Jeden z uczestników dyskusji podesłał mi ciekawy link do oferty produktu strukturyzowanego, który został oparty o pojawiający się co jakiś czas w komentarzach indeks Baltic Dry. We wcześniejszych postach pojawiały się już pytania o ten indeks i oglądaliśmy razem linki, które pozwalają śledzić zachowanie tego indeksu. Nie mam zamiaru zanudzać nikogo indeksem, który uznaję za mylący i mało wiarygodny wskaźnik kondycji światowej gospodarki, ale nie odmawiam nikomu szukania w nim własnych treści a już tym bardziej prób inwestowania w instrumenty z nim powiązane.
Dla mnie najciekawszym elementem w tym kryptoreklamowym tekście jest jednak zmiana w języku marketingowym. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej zachwalanie produktów inwestycyjnych opierało się głównie na informowaniu o rosnącym popycie na surowce i braku możliwości ich zaspokojenia. Sumą wszystkich tych argumentów było zdanie, że trzeba kupować, bo zwyżki są pewne. Dziś zdania o niemożliwości zaspokojenia popytu zostały zastąpione hipotezami, iż spadki cen na rynku surowcowym dobiegają końca a przejściowe skurczenie się popytu już zostało w cenach uwzględnione.
Jeśli przyjrzycie się Państwo tej argumentacji, to jej centralnym punktem pozostaje przekonanie, iż ceny surowców muszą w przyszłości rosnąć, bo… nie ma innego wyjścia a rynek tylko zapędził się dziś w spadkach. Jednym zdaniem mówiąc pojawia się okazja do zakupów niemal w promocji. Widać zatem, iż mimo historycznej przeceny idea bezterminowej hossy na rynku surowcowym pozostaje nie do zabicia. Postawię odważną tezę, iż jest dobry wskaźnik tego, co czeka nas wszystkich w przyszłości w komentarzach analityków i dziennikarzy. Mówiąc w skrócie znów będziemy czytali o popycie ze strony Chin, których głód na surowce będzie nie do zaspokojenia.
Wielokrotnie na blogu pokazywałem korzenie takiego myślenia i starałem się zmuszać Państwa do szukania własnej ścieżki w tym medialnym i analitycznym szumie. Odnotujcie zatem marketingową zmianę, która zamiast wmawiać wam, że „ceny mogą tylko rosnąć” dziś szepcze „taniej już nie będzie”. Takie zdania padają na podatny grunt, bo w istocie nikt z nas nie wie, kiedy obecny kryzys w gospodarce skończy się, jakie będą jego konsekwencje dla rynków i jaki sektor stanie się lokomotywą kolejnej hossy. Jeszcze trudniej przewidzieć popyt na surowce w najbliższych miesiącach. W istocie dla wielu z nas ten kryzys to dość wirtualny byt, bo żaden bank w Polsce nie upadł, firmy zarabiają pieniądze, znajomi radzą sobie coraz lepiej – krótko rzecz ujmując mamy poczucie, że obrywamy za grzechy innych i nie bardzo możemy połączyć kryzys giełdowy z realną gospodarką.
Na koniec jeszcze ciekawostka, która odnosi się owszem do Chin i surowców, ale w nieco innym kontekście. W wolnych chwilach staram się czytać opracowania odnoszące się do przyszłości. W ostatnim czasie na stronach firmy konsultingowej McKinsey pojawił się felieton pod świetnym tytułem Seven ways China might surprise us in 2009 (niestety trzeba się logować). Autorem jest pracownik McKinseya w Szanghaju. W kontekście rynku surowcowego pada tam ciekawe zdanie, iż Chiny mogą ogłosić program, którego hasłem przewodnim stanie się „do 2020 roku połowa samochodów w Chinach będzie napędzana energią elektryczną”. Pomyślcie, co stałoby się z rynkiem ropy, gdyby w istocie Chiny postanowiły zelektryfikować swój transport drogowy? Czy w takim kontekście uznalibyście dzisiejsze ceny ropy za promocyjne?
9 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Weźmy jednak pod uwagę, że w USA, strefie euro, Japonii, Wlk. Brytanii wpompowuje się ogromne góry pieniędzy bez pokrycia, które poki co służą pokrywaniu bankowych strat – prosta droga do globalnej inflacji. Jeśli rynek jest mądry, a wierzę, że jest, to zajmie pozycje na metalach, żywności, energii (w tym ropie). Nie będzie zwracał uwagi na to czy mamy recesję i brak popytu czy nie (ponieważ w grę wchodzi moim zdaniem stagflacja).
Z drugiej strony jak te Chińczyki coś wymyślą, to nigdy nic nie wiadomo. Z tym, że koncerny paliwowe i Araby mają chyba pewne możliwości, by i w Chinach napompować jakąkolwiek bańkę i ją przekłuć, zahamowując nie tylko prace nad tym programem, ale i w ogóle wzrost gospodarczy.
@tomfid
>jak te Chińczyki coś wymyślą
trzeba pamiętać, ze tam jest XIX-wieczny kapitalizm (taki skrajny) w połączeniu z totalnym państwem, więc jak będą chcieli coś zrobić centralnym rozporządzeniem, to zrobią.
>Jeśli rynek jest mądry
i to jest dla mnie największa rynkowa zagadka dziś – mamy właściwie tą samą sytuację, jak w 2002 roku – niskie stopy procentowe i postrzegany przez świat głód surowcowy. Myślisz, że rynek wejdzie jeszcze raz do tej samej rzeki? Oczywiście nie znamy odpowiedzi, ale możemy spekulować na ten temat.
Po prostu wydaje mi się, chociaż może upraszczam, że albo 1) rynki uznają surowce za jedyną bezpieczną przystań w czasach recesji z jednej, a inflacji z drugiej strony albo 2)dadzą się nabrać (przy wydatnej propagandowej pomocy banków centralnych, rządów i bankierów) po raz kolejny, że nowe pieniądze na rynku reprezentują przyrost bogactwa i koniec recesji, ale ten scenariusz również prowadzić powinien do większego popytu na surowce przez wzgląd na potrzeby gospodarki.
Z tym totalizmem państwa chinskiego to fakt – chciał Mao, by rolnicy wytapiali surówkę w wiejskich hutach, to wytapiali, to rzeczywiście czemu teraz nie mieliby "zaledwie" przerzucić się na elektryczne samochody. Zresztą gdyby się to udało, to bylby naprawdę skok na przód nie tylko dla Chin, ale i dla reszty globu. Właściwie to bym im kibicował 🙂 Na pochybel koncernom paliwowym
@tomfid
twoje argumenty o tym racjonalizmie inwestorów są OK i wszystko trzyma się razem dobrze, ale minęło bardzo mało czasu od poprzedniej gorączki na surowcach i właśnie ten krótki odcinek czasu w głowach ludzi jest niewiadomą – ostatnie spadki przycięły bycze rogi dość mocno i pieniądze do funduszy surowcowych mogą nie płynąć tak szeroko.
Takie male pytanie, co do tej struktury i firmy, ktora ja sprzedaje, New World Alternative Investments, czy jak im tam… Kto mi taka strukture gwarantuje? Jakas firemka, o ktorej malo co wiadomo i za ktora nie stoi zadna porzadna instytucja finansowa (tak mi wynika z ich strony). Czy oni tylko sprzedaja produkty jakiegos banku zagranicznego?
Niezłe. Szczególnie fragment o "planistycznych" zapędach chińskiej wierchuszki.:)
http://www.moonofalabama.org/2008/10/visually-notici.html#comments
Fotka mówi sporo …
@appfunds
komentarze też ciekawe
Co do surowców, ludzi jednak przybywa na naszym globie bez przerwy.I "III swiat" rozwija sie coraz szybciej i standard zycia bedzie rosnąć.