Poradnik dla tracącego inwestora/tradera, część 12

Optymalne decyzje inwestycyjne wymagają optymalnego „zaplecza”.

W tym wątku drobiazgowo diagnozuję wszelkie powody strat w aktywnym inwestowaniu (tradingu) oraz próbuję udzielić kilku wskazówek odnośnie tego, jak sobie z tym problemem radzić.

_____________________________________

               W poprzednich częściach tego cyklu:

________________________________________

Kolejnym czynnikiem, który niejednokrotnie robi z wykończonego tradera marionetkę, jest:

                                                            ZMĘCZENIE 

Fizyczne, psychiczne, emocjonalne.

Bohater tego cyklu, opisany w części 1, mógłby stanowić wzorzec niedoświadczonego, ale głodnego zysków tradera, który zapomniał o świecie dla realizacji swojej idei bogactwa przez trading. Przyklejony do monitora 7 dni w tygodniu, bo przecież kryptowaluty chodzą także w weekend, z wiarą, że więcej czasu przy notowaniach znaczy więcej zysków.  A to nieprawda! To raczej rodzaj lęku, że odejście do platformy inwestycyjnej oznacza przegapienie jakiegoś ważnego ruchu. Gdyby tak było rzeczywiście, że więcej czasu oznacza lepsze wyniki, tradujący 24/7 byliby milionerami. A jeśli nimi faktycznie są, to dlatego, że mają pomysł na trading i nie przeszkadza im w tym ilość poświęconego czasu. Słynna grupa traderska The Turtles setki milionów dolarów wyciągnęła z rynku głównie… zabijając nudę zajęciami pozarynkowymi (np. ping pong).

Długie godziny spędzone non stop przed ekranem bez widocznego progresu są zgubne. Monitor z notowaniami jak narkotyk wzywa przy tym: „Zrób coś! Wejdź! Reaguj!”, szczególnie wtedy, gdy nic się nie dzieje, albo nocą, gdy płynność spada, a rosną manipulacje i fałszywe sygnały. Na rynku nocnym często więcej jest szumu niż prawdziwych okazji, a każdy klik to kolejny postawiony ołtarzyk zmęczonej psychiki.

Kiedy ekran miga, wzywa, hipnotyzuje, to handluje się nie dlatego, że jest okazja, tylko dlatego, że nie znosimy bezczynności, uważamy że odpływają nam niewidzialne pieniądze. Jednak każda bezcelowa transakcja to cegiełka do grobu kapitału. W stanie skrajnego zmęczenia to gad przejmuje nad nami kontrolę (wspominałem wcześniej o tzw. lizard brain). Ekran staje się korporacyjnym obozem koncentracyjnym, a trader jego dobrowolnym więźniem. Brak zrozumienia, że day-trading to nie siedzenie cały dzień i noc przed monitorem, to kolejna nieodrobiona lekcja.

Przyznam, że sam spędzałem na początku długie godziny przed monitorem, czasami do przesady. Ale nie po to, by śledzić każdy tik. Ja byłem głodny wiedzy, doświadczeń, nowych pomysłów, testowania strategii. Jednak wiedziałem, że przychodzi zawsze moment, gdy trzeba wyłączyć prąd.

Nuda w nieustannym ślęczeniu przed monitorem prowadzi też do transakcji na siłę, nieplanowanych, powodujących jeszcze większy paraliż gdy pojawia się strata. A zabiciem nudy w izolacji przy ekranie staje się m.in. wertowanie grup dyskusyjnych. Z jednej strony znajdujemy tam przynależność, wspólnotę, czujemy się dobrze w gronie podobnych „uzależnionych”, ale z drugiej strony to prowadzi do chaosu w głowie. Setki sprzecznych porad, „gorące tipy” i dramatyczne historie zatopionych kont mieszają się w nas niczym toksyczne koktajle, jeszcze bardziej rozbijając zawodne skupienie.

Z czasem, gdy życie sprowadza się niemal wyłącznie do wykresów, morale słabnie. Brak rodziny, przyjaciół, pasji poza tradingiem, a to właśnie przypadek naszego tradera, sprawia, że jesteśmy jak samotnik w bunkrze. „Trade–life balance” to nie jest tylko zgrany wytrych z poradników szczęśliwego życia. Nasz bohater przyznaje się do alkoholu i brak prywatnego życia. W tradingu, czyli najtrudniejszej grze na świecie, trzeba być w optymalnej formie, a więc nie tylko sen i zdrowie, ale także zbudowane szerokie zaplecze, czyli rozwiązywanie życiowych problemów, aby nie ciążyły umysłu, i poczucie wsparcia ze strony bliskich. Brak tych składników tylko pogłębia frustrację, przerywaną czasami zyskami. A każda strata niesie ze sobą kamień upokorzenia: obniżone poczucie własnej wartości potrafi sparaliżować nawet najlepszy mindset i pogrążyć zaplanowaną strategię.

Nasz trader jest jawnym potwierdzeniem tego, jak bardzo od wyników uzależniamy właśnie poczucie własnej wartości. Przy stratach kurczy się ono do rozmiarów orzeszka, przy zyskach wchodzi się niemal w tryb boga. Taka huśtawka może wykończyć w długim terminie. Oba stany prowadzą zresztą do błędów i odchylenia tej huśtawki w drugą stronę. Poczucie wartości wymaga innych źródeł niż tylko zmiana salda na rachunku, bo to prowadzi do pustki, którą odkrył nasz bohater – brak dziewczyny, brak innego życia, brak perspektyw, dziura w CV. To konieczność by naprawić swoje poczucie wartości przez czerpanie z zewnętrznych źródeł. Jeśli nie wiesz jak, naprawdę zalecam sesję z psychoterapeutą.

Pogrążeni w nieustannym pościgu za kolejnym sygnałem czy próbą odrobienia strat, często zupełnie zapominamy, że nasze ciało i umysł mają swoje granice. Przede wszystkim przemęczenie i chroniczny niedobór snu to w tradingu prosta droga do katastrofy. Szczególnie w tradingu intuicyjnym, gdzie JAKOŚĆ DECYZJI wprost zależy od jasności naszej głowy i zmysłów. Bez odpowiedniej regeneracji mózg traci zdolność do logicznego myślenia, koncentracja rozmywa się jak mgła, a impulsywne decyzje zyskują siłę prawa.

Do tego dochodzić może zła dieta: posiłki w biegu, fast-food jako przekąska między zleceniami, a w tle pogłębiające się przez to zmęczenie i zniechęcenie, które kumulują się tygodniami. Używki i alkohol na deser, traktowane często jako szybki reset po stratnej sesji, paradoksalnie obniżają naszą zdolność kontrolowania emocji i odbierają odporność na stres. Zamiast oczyścić głowę, wpychają nas w błędne koło gorszych decyzji i jeszcze większego zmęczenia. Rynek to nie pole bitwy, gdzie heroizm liczy się bardziej niż strategia. Tu liczy się precyzja, a zmęczony mózg myli sygnał z szumem.

Zmęczenie i jego konsekwencje to nie tylko pojedynczy czynnik – to pajęczyna, która oplata ciało, umysł i duszę tradera. Bez świadomego podejścia do regeneracji, rytmu dnia, oddechu poza rynkiem i wsparcia społecznego nawet najlepsza strategia prędzej czy później zostanie zmiażdżona przez naszą własną niewydolność. Pamiętajmy, że aby efektywnie handlować, musimy najpierw zadbać o siebie. Sen, zdrowie, relacje i pasje poza wykresem są równie ważne, jak każdy wskaźnik czy strategia.

Brak życia poza tradingiem to nie tylko brak hobby, rodziny, pracy, czy rozrywki. To systematyczne niszczenie zaplecza psychicznego. Rodzina czy sympatia to instynktowna sieć bezpieczeństwa. Bez niej każde potknięcie staje się niemal katastrofą egzystencjalną. Gdy morale spada poniżej zera, nawet najlepsza strategia staje się bezużyteczna. Samotność to katalizator błędów.

Zdaję sobie sprawę, że przez to trzeba przejść samemu, jak nasz bohater, by to wszystko zrozumieć na własnej skórze. Wyznacznikiem czasu spędzonego w tej hibernacji jest zwykle stan rachunku, im szybciej się kończy, tym szybciej odcina nas od tego „koszmaru”. Jeśli jest to doświadczenie w pewien sposób „założycielskie”, z którego udaje się wyciągnąć właściwe wnioski, ułożyć sobie styl życia na nowych zasadach, to gratulacje. Jeśli jednak ktoś jest w takim ciągu albo wyszedł z niego mocno pokiereszowany, to warto sobie dobrze uświadomić, że:

To nie straty powodują mizerię naszego życia.

To nasze źle zorganizowane życie jest często przyczyną strat.

CDN

—kat—

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.