Koniec niemieckiego cudu gospodarczego

„Niemcy w XXI w. stosują osiemnastowieczną francuską politykę handlową za pośrednictwem dziewiętnastowiecznych firm wykorzystujących technologie z XX w.” Tak twierdzi Wolfgang Münchau w wydanej ostatnio w Polsce książce „Kaput. Koniec niemieckiego cudu gospodarczego”.

Co to za „osiemnastowieczna francuską politykę handlowa”? Neomerkantylizm, który w Niemczech jest częścią bycia Niemcem. Wspierają go wszyscy: zarówno chrześcijańscy demokraci z CDU i CSU jak socjaldemokraci z SPD. Na czym on polega? Na tworzeniu dużych nadwyżek handlowych. Miarą sukcesu gospodarki jest to, ile sprzedaje za granicę. Niemieckie gazety ekscytują się nadwyżką handlową w podobny sposób jak komentatorzy sportowi emocjonują się wynikami meczy. W drugiej połowie ostatniej dekady Niemcy miały tzw. nadwyżkę na rachunku bieżącym na poziomie 8 proc. PKB, co dla gospodarki wielkości Niemiec jest imponujące. Nawet w 2023 r. saldo rachunku bieżącego w Niemczech wyniosło +5,9, podczas gdy w USA -2,99, a w Polsce +1,56 proc. PKB.

W samym neomerkantylizmie nie ma nic złego. W końcu stosują go także Chiny i to z bardzo dobrym skutkiem. Problem polega na tym, że jego niemiecka wersja jest zadziwiająco konserwatywna. Tzn. niemieccy neomerkantyliści lubią handlować rzeczami, które można dotknąć. Hans-Olaf Henkel, który w latach 1995–2000 pełnił funkcję prezesa Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego w swojej książce nie mógł przeżyć, że Niemcy straciły przemysł tekstylny na rzecz biedniejszych krajów.

Cyfrowe dobra i usługi są dla naszych zachodnich sąsiadów podejrzane. Autor książki oskarża wręcz Niemców o technofobię. Podaje, że szefowie niemieckich firm samochodowych uważali początkowo, że elektryczne samochody to zabawka dla kobiet. Ferdinand Piëch, w latach 1993-2002 prezes zarządu grupy Volkswagena oświadczył, że w jego garażu nie ma miejsca na elektryki. Zadziwiająco przypomina to podejście menadżera Siemensa, który w połowie lat 90. na pytanie autora książki jakie mają plany wobec telefonów komórkowych lekceważąco odpowiedział: ”Masz na myśli te małe ustrojstwa, które ludzie noszą ze sobą?”.

A potem pouczył dziennikarza, że prawdziwe pieniądze nie są w produkcji urządzeń dla klientów indywidualnych. W tym okresie Siemens wyprodukował właśnie najbardziej zaawansowaną analogową centrale telefoniczną, jedną z ostatnich w historii. Jeszcze w 2013 r., a więc sześć lat po premierze iPhone`a, kanclerz Niemiec Angela Merkel określiła internet niemieckim mianem „Neuland”, czyli „nieznane terytorium”. Takie podejście długo nie odbijało się na wzroście gospodarczym Niemiec.

Wykres 1. 10 000 euro zainwestowane w niemiecki indeks Dax i S&P 500 od lutego 1992 do lipca 2025 r.

Źródło: curvo.eu

Ale duża część niezłego wyniku Niemiec w latach 1990-2020 wynikała z tego, że USA, Wielka Brytania czy Francja odpuściły zaawansowany przemysł zostawiając wolne pole Niemcom. Ale to się zmieniło w 2020 r., po wybuchu pandemii, a w szczególności po wyborze w 2025 r. Donalda Trumpa na prezydenta, który zapowiedział reindustrializację kraju. W tym okresie także Chińczycy zaczęli konkurować z wieloma produktami niemieckiego przemysłu, chociażby jeżeli chodzi o samochody. Dużą pomocą dla niemieckiego przemysłu w ostatnich dekadach był także tani gaz z Rosji, którego już nie będzie.

Ale największą bolączką Niemiec nie było to, że popełniono błędy w polityce gospodarczej nie doceniając znaczenie cyfrowej rewolucji. Ale to, że znalazł się nikt, kto by te błędy skorygował. Jak to ujął autor, w świecie merkantylistów „wszyscy są w jednej łodzi”. Nawet niemiecki rząd był w konszachtach z niemieckimi koncernami motoryzacyjnymi w aferze instalowania w autach urządzeń oszukujących testy emisji spalin. Tak więc zamiast inwestować w oprogramowanie albo badania nad bateriami zainwestowano w ukrywanie prawdy o tym, jak bardzo niemiecki przemysł odstaje od konkurencji.

Problem nie leży w tym, że niemiecki rząd prowadził aktywną politykę przemysłową. Wiele krajów, chociażby Chiny, robi podobnie i ma w tej dziedzinie widoczne sukcesy. Autor uważa, że Niemcy popełniły błąd inwestując w tak wiele powiązanych ze sobą branży, które nie mają przyszłości. I to widać po cenach akcji niemieckich czołowych firm. Rynkowa wartość grupy Volkswagena to ok. 58 mld USD. Inwestorzy są skłonni płacić za każdego 1 USD zysku grupy VW tylko 6 USD, co oznacza że nie oceniają różowo jej perspektyw. Podobnie ma się sprawa z innymi niemieckimi koncernami motoryzacyjnymi. Mercedes Benz ma kapitalizację ok. 58 mld USD i wskaźnik ceny do zysku ok. 7. Dla porównania amerykańska Tesla ma wartość 1340 mld USD i wskaźnik cen do zysku ponad 200.

Niemieckie zacofanie technologiczne widać nie tylko na giełdach. Można go doświadczyć kontaktując się z niemieckimi firmami. W 2023 r. 82 proc. z nich korzystało z faksów. Niemcy, którzy przyjeżdżają do Polski dziwią się, że u nas praktycznie wszędzie można płacić kartą płatniczą. W Niemczech 51 proc. transakcji dokonywane jest gotówką (dane z 2023 r.). Także internet jest w Niemczech prawie o połowę wolniejszy niż w Polsce (w Polsce 182, Niemcy 95 mBit/s) dane ze stycznia 2025 r.).

Książka „Kaput” okazała się być prorocza. Autor zaczął ją pisać w 2023 r. Wydał ją po angielsku pod koniec 2024 r., a jej polskiej tłumaczenie pojawiło się w 2025 r. Wydał ją, mimo iż kolega dziennikarz z Wielkiej Brytanii ostrzegał go, by nigdy nie obstawiał przeciwko niemieckiej gospodarce. Tymczasem obecnie prognozowany wzrost gospodarczy Niemiec na 2025 r. to 0,2 proc. A to i tak niezły wynik, bo zarówno w 2023 r. jak i w 2024 r. niemiecka gospodarka się skurczyła o 0,2 proc.

We wrześniu 2025 r. pojawiła się informacja, że niemiecki przemysł zwalnia 125 tys. osób. Z tego 35 tys. osób straci pracę w Volkswagenie, 40 tys. w Mercedes Benz, a w Thyssenkrupp 11 tys. Do tego dochodzi 30 tys. w Deutsche Bahn i 8 tys. w Deutsche Post. Nawet z niemieckiego giganta z branży programistycznej SAP odejdzie 3,5 tys. zatrudnionych. Książka Wolfganga Münchau jest więc idealnie na czasie jeżeli ktoś chce się dowiedzieć o przyczynach takiego stanu rzeczy. Polecam, w szczególności tym, którzy inwestowali tylko albo głównie w akcje firm z Niemiec.

1 Komentarz

  1. GZalewski

    zapomniałem o niej. Dzięki za przypomnienie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.