Pisaliśmy na Blogach Bossy o zagrożeniu związanym z trafiającymi na rynek fałszywymi, silnie cenotwórczymi informacjami. Inwestorzy w Polsce pamiętają aferę związaną z Chińczykami w Bumechu z 2017 roku. Kilka miesięcy temu śledziliśmy serial komediowy związany z Amerykanami w Ursusie.
Fałszywe, silnie cenotwórcze informacje trafiające na rynek mogą mieć dwa podstawowe źródła. Mogą być kluczową częścią planu polegającego na manipulacji kursem spółki. Grupa inwestorów otwiera długą pozycję na spółce a następnie przekazuje do spółki albo bezpośrednio na rynek (na przykład przez informację prasową) fałszywą informację. Na przykład o zainteresowaniu branżowego giganta inwestycją w spółkę. Błyskotliwą modyfikacją tego scenariusza jest utworzenie spółki lub funduszu o nazwie niemal identycznej z nazwą branżowego lidera (powiedzmy BlackRock Investment z siedzibą w Belize) i przekazanie na rynek informacji przez tę „podróbkę”.
Jednak fałszywe, silnie cenotwórcze informacje mogą być także efektem ubocznym zupełnie innego oszustwa. Celem tego oszustwa jest sama spółka a oszustwo jest odmianą drapieżnego finansowania lub kredytowania. Oszuści udają zainteresowanie udzieleniem spółce finansowania (udziałowego lub dłużnego). Warunkiem jego otrzymania jest pokrycie w gotówce wysokich kosztów wstępnych lub wysokiej prowizji. Po opłaceniu tych kosztów oszuści tracą zainteresowanie udzieleniem finansowania. Jest to model znany z najbardziej drapieżnego segmentu chwilówek tylko jego ofiarami nie są ubodzy emeryci ale spółki giełdowe z zarządem, biurem zarządu i radcami prawnymi. W tym przypadku na rynek też będą napływać fałszywe informacje alę będą one wynikać z realizowania przez spółkę, będącą celem oszustwa, obowiązków informacyjnych.
Notowana na londyńskim rynku AIM spółka Lekoil (moja cyniczna intuicja podpowiada mi, że podobieństwo do Łukoil, w języku angielskim zapisywanego jako Lukoil, nie jest przypadkowe) padła ofiarą tego drugiego rodzaju oszustwa. Przestępcy dokonali jednak sprytnej modyfikacji: podali się za przedstawicieli Qatar Investment Authority czyli katarskiego funduszu majątkowego.
W poniedziałek Lekoil poinformował, że umowa kredytowa, o której spółka poinformowała 2 stycznia 2020 pomiędzy spółką a rzekomo Qatar Investment Authority wygląda jakby została zawarta pomiędzy spółką z osobami, które zbudowały skomplikowaną fasadę pozwalającą im przekonywująco podawać się za przedstawicieli QIA.
W skład tej skomplikowanej fasady wchodziła zarejestrowana na Bahamach spółka konsultingowa Seawave Invest Limited. Lekoil zapłacił Seawave 0,6 mln USD prowizji za pomoc w pozyskaniu wartego 184 mln USD finansowania. Okazało się jednak, że nie będzie żadnego finansowania bo podmiot, który miał je udzielić – Qatar Investment Authority, nie miał z umową kredytową nic wspólnego. Jeśli ktoś myśli, że ta historia nie może być lepsza to śpieszę poinformować, że Lekoil jest spółką nigeryjską. Spółka z Nigerii została ofiarą zmodyfikowanej wersji „nigeryjskiego oszustwa”.
Wczoraj akcje Lekoil spadły o 70% po tym jak w poniedziałek handel na nich został tymczasowo zawieszony po publikacji informacji, że kluczowa dla spółki umowa kredytowa okazała się mirażem. Problemem dla spółki nie jest strata 0,6 mln USD. Spółka potrzebuje około 40 mln USD na wydatki związane ze swoim kluczowym aktywem polem naftowym – Ogo w Nigerii. W najbliższych tygodniach spółka potrzebuje 10 mln USD na płatność dla partnera w tym przedsięwzięciu z tytułu kosztów licencyjnych. Potrzebuje także gwarancji finansowania swojej części kosztów wierceń na polu Ogo w wysokości około 28 mln USD.
Fiasko finansowania z katarskiego funduszu majątkowego i cios wizerunkowy w połączeniu z krótkim okresem czasu minimalizują szansę na zdobycie nie-fikcyjnego finansowania i tworzą duże ryzyko, że spółka będzie musiała w niekorzystnej sytuacji sprzedać swoje kluczowe aktywa. Kapitalizacja Lekoil wynosi obecnie około 15 mln funtów.
Nie jest więc zaskoczeniem, że po opublikowaniu 2 stycznia 2020 pierwotnej informacji o podpisaniu z Qatar Investment Authority cena akcji spółki wzrosła ponad 100%. Obecnie akcje spółki kosztują około 40% mniej niż kosztowały przed publikacją pierwszego komunikatu. Jeśli popatrzymy na reakcję kursu Lekoil na komunikatu z 2 i 12 stycznia to możemy odnieść wrażenie, że jeśli oszuści z Seawave nie handlowali aktywnie na akcjach Lekoil to zostawili trochę pieniędzy na stole.
Najbardziej kontrowersyjną kwestią jest w tym momencie moment, w którym Lekoil zorientował się, że padł ofiarą oszustwa. Spółka twierdzi, że przedstawiciele Qatar Investment Authority (prawdziwi) skontaktowali się z nią dopiero 10 dni po publikacji informacji o umowie kredytowej i spółka natychmiast poinformowała o tym rynek. Libby George z Reutersa wskazuje na związane ze sprawą źródła, które twierdzą, że QIA dowiedział się o fikcyjnej umowie zaraz po publikacji komunikatu 2 stycznia i natychmiast poinformował Lekoil.
Spółka zapewnia, że w trakcie negocjowania (fikcyjnej) umowy kredytowej zachowywała standardy profesjonalizmu. Zleciła między innymi sporządzenie raportu o Seawave Invest. Za ten zewnętrzny raport, oparty na publicznie dostępnych źródłach, zapewne zapłaciła.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej historii? Po pierwsze, fałszywe informacje stają się częścią środowiska informacyjnego rynków finansowych. Inwestorzy albo się przystosują do tej sytuacji albo będą ponosić straty. Po drugie, fałszywe informacje mają dużo większe znaczenie w segmencie małych spółek, zwłaszcza małych spółek z problemami finansowymi. Przede wszystkim dlatego, że zarówno spółki z tego segmentu jak i indywidualni inwestorzy aktywni w tym segmencie mają relatywnie niewielkie zasoby by rygorystycznie weryfikować napływające na rynek informacje.
Znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej spółki będą też częściej wybierane jako cel oszustw takich jak w przypadku Lekoil czy Ursus. Po pierwsze, ze względu na ograniczone zasoby. Po drugie ze względu na desperackie nastawienie ich zarządów poszukujących wszelkich możliwości na uratowanie zarządzanych przez siebie firm.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.