Wbrew pozorom uczestnictwo pojedynczego inwestora w odruchu stadnym nie jest wcale działaniem nieracjonalnym. Większość czytających te słowa uczestniczy, być może nie zdając sobie z tego sprawy, w tego rodzaju gromadnych operacjach nie widząc w tym przecież żadnej nielogiczności.
W cytowanym przeze mnie w poprzednim wpisie zdaniu, odruch łączenia się owiec w stado ma zapewniać im bezpieczeństwo. Tak jest w wielu przypadkach ale pod warunkiem, że nie pojawi się zdarzenie wyjątkowe, np. gdy taka horda zapędzi się na skraj przepaści albo trafi w samo centrum huraganu ognia. Niewiele różni się to od prawdopodobieństwa trafienia na zagrożenia, czyhające na zwierzaki giełdowe – tutaj synonimem przepaści są wszelkie ekstremalnie przeszacowane kursy aktywów czyli bańki spekulacyjne. Zanim dojdzie do ich powstania i pęknięcia, posiadacze owych aktywów są szczęśliwie niesieni falą trendu lub sami go swoimi zakupami akcelerują. Niebezpieczeństwo uczestnictwa w tych stadnych działaniach sprowadza się do takiej kontroli ryzyka, która pozwoli opuścić rynek przed przekłuciem napompowanej bańki. To co dla traderów jest więc chlebem codziennym, dla inwestorów biegnących bezwiednie ze stadem może ale nie musi stać się katastrofą. Dziś wygląda na to, że podekscytowana horda właśnie rozsadza ceny złota, choć do spektakularnej, pięknej katastrofy może być jeszcze daleko.
Psychologia dość solidnie identyfikuje i dokumentuje instynkt stadny i jego konsekwencje, które rozpościerają się na wiele innych aspektów działalności człowieka prócz finansów – na politykę, mikroekonomię czy zachowania społeczne. Behawioryści finansowi przejęli stamtąd określenie tego zjawiska znane jako ?bandwagon effect”. W tłumaczeniu dosłownym ?bandwagon’ oznacza objazdowy podest dla muzyków, zaanektowany później dla potrzeb kampanii wyborczych. W znaczeniu opisywanego zjawiska tłumaczy się to słowo jako koniunkturalizm, przejście na stronę silniejszego, owczy pęd, naśladownictwo.
W najprostszym ujęciu ów efekt na parkiecie jest wynikiem pewnego oportunizmu gorzej poinformowanych jednostek, które bez szczegółowszych analiz lub nawet z porzuceniem własnych sądów, przyłączają się do zaobserwowanych działań ogółu. Kupując lub sprzedając akcje na fali pospolitego ruszenia wierzą instynktownie, że to większość ma rację, że tłum jest siłą i wie więcej, a pójście pod prąd byłoby w tej sytuacji mało sensowne.
Tworzą się wówczas tak zwane informacyjne kaskady. Inwestorzy dokonują identycznych wyborów jak te wynikające z obserwacji innych, niezależnie od posiadanych na swój użytek, czasem być może lepszych, informacji. Im więcej bliskich i znanych czy popularnych ludzi dołącza do rzeszy kupujących tym bardziej reszta inwestorów pozbywa się własnych osądów, dołączając do wzbierającego nurtu. Kaskady informacyjne są przy tym dość kruche i niestabilne – czasem wystarczy jeden news czy nawet plotka by na jakiś czas odwrócić kierunek dotychczasowego nurtu.
Kiedy trend zaczyna się tworzyć lub dojrzewać, takie stadne zachowania są uznawane za racjonalne. Jednak gdy sprawy zajdą za daleko, kursy znacząco oddalają się od najbardziej nawet fantastycznych wycen a do głosu coraz mocniej dochodzą emocje – kaskada przybiera cechy ewidentnej nieracjonalności. Widać to regularnie w aktywach funduszy inwestycyjnych- wpływy netto osiągają apogeum tuż u szczytów hossy a opłakany ciąg dalszy jest zwykle ten sam w każdym cyklu.
Ponieważ sporo strategii, systemów, analiz i narzędzi, dostępnych bardziej doświadczonym inwestorom, opiera się na eksploatacji właśnie rozwijających się trendów (trend following) więc chcąc nie chcąc włączamy się w fale zakupów (lub sprzedaży), utwierdzając w poczuciu doniosłości zjawiska całą resztę wahających się. Stajemy się więc częścią stada, nasza przewaga nad resztą powinna jednak wyraźnie wynikać ze świadomości i racjonalnej kontroli ryzyka.
Co ciekawe – ten przewalający się w jednym kierunku tłum jest racją samą w sobie, czy będzie to inwestor indywidualny czy instytucja. Bo rynek to nic innego jak właśnie siła tej masy po stronie popytu lub sprzedaży. Rynek, kursy, obroty nie są bytami abstrakcyjnymi lecz namacalnym efektem działań uczestników tej gry. Indeksy nie ustalają się same lecz są wypadkową tych działań. Czy indeks może mieć niepoprawną wartość ? On jest rzeczywistością realną, mylą się jedynie analitycy i inwestorzy w swoich decyzjach i ocenach. To nie rynek nie miał racji ale część inwestorów, mająca wpływ na jego zmiany…
CDN
—Kathay—
4 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Jest jeszcze inna możliwość: Stado owiec biegnie dokładnie tam, gdzie wilki chcą żeby pobiegło. A następnie zostaje pożarte. Jak to w przyrodzie.
Ale abstrahując od moich mniej lub bardziej trafnych metafor to jest bardzo fajny artykuł. Szczególnie dla mnie, jak dla posiadacza długiej pozycji na złocie. Czas ją powoli zamknąć chyba.
„Niebezpieczeństwo uczestnictwa w tych stadnych działaniach sprowadza się do takiej kontroli ryzyka, która pozwoli opuścić rynek przed przekłuciem napompowanej bańki.” – czy taka kontrola ryzyka jest w ogóle możliwa? Czy to w ogóle kontrola ryzyka? Moim zdaniem można co najwyżej odpowiednio szybko zareagować na pęknięcie bańki – im większa, tym szybciej ujdzie z niej powietrze, więc trzeba się lokować blisko ściany, żeby wyfrunąć jako pierwszy.
Mądra owca to taka, która ma pod ręką spadochron – i przepaść jej nie przeszkodzi.
Najciekawsza jest dla mnie reakcja psychologiczna owieczek na historyczne dane o zmianie wartości funduszy/indeksów/akcji:
-jeśli powiemy, że benzyna/domy/samochody/biżuteria podrożały o 400% na przestrzeni 5 lat i osiągają historyczne maksima, to wszyscy będą kupować mniej i narzekać, że drogo (przy okazji regulując rynek)
-ale jeśli to samo powiemy o jednostkach funduszy, indeksach, akcjach, złocie czy walutach, to nagle wszyscy rzucą się do zakupów…
Czy wiecie dlaczego owce w milczeniu idą pod nóż, wiedzione instynktem stadnym ?
Odpowiedź jest dosyć prosta.
Bo to zazwyczaj baran prowadzi stado.
świetny artykuł:)na rynkach finansowych popyt wzrasta wraz ze wzrostem cen