Proszę zwrócić uwagę na zamieszone poniżej wykresy WIG-u od początku istnienia GPW.
Na wykresach tych zaznaczyłem obszary każdego roku między 28 lutego a 2 kwietnia. Jak widać na owych wykresach, niemal każdorazowo okres ten poprzedzał lub występował w trakcie lokalnej lub istotnej zmiany trendu. Aż w dziewięciu przypadkach, w tym w ostatnim 2010 roku zmiana ta kończyła falę hossy.
Co takiego się dzieje w tym okresie z ludźmi, inwestorami, że zdają się działać pod wpływem tak niesłychanych emocji, że dotychczasowa sytuacja na rynku przestaje ich interesować i zaczyna rządzić strach lub niepokój. Nawet w momentach, gdy w omawianym okresie rozpoczynają się wzrosty towarzyszy temu wzrost zmienności na rynkach, co również jest oznaką niepokoju.
Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie należałoby sięgnąć do pism z 730 roku, kiedy to Abdul al-Hazred napisał księgę Necronomicon. Księga opisuje przedwieczne bóstwa rządzące światem, z których jedno z najważniejszych Cthulhu, czeka na swoje przebudzenie, bo powrócić na ziemię z dna oceanu. Okresem wzmożonej aktywności Cthulhu jest właśnie 28 lutego-2 kwietnia.
Tak mogłby zaczynać się artykuł o nowej fantastycznej metodzie przewidywania punktów zwrotnych na rynku finansowych. Należałoby ją odrobine uwspółcześnić, gdyż pisanie o przedwiecznych bóstwach mogłby okazać się problematyczne, gdybym chciał przekonywać Czytelników o ich znaczeniu dla rynków, ale zakładam, że wykorzystanie obcobrzmiącego nazwiska, podrasowanie to bełkocikiem o cyklach przyrodniczych, emocjonalności i znalezieniu jeszcze mniej lub bardziej logicznych korelacji mogłoby zaowocować publikacją w gazetach finansowych. Zwłaszcza, gdybym wspomniał, że o metodzie kiedyś pisał WallStreetJournal. Zakładam bowiem, że mało kto pokusiłby się o sprawdzenie, czy to prawda. (Jeśli ktoś z Czytelników nie zna kultu Chthulu zachęcam do lektury H.P.Lovecrafta)
Do napisania bełkotu z pierwszego akapitu zainspirował mnie Kathay w swoim poście Analiza techniczna w relacjach, a właściwie wyjątkowa popularność od pewnego czasu astrologii finansowej. Metoda ta popularyzowana między innymi przez Wojtka Suchomskiego, znajduje swoje miejsce ostatnio w publikacjach Parkietu, co w mojej opinii dla popularyzatorów jest pewnym jej uwiarygodnieniem (i wzrostem popularności nazwiska), zaś dla gazety, być może jest sposobem na poszerzenie sobie grupy czytelniczej. Być może kolejnym krokiem powinien być codzienny horoskop inwestora. Mógłbym pomóc w jego przygotowywaniu:
„Baran – w nadchodzącym tygodniu musisz uważać na spółki z branży budowlanej. Niosą w sobie ogromny potencjał, ale nieostrożny wybór lub pochopne działanie może prowadzić do poważnych kłopotów”.
Wiem, że mogę spotkać się z zarzutem, że oto próbuję walczyć z konkurencją, która stosuje podobne metody oceny i analizy rynku, do tych które popularyzuję od wielu lat, czyli do analizy technicznej. Dostrzegam jednak kilka różnic, z których podstawową jest ta, że staram się piętnować i wyszukiwać absurdy osób, które traktują AT jak wyżej wspomniany horoskop. Jest mi bliżej do metod, które próbują usystematyzować narzędzia AT i w miarę możliwości sprawadzić ich skuteczność, co najmniej kilkoma narzędziami statystycznymi. Nie jest to w dalszym ciągu metoda naukowa, ale przynajmniej przestajemy operować słownictwem „czasami w takiej sytuacji rynek wzrasta, choć w niektórych momentach jest to sygnał spadków”.
Wracając do astrofinansów. Nie chcę zbyt długo wyszukiwać absurdów, niekonsekwencji i obrażania logiki, czy współczesnej wiedzy, bo po prostu szkoda na to czasu, dodatkowo zaś ciężar dowodu powinien spoczywać na tym, kto przekonuje do metody. Chciałbym jednak pokazać pewien schemat przygotowywania takich metod.
Przede wszystkim warto podkreślać często, że to sztuka, albo metoda, która jest trudna do zweryfikowania naukowo, niemniej jednak nie znamy wszystkich sił, które nas otaczają, a właśnie one są odpowiedzialne za emocje. Być może warto również wspomnieć, że z metod korzystał ktoś znany z ogromnego majątku. Na przykład J.P. Morgan. Zgrabny cytacik, tylko uwiarygodni nasze argumenty „ mawiał podobno, że „milionerzy nie korzystają z usług astrologów, ale miliarderzy owszem””.
„Mawiał podobno”. Próbowałem znaleźć źródło owego cytatu, ale znalazłem tylko podobnych poszukujących i odpowiedź, że być może coś takiego powiedział, choć w jego pismach tego nie ma, bo korzystał z usług słynnej w jego czasach wróżki. Po przeczytaniu czegoś takiego, wiemy już że za sukcesem J.P. Morgana stoi astrologia. Podobnie jak za sukces Buffetta odpowiedzialna jest dieta, w której skład wchodzi wiśniowa cola.
Do tego parę nazwisk w rodzaju Abdul al-Hazred, Raymond Merriman czy Bill Meridian, o których napisać trzeba koniecznie, że są „najbardziej znani”, „od wielu lat w branży” i niemal wszystko. Ach, zapomniałem o metodzie. Astrologia, korzystając z pojęć naukowych, podlanych własnym ezoterycznym sosem ma tu spore pole do popisu. Zjawisk astronomicznych jest na tyle dużo, że można sobie wybrać te o negatywnych wpływach i pozytywnych poszukać na wykresach i gotowe. Moje zadanie było utrudnione, bo gdy przyszedł mi do głowy pomysł, by wykorzystać Cthulhu, nie miałem pewności, że nie trafię na momenty nijakie. A tu taka miła niespodzianka. Cudnie można „podkreować” rzeczywistość, pisząc „niemal w punktach zwrotnych”.
Jedną z metod, które utkwiły mi w pamięci, gdy co jakiś czas trafiałem na strony naszych rodzimych astrologów finansowych była koncepcja „pustego biegu księżyca”. Nieźle brzmi. Po angielsku jeszcze lepiej – „void-of-course moon”. Oszczędzę Państwu odwołań do astronomii, ale ów pusty bieg to moment, na który niesłychanie trzeba uważać. Nie tylko na giełdzie (zwiększa prawdopodobieństwo spadków), ale również przy zakładaniu firmy.
Kilka linków i cytatów:
http://astromarket.blox.pl/2008/10/Wenus-w-sekstylu-do-Jowisza.html
“dzisiaj do 12:25 był pusty bieg Księżyca, więc musiały być spadki. Całkiem dobra strategia granie na pusty bieg Księżyca, szkoda że z rana nie było mnie przy komputerze. Teraz wróciłem, kupiłem longi i rynek od razu poszybował w górę”
http://astromagia.pl/horoskopy/biznesowy/364-biznes-z-szans-powodzenia
“Pusty bieg księżyca. Astrolog Madelaine Brodeur cytuje artykuł opublikowany w „Wall Street Journal” opisujący badania ok. 1400 firm, które rozpoczęły działalność w czasie pustego biegu Księżyca. Zdarza się on 2–3 razy w tygodniu, trwa od kilku minut lub godzin do nawet dwóch dni. Możemy to nazwać przypadkiem, ale wszystkie te firmy zbankrutowały! Obok możesz sprawdzić, kiedy jest pusty bieg Księżyca. Na wszelki wypadek unikaj go w swoich planach biznesowych.”
Jeśli Państwo by chcieli wiedzieć, kiedy wstrzymać się od aktywności biznesowych, lub grać na załamania, to w sieci jest mnóstwo stron z kalendarzem „pustych przebiegów”. Podam tylko te majowe:
2.05.2010 10:08 – 2.05.2010 12:00
4.05.2010 21:07 – 4.05.2010 22:52
7.05.2010 8:36 – 7.05.2010 11:34
9.05.2010 22:12 – 9.05.2010 23:29
12.05.2010 6:11 – 12.05.2010 8:48
14.05.2010 14:28 – 14.05.2010 15:18
16.05.2010 19:06 – 16.05.2010 19:46
18.05.2010 22:35 – 18.05.2010 23:06
21.05.2010 1:43 – 21.05.2010 1:58
23.05.2010 4:34 – 23.05.2010 4:50
25.05.2010 6:01 – 25.05.2010 8:17
27.05.2010 13:13 – 27.05.2010 13:15
29.05.2010 18:40 – 29.05.2010 20:44
Do wyboru do koloru. Mam tylko jeden problem. Gdybym chciał zakładać firmę, aby nie zbankrutowała, to jak do tego podejść? Nie wypełniać w chwilach „pustego biegu” dokumentów założycielskich. Nie iść do urzędów? Czy może też nie myśleć o pomyśle na biznes? Życie według takiego kalendarza jawi mi się jako koszmar (a pewnie decyzji dotyczących życia osobistego również należy unikać”.
Wrócę jeszcze raz do wcześniejszego cytatu:
„Astrolog Madelaine Brodeur cytuje artykuł opublikowany w „Wall Street Journal” opisujący badania ok. 1400 firm, które rozpoczęły działalność w czasie pustego biegu Księżyca.”
Poważnie brzmi. Nieprawdaż. WallStrett Journal opisał wyniki badań. No dobra spróbujmy poszukać, jak wyglądały owe badania.
Jedyne co udało mi się osiągnąć, to w kółko powtarzane stwierdzenia na przeróżnych portalach astrologicznych, że astrolog Madeleine Brodeur pisała, albo i bez tego, że były badania. Znalazłem oryginał: „Astrological Business Cycles: Prosper with the Universe! By Madeline Gerwick-Brodeur”, 1997 rok
http://www.astro-cycles.com/article2.htm
“The Wall Street Journal once wrote an article about 1400 businesses, which all started under the same astrological cycle, one that „randomly” occurs 2-3 times per week, and lasts from minutes or hours, to 2 days.”
Niezłe cytowanie. “WSJ kiedyś napisał/opublikował arytkuł”. Polegamy na pamięci pani Madeleine i tym, że jest ona rzetelna w tym co pisze. Dobra przeszukajmy więc archiwa WSJ. Są tam dostępne teksty od 1889 roku. Niestety nie udało mi się tego znaleźć wpisując frazy „1400 moon”, „1400 bankrupt” i kilka innych konfiguracji. Ponieważ, jak już wspominałem ciężar dowodu spoczywa na tym, kto podaje takie informacje, nie będę marnował więcej swojego czasu. Zakładam jednak, że jest to możliwe. „Kiedyś/Once”, na przykład na początku XX wieku WSJ mógł coś takiego opublikować. Co to były, za badania, w jakiej formie i rzetelności. Nie wiadomo. Ale powielanie takich „źródeł” jest delikatnie mówiąc nadużyciem.
Myślę, że resztę niech według swojego uznania oceniają Czytelnicy. Przy czym mogą wyjść z założenia, że „Astrologii nie da się naukowo udowodnić – ucina Paweł Męciński z Astro Elliot Surfing. Jak zresztą twierdzi, nie ma to większego znaczenia. Jedynym sensownym kryterium oceny teorii inwestycyjnych jest bowiem ich skuteczność, a tej akurat – jak twierdzą ich zwolennicy –metodom astrologicznym nie brakuje.”. Ale wówczas niech faktycznie monitorują ową skuteczność. A nie polegają tylko na wierze w słowa propagatorów.
57 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
@ deli deli
Suszył Suchy sushi w Suchumi.
To dziś jest w modzie ?
@ lesserwisser
Niechże każdy chwali swój pobyt na Ziemi jak potrafi.
Nie wiem dlaczego Pan tak zwalcza astrologię, ale gdybym miał pański horoskop, wszystko byłoby jasne:) Widać, że włożył Pan wysiłek w weryfikację źródeł astrologicznych i chwała Panu za to, wyniosłem z tego artykułu parę istotnych informacji. Jak na ironię w artykule nieświadomie potwierdza działanie astrologii. Opisuje Pan charakterystyczne zmiany trendów w okresie między 28 lutego a 2 kwietnia. Co się wtedy co roku dzieje na niebie – zapytuję jako astrolog. Ano Słonce przechodzi ze znaku Ryb do znaku Barana.
Akapit z artykułu „…Co takiego się dzieje w tym okresie z ludźmi, inwestorami, że zdają się działać pod wpływem tak niesłychanych emocji, że dotychczasowa sytuacja na rynku przestaje ich interesować i zaczyna rządzić strach lub niepokój. Nawet w momentach, gdy w omawianym okresie rozpoczynają się wzrosty towarzyszy temu wzrost zmienności na rynkach, co również jest oznaką niepokoju…” jest opisem znaku Ryb, znaku zmiennego żeby było śmieszniej. Proszę wziąć pierwszą lepszą książkę do astrologii i przeczytać charakterystykę tego znaku. Następny jest Baran, który daje impuls do nowego. Równie dobrze ja móglbym napisać artykuł wykorzystując pańskie wykresy jako potwierdzające działanie astrologii. Zmiana następuje w momencie, który symbolicznie jest przewidziany dla takiej zmiany. Symbolicznie, bo to wiedza o odczytywaniu symboli jest, a nie algebra, ani statystyka. Weryfikacja astrologii metodami używanymi w innych naukach z założenia skazana jest na porażkę. Nie waży Pan linijką, ani nie odmierza odległości wagą. Odnośnie jałowego biegu Księżyca to zacytuję siebie ze stycznia 2009 roku: „…Oceńcie sami wszystkie prezydentury od 1945 roku rozpoczynające się na pustym biegu: Franklin D. Roosevelt 1945, JFK 1961, Richard Nixon 1973, Bill Clinton 1996. Trochę bliżej – to prezydentury Jelcyna 1996 i Kaczyńskiego 2005. Lecha Kaczyńskiego nie możemy jeszcze ostatecznie oceniać; jak jest – pokazują sodaże. Pozostałe pezydentury łączy to, że oprócz Clintona, który ledwo zachował urząd po konfrontacji z ustami prawdy, reszta szanownej gromadki nie dotrwała do końca kadencji…” http://www.astroelliott.pl/m4%7C62%7Ca152-Obama_a_lot_1549.html
Jak widać prezydent Kaczyński też dołączyl do tej statystyki.
Nawet pańskie szyderstwo związane z Chtulhu jest na wskroś astrologiczne. Z dna oceanu? Oceanem w astrologii rządzą Ryby wraz ze swoim władcą Neptunem, więc nieprzypadkowo się on znalazł w artykule opisującym rybie zachowania w rybim czasie. Nieświadomość zbiorowa się kłania, a ja się klaniam za napisanie tak astrologicznego artykułu.
pozdrawiam
Paweł Męcinski
Panie Pawle pozwolę sobie zacytowac logika R. Smullyana
„nie wierzę w astrologię, bo jestem spod znaku Bliźniąt, a Bliźnięta nie wierzą w astrologię”
Rozumiem to wszystko co Pan napisał. Zwłaszcza w świetle zjawiska zwanego efektem pewności wstecznej (hindsight bias), o którym pisał również Kathay.
„ale gdybym miał pański horoskop, wszystko byłoby jasne”. NO tak wiem. Zna Pan ten żart o analitykach, z których jeden mówi drugiemu, że może mu wyjaśnić przyczyny krachu?
Ja też potrafię wyjaśnić czemu wczoraj rosło.
Niestety nie uważam astrologii za naukę. A już próby wyjaśnienia KAŻDEGO zdarzenia czymkolwiek (czy to bedzie astrologia, Analiza Techniczna, fundamentalna, czy religia) to dla mnie zbyt daleko idące uproszczenie świata.
PS.
„Oceńcie sami wszystkie prezydentury od 1945 roku rozpoczynające się na pustym biegu: Franklin D. Roosevelt 1945, JFK 1961, Richard Nixon 1973, Bill Clinton 1996.”
Chętnie zrobiłbym eksperyment – dał Panu daty (wyłącznie, bez wskazywania kto to) rozpoczęcia urzędowania wszystkich prezydentów USA, a Pan wystypowałby na tej podstawie, któremu kadencje zakończyły się przedwcześnie 🙂
Załóżmy, że miałbym kaprys poświęcić MNÓSTWO czasu na ten eksperyment. Nasuwa się pytanie w jakim celu miałbym to robić. Jeśli nawet przekonam Pana, to nie przekonam setek innych. Jeśli od tego eksperymentu zależałoby powołanie np. katedry astrologii lub sprawy podobnego kalibru, to chętnie wezmę w nim udział. Aktualnie nie widzę jego celowości. To co Pan cytuje napisałem ponad rok przed Smoleńskiem, o upadku rządu Kaczyńskiego pisałem w sierpniu 2007 http://lemansa.wordpress.com/2007/08/23/political-fiction-na-eklipsie-ksiezyca/, a to co sądzę na temat rynków w 2008 roku napisałem w grudniowym 2007 artykule pod znamiennym tytułem This is the End http://lemansa.wordpress.com/2007/12/17/this-is-the-end-aspekty-1712-22122007/ (proszę przypomnieć sobie jak zareagowały rynki na zabójstwo Benazir Bhutto). Takich rzeczy pisanych przeze mnie PRZED wydarzeniami można znaleźć dużo. W lipcu br. zrobilem tzw. dolarową wróżbę, czyli prognozę kursu PLN/USD opartą na średniowiecznej technice http://www.astroelliott.pl/m1%7C17%7Cn5851-Astrologia_horarna_na_gieldzie.html jeśli kogoś nie przekonują daty i zamieszczony wykres, to po prostu przekonany być nie może. Świetnie rozumiem tych, którym się takie rzeczy w głowie nie mieszczą, bo ja też czasami oczy przecieram ze zdumienia. Jednak sprawdzalnym faktem jest to, ze pisalem o pewnych rzeczach zanim się wydarzyły. A pisałem o nich na podstawie pozycji planet. I bądź tu mądry Panie;)
„Załóżmy, że miałbym kaprys poświęcić MNÓSTWO czasu na ten eksperyment. Nasuwa się pytanie w jakim celu miałbym to robić.”
Więc przyjmijmy, że ja dla kaprysu ja nadal będe pisał o astrologii jako pseudonauce i pozwalał sobie na żarciki i szyderstwa z wiary we własności profetyczne (których też mam sporo, moge podać linki do co najmniej dziesięciu komentarzy z ostanich nastu lat, gdy pisałem o rzeczach zanim się wydarzyły)
Jedno z moich ulubionych na jednej z konferencji SII (2003 rok) poproszono mnie o prognozę ile wyniesie WIG20 za rok. Jak zawsze sie wyłgiwalem sie (bo nadal nie kupiłem szklanej kuli) ale powiedzialem, że w takim razie strzelę wartość z głowy.
Rok później uczestnik identycznej konferencji przypomnial mi to zdarzenie (zupelnie o nim nie pamietalem) i powiedział, że pomyliłem się w wartości zaledwie o kilka procent.
Byłem pod wrażeniem mojej podświadomości. Wygląda na to, że jest bardziej genialna ode mnie.
😉