Żenująco nieprofesjonalne

Zażenowały mnie nieco pewne wypowiedzi „specjalistów” od forexu i inwestowania przeczytane przy okazji komentarzy medialnych na temat sprawy biznesmena, który przepuścił 8 milionów złotych na platformie  walutowej.

Uważam, że nie można tak po prostu przejść obok nich obojętnie. Obrazują bowiem moją tezę, która brzmi mniej więcej tak: takich mamy inwestorów jaki poziom tekstów rodzimych analityków i komentatorów. Nie wszystkich oczywiście, ale tych dwóch z tego tekstu na pewno:

http://natemat.pl/39945,forex-kusi-wizjami-kokosow-ale-gra-na-nim-jest-niebezpieczna-to-hazard-nie-ma-nic-wspolnego-z-inwestowaniem

Nie znam tych ludzi, nigdy nie miałem przyjemności spotkać, nie interesują mnie nawet nazwiska, nie mam do nich żadnych personalnych uprzedzeń. Moja krytyka dotyczy wyłącznie prezentowanych przez nich porad, ocen i faktów. Praktycy inwestowania zapewne sami odnajdą w w/w tekście stos mielizn, powielanych stereotypów i fałszywych diagnoz. Artykuł sprawia wrażenie „eksperckiego” i zapewne wielu czytelników złapie się na te gładkie frazesy, ale na tym forum takie dalekie od logiki stawianie sprawy nie przejdzie, nie ma przy tym za wiele wspólnego z praktyką.

Posłużę się kilkoma wyimkami z tekstu (kursywą poniżej), by uświadomić zdezorientowanej części Czytelników, co konkretnie tak mnie „zdruzgotało”.

Forex to gra, która nie ma nic wspólnego z inwestowaniem. To forma kasyna, w której podejmujemy zakład czy cena danej waluty lub towaru wzrośnie – mówi nam główny ekonomista portalu XXXX XXX XXXX. //celowo nie podaję nazw  i nazwisk tylko je wypikowuję X-ami//

Przerażające, że mówi to ktoś tytułowany jako „główny ekonomista”. Zaniemówić powinni na te słowa importerzy i eksporterzy, co dzień rozliczający lub zabezpieczający tutaj swoje transakcje. Jak również inwestorzy oraz zarządzający funduszami, chroniący w przepływach międzynarodowych środki swoich klientów. Ale i spekulujący walutami, którzy tej płynności pozostałym dostarczają.

Ale dla mnie Forex to wyższy stopień ryzyka niż giełda. Potrzeba na nim większej wiedzy i umiejętności. Można stracić w ciągu kilku minut, nawet sekund – przestrzega XXXX XXXX.

Skoro mowa o ryzyku w sekundach i minutach to wspomnę jedynie flash crash w USA z 2010, który wyczyścił tylko z giełd amerykańskich 862 miliardy dolarów. Ryzyko to po części subiektywna miara, ale nie sposób przemilczeć obiektywnych statystyk, które obliczają stopień przeżycia inwestorów na giełdach w przedziale 80-90%.

Czy zarabia ktoś oprócz brokerów? Oczywiście. Według ankiety przeprowadzonej przez Komisję Nadzoru Finansowego, w Polsce jest to aż 18 proc. z kilkudziesięciu tysięcy graczy. XXX wątpi jednak w te liczby: – Niby jest to 18 proc., ale to była ankieta i wydaje mi się, że mogą to być odrobinę naciągane dane.

Mówienie o naciąganiu przez brokerów statystyk w raporcie dla KNF to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Brokerzy muszą raportować do nadzoru twarde dane wszędzie tam gdzie są dostępne, a w tym wypadku nie ma z tym problemów.

Nasi rozmówcy podkreślają, że ze względu na regulacje i inną formułę, giełda jest po prostu bezpieczniejsza i bardziej racjonalna, łatwiejsza do przewidzenia.

Nie znam takich regulacji, które gwarantują giełdzie większe bezpieczeństwo, nie wiem nawet czego ? Czystości i braku manipulacji? Takie jak w nadal nie rozliczonej aferze 4-tego lutego na naszych kontraktach FW20 czy może na cudofixingach? Wiarygodności? Jak w aferze z pierwszym notowaniem Facebooka? Niezawodności notowań? Jak w niedawnej wpadce na 400 milionów USD w Knight Capital? Czy może nadzoru? Jak w przypadku afery WGI? Albo rzetelności brokerów? Jak choćby w upadłym REFCO na przykład? Nie pamiętam przypadków o podobnym kalibrze z rynku walutowego.

Giełda bardziej racjonalna? Żal mi nawet klawiatury żeby o tym dywagować… Nie mówiąc o tym, że to inwestorzy a nie giełdy stanowią o racjonalności zachowań.

Łatwiejsza do przewidzenia? Jeśli owi rozmówcy rzeczywiście są asami przewidywania giełdy to raczej ewenement niż reguła. I stanowczo przebijają wówczas choćby G. Sorosa, który od zawsze powtarza, że nie ma pojęcia co zrobi rynek, ale nie przeszkadza mu to zarabiać:

”The idea that you can actually predict what’s going to happen contradicts my way of looking at the market.”

W tym biznesie nie chodzi bowiem o przewidywanie.

Szczególnie, że na giełdzie ile mamy, tyle możemy zainwestować. Na Foreksie zaś występuje tzw. lewarowanie – czyli de facto często gramy na kredyt. – Do naszych pieniędzy w transakcji broker dorzuca od 10 nawet do 500 proc. kwoty – wskazuje XXX. Inwestując przykładowo tysiąc dolarów, możemy dokonać transakcji na 100 tysięcy dolarów.

Zabójczo prawdziwe. Czym zatem różni się inwestowanie w oparciu o depozyt na giełdowych kontraktach terminowych od tego na walutach forexowych? Albo sprzedaż krótka akcji, do której niemal wcale nie potrzeba gotówki?

Lewarowanie najłatwiej wytłumaczyć na analogii bankowej: – Działa to tak, jak byśmy poszli do banku z 1000 zł, wpłacili go i poprosili o pożyczkę 99 tysięcy, żeby potem grać nimi na giełdzie. Tyle, że oczywiście żaden bank na takie coś się nie zgodzi. Na Foreksie tej kontroli nie ma – wyjaśnia XXX. Oczywiście, całość strat na takiej transakcji należy do nas.

Po raz kolejny punkt za spostrzegawczość. Bohater artykułu zapewne nie słyszał nigdy u kupowanych na hipotekę nieruchomościach (na sprzedaż, handel, dzierżawę, wynajem, własne zasiedzenie), do których nie potrzeba było nawet złamanej złotówki czy dolara, a których ryzyko na wiele sposobów pozbawiło owych własności miliony ludzi na całym świecie.

Nie ma też znaczenia, czy gramy na rynku surowców, czy walut – ryzyko zawsze jest ogromne.

Dla porównania – spadki o 50-80% na rynku akcji czy wręcz bankructwa spółek giełdowych nie stanowią żadnego „ogromnego” ryzyka dla cytowanych panów. Która z walut czy surowiec zdołały kiedykolwiek zbankrutować?

Przez to nie ma chwili na przemyślenie decyzji. Giełda pod tym względem jest prostsza i bezpieczniejsza, działa w określonych godzinach. Daje czas na wytchnienie, zastanowienie się i ochłonięcie – dowodzi xxxx xxxxx. Po zamknięciu giełdy jest chwila na przeanalizowanie swoich ruchów, zaplanowania kolejnych. Na Foreksie tego po prostu nie ma.

Otwieram oczy szeroko ze zdziwienia i jedyne co przychodzi mi do głowy to dość znana, choć może nie do końca przyzwoita myśl: gdzie sprzedają tak dobry towar, pod wpływem którego można wyprodukować tego typu odkrycia ? Na forexie siedzę już 10 lat, nie spotkałem jeszcze nikogo kto narzekałby na 24 h handel, jeśli już to słyszałem o zaletach możliwości szybkiej reakcji na wydarzenia. Dla porównania „prostszy i bezpieczny” rynek giełdowy potrafi wyprodukować przez noc takie luki, po których brokerzy dzwonią z prośbą o uzupełnienie depozytu. Co gorsza – GPW zabrała niedawno inwestorom część czasu „na ochłonięcie” , wydłużając godziny pracy. Może ów skrócony czas na przemyślenie wpłynął na spadek obrotów?

Na Foreksie tego po prostu nie ma. Tak samo zresztą jak i informacji.

Jakiej informacji może brakować obu panom? Może tej niejawnej, tak popularnej na giełdzie, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy…

O ile na giełdzie wiadomo, na czym często opierają się reakcje inwestorów – raporty spółek, informacje o inwestycjach i inne informacje – to na Foreksie panuje „szum informacyjny”, jak to określa XXX.

Im bardziej zagłębiam się w te „objawienia” tym bardziej ogarnia mnie przerażenie. Chciałoby się jakichś dowodów, statystyk, cytatów, na próżno… Więc ja przypomnę tylko, że 70% obrotu giełd amerykańskich robią dziś maszyny, algorytmy, które dość nonszalancko obchodzą się z informacjami ze spółek i innych. Po prostu je bezczelnie ignorują. Zupełnie jak kolejna część inwestorów zwana analitykami technicznymi. Żeby nie powiedzieć o pasywnych, miliardowych inwestycjach w produkty indeksowane czy w ETFy.

To jednak nie wszystkie wady Foreksa. Kolejną jest fakt, że to rynek zdecentralizowany, nie ma nad nim jednej instytucji kontrolnej.

Ja proponuję obu panom rozpocząć prosty biznes z taką wiedzą – zarządzania aktywami na forexie lub doradzania. Bardzo szybko i boleśnie się przekonają ile instytucji kontrolnych zapuka do ich drzwi…

W Polsce grać można głównie przez brokerów, rzadko jest bezpośredni dostęp do handlu z innym inwestorem. Tak naprawdę nigdy nie wiemy z kim zawieramy transakcje. Najczęściej z brokerem. A zarobek klienta to strata brokera – zaznacza XXX XXX.

Muszę zasmucić naszych bohaterów bo być może jeszcze tego nie wiedzą. Kupując akcje z tabeli na naszej giełdzie nigdy się nie dowiedzą od kogo! Sugeruję spróbować choć raz, żeby się o tym przekonać. Co gorsza – można w tych transakcjach trafić po drugiej stronie na animatora, który pracuje dla brokera, a wówczas , rzecz straszna, jego zysk będzie naszą stratą…

Przede wszystkim, od zdobycia niezbędnej wiedzy, którą można czerpać zarówno z internetu, jak i książek.

Nareszcie. Pierwsze i ostatnie zdanie wypowiedziane z sensem.

Niestety, wiedza ekonomiczno-finansowa to jedno, a Forex to drugie. Ponieważ opiera się on głównie na zakładach i gigantycznych pokładach emocji, na decyzje mamy ułamki sekund, a obracamy nierzadko o wiele większymi pieniędzmi, niż kiedykolwiek byśmy zarobili, granie na Foreksie wymaga naprawdę twardej psychiki. Jak mówi nam XXX XXXX, wedle wieści gminnej wielu dobrych graczy to byli wojskowi – bo mają wystarczająco dużo samodyscypliny.

Nie chcę się już czepiać pojedynczych fraz, każda kolejna tylko bardziej pogrąża w braku sensu. Odniosę się tylko do jednego – twardej psychiki.

Proszę zauważyć, że podczas całego tego wywiadu nie pada ani razu fakt najistotniejszy dla efektywności inwestowania – wypracowania swojej przewagi, czy to za pomocą odpowiedniej strategii posiadającej pozytywną wartość oczekiwaną, czy za pomocą pomysłu na jej zbudowanie (np. arbitraż ) albo choćby umiejętności, które w tym pomogą (tzw. alfa). To swoisty i trwały trend w naszych mediach, dostrzegany na szczęście i piętnowany przez praktyków inwestowania.

Co ma więc zapewnić owa „twarda psychika” ? To nie ona gra na parkiecie, nie ona tworzy idee i przewagi, nie ona podejmuje decyzje. Jest kompetencją wtórną, nie pierwotną.

XXX XXXX zaś wskazuje: – Ktoś, kto naprawdę chce zarabiać na Foreksie, musi patrzeć na to długoterminowo i bardzo uważać. Ważna jest tu konsekwentność, którą trudno utrzymać. Brak konsekwencji prowadzi do błędów, a te do strat. Dotyczy to nie tylko laików, ale i profesjonalistów – podkreśla analityk. Opanowanie, samodyscyplina, a przede wszystkim wyznaczenie sobie pewnej strategii, planu działania – elementy te mogą być na Foreksie o wiele ważniejsze, niż wiedza ekonomiczna.

Od lat pytam: po co komu silne nerwy i samodyscyplina jeśli NIE posiada najpierw przewagi ???!!! Co tak konsekwentnie powinien stosować jeśli najpierw tego czegoś nie powołał do życia???!!! Konsekwentne stosowanie metod niesprawdzonych, niezweryfikowanych, o których przewadze nie mamy pojęcia, może prowadzić tylko do jednego – tego co zrobił ów człowiek z 8 milionami. Bajanie o silnej psychice wygląda jak papuzie gderanie zasłyszanego zwrotu. Sam plan to nie wszystko. Plan i strategie większość grających i na forexie i na giełdzie opierają się na tym samym – czy to szczęśliwym trafie (ang. luck), zwodniczej intuicji (ang. discretion) lub analizie technicznej z krzywego zwierciadła. Na to nie pomoże żadne opanowanie i samodyscyplina. Pomijanie tego wszystkiego to zwykła mitomania i jazda po stereotypach.

Dobra, starczy. To najgorszy tekst jaki czytałem z udziałem „ekspertów”…

—-kat—

 

68 Komentarzy

  1. Wojtek S.

    Czyli pomimo że wszyscy wyrażają intuicyjne przekonanie, że Forex i kontrakty na WIG20 to kasyno, nie wypada nam tak mówić w dobrym towarzystwie i zamiast tego powinniśmy raczej powiedzieć:

    „Transakcje terminowe są skutecznym sposobem na ograniczanie ryzyka zmiany cen instrumentu bazowego (tzw. hedging), ponieważ w kontrakcie ustalona jest cena dostawy. Strony transakcji wiedzą, po jakiej cenie transakcja zostanie rozliczona.”

    (cytat pochodzi z „Podstawy inwestowania w kontrakty terminowe i opcje” K.Mejsztutowicz)

  2. pit65

    A może lepiej mówić za zwolennikami HER ,że są to Ruchy Browna .
    Fizyka,a nie kasyno rulez 🙂

    „po co komu silne nerwy i samodyscyplina jeśli NIE posiada najpierw przewagi ???!!!”

    No właśnie . Ostatnio widziałem na jekimś blogu takie porównanie co jest ważne w tradingu. Był to wykresik w postaci kółek dla niepiśmiennych co by lepiej rozumieli 🙂
    Największy okrąg „psychologia” w nim mniejszy „MM” i taki tyci „metoda”.
    No i guru czyta ten wykres zbiorów z podstawówki mówiąc ,że metoda jest najmniej warta bo ze zbioru kółek wynika , że jest najmniejsza i jej istotnośc to 10% co potwierdzają wszyscy inni guru.
    Tak sobie pomyślałem , że nIe czytał bidak Pisma gdzie wyraźnie napisano „ostatni będą pierwszymi”.
    Zastanawiam się nad takim fenomenenem ,jak to każda prawdę można podać na tysiąc różnych sposobów by obraz nie oddawał tej prawdy tylko absolutną prawdę piszącego.

  3. exnergy

    1.Najlepiej jakby o temacie wypowiadał się ktoś na bazie naukowej metody – nie mający obciążania typu doświadczenia na FX lub negatywna opinia o nim.

    2. Co znaczy dostarczał płynność – brac na siebie ryzyko handlu nawet w o obliczu straty? Hmmm.

    3. Przewaga – w każdej dziedzinie potrzebna. Zwłaszcza tam jest najtrudniej gdzie sie obraca tylko pieniądzem.

    No ale ile innych zawodów, zajęć można wskazać, gdzie nie tworzy się bezpośrednio produktów, które można uznać za zaspokające konsumpcję itp. itd. Ile nas kosztuje brak ochrony srodowiska w kontekscie zdrowia – vide opalanie domów weglem i smród na wioskach/osiedlach domków. Bo ropa była za droga.
    Z drugiej storny – jak jakis gosc ma pzewage i ma kase i inwestuje potem zyski w innowacje, które np. daja nizsze koszty produkcji, przy okazji bedac ekologicznymi – to taki forex jest dystrybucją wartosci ktora w efekcie tworzy wartosc dodaną do gospodarki.

    Można by gdybać – wszystko zależy od ludzi.

  4. pit65

    Zastanawiam się czy synonim kasyna nie jest prawdziwy , ale w zupełnie inny sposób.Ludzie podchodzą do giełdy jak do kasyna i każda próba ich edukacji spala na panewce , bo spala ich wizje szybkiego zarobku.
    Oni chcą byc i uczestniczyć w kasynie i poprzez swój udział je rozkrzewiać i samospełniać.
    Poza tym przegrana w kasynie inaczej brzmi w odróżnieniu od przegranej np. w handlu. Daje większe rozgrzeszenie dla swojej indolencji.
    Ile razy próbuje wytłumaczyć znajomym , żeby tak nie podchodzili patrzą jak na wariata.
    Kat- jak piszesz o metodach na Edzia – to zobacz jak niewiele wpisów.
    Gdybyś miał z tego żyć – bankructwo murowane.
    Co innego jak bys trafiał w gusta publiki krzewiąc wizję kasyna – sukces murowany.

    Co wcale nie oznacza ,że organizacja np. FX wokół MM nie jest formą gry z kasynem, który ma zawsze przewagę w szybkości informacji i nie na darmo jak byś chciał kasyno puścić z torbami poprzez korzystanie z szybszego dostawcy to dostajesz odpowiedni punkt w regulaminie oraz bana.A jak jestes zbyt szybki i dość duży /czyt MM zbyt wolny/ to zamiast bana dostajesz od DD spowalniacza-zniechęcacza.

  5. DJ

    Żenująco nieprofesjonalne jest komentowanie tekstu z parówkowego portalu tomasza lisa. Ten portal tworzą i czytają ludzie, którzy z ogólników, frazesów i półprawd budują swój światopogląd.

  6. GZalewski

    @DJ
    Sympatie lub antypatie (polityczne, ludzkie) pozostawiłbym za drzwiami. Bo teksty tej samej klasy można spokojnie znaleźć w branżowych pismach.
    Oznaczałoby to, że niczego nie warto komentować, bo zawsze znajdzie się ktoś kto powie, że daną treść „tworzą i czytają ludzie, którzy z ogólników, frazesów i półprawd budują swój światopogląd.”

  7. DJ

    @GZalewski
    Jeśli przyjmiemy założenie, że blogi bossy są miejscem, które skupia ludzi o nieco większym pojęciu na temat rynku niż średnia, to przeklejki z kretyństw i ich komentowanie jest zbędne.
    Kaganek oświaty można nieść prostując te kretyństwa na łamach, na których się pojawiły.
    A jeśli chodzi o ostatnie zdanie, to faktycznie niczego nie warto komentować, jednak ludzie lubią tracić czas na różne sposoby.

  8. exnergy

    PIT – I do agree with You 😉

  9. investor_ts

    Czym różni się bajanie o Przewadze od bajania o silnej psychice?

  10. GZalewski

    @DJ
    „Jeśli przyjmiemy założenie” – a dlaczego?
    Nie ma tu tych, którzy dopiero zaczynają?
    Taki klasyczny błąd poznawczy „inni, są w tym samym miejscu gdzie ja”

  11. Piętaszek

    Ale prawda jest taka, że dla wielu Forex do gra hazardowa. Żeby było jasne, potencjalni hazardziści to jest rynek docelowy zarówno bukmacherów, jak i brokerów. Można zobaczyć na Eurosporcie reklamy, można zastanowić się czemu służy lewar 100:1 czy 400:1.

    Prawda jest taka, że statystyki KNF są niedokładne. Nie obejmują platform poza nadzorem, gdzie jak logika każe przypuszczać straty są większe niż średnia, a więc tracących na Forex jest prawdopodobnie więcej niż 82%.

    Prawda jest też taka, że piszę właśnie na portalu służącemu promocji jednej z firm oferujących usługi spekulacji na rynku walutowym. Platformy walutowe przyjmując na siebie transakcje zarabiających, tracą pieniądze. Co za tym idzie, idealnym modelem jest prezentacja kilku takich „na pokaz” i przyciągnięcie tym jak najliczniejszej rzeszy naiwnych marzycieli.
    A pozbawiony obiektywizmu wpis, który komentuję jest autorstwa stałego jak się zdaje współpracownika portalu. Co też autorowi daję do przemyślenia pod kątem etyki i elementarnej uczciwości.

  12. lesserwisser

    „Albo sprzedaż krótka akcji, do której niemal wcale nie potrzeba gotówki?” ???

    To ja poprosze o namiar na to milusie biuro maklerskie. Aha, i zapytam czy wszyscy sie na takie udogodnienia kwalifikuja?

  13. exnergy

    Mysle, ze przetrwaja głownie ci co beda swiadczyc uslugi firmom w wymianie walut. Nastawienie na drob jednego z DM.A takze co widc po IDMSA. Do tego – ucieczka duzych jak UBS z tradingu.

    Bo model biznesowy – co moze dać dluzsze przetrwanie – to moi drodzy musi byc choc w czesci win-win. A nie max win-loose.

  14. antylucek

    chce ktoś 1000 zł?? wystarczy pokazać zyski za ostatnie 3 lata , mogą być ujete w rozliczeniach miesięcznych żeby nie zaszło prawdopodobienstwo odtworzenia strategii rzecz jasna 🙂
    piszcie kto chce, wypłacam do ręki – apeluje zwłaszcza do tych określanych w powyzszym wpisie jako ‚ profesjonaliści’ 🙂

  15. lesserwisser

    @antylucek

    „chce ktoś 1000 zł??”

    Antylucek, jak sam nick wskazuje powinieneś tracić 20 punktów dziennie, codziennie. No to się pytam skąd masz te 1000 zł? Jeśli to kieszonkowe to wydaj je bardziej pożytecznie.:)

  16. kathay (Post autora)

    @Lesser
    Do wyboru do koloru:
    http://www.interactivebrokers.com/en/p.php?f=shortableStocks&p=s&ib_entity=llc

  17. kathay (Post autora)

    W kwestii hazardu, pisałem szerzej:
    https://blogi.bossa.pl/2010/10/29/mity-spekulacji-10/

    Jeśli dla kogoś nie ma znaczenia czy z 8 bańkami idzie do kasyna czy na forex to w zasadzie sam prosi się o kłopoty.
    Inwestowanie jest dla ludzi z głową, o ile jednak ktoś chce w ten sposób realizować swoje pasje hazardowe to dostaje w zamian od rynku dokładnie to czego się spodziewa.

  18. kathay (Post autora)

    @pit65

    >Co wcale nie oznacza ,że organizacja np. FX wokół MM nie jest formą gry z kasynem

    Ten wątek przewija się wielokrotnie po forach. Jeśli MM chciałby próbować zrobić kasyno to w tak konkurencyjnej branży długo nie pożyje. A jeśli nie odpowiada ci forma MM zawsze możesz iść do ECNa czy DMA.

  19. kathay (Post autora)

    > A pozbawiony obiektywizmu wpis, który komentuję jest autorstwa stałego jak się zdaje współpracownika portalu. Co też autorowi daję do przemyślenia pod kątem etyki i elementarnej uczciwości.

    Proponuję podyskutować o argumentach. Chętnie porozmawiam o konkretnych szczegółach, proszę zacząć, z pewnością się odniosę. Zresztą kieruję te słowa do wszystkich, naprawdę szkoda czasu na epitety, teorie spiskowe itp.
    Publikuję ten wpis pod nazwiskiem i w konkretnym miejscu, uczciwiej byłoby anonimowo a etyczniej na jakimś publicznym blogu bez nazwiska? Czy moze niedyskutowanie tutaj o części spraw w ogóle?

  20. Smutna Julia

    A po co komu przewaga systemu, jeśli nie ma silnej psychiki, aby wykonywać transakcje zgodnie z sygnałami, które mogą iść zupełnie przeciwnie do szumu informacyjnego we wszystkich mediach? A można mieć taki bardzo skuteczny system – zaraz po jego opracowaniu nie ma przecież setek udanych transakcji i trzeba dobrej psychiki, aby zacząć go używać. Na dodatek chciwość skłania twórcę systemu do grania od początku raczej większymi stawkami zamiast małymi – bo „widzi” super zyski z systemu – to po co się ograniczać?. I proszę – błędne koło. Psychika rządzi, system to pikuś. Sposobów na zarabianie jest w końcu tysiące.

  21. kathay (Post autora)

    > A po co komu przewaga systemu, jeśli nie ma silnej psychiki

    Dysponując tylko silną psychiką można jedynie przegrać w pięknym stylu, dysponując tylko przewagą można zrobić wiele rzeczy (automat, robo broker, DDM).
    Zresztą ci, którzy doszli do tego czemu służy przewaga doskonale sobie zdają sobie sprawy z wszystkich jej uwarunkowań, z których psychika to jedynie część dalszego sukcesu. Wielkość stawki to również część przewagi.

    Rozmawiałem z setkami inwestorów, którzy stracili na giełdzie. Zwykle winili za to właśnie słabą psychikę, ale kiedy pytałem ich o przewagę nie usłyszałem zwykle ani słowa na ten temat. Kiedy temat drążyłem dalej zwykle okazywało się to co piszę wyżej – to były próby konsekwentnego realizowania strategii pozbawionych przewagi. Próbowanie wygrywać tylko za pomocą silnej psychiki to tak naprawdę zdanie się jedynie na losowość i szczęśliwy traf.

  22. pit65

    „A jeśli nie odpowiada ci forma MM zawsze możesz iść do ECNa czy DMA.”

    Fakt, ale te logike można uogólnić szerzej np. ” jak ci nie pasuje Ziemia leć na Księżyc”
    Nie chodziło mi o to czy mi odpowiada czy nie i tak samo nie chodziło mi o to ,że dosłownie MM zamienia się na kasyno.
    Chodziło tylko o to ,że w łańcuchu

    broker–>mm–>inwestor

    MM może „podglądać” cenę u brokera, która jest dla inwestora przyszłością a dla MM terażniejszością .
    Innymi słowy któż z nas nie marzył aby cofnąć się w czasie o godzinę postawić wszystkie pieniądze i pożegnać rynek.
    Co prawda to są sekundy , a bardziej milisekundy , ale zawsze MM ma możliwość czytania przyszłości z punktu widzenia inwestora, którego obsługuje za pomocą arbitrażu.
    I na tę przewagę chciałem zwrócić uwagę w dzisiejszym świecie algo gdzie czas się wydłużył pomnożona przez te miliony operacji daje efekt rodem z „powrotu do przyszłośći”.
    O takiej przewadze market maker z rynku kierowanago jednolitą ceną może pomarzyć.
    Oczywiśćie sama znajomość przyszłości nie jest gwarantem sukcesu ale.. znacząco możę go ułatwić.
    I owszem jakość usług i konkurencja robią swoje , ale nie wyeliminują podstawowej cześci składowej rynku kierowanego zleceniami, która jest bardzo podobna do tej w jaki sposób kasyno uzyskuje swojego edga by stosunek 50/50 przechylał sie juz na starcie na strone animatora.
    W przypadku szali przechylającej się na niekorzyść animatora pierwszym do odstrzału bedzie obsługiwany przez niego klient bo jest to najmniejsza linia oporu.

    To jest dla mnie takie samo ryzyko jak niepłynny rynek , luka cenowa etc. i trzeba to brać pod uwagę w kontekście tego co chcemy robić na rynku.

    Na koniec jedno pytanie

    Czy konkurencja wśród kasyn wyeliminowała sposób w jaki zarabiają w sensie rachunku prawdopodobieństwa???? 🙂

    Nie wiem , ale sądzę ,że nie bo nie ostałoby się ani jedno kasyno.

    Julia

    Bez przewagi silna psychika i MM pozwala ci odnieść sukces też.
    Będzięsz ostatnia z ostatnich wśród przegrywających czyli jak to mowią „ostatni gasi światło”, ale raczej nigdy wygrywającą 🙂

    Wszystko ma swoje znaczenie nie ma czegoś takiego jak lepsze gorsze.
    To tylko bias naszych niedoskonałośći każe nam tak myśleć i oceniać dając większe wagi wprost proporcjonalnie do ułomności delikwenta.

  23. mwojciechowski

    @Piętaszek
    3 x piszesz „Prawda jest taka” co jednoznacznie wskazuje, że próbujesz nami manipulować. Jak skończysz to chętnie podyskutujemy. Póki co przedstawiłeś SWOJĄ wizję, którą jednocześnie podniosłeś do rangi obiektywnej „prawdy”.

    @pit65
    „Fakt, ale te logike można uogólnić szerzej np. ” jak ci nie pasuje Ziemia leć na Księżyc”- na Księżyc nie da się polecieć, grać u innego brokera się da. Dlatego nie widzę tu logiki.

    „MM może „podglądać” cenę u brokera, która jest dla inwestora przyszłością a dla MM terażniejszością .
    O takiej przewadze market maker z rynku kierowanago jednolitą ceną może pomarzyć.”

    Pomieszałeś dwa pojęcia i na takich przesłankach wyprowadziłeś tezę podobną do tej o Księżycu 😉
    Dlaczego porównujesz MM z rynku zdecentralizowanego z MM z rynku kierowanego jedną ceną?
    Porównujmy jabłka z jabłkami i gruszki z gruszkami.
    Teoria o podglądaniu przyszłej ceny i ustawianiu się ze zleceniami pod klienta to MIT. Zupełnie nieopłacalne, bo przecież MM zarabia na spreadzie. Po co miałby się bawić w HFT na różnicach niższych niż spread, jeśli będzie go to kosztować sporo pieniędzy na sprzęt i bezcenną utratę zaufania klientów?

    Poza tym inwestor równie dobrze może podglądać ceny u tego mitycznego brokera, a co więcej nawet u niego grać.
    Market Maker, który nie zabezpiecza pozycji nie musi uciekać się do oszustw. Zwyczajnie będzie zarabiał, jeśli druga strona transakcji będzie traciła więcej. Jeśli się to odmieni to pozostaje mnóstwo innych działań po jego stronie np. zabezpieczanie części pozycji. Nie trzeba odrazu „odstrzeliwać” klientów.

    Co innego jeśli klienci łamią zasady ustanowione przez dostawcę usług.
    Jak koniecznie chcesz użyć retoryki kasyna to rozróżniłbym „odstrzeliwanie” klientów, którzy wnoszą magnesy w bucie, żeby zatrzymywać kulkę na ruletce, od takich, ktorzy mają zwyczajnie szczęście.

    Wyprzedzę argumenty, które zawsze pojawiają się przy tego rodzaju dyskusjach:
    „to dlaczego jak przez 2 miesiące mój znajomy zarabiał, nagle przestał zarabiać? Przecież grał tak samo?”

    Bo rynek się zmienił? bo strategia przestała działać?
    Można mnożyć odpowiedzi, które nie zakładają spiskowej teorii albo przyjąć, że „taka jest prawda, że….”

  24. martinga(y)le

    Kathay,
    Artykuł przedstawia sytuację w bardzo uproszczony sposób, ale co do tez to ja się w miarę zgadzam. Po pierwsze to lewar. Sorry, ale albo celowo wprowadzasz czytelników w błąd, albo udajesz naiwniaka. Nigdzie nie widziałem, żeby jakiś bank dawał komuś kredyt 1:100 do tradowania. O ile pamieć mnie nie myli to LTCM miał jeden z większych , bodajże 1:10. Było to 15 lat temu i wszyscy wiemy jak się skończyło, w obecnej sytuacji raczej do pomarzenia. Poza tym nie porównaj kredytu na hipotekę (na zakup materialnej rzeczy, mającej wartość i powiedzmy cechy utilitarne) do spekuły. Sprawa najważniejsza detal nie handluje walutą tylko zakłada się z brokerem o cenę. Nie ma żadnej wymiany fizycznej, co więcej jest to prawdziwe nawet dla brokera zabezpieczającego pozycję. Więc te bajki o interbanku, którymi mamią w reklamach to mogą sobie między bajki włożyć (pewien wyjątek to e-trading z bankami). Porównanie do rynku akcji jest nietrafione, bo tam wraz z ich posiadaniem nabywasz udział w spółce. Co do rynku zdecentralizowanego to rację mają autorzy. Sorry, ale to nie wygląda tak jak u broka (któy daje iluzję, że u iego można tradować z całym światem na wszystkich rynkach)-różne instrumenty rożne platformy/giełdy itp.

    Co do cytowania Sorosa, to wiedz,że też się przejechał na walutach…

  25. Piętaszek

    @mwojciechowski
    A jakbym napisał 2x lub 4x to by nie znaczyło, że próbowałem manipulować? Bez uzasadnienia zarzucasz mi złą intencję i stawiasz dodatkowe warunki podjęcia dyskusji. Marna zachęta szczerze mówiąc. Jeśli chcesz zaprzeczyć temu co napisałem, droga wolna. Łaski przecież nikomu nie robisz. Jeśli chcesz kopać Piętaszka, to proszę oszczędźmy sobie nawzajem czasu.

  26. mwojciechowski

    @Piętaszek
    Nie mam w zwyczaju atakować nikogo ad persona.
    Zwracam tylko uwagę na to, że dyskusja w której jedna strona uzywa manipulacji (własne poglądy przedstawia jako prawdy ogólne), nie ma sensu.
    Gdyby sformułowanie „taka jest prawda” było przypadkowe, Twoja odpowiedź byłaby zupełnie inna.
    Pozdrawiam

  27. exnergy

    M.Wojciechowski – nasuwa się wniosek, ze MM mógłby edukować klienta jak to w łańcuchu powiązań wygląda, żeby nie tworzył klient własnych teorii spiskowych.

  28. Lucky

    A dla mnie jest zenujace, gdy broker rozsyla spam reklamujacy foreks jako sposob na zarobienie 1480% zysku.
    Czemu to ma sluzyc?

  29. investor_ts

    @Lucky

    „Absurdalne? Niby tak, ale z moich wieloletnich rozmów wynika, że jednak spora część uczestników rynku łapie się na takie hasła […]”
    https://blogi.bossa.pl/2012/11/12/jak-pobiec-maraton-w-3-godziny/

    Innymi słowy, cytując klasyka: „Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi.”

  30. pit65

    Drogi p. MW gdyby to był całkowicie MIT /nie mylić z Massachusetts Institute of Technology/ to nie fatygowałby sie Pan z szybka i celującą ripostą.

    Wszak mity solidnemu MM nie zagrażają 😉 Zagrażają ???? 🙂

    Nie porownywałem MM z rynku regulowanego z nieregulowanym tylko postawiłem go jako tło na ,którym pewne rzeczy łatwiej dostrzec.

    No cóż jeżeli chodzi o księżyc to przenośnia, bo po pierwsze w Polsce prawdziwego ECN-a puki co nie ma oczywiście, są zagraniczne , ale to dla mnie jako przeciętnego klienta przysłowiowy Księżyc czyli niezagospodarowane poletko . Szansa dla takiej firmy jak BOS IMO.

    Więc dalsze zaszumianie tematu skondinąd smacznymi owocami jest dla mnie niezrozumiałe no chyba ,że broniąc dobrego imienia MM co osobiście doceniam próbuje sie coś zasugerować nie wprost /tutaj pewnie niedorzeczność wpisu mojej skromnej osoby/.
    Nie twierdzę wcale ,że wszystko wykładam klarownie.Czasem wręcz o to nie dbam.
    Wracając jednak do tych gruszek i jabłuszek. Osobiście gdyby temat dotyczył owoców to nie porównywałbym tylko co najwyżej wskazywał różnice. Logiczne.Prawda 🙂

    NIe było moja intencją oczernianie MM tylko jak każda instytucja na rynku umiejscowiona prawnie w przestrzeni swojego odziaływania niesie ze soba pewne za i przeciw z punktu widzenia mnie jako klienta.
    Oczywiście w dobrze pojęTtym interesie MM jest za bardzo nie nagłaśniać tych przeciw w końcu nie żyjemy na Księżycu prawda.
    I to rozumiem.
    W moim zaś interesie jest poznać wszystko zwłaszcza te przeciw choćby były MIT-yczne.Jeżeli stwierdżę ,że takie nie są w istocie to pierwszy o tym tutaj zakomunikuję, a puki co:

    jak mawia klasyk : Wierzę tylko w dementi 🙂

    „Market Maker, który nie zabezpiecza pozycji nie musi uciekać się do oszustw. Zwyczajnie będzie zarabiał, jeśli druga strona transakcji będzie traciła więcej. Jeśli się to odmieni to pozostaje mnóstwo innych działań po jego stronie np. zabezpieczanie części pozycji. Nie trzeba odrazu „odstrzeliwać” klientów.”

    Pięknie napisane.Sam bym tego lepiej nie ujął.
    Mam pytanie: Ta odmiana to jest wtedy jak klient zarabia????
    Oczywiście ,że też uważam ,że od razu klientów odstrzeliwac nie wolno, ale czy jest to zabronione ? -:)
    Zaryzykowałbym tezę ,że w modelu biznesowym MM ,aż się o to prosi i w sytuacji podbramkowej gdy przyjdzie ta odmiana, o której Pan łaskawie wspomniał i te mnóstwo działań też zawiodą jak to w życiu często bywa to w obronie dobrego wizerunku firmy hamulców nie będzie.

    „Jak koniecznie chcesz użyć retoryki kasyna to rozróżniłbym „odstrzeliwanie” klientów, którzy wnoszą magnesy w bucie, żeby zatrzymywać kulkę na ruletce, od takich, ktorzy mają zwyczajnie szczęście.”

    O szczęściu rozmawiac nie będziemy choc ponoc Napoleon wszystkich swoich Generałów wybierał na podstawie tej kategorii.i Waterloo się nie ustrzegł.
    Ciekawi mnie natomiast jakiego rodzaju „magnesy” można zastosować wobec MM bo te w druga stronę są dla mnie jasne?

    Jeszcze dla pewności i jako papierek lakmusowy takie pytanie dla wyszyszczenia przedpola.Jak gramy w jasne to niech tak będzie.
    Jaki nie-mityczny broker jest dostawcą dla BOS?

    Nie przeciągając temat ciekawy ,ale trzeba poruszać się w cieniu bo z jednej strony 80% przegranych snuje rózne Mit-y , z drugiej zaś karty nie są wyłożone w całości, bo i po co i tak 80% przegrywać będzie.

  31. Piętaszek

    @mwojciechowski

    Mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem? Manipulacja zakłada zamiar wywołania konkretnej reakcji, przypisujesz mi ten zamiar z jakichś konkretnych powodów czy czysto omyłkowo?

    Powtórzę jeszcze raz, jeśli chcesz nie zgodzić się ze mną nie poczuję się odarty z boskości.

  32. miś

    http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127823,12934622,Forex__Maszynka_do_pieniedzy.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk

  33. lesserwisser

    „Jeśli dla kogoś nie ma znaczenia czy z 8 bańkami idzie do kasyna czy na forex to w zasadzie sam prosi się o kłopoty.

    Inwestowanie jest dla ludzi z głową, o ile jednak ktoś chce w ten sposób realizować swoje pasje hazardowe to dostaje w zamian od rynku dokładnie to czego się spodziewa.”

    No nie posunął bym się do aż tak jednostronnego stwierdzenia, bo może jednak coś jest na rzeczy?

    Niejeden praktyk rynku, i to taki któremu udawało się pokona rynek, a więc nie jakiś frustrat szukający winnych swojego niepowodzenia w grze, otwarcie nazywał giełdę (i rynek jako taki) kasynem.

    Przykładowo, omawiany na tym forum blogowym, Nicolas Darvas wydał demaskatorską książkę pod tytułem „Wall Stree the other Las Vegas” (tytuł niemiecki „Das Wall-Street Casino”), która zresztą przysporzyła mu sporo kłopotów w związku z rewanżystowską reakcją branży.

    No bo spójrzmy na tę kwestię chłodnym okiem analityka rzeczywistości. Idziemy do kasyna by zagrać w ruletkę, królową gier hazardowych.

    Nasze szansę na wygranie są 47,3% (obstawiamy czerowne/czarne lub parzyste/nieparzyste), a więc prawie fifty fifty, a przewaga kasyna (house edge) jest znana i wynosi właśnie owe 2,7%.

    Natomiast w przypadku gry rynkowej twierdzi się powszecjnie i zgodnie, że przegrywa ponad 90% grających, podczas gdy ich szanse na wygraną powinny teoretycznie być 50% – rynek wzrośnie albo spadnie.

    Czyli są uzasadnione przesłanki wskazujące na to, że gra z rynkiem może być ryzykowna od hazardu w kasynie. To uprawdopodabnia twierdzenie, że jednak coś tu może być na rzeczy – że w tej grze nie wszystko jast takie cacy i koszerne jak starają się to przedstawiać przedstawiciele branży.

    Oczywiście wszelkie uogólnienia mogą być krzywdzące ale chyba warto mieć, hdzies tam w rozumie, świadomość tego że wyzerowanie rachunku jest o wiele bardziej prawdopodobne niż wyjście na swoje.

  34. lesserwisser

    Czyli są uzasadnione przesłanki wskazujące na to, że gra z rynkiem może być BARDZIEJ ryzykowna od hazardu w kasynie. To uprawdopodabnia twierdzenie, że jednak coś tu może być na rzeczy…

  35. berzerk

    @lesserwisser
    Jesli piszesz o 90% przegrywajacych na rynku to powinieneś to porownać do % przegrywających w kasynach, a nie do szansy wygranej w kasynach. Byc moze w kasynach traci pieniadze 95-98%, dopiero wtedy takie porownanie ma sens

  36. darkh

    @less (i wszyscy antagonisci)

    i chcesz zeby to przyznal bloger (albo pracownik) banku na blogu korporacyjnym ? zwlaszcza, gdy bank ten udostepnia klientom zabawe z kasynem wydajac przy tym znaczne srodki na marketing ?
    dorosnij 😉

    kathay nie odpowiedziales na pytanie investor_ts
    „Czym różni się bajanie o Przewadze od bajania o silnej psychice?”

    mam odpowiedziec za ciebie ? 😀

  37. pit65

    @Less

    Przy 50/50 żaden pośrednik między transakcjami nie ma prawa bytu o ile nie jest non profit.
    Spróbujmy sobie policzyć na takiej urealnionej strategii 10 pkt dziennie na rynku terminowym.Zakładamy 2 pkt prowizji. Celność 2/1 czyli 66% .Pojedyncza strata = poj. zyskowi.

    Aby uzyskać 10 punktów dziennie trzeba pokryć jedną stratę 10 pkt plus 3 prowizje razy 2 pkt .
    Więc potrzebujemy 2×23 punktowe zwycięctwa co daje nam 46 pkt.
    Przeciwnik odzyskał 10 pkt więc w grze o 30 pkt 6 bierze już kasyno.
    NIe nalezy zapominać ,że przegrany niezależnie płaci prowizję do kasyna .
    Mamy więc grę o 30 pkt w której kasyno /jako system/ bierze 12 pkt.
    Oczywiście w odróznieniu od prawdziwego kasyna to hazardziści ustalają sposób gry tym nie mnie porównując szanse wejściowe w kasynie realnym do rynku mamy utrudnione zadanie.

    Trzeba opracowac strategię która zapłaci brokerowi w tym przypadku 6/30 czyli gdzieś 20% zysku by tylko wyrównać szanse do gry o sumie zerowej.

    Zauważmy ,że system preferuje przegrywających bo na 30 pkt puli na stole netto do wygrania w tym przypadku przegrywający płaci 2X6 pkt

    A więc ogólna nierównowaga w tej tzw grze o sumie zerowej sięga w omawianym przypadku 40%.
    Ci co płacą prowizje dobrze wiedzą o czym mówię.
    Porównaj sobie zysk z przewagi kasynowej w grze w ruletkę 2,7% sic.

  38. pit65

    @berzerk

    Róznica tkwi w tym ,że w kasynie to kasyno ustala zasady.
    Na rynku ty je ustalasz co nie zmienia faktu ,że w grze o tzw sumie zerowej słono płacisz za dojście do stanu samej równowagi zerowej.

  39. lesserwisser

    @berzerk

    „Być może w kasynach traci pieniadze 95-98%, dopiero wtedy takie porownanie ma sens”

    Nie można odmówić pewnej słuszności tej uwadze, z tym że nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie mam takich danych. Ciekaw jestem, tak na marginesie, czy ktoś to zbadał i czy wyniki zostały opublikowane, bo przecież jest wiele różnych gier kasynowych.

    A swoją drogą to nie zastanawia cię czemu tak duzy odsetek osób traci na rynku?

    Zresztą moje głośne myślenie i rachunek dotyczyły szans matematycznych a wiadomo, że w kasynach on-line to szachrują na całego, podobnie jak na internetowych platformach tradingowych.

    Z rachunku prawdopodbieństwa wynika, że przewaga kasynu w poszczególnych grach powinna wynosić: crap (kości) 0,60%, black jack, 0,80%, europejska ruletka (jedno zero) 2,70%, stud poker 5,26%, amerykańska ruleta (dwa zera) 5,6%, Keno 25%.

    A jak było w rzeczywistości (badania z 2008 roku) – black jack ponad 10% a ruletka ponad 20% – house advantage. Macherzy.

    Zawsze przecież można zakłady sportowe on-line, gdzie szanse buka są wieksze o 4,7%, a wyniki są do zweryfikowania.

    Sie trochę gra, to sie swoje wie!

    @darkh

    Po pierwsze to nie antagoniści tylko raczej polemiści.

    Po drugie mnie się wydawało, że nie tylko dorosłem ale już jestem nieźle przerośnięty.

    A po trzecie to, mimo drugiego, wciąż lubie bajania.

  40. lesserwisser

    Aha, jeszcze jedno wypada dopowiedzieć, bo zapomnialem dodać.

    Otóż szansa wygrania w jednorekiego bandytę (slot machine) jest na poziomie 7-9%, czyli mniej wiecej taka jak szansa wygrania z rynkiem, czyli bandytą o wielu mackach! 🙂

  41. berzerk

    @lesserwisser
    „A swoją drogą to nie zastanawia cię czemu tak duzy odsetek osób traci na rynku?”
    Moim zdaniem główny powód to taki, że te 90% osób nie traktuje tradingu poważnie. łatwy dostęp do rynków i pozorna łatwość przewidywania ruchu cen (oczywiście po fakcie) sprawia, że każdy myśli na początku, że to jest łatwe.

    Zresztą te proporcje są takie same wszędzie. Ilu skoczków narciarskich dochodzi do poziomu Adama Małysza albo biegaczek do poziomu Justyny Kowalczyk?
    Łatwy dostęp do rynków sprawia, że leszcz myśli, że ma szanse z wymiataczami, chociaż nigdy by mu nie przyszło do głowy, żeby się ścigać z Justyną Kowalczyk. Dostaje bęcki, odpada i wpada do worka z 90%.

    Patrząc na te statystyki, broker nie ma interesu w tym, żeby oszukiwać na platformie. 85-90% uczestników i tak zostawi u niego pieniądze.

  42. exnergy

    A ja się pytam:

    http://youtu.be/9-rpPg4L8aU

  43. mwojciechowski[bossa]

    Pit65

    Staram się fatygować się z szybką ripostą za każdym razem jak słyszę o mitach w dziedzinach w których wiem, że to mity. A wrzucanie do worka z brudami wszystkich MM przypomina mi cytat z klasyka:

    „To pijak, I złodziej. Bo każdy pijak to złodziej” ;).

    A jeśli nie złodziej to może być złodziejem.

    Bo przecież „w obronie dobrego wizerunku firmy hamulców nie będzie.” 😉

    Według tej tezy nie należy handlować z żadnym biurem. W końcu w obronie dobrego wizerunku każde biuro może nas wykiwać. A to spowoduje zatrzymanie przesyłania zleceń, żeby najpierw przesłać swoje, a to oszuka nas nie zgadzając się na przesunięcie interwencji (mimo tego, że reguły były jasne od początku).

    Dlatego Twoje przesłanki można użyć tak samo przeciwko ECN, jak i zwykłemu biuru handlującemu na GPW i generalnie każdemu kto jest drugą stroną transakcji i jest uczciwy tylko „tymczasowo”.

    Idąc tym tropem, ja powinienem odpowiedzieć, że każdy kto narzeka na forex robi to bo stracił i szuka winnego 😉

    A już majstersztykiem jest Twój „dowód” o tym, jak „nierównowaga w tej tzw grze o sumie zerowej sięga w omawianym przypadku 40%”.

    Ja bym poszedł dalej i przyjął założenia, że inwestor stara się zarobić 3 pkt i przy 4 pkt prowizji w obydwie strony nierównowaga sięgnie 120% J

    Co do jednego mamy podobne podejrzenia: „w Polsce prawdziwego ECN-a póki co nie ma”.

    A propos bajania. Nie żebym narzekał ale trochę mnie bawi to jak trudno jest dogodzić klientowi. Gdy proponujemy mu edukacje w formie blogów to jest to tylko bajanie. Gdy proponujemy spotkanie i rozmowę z człowiekiem, który zarobił konkretne pieniądze (nie napiszę ile procent bo zostałbym naciągaczem), to „spam reklamujacy foreks jako sposob na zarobienie 1480% zysku”. Wszyscy jesteśmy podejrzani 😉

    Na koniec żeby nie było, że stoimy po dwóch stronach barykady.

    Zgadzam się, że na rynku pojawiają się nie do końca czysto grający brokerzy. Tylko czy z tego powodu należy potępić w czambuł wszystkich MM albo wszystkich brokerów FX?

  44. exnergy

    Macie brokerzy przerąbane bo działacie w obszarze, gdzie nie każdy z definicji może zarabiać. Sam model biznesowy jest więc zrąbany i nic nie da upiększanie.

    Choć w sumie mógłbym porównywać brokerów do ubezpieczycieli – tyle, że tak każdy ubezpieczony ma ochronę, a tutaj tylko ci najlepsi.

    Nie moze kazdy byc przedsiebiorca zyskownym – gdy obraca sie kasą i szafuje ryzykiem.

    M.Wojciechowski – gdybys zaczynal kariere drogi Panie iedukacje od nowa – czy poszedłbys w tym samym kierunku, czy tez zosałbys programista/lekarzem/fizykiem/naukowcem itp? Takie gdybnięcie.

  45. exnergy

    Może Panie Michale potrzebujecie jeszcze innego podejścia do marketingu i modelu biznesu?

  46. kathay (Post autora)

    @martingayle
    >Nigdzie nie widziałem, żeby jakiś bank dawał komuś kredyt 1:100 do tradowania.

    Nie o wielkość lewara tu chodzi. Panowie z artykułu próbują powiedzieć, że lewarowanie klienta na fx to wyjątek w bankowej działalności. Nie jest tak. Lewar w połączeniu z ryzykiem w ostatniej bańce na nieruchomościach to tylko jeden przykład. Niedawno mieliśmy opcje. W przypadku przedsiębiorców lewar to kredyt na działalność, odroczone kredyty płatności czy leasing. Kto jak kto ale przedsiębiorca zna problem od podszewki. Mały wstrząs i wypłacalność się chwieje w posadach.

    >Poza tym nie porównaj kredytu na hipotekę (na zakup materialnej rzeczy, mającej wartość i powiedzmy cechy utilitarne) do spekuły.

    Dlaczego nie ? Chodzi o mechanizm. Jest lewar,ryzyko, zmienny rynek cen.

    >Sprawa najważniejsza detal nie handluje walutą tylko zakłada się z brokerem o cenę. Nie ma żadnej wymiany fizycznej, co więcej jest to prawdziwe nawet dla brokera zabezpieczającego pozycję.

    Bez znaczenia, mechanizmy są takie same. Jesli potrzebujesz podam ci adres forexowego brokera, który dostarczy ci zakupioną walutę fizycznie.

    >Więc te bajki o interbanku, którymi mamią w reklamach to mogą sobie między bajki włożyć (pewien wyjątek to e-trading z bankami).

    Jak rozróżniasz, że brokerzy nie handlują na interbanku a banki tak?

    >Porównanie do rynku akcji jest nietrafione, bo tam wraz z ich posiadaniem nabywasz udział w spółce.

    Które porównanie masz na myśli bo nie bardzo rozumiem a bardzo chciałbym? Jak posiadanie akcji zmienia perspektywę bezpieczeństwa, racjonalności, dostępu informacji czy inne na korzyść?

    >Co do rynku zdecentralizowanego to rację mają autorzy.

    W czym bo nie nadążam?

    >Sorry, ale to nie wygląda tak jak u broka (który daje iluzję, że u niego można tradować z całym światem na wszystkich rynkach)-różne instrumenty rożne platformy/giełdy itp.

    Znaczy się jesli u brokera obstawiasz cenę pszenicy to nie jest derywat na ceny pszenicy? A czego w takim razie? Znam kilku importerów, którzy zabezpieczają się w jednej z firm forexowych – uważasz, że ich zabezpieczenie jest nic nie warte?

    >Co do cytowania Sorosa, to wiedz,że też się przejechał na walutach…

    Na ile procent/dolarów umoczył jeśli mógłbyś mi przybliżyć sprawę? Nie wydaje mi się, żeby o przewidywaniu mówił akurat w kontekście walut na marginesie mówiąc. Generalnie zarobił kilka dolarów w życiu, sprawdż to proszę jak już będziesz wertował jego wyniki.

    Tak czy inaczej dziękuję bo przynajmniej konkretnie replikujesz.

  47. tank

    Czy ja jestem naiwny, głupi czy idiota?
    Czy ktoś wmusza we mnie pakowanie się pod korek na dowolnym maksymalnym lewarze?
    Czy ktoś wmawia mi, że robię coś innego niż gram na zwyżkę czy zniżkę? A czy robię to przez MM czy bezpośrednio na rynku to co to w sumie za różnica jeśli wie się na czym się stoi? Przecież reguł nikt nie ukrywa. Jak masz do de strategię to wszędzie wtopisz a nie zwalaj na ONYCH. Czytaj ze zrozumieniem. Dlaczego tak trudno jest użyć prostego narzędzia – zdrowego rozsądku. Tak jak warto nie wierzyć w super witaminę C lepszą od innych, najlepszy proszek na rynku, specyfik na potencję. Tak nie należy wierzyć w okazje ekstra spreadu, mega %.
    Czepiać się wszystkiego jest najprościej.

  48. pit65

    @MW

    „To pijak, I złodziej. Bo każdy pijak to złodziej”

    Panie Michale to Pan to powiedział.
    Nie wiem skąd te wysokie tony

    Ja mam zupełnie inne zdanie . Wielu dobrych fachowców to pijacy niestety.A jeżeli już staje się złodziejem to ostatnie stadium bo organizm potrzebuje i ssie.
    Przeciwieństwo niektórych białych kołnierzyków dla których proceder złodziejstwa staje się fachem w świetle jupiterów.

    Bo przecież „w obronie dobrego wizerunku firmy hamulców nie będzie.”

    Oczywiście jeżeli wizerunek bedzie sie chylił ku upadkowi jest duża szansa ,że trzeba to brac pod uwagę inaczej jest sie niepoprawnym ignorantem.
    Ma Pan prawo miec odmienne zdanie co jedynie świadczy na Pana korzyść .

    Według tej tezy nie należy handlować z żadnym biurem.

    Jakiej tezy. Moja teza mówi jedynie cokolwiek robisz „patrz na ręce” drugiej strony i szacuj do czego moga byc zdolne w sytuacji stresstestu.Ostatnio modny wyraz.Zgadza się Pan czy ma Pan odmienne zdanie?

    Tak moje przesłanki można stosować do ECN itd jednakże uważam ,że MM na rynku nieregulowanym ma jescze więcej narzędzi w tym kierunku z czego Pan powinien zdawać sobie sprawę bardziej niż ja.
    A ja tu słyszę zdziwienie ,że śmiem artykułować jakieś dźwięki.
    Mam sie słuchać i basta ???
    Mówiąc głośno wcale nie oznacza ,że wskazujemy winnego. Raczej uczulamy się na „sprzyjające warunki” bez wskazywania palcem tylko te sprzyjające warunki trzeba określić , a nie łajać.Są to tez granice w jakich ja jako klient moge sie czuć stosunkowo bezpiecznie wybierając potencjalnie Pana firmę jako brokera.

    „A już majstersztykiem jest Twój „dowód” o tym, jak „nierównowaga w tej tzw grze o sumie zerowej sięga w omawianym przypadku 40%”.

    Zgoda.
    Tak trochę karkołomne porównanie , dwóch odmiennych biznesów i być może niefortunne sformułowanie .Tym nie mniej najbardziej hm… blizkoznaczne IMO.
    Rachunek się zgadza w tym przykładzie /circa/ 40% idzie z całej puli tej gry do kieszeni „kasyna” i to jest dobra gra z punktu widzenia klienta . Powinien Pan o tym wiedzieć , bo przecież to jast Pański chleb powszedni, z którego Pan żyje.
    I proszę nie wyciągać w następnym wpisie daleko idących wniosków w stylu „złodzieje itp”.Nie mam nic takiego na myśli . Jedynie to ,że ja jako klient płacę taką część brokerowi by dotrzeć do sumy zerowej .
    Osobiście np. moja przewaga jest mniejsza na rynku kontraktów terminowych
    średnio 7pkt z czego 1.4 idzie na prowizję. Zapewniam ,że 40% ze stołu jaki daje mi rynek to jest najmniejszy haracz jaki płaciłbym u Pana jako brokera i zanim zarobię na siebie czyli pokonując kasynowe 50/50 muszę najpierw opłacić Pana.
    Proszę łaskawie o tym pamiętać bo pamięć płata figle i nie brac do siebie bo raczej mam na myśli brokera jako instytucję.
    Jak Pan widzi znam swoje miejsce w szeregu , ale to wcale nie oznacza że mam milczeć jeżeli słyszę takie zdanie.

    „A propos bajania. Nie żebym narzekał ale trochę mnie bawi to jak trudno jest dogodzić klientowi.”

    Proszę się bawić dalej.Zabawa trwa puki klient płaci 🙂

    Barykada??
    Nie nie stoimy po dwóch stronach.
    Ten deal ma swój zwrot i kierunek . Broker wykonuje dla mnie usługę za którą płacę. W druga stronę to nie działa w sensie cash flow.
    Gdy staniemy po dwóch stronach to będzie raczej koniec zabawy i to raczej ja nie będę się martwił ,że mój majstersztyk przestanie działać 🙂

  49. mwojciechowski

    @pit65
    Na zakończenie bo widzę, że idziemy w kierunku zbyt dużych uogólnień.

    To że mamy prawo mieć odmienne zdanie jest jasne jak słońce. To, że się nie przekonamy też 😉 Mi w dyskusji chodzi głównie o to, żeby publiczność bloga miała okazję poznać argumenty obydwu stron, żeby nie była karmiona łatwym populistycznym gadaniem, żeby nie wrzucać do worka całej branży na podstawie pojedynczych przykładów.

    PS Nie miałem zamiaru uderzać w wysokie tony. To był cytat ze znanego (tak mi się wydawało) polskiego filmu – Co mi zrobisz jak mnie złapiesz – http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=q9ut3jdWBVc#t=140s

    Ja go traktuje jako śmieszny przykład argumentu polegającego na uogólnianiu – nie jako porównanie do złodziei i pijaków 😉

    PS2 Nie opłacasz mnie. Pensje płaci mi DM BOŚ. Jednym z przychodów biura jest prowizja z kontraktów. Twoja prowizja idzie również na GPW, KDPW, KNF’u. Idąc Twoim tropem, ja mógłbym Ci przypomnieć, że opłacam służbę zdrowia, policję itp z których korzystasz 😉
    „W druga stronę to nie działa w sensie cash flow.” – kolejny błąd. Jak myślisz co się dzieje, gdy druga strona Twojej transakcji bankrutuje i straci więcej niż ma na koncie? Nie musisz zatrudniać odzyskiwaczy długów.

  50. Harry

    No cóż… wygląda, że Ci Panowie są wybitnymi inwestorami i niedługo pewnie o nich usłyszymy:P:P:P Poza całym tym stekiem bzdur, z jedną rzeczą nie można się nie zgodzić: brak jest quality education!!! Nie mówię tu o one day seminars, bo byłem kiedyś na jednym i poziom był żenujący, ale o pozycjach książkowych! Właśnie skończyłem czytać książkę ‚Międzyrynkowa analiza rynków walutowych’ i muszę powiedzieć, że jest naprawdę ciekawa. Chciałem jednak spytać: ile jest takich książek na rynku??? Dla początkujących są książki Pana Piotra Surdla, a potem… NIC!!! Fajnie by było, gdyby ktoś przetłumaczył pozycję pokroju ‚Technical Analysis of the Financial Markets’ Johna J. Murphy’ego, ‚High probability trading’ Marcela Linka, ‚Japanese Candlestick Charting Techniques’ Steva Nisona, czy ‚Trading for a living’ dr Eldera. Wszystkie zostały napisane pod rynek akcji, jednakże podstawy i psychologia kryjąca się za tymi rynkami jest bardzo podobna! Bez właściwej edukacji, samodyscypliny i czasu forex zamienia się w ruletkę. Wystarczy poprosić przeciętnego inwestora o jego trading log book!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Proszę podać wartość CAPTCHA: *