Weryfikujemy pryncypia
Proponuję małe wyzwanie intelektualno-edukacyjne, które pomoże sprawdzić własną wiedzę, zmysł logiczny i doświadczenia inwestycyjne.
Proponuję małe wyzwanie intelektualno-edukacyjne, które pomoże sprawdzić własną wiedzę, zmysł logiczny i doświadczenia inwestycyjne.
Kupowanie akcji spółek, które mają za sobą już znaczny wzrost nie należy do najprostszych emocjonalnie zadań. Należy przede wszystkim się przełamać i „wyłączyć” w sobie pokusę myślenia: „jeśli coś wzrosło o 100 procent, to przecież nie może dalej tak rosnąć”. Co ciekawe ten rodzaj myślenia dotyczy większej części nas, do pewnego momentu. W chwili, gdy na parkiecie zaczynają dominować nastroje „tym razem jest inaczej”, „hossa, nie może się skończyć”, a na rynek napływa szeroką falą rzesza inwestorów, którzy jeszcze kilka dni temu nic nie wiedzieli o rynkach, ale również chcą doświadczyć tego łatwego i szybkiego robienia pieniędzy – ów krytycyzm zostanie wyłączony.
Kilkanaście dni temu, w związku w pięćdziesiątą rocznicą śmierci prezydenta Kennedy’ego, Eddy Elfenbein przypomniał jak zachował się amerykański rynek akcyjny w obliczu tak istotnego wydarzenia jak udany zamach na urzędującego prezydenta USA.
Załóżmy, że posłuchamy sugestii Banku Szwecji, który na podstawie dorobku Noblistów z ekonomii A.D. 2013 sugeruje po prostu indeksowanie portfeli zamiast zabawy w zgadywanie przyszłości rynków.
Na ile wzrosty giełdowych indeksów są powiązane z rozwojem gospodarek mierzonym za pomocą PKB?
Warszawska giełda z dumą podkreśla, że może się pochwalić mianem jednego z najbardziej aktywnych rynków IPO w Europie. Postanowiłem sprawdzić jakie rezultaty przynosi długoterminowe inwestowanie w oferty publiczne na warszawskim parkiecie.
Rynek znów zakpił z przewidywaczy. Kryzys, końce świata, rozpad strefy euro, masowe upadki banków, deflacja, inflacja, wojna atomowa za rogiem i wszystko inne mówiło, iż złoto jest najlepszą inwestycją. Te wszystkie ratio do srebra, indeksów, inflacji kolejny raz okazały się tylko narzędziami zdatnymi do analiz historycznych i stanowiły małą wartość, jako narzędzie prognostyczne.
Spektakularny spadek kursu spółki Agroton, której cena w czasie dwóch sesji, piątkowej i poniedziałkowej, zanurkowała 86% (z 8,14 zł na 1,13 zł) skłonił mnie do bliższego przyjrzenia się ukraińskiej inwazji na warszawskiej giełdzie*. Warto zauważyć, że jest to najprawdopodobniej pierwsza ofiara cypryjskiego kryzysu na WGPW.
Wczoraj pokazałem dwa wskaźniki opisujące stan rynku akcyjnego na WGPW. Mimo czteroletniej hossy, która więcej niż podwoiła wartość WIG aż 43% spółek, które były notowane jednocześnie 18.02.2009 i 15.02.2013, zanotowało ujemną stopę zwrotu. Średnia stóp zwrotu dla wspomnianych spółek wyniosła 99% ale mediana stóp zwrotu była pięciokrotnie niższa.