiek sposób, gdy uda ci się powstrzymać przed niebezpiecznym zwiększeniem pozycji.
Na wydruku możesz dodać dopisek: że w tę grę nie wygrywają przypadkowe osoby, ale tylko te, które nad tym kreatywnie pracują.
Uświadom sobie również, czy naprawdę chcesz nad tym problemem popracować. Spróbuj spisać sobie wszystkie motywy tego co robisz i popróbuj znaleźć sposoby by zredukować złe nawyki, to może być ekscytujące samo w sobie. Jeśli np. odkryjesz, że łamiesz dyscyplinę z nudów, zrób sobie plan tego, jak tę nudę zagospodarować. Niekoniecznie w tradingu.